Ostatni koncert - Hyper
A A A
Znowu pada - pomyślała, poprawiając się z wysiłkiem na wózku. Weranda dawała przytulne schronienie. Lubiła przesiadywać tu wieczorami, okryta szczelnie pledem. Bała się zimna. Starość przyniosła spokój i upragniony odpoczynek. Przyniosła również artretyzm. Popatrzyła krytycznie na swoje guzowate dłonie. Prawie, jak kobieta-drzewo - pomyślała z humorem i ponownie oddała się kontemplacji przyrody. Z salonu dobiegały dźwięki wprawek, wygrywanych z pieczołowitością przez najmłodszą wnuczkę. Wspomnienia...

Krople grały staccato dając trudny do określenia podkład muzyczny. Szaleńcze tempo szesnastek ułożyło się samoistnie w triole.
Tak, teraz crescendo, wiatr dodał dynamiki do skomplikowanego utworu przyrody. Staruszka odchyliła głowę do tyłu, zaczerpnęła wątłą piersią bryzę świeżego podmuchu i wspominała.
Była młoda i sławna. Uwielbiała stroić się w koronkowe bluzki z długimi mankietami, z falbanami, riuszkami i przymarszczeniami. Z
jej cerą znakomicie współgrały kreacje ecru oraz bordowe, aksamitne żakiety. Obcasy, tak, kochała wysokie obcasy, cieniutkie paseczki na podbiciu oraz zaokrąglone noski pantofelków. Przerwała na chwilę, odkryła rąbek pledu, żeby krytycznie przyjrzeć się swoim stopom, przyodzianym w miękkie papucie.

...

Dyrygent uniósł batutę, sala zamarła w oczekiwaniu. Gwałtownie opuścił ręce dając tym samym wezwanie dla orkiestry. Allegro! Jej ulubione tempo. Pochyliła się w skupieniu nad klawiaturą, ręce zawieszone o kilka ułamków setnych sekundy, opadły z gwałtowną
siłą. Uwielbiała ten utwór. Palce przebiegły szaleńczo po klawiaturze, zabrzmiały dźwięki uderzane z żołnierską precyzją.

Tatatatata... Zabębniły krople po rynnie.

Jeszcze, jeszcze, szepnęła kobieta.


- Bhravo, jestem zaszczycony! - Młody Wroński skłonił się wytwornie, ale nie zdążył ukryć znaczącego, pożądliwego spojrzenia.
- Madame, szampan dla pani - przed Michaliną pojawił się kelner w pasiastej liberii.
- Michasiu, Mi-cha-siu! - Dobiegło ją wołanie pierwszego kapelmistrza. Korpulentny jegomość przypłynął w jej kierunku i zaczął się
giąć w karesach - Nie chowaj się, jesteś gwiazdą dzisiejszego wieczoru. Porywam panią - zerknął znacząco w stronę Wrońskiego.
- Phrotestuję, mam piehrszeństwo - próbował nieudolnie zażartować, ale mu przerwano.
- Kontrakty, proszę szanownego jegomościa, tu się mówi o kon-tra-ktach, koncertach i pie-nią-dzach. - Wyskandował, prawie jak zawodowy kibic, pierwszy kapelmistrz.

- Pieniążki, ach pieniążki - posuwistym krokiem, naśladującym taniec, dołączył do grupy Surmacz, bardzo zdolny klarnecista. - Z rączki do rączki, całuję - porwał w tym momencie wypielęgnowaną dłoń Michaliny - całuję zdolne rączki naszej artystki.
- Panowie - zaczął tubalnie kapelmistrz - panowie - dodał ciszej, z lekkim naciskiem.- Mam do ogłoszenia sprawę najwyższej wagi.

Przeszli do obszernego hallu. Pomieszczenie było rzęsiście oświetlone. Ściany, ozdobione ciężkimi kandelabrami, rzucały blaski na
wchodzących gości. Impresario podszedł do wyeksponowanego podium i zastukał z gracją w kieliszek. Zebrani zastygli w oczekiwaniu.

- Szanowne panie - tu skłonił się lekko - szacowni panowie, drodzy zebrani.
Chrząknął nerwowo, poprawił komiczną muchę, która uciskała mu lekko podgardle i kontynuował.
- W dniu dzisiejszym zostało ukończone nasze długie i pełne sukcesów tournée po Europie. Ucieszyliśmy uszy niezliczonej rzeszy wielbicieli naszej znakomitej artystki. Jej wirtuozeria porywała rzesze melomanów, a nawet - tu pozwolił sobie na filuterny uśmiech - zdobyła szacunek głów niegrzeszących poczuciem wysublimowanego smaku muzycznego.
Po sali przeleciał dreszcz śmiechu oraz lekkiej dezaprobaty dla słów mówcy.
- Otóż dzisiaj zostałem zaszczycony obowiązkiem powiadomienia państwa, o ukoronowaniu chwały naszej niezrównanej pianistki. O złożeniu hołdu dla jej mistrzowskiego warsztatu muzycznego, przed którym chylą czoła najlepsi wirtuozi.
Tu zrobił efektowną pauzę, objął wzrokiem salę, wypełnioną czołowymi przedstawicielami śmietanki towarzyskiej.
- Michalina Ostrowiecka dostała propozycję dożywotniego kontraktu w światowej sławy Philharmonic Society of Independance and
Freedom. - Wygłosił z mocą.
Tłum zamarł. Następnie rozległy się gromkie brawa.


Staruszka wzdrygnęła się w fotelu i szczelniej opatuliła pledem. Niebo przecięła piękna, rozgałęziona błyskawica. Zaszeleściły pobliskie krzaki i na werandę wpadł doszczętnie przemoczony kocur z najeżoną sierścią.
- Łobuz, chodź tutaj. Wyglądasz jak jeżozwierz - przemawiała do kota, który zaczął swoim zwyczajem mościć legowisko na kolanach kobiety, zgrabnie udeptując miękką, podatną ściółkę.
- Deszcz zacina aż na werandę - szepnęła sama do siebie.
W drzwiach pojawiła się zaniepokojona córka.
- Zabiorę cię do domu. Cała przemokniesz na tym deszczysku.
- Nie, nie, kochana. Lubię słuchać jak deszcz gra. - Michalina uśmiechnęła się rozbrajająco. Przez krótką chwilę jej twarz wyglądała, jak wtedy, kiedy była piękna i młoda.
Córka przyjrzała się bacznie staruszce. Odruchowo pogłaskała zwiniętego w kłębek kota.
- Zabiorę chociaż tę kupę przegniłego futra, zamoczy ci koc. - Westchnęła z rezygnacją.
- Zostaw, grzeje mi nogi. Poza tym tak pięknie mruczy do deszczu...
- Ach, mamo, mamo. Kiedy w końcu przestaniesz być małą, upartą dziewczynką? - Uśmiech opromienił oczy kobiety siatką drobnych zmarszczek.
- Jak przestanie padać. - Szelmowsko odparła Michalina - Weranda straci cały czar i nie będę miała co tutaj robić. Powiedz Kloci,
żeby ćwiczyła ozdobniki.

Krople z wykusza okiennego spadały do blaszanej, psiej miski. Bam, bam, ba...

...

- Ktoś wali do drzwi - Ostrowiecki wyjrzał zaniepokojony przez firankę - Jezu, to Niemcy. Zamknijcie się w komórce. Szybko!
- Aufmachen!!!

Ostrowiecki podszedł do drzwi, próbując zachować opanowanie. Do saloniku wpadło czterech umundurowanych.

- Rekwirujemy dobytek na potrzeby Armii III Rzeszy, Her Ostrowecky.
- Ale.. Tu już nic nie ma. Oddałem uprzednio...
- Schweigen!
Rozeszli się po dworku stanowczym, władczym krokiem. Zatrzymali się w prawie pustym salonie, ozdobionym makabrycznie przez jedyny,
wartościowy sprzęt.
- Zabieramy Klavier.
- Nie!!!
Z komórki wypadła zapłakana dziewczynka. Podbiegła do fortepianu i objęła go ramionami, tak szeroko, jak tylko zdołała.
- Nie!!! Nie, nie, nie!
- Michalina! - Krzyknął pobladły ojciec i zaczął odciągać córkę od instrumentu - Puść, na miłość Boską!
Zwrócił się do żołnierzy drżący.
- Wybaczcie, to tylko dziecko. Ona... - Zawahał się - To jej fortepian, prezent na trzynaste urodziny...
- Na und?! - Niemcy wyglądali na rozbawionych.
Prawem władców, prawem kota, który znęca się nad myszą.

Ostrowiecki usłyszał wypowiedziany półgłosem rozkaz, ale nie zrozumiał.
- Jawohl, Standartenfuhrer!
Podeszli do instrumentu. Pierwszy cios spadł na klawiaturę. Brutalnie roztrzaskane kolbą klawisze rozsypały się w drzazgi.


Po policzkach Michaliny spłynęły łzy. Tyle lat, Boże - chudą pierś wstrząsnęło tłumione łkanie. W uszach słyszała własny, dziecięcy krzyk i szyderczy śmiech prześladowców. Nic im nie zrobili. Ojciec rozpalił w kominku fortepianowymi drzazgami. Po raz pierwszy od wielu miesięcy zasnęli w cieple. Michasia zasnęła z płaczu, zaciskając w palcach jedyny, ocalały klawisz. To był Blüthner.

Deszcz zagrał na chodniku portato.

Nie miałam złego życia - pomyślała, skubiąc spłowiały żabot na gorsie.- Trzeba będzie zamówić nową sukienkę. U tej samej modystki,
co zawsze. Babina sypie się całkiem jak ja, ale dłonie ma wciąż sprawne. Pokiwała głową melancholijnie. Najpiękniejszą kreację miała na koncercie w Wiedniu. Ostatni koncert... Wiatr szeleścił pośród drzew łudząco naśladując szmer zasiadającej publiczności.

...

- Madame Ostrowiecka, ma pani gościa. - Kamerdyner skłonił się, podając wizytownik na tacy.
- Teraz, przed samym konce..? - Umilkła nagle spoglądając na bilecik - Proś do garderoby.

Do eleganckiego saloniku wszedł sztywno wyprostowany dygnitarz państwowy.
- Z ramienia Państwa muszę poinformować panią - zaczął sucho - o wstrzymaniu dalszych występów. Działalność propagandowa, którą uprawia pani od lat, zwróciła uwagę naszego rządu. Brak należytej postawy patriotycznej oraz rozpowszechnianie utworów, upamiętniających niechlubne wydarzenia, a stawiające w złym świetle nasz ustrój, zaowocowało decyzją o cofnięciu zgody na zagraniczny kontrakt.

Nie czekając na odpowiedź Michaliny, położył na toaletce suto opieczętowany dokument. Szykując się do wyjścia wykonał obrót i dodał łagodniej.
- Proszę docenić, że zakaz nie obejmuje całkowitego zaprzestania gry na instrumencie. Umiemy ocenić ile dobra wniesie pani do kraju, w charakterze - tu zawahał się i dodał z przekąsem - chociażby nauczycielki fortepianu.
Wyszedł. Michalina zakryła usta drżącą dłonią. W oczach kryła się groza, żal przemieszany oburzeniem. W tym momencie podjęła decyzję.
Zebrani czekali na ostatni utwór, wieńczący koncert. Artystka uniosła ręce, po czym opuściła je na kolana. Wstała i obróciła się w stronę publiczności. Salę ogarnęło napięcie.
- Utwór dedykuję Ojczyźnie - powiedziała czysto i wyraźnie, po czym usiadła, przymknęła oczy...

Zagrała Rewolucyjną, Chopina.
Przez filharmonię przeleciało zbiorowe westchnienie. Fortepian bombardował słuchaczy falami dźwięków. Michalina grała z taką mocą,
że nielicznie zebranym rodakom stanęły łzy w oczach. Wszystkie nagromadzone dotąd emocje pianistki znalazły ujście. Sylwetka kołysała się miarowo w takt wygrywanej frazy. Porywająca partia akompaniamentu narzucała obraz walki żywiołów. Akordy przecinały salę błyskawicą.

Zagrzmiało.

Na werandę wbiegła rozradowana Klotylda.
- Babciu, babciu! Uciekaj, burza! - Zatrzymała się gwałtownie w pół kroku - Babciu?
W progu stanęła matka i powstrzymując łzy objęła dziecko za ramiona.
- Ciii... - Zaszeptała tkliwie. - Nie przeszkadzaj.

Babcia zasłuchała się w deszczu.


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Hyper · dnia 24.11.2008 21:10 · Czytań: 1178 · Średnia ocena: 4,4 · Komentarzy: 11
Komentarze
Miladora dnia 11.12.2008 17:53 Ocena: Świetne!
No, Hyperku, rozbieranko:
"... giąć w karesach" - w karesach???
"suto opieczętowany" - nie brzmi dobrze.
Świetne opowiadanie, świetna proza i pomysł.
Nie miałaś szans, tak samo jak Bassoonio. :lol:
Hyper dnia 11.12.2008 21:03
Z sutym się zgadzam, ale jak byłoby lepiej? Obficie? :) Karesy, no! Inaczej umizgi :) Giął się w umizgach? Hihi, dobrze, podumam nad tym. Dzięki Miladora. :)
Hyper dnia 31.01.2009 21:45
Chciałabym prosić o jeszcze jakieś sugestie do tekstu, ale nie mam śmiałości...
Jack the Nipper dnia 01.02.2009 14:38 Ocena: Świetne!
Jedyna sugestia:

Cytat:
Ja wohl


Jawohl

Poza tym świetne. Końcówka naprawde wzruszająca. Właściwie nie ma się do czego doczepić.
Hyper dnia 04.02.2009 00:39
Jack, to chyba po raz pierwszy :) Bardzo doceniam, chyba mnie bardziej dopinguje pochwała do dalszej roboty, niźli (często) krytyka :). Nie miałam do czynienia z niemieckim. Dzięki.
monikaha dnia 20.02.2009 19:47 Ocena: Dobre
Herr (2r)
Usunięty dnia 15.03.2009 19:51 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Z
jej cerą znakomicie współgrały

Cytat:
opadły z gwałtowną
siłą.

Niepotrzebny enter.
Z gwałtowną mocą? Może wyraź to jakoś inaczej.
Cytat:
ręce zawieszone o kilka ułamków setnych sekundy,

NA kilka ułamków...
Cytat:
- Bhravo, jestem zaszczycony! - Młody Wroński skłonił się wytwornie,

"Młody" z małej.
Cytat:
i zaczął się
giąć w karesach

Zbędny enter.
Też mi się nie podoba określenie "giąć się w karesach". Karesy to czułości (z francuskiego). Giąć się w czułościach? W ukłonach raczej.
Cytat:
Po sali przeleciał dreszcz śmiechu

PRZEZ salę jeśli już. Mam też wątpliwości do do "dreszczu śmiechu". Napisałbym po prostu "przez salę przeleciał śmiech".
Cytat:
Philharmonic Society of Independance and
Freedom.

Zbędny enter.
Cytat:
- Deszcz zacina, aż na werandę

Zbędny przecinek.
Cytat:
Powiedz Kloci,
żeby ćwiczyła ozdobniki.
Cytat:
U tej samej modystki,
co zawsze.
Cytat:
Działalność propagandowa, którą
uprawia pani od lat,

Zbędny enter.
Cytat:
Brak należytej postawy patriotycznej oraz rozpowszechnianie utworów, upamiętniających niechlubne wydarzenia, a stawiające w złym świetle nasz ustrój, zaowocował decyzją o cofnięciu zgody na zagraniczny kontrakt.

zaowocowało

Muszę przyznać, że z początku mnie nie porwało. Takie jakieś ciche, spokojne, nijakie... Czytałem, bo tak sobie założyłem. Ale gdzieś od połowy czy dwóch trzecich coś mnie zaczęło w tekście interesować. A końcówka... Cóż, łzy stanęły mi w oczach. Wielkie brawa.

Ponieważ nieco mnie znudziło początkiem, węc -1 i "tylko" bardzo dobry XD
ona dnia 29.04.2009 20:18 Ocena: Świetne!
Cytat:
Szaleńcze tempo szesnastek ułożyło się samoistnie w triole.

Jak szesnastki mogą ułożyć się w triole? po 12 latach szkoły muzycznej stanowi to dla mnie zagadkę;)

Piękne opowiadanie, wzruszająca końcówka, bardzo dobrze przeprowadzone. Jak dla mnie świetne:)
Hyper dnia 14.06.2009 01:42
Triola jest nieregularnym podziałem rytmicznym i w zależności od tempa i "zapotrzebowań" może być ósemkowa lub szestnastkowa, nie ma również przeciwskazań do ćwierćnutowych :) Dziękuję jeszcze raz za cenne komentarze.
Wasinka dnia 04.02.2011 12:02
Poruszająca opowieść. Taka tematyka zawsze na mnie działa.
Obrazy przemykają przed oczyma, tworząc sugestywną historię.
Pozdrawiam słonecznie.
Hyper dnia 05.02.2011 01:50
Dziękuję, odpowiem skromnie ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty