"Euforia" - Prolog - Volsgen
Proza » Fantastyka / Science Fiction » "Euforia" - Prolog
A A A
Od autora: Od ponad 5 lat pracuję nad własną książką. Zaledwie tydzień temu postawiłem ostatnią kropkę. Zanim pójdę rozmawiać z wydawnictwem muszę się upewnić, że nie stworzyłem czegoś niedopracowanego i nie do przeczytania. Dlatego postanowiłem poprawić wszystko po kilka razy. Podesłałem tekst do przeczytania znajomym i rodzinie, ale według nich całość jest bardzo dobra. I właśnie to mi się nie podoba. Boję się, że chwalą tylko ze względu na bliską znajomość. Postanowiłem poznać zdanie kogos innego. Hmm, bardziej neutralnego.

Zniosę wszystko, żeby tylko zostać profesjonalistą.
Najbardziej obawiam się o wypracowany przez lata styl opowiadania historii. Podobno każdy pisarz ma swój własny styl, ale to przecież żadne wytłumaczenie.

22 Sierpnia 2012

Londyn, Wielka Brytania

Zbliżał się zmierzch. Ostatnie promienie słoneczne nieudolnie odbijały się w zanieczyszczonej Tamizie. Delikatny powiew wiatru starał się załagodzić objawy letniego skwaru.

Okolice Pałacu Westminsterskiego stopniowo pustoszały, choć nadal były wypełnione masami turystów. Ubrani w lekkie ubrania podziwiali jeden z najsławniejszych budynków, którymi mogła poszczycić się Anglia. I to właśnie pośród tego tłumu można było odnaleźć dwie dziwne osoby. Dziwne z tego powodu, gdyż w przeciwieństwie do reszty otaczających ich ludzi nosili na sobie identyczne grube bluzy ze ściągniętymi kapturami. Ubiór tego typu w podobne dni jak te wyróżniał się znacząco, ale nie na tyle, aby ktoś zaczął przyglądać im się dłużej niż parę sekund.

Pierwszym z owej dwójki był Europejczyk o włosach przystrzyżonych po wojskowemu. Oczy miał błękitne, a twarz o łagodnych rysach. Byłby całkiem przystojny, gdyby nie jedna, podła szrama zaczynająca się na przegrodzie nosowej przechodząca przez cały lewy policzek kończąc przy samym uchu. Wzrostem sięgał metra osiemdziesięciu.

Jego towarzyszem był niższy o głowę mężczyzna japońskiego pochodzenia. Skórę miał bladą, a orzechowe oczy podkrążone od braku snu. Jego kruczoczarne włosy leżały w nieładzie. Wyglądał na osobę do bólu poważną i ponurą. Przez ramię przerzuconą miał torbę sportową, a w ręku trzymał tablet.

Oboje byli w podobnym wieku, który można określić na mniej więcej dwadzieścia parę lat.

- Edge – Japończyk zwrócił się do towarzysza.

- Co tam, Shinji? – odezwał się leniwym głosem.

Edge ani na moment nie odrywał wzroku od wielkiej wieży zegarowej Elizabeth Tower. Jedną z dłoni schowaną miał w kieszeni spodni, a w drugiej trzymał papierosa, którego popalał raz za razem. Shinji zaś przez cały czas wpatrywał się w trzymane urządzenie. Bez przerwy coś klikał i przesuwał.

- Wyrzuć to świństwo – mruknął. – Ostatnim, czego teraz potrzebujemy to konflikt z miejscowymi służbami porządkowymi.

- Przesadzasz. Co najwyżej dostanę upomnienie. A zresztą komu przeszkadza jeden dymek, czy dwa?

- Mnie. Wiesz, że… – urwał w połowie zdania.

- Hmm? Shinji?

Mężczyzna zamilkł. Edge spojrzał z boku w twarz zgarbionego towarzysza. Pstryknął mu kilka razy palcami tuż przed samym nosem. W końcu zdezorientowany podrapał się po karku. Ukradkiem oka spojrzał na wyświetlacz tabletu i uśmiechnął się ponuro.

- Mamy go?

- Tak – odpowiedział ze stoickim spokojem. – Mamy sygnał.

Edge zwiesił głowę rozczarowany. Po jego ciele przeszła niezapowiedziana fala zmęczenia.

- Ech, tego się obawiałem. Powiedziałbym coś na wzór, że mi się nie chcę i zapytałbym, czy musimy to robić. Że z chęcią wróciłbym do ciepłego łóżeczka poleżeć. Ale to nic nie da, prawda?

- Nie da.

- No co zrobić – westchnął rozżalony.

Edge zmęczony całym swoim jestestwem, od niechcenia podszedł pod najbliższy kosz na śmieci. Przygasił papierosa na metalowej ramie i wyrzucił go.

Wrócił do Shinjiego.

- No to jestem tuż za tobą.

Ten w odpowiedzi kiwnął głową w zgodzie. Ruszył podążając za nadawanym sygnałem widocznym z ekranu tabletu. Ominęli Pałac Westminsterski przeciskając się przez tłumy ludzi. Przeszli na osobne, o wiele mniej zaludnione przejście prowadzące wzdłuż rzeki. Zmierzali w kierunku południowym.

- Daleko do rdzenia? – zapytał Edge.

Shinji zatrzymał się i pokręcił głową przecząco. Wskazał palcem na most widniejący w oddali.

- Most? Czyli jest gdzieś w jego okolicy?

- Tak.

Dalszą drogę przebyli w milczeniu.

Zatrzymali się dopiero w ciasnym przejściu pod mostem. W zasięgu kilkunastu metrów nie było widać żywej duszy. To miejsce było niczym strefa zero odstraszająca każdego, kto chciałby postawić tu nogę. Zapewne nikt nie zdawał sobie z tego do końca sprawę, ale wszyscy unikali tego miejsca wybierając inną drogę. Wszyscy za wyjątkiem dwóch osób. Shinjiego i Edge’a, którzy już byli przyzwyczajeni do działania magicznego tego typu i potrafili przeciwko niemu się uchronić.

Ogarnął ich przenikliwy chłód, a po plecach przeszedł dreszcz.

Coś wisiało w powietrzu. Tajemnicza potęga. Wspaniała, a zarazem przerażająca.

- Jesteśmy na miejscu – oznajmił Shinji.

Edge spojrzał na niego, aby po chwili odwrócić swój wzrok w kierunku przepływającej tuż obok rzeki. Cały trząsł się. Nie potrafił powiedzieć, czy to z powodu zimna, czy z czegoś z goła innego.

- Ta.

Opadł plecami o betonową ścianę będącą częścią jednego z filarów podtrzymujących most. Twarz zakrył dłońmi. Gdyby tego nie zrobił, jego towarzysz ujrzałby, że z oczu ciekną mu łzy, a szczęka zaczyna się trząść.

- Czyli rdzeń jest pod wodą? – zapytał łamliwym głosem.

- Zgadza się. Ja nie potrafię pływać, więc ty zanurkujesz. Co ważniejsze z naszej dwójki tylko ty umiesz posługiwać się energią. Samemu uspokoisz rdzeń.

- Ej…

- O co chodzi?

- Czy… Czy ten jeden raz możemy odpuścić?

Shinji położył dłoń na jego ramieniu.

- Wybacz, ale to nie jest możliwe. Nie możemy odpuścić.

- Yh…

Wyrwał ramię spod dotyku towarzysza i odsunął się od niego na parę kroków. W dyskretny sposób przetarł oczy nadgarstkami i błyskawicznie zaczął się rozbierać. Ściągnął bluzę, koszulkę, spodnie, skarpety i buty. Został w samej bieliźnie. Jego ciało w wielu miejscach zdobiły blizny.

Zwrócił się w stronę Shinjiego. Twarz miał pełną powagi. Zniknął wcześniejszy leniwy wyraz twarzy, jak i ten ukrywany przed momentem pełen żalu. Kiwnął pewnie głową, że zamierza to zrobić.

Zbliżył się do barierki oddzielającej ląd od wody. Dotknął ją oburącz, a nogę postawił na jednym z niższych metalowych prętów. Zatrzymał się. Zaczął drżeć. Wydawał się walczyć sam ze sobą.

- Nie dam rady…

Shinji wiedział w czym rzecz. Oboje znali się nie od dziś. Znał lęki Edge’a i miał świadomość tego, że zmuszanie go do otwierania starych ran może tylko je pogłębić. Mimo to dowodził tą misją. Czasami jest się zmuszonym do podjęcia niewygodnych dla swoich przyjaciół decyzji. Tak jak teraz.

- Wiem, że wspomnienia tamtego dnia…

- Przestań! – huknął wściekle.

Walnął zaciśniętą pięścią w barierkę. Nieświadomie użył całej dostępnej przez siebie siły, dzięki czemu metal wygiął się tak, jakby uderzył w niego rozpędzony samochód.

- Idę!

Wzbierający w nim gniew zaćmił ogarniający go strach. Wspiął się na barierkę, wziął głęboki oddech i wskoczył do wody.

Nie był z tego powodu dumny, a na pewno nie szczęśliwy, ale był w stanie wstrzymać oddech pod wodą na naprawdę długo.

Przez pewien czas nie wynurzał się. Pływał z jednej strony w drugą w poszukiwaniu rdzenia. Na powierzchnie wypłynął zaledwie dwa razy, żeby zaczerpnąć powietrza.

Zauważył, że im głębiej płynął tym bardziej odczuwał na swojej skórze wahania temperatury. Nie potrafił powiedzieć, czy w danym momencie woda była wrząca, czy wręcz lodowata. Co więcej dno rzeki zdawało się z każdym kolejnym metrem coraz bardziej oddalać. Edge wiedział, że to oznacza bliską obecność rdzenia.

W odmętach zabrudzonej wody dostrzegł majaczące lekko światełko. Popłynął w jego stronę. Im bardziej się zbliżał, tym światło zdawało się być wyraźniejsze i o wiele jaśniejsze. Doszło do tego, że zamknął oczy, aby nie oślepnąć. Aczkolwiek był już tego pewien. Odnalazł rdzeń.

Nie mógł nic zobaczyć ani nic usłyszeć. Wszystkie zmysły zdawały się szwankować. Kierował się swoim szóstym zmysłem. Zmysłem odpowiadającym za wyczuwanie magicznej energii. Nie miał go tak wyćwiczonego, jak niektórzy z jego znajomych, jednakże do wyczucia tak wielkiego źródła nie było potrzeby mieć wielkich umiejętności.

Zbliżył się do rdzenia na bezpieczną odległość jednego metra. Nawet jeśli go nie widział, zdawał sobie sprawę z tego, jak wyglądał. Było to tajemnicze źródło energii w znacznym stopniu przypominające słońce, czy inną gwiazdę. Oślepiająca w milionie barw kula, na której powierzchni dochodziło do mini wybuchów. Nie była ona wielka. Zazwyczaj rdzenie były wielkości kuli do kręgli. Co ważniejsze, tak skupiona energia była niewyobrażalna. Dzięki niej możliwe było stworzenie wielkich rzeczy, jak i doprowadzić do równie ogromnych zniszczeń.

Zaczął wykonywać wiele gestów splecionymi ze sobą dłońmi. Palce ustawiał w różnych konfiguracja na różne sposoby. To wszystko składało się na niewerbalną inkantację techniki mającej zneutralizować rdzeń.

Jednakże nim zdążył ją wykonać do końca, rdzeń rozbłysnął do granic swoim możliwości i w jednej chwili znikł.

Obawiał się, że do czegoś takiego może dojść. Już nic nie mógł z tym zrobić. Rdzenia już nie było, a on nie wykonał zadania. Jedyne co teraz mógł zrobić to powrót.

Od przebywania tak blisko rdzeni całe jego ciało miało zdrętwiało. Nie przeszkodziło mu to w wypłynięciu na powierzchnie. Wypuścił przetrzymywane przez dłuższą chwilę powietrze i zaczął zachłannie kosztować się świeżym.

Podpłynął do brzegu, przy którym czekał na niego przyjaciel. Wdrapał się po nierównościach betonowego koryta. Przysiadł pod filarem mostu. Oddychał ciężko.

- Zrobiłeś to? – zapytał bez ceregieli Shinji.

Edge popatrzył na niego z wyrzutem i nieukrywanym niesmakiem.

- Nie… Mamy powtórkę z rozrywki.

Przez chwilę wpatrywał się w ciszy w taflę wody, pod którą niedawno zażywał nieprzyjemnej kąpieli. Cuchnął niemiłosiernie. Niemal tak samo, jakby nurkował w ściekach.

- Myślisz, że znowu nam się dostanie?

Nie widać już było po nim żadnej złości, czy trzymanej urazy. Uspokoił się. Głos na powrót miał pełen rozleniwienia, choć oczy miał smutne.

- Prawdopodobnie – odparł chłodno.

Podpierając się rękoma o zamoczone przez siebie samego podłoże, Edge wstał i wziął od Shinjiego ubrania, które ten mu pilnował. Zrobiwszy z koszulki ręcznik wytarł się. Mokrą odzież wrzucił Tamizy. A na tors zarzucił jedynie bluzę. Ubrał pozostałe części garderoby.

Przeciągnął się z chrupnięciem kości i wyszedł spod mostu. Przywitało go skwierczące na nieboskłonie zachodzące słońce. Wystarczyła chwila, aby resztki wilgoci na jego ciele wyparowały. Zostawiając towarzysza w tyle szedł gdzieś. Sam nie wiedział gdzie. Byleby, jak najdalej od wody.

Shinji dołączył do niego dopiero po chwili. W ręku trzymał telefon satelitarny, który następnie włożył do torby obok wyłączonego tabletu.

- Skontaktowałem się z resztą. Przyjadą po nas za mniej więcej godzinę.

- Gdzie mamy się z nimi spotkać?

- Parę ulic stąd.

 

***

 

Dotarcie do wyznaczonego miejsca zbiórki zajęło im niespełna trzydzieści minut.

Znaleźli się w spokojnej dzielnicy mieszkalnej, gdzie ludzi nie było wielu, a samochody jeździły sporadycznie. Czekali na przystanku autobusowym, przez który według rozkładu co godzinę przejeżdżała jedna linia komunikacji miejskiej.

Shinji i Edge siedzieli na ławce. Przechodzący obok ludzie omijali ich szerokim łukiem. A ci, którzy czekali na tym samym przystanku odsuwali się od nich na minimum półtorej metra. Wszystko za sprawą smrodu, który wciąż towarzyszył Edge’owi. Ulga na ich twarzach w momencie przyjazdu autobusu i zauważenia, że cuchnący jegomość do niego nie wchodzi, była nie do opisania.

Pozostawieni w samotności siedzieli w ciszy przez dłuższą chwilę. Przerwał ją dopiero trzęsący się, jak osika Edge.

- Zimno mi.

- Mam cię przytulić?

- Ohoho, patrzcie państwo! Czyli ta ponura bestia ma jednak poczucie humoru.

- …

- Jeśli już ktoś miałby mnie utulić to twoja siostrzyczka. Przy niej człowiekowi od razu robi się cieplutko… i milutko. – Uśmiechnął się niejednoznacznie.

Shinji załamał ręce i westchnął.

- Nie odpuścisz? Nawet po tym, jak po poprzednim zaproszeniu na randkę wykręciła ci bark i złamała dwa żebra?

- „Po bólach do celu”, tak to leciało?

Edge zaśmiał się. Shinji w przeciwieństwie do niego nadal zachowywał się chłodno. Patrzył na kolegę z dużą dozą politowania i niewymówionym współczuciem, jakby ten był śmiertelnie chorą osobą starającą się za wszelką cenę poprawić humor ubolewających nad nim bliskich.

- Który już raz zawaliliśmy sprawę? – Wkrótce Edge również spoważniał.

- Czwarty.

- Powiedz, czy ty też odnosisz wrażenie, że to co dzieję się od paru miesięcy jest… dziwne? Kiedy ostatni raz pojawiło się tyle rdzeni na raz? Nigdy!

- Yhym – burknął zgodnie.

- Poza paroma wyjątkami pojawienie się rdzenia było bardzo rzadkim zjawiskiem. Spotykane raz na… – Zamknął oczy starając sobie przypomnieć te dane. Szybko odpuścił. – W każdym razie, nieczęsto.

- Jeśli jesteś ciekawy to zapytaj mistrzyń. Może odkryły coś więcej na ten temat.

- Żebyś wiedział, że zapytam.

- Ale zrób to szybko. Jestem przekonany, że po powrocie natychmiast odprawią nas w kolejne miejsce.

- Oczywiście – sapnął zniechęcony. – Tylko gdzie? Miejsc, w których pojawiły się rdzenie jest czternaście. Dotąd odwiedziliśmy Filadelfie, Szanghaj, Sao Paolo, Melbourne, Kair, no i Londyn.

- Moskwa, Sankt Petersburg i Praga – wymienił dalej Shinji. – Tymi miejscami zajęli się tamci z pierwszej dywizji.

- No tak… Jak zawsze są skuteczni, ale chętni do pomocy już nie. Gdyby szef ich nie wybłagał o pomoc, byłoby kiepsko.

- Do zbadania mamy jeszcze pięć miejsc.

- No. Wenecja, Lyon, Kraków, Kansas City i Sztokholm. Mam nadzieję, że wyślą nas do Włoch. Zawsze chciałem zjeść spaghetti prosto od tamtejszych szefów...

W tym momencie zatrzymało się koło nich niepozorne bordowe kombi. Kierowca zatrąbił kilka razy.

- Już? – Edge wyraźnie się zdziwił. – Tak im było tęskno za nami, że się nieźle pośpieszyli.

- Przestań gadać. Wsiadamy – ponaglił go towarzysz.

- Tak, tak. – Wzruszył obojętnie ramionami.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Volsgen · dnia 02.01.2017 20:14 · Czytań: 536 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
faith dnia 02.01.2017 23:12
Witaj, Volsgenie!

Pozwól, że szybko przejdę do konkretów, bo skoro masz tak ambitne plany, w bawełnę nie ma co za mocno owijać ;) Tekst faktycznie do idealnych nie należy, o czym za chwilę się przekonasz. Zacznijmy więc :)

Cytat:
Ubrani w lekkie ubrania[,] podziwiali jeden z najsławniejszych budynków, którymi mogła poszczycić się Anglia.

- ubrani w ubrania brzmi niezbyt dobrze, możesz poszukać synonimu, albo zastanowić się nad inną konstrukcją tego zdania
- zabrakło przecinka

Cytat:
I to właśnie pośród tego tłumu można było odnaleźć dwie dziwne osoby. Dziwne z tego powodu, gdyż w przeciwieństwie do reszty otaczających ich ludzi[,] nosili na sobie identyczne grube bluzy ze ściągniętymi kapturami.

- niepotrzebnie udziwniasz niektóre zdania, to nie jest szkolna rozprawka, gdzie może i na miejscu byłoby używanie górnolotnych i rozbudowanych zwrotów w stylu "z tego powodu, gdyż", to opowiadanie, które jak rozumiem, pisane jest dla dostarczenia rozrywki, więc i język, którym się w nim posługujesz powinien być do tego stylu dostosowany. Wystarczy, że napiszesz "Dziwne dlatego, że w przeciwieństwie do reszty otaczających ich ludzi, nosiły (bo wciąż mówisz o OSOBACH, więc osoby "nosiły" nie "nosili";) na sobie identyczne, grube bluzy ze ściągniętymi kapturami."
- i znów przecinki do uzupełnienia

Cytat:
Oczy miał błękitne, a twarz o łagodnych rysach.

- w opisach staraj się raczej przechodzić od ogółu do szczegółu, nie na odwrót. Więc tutaj najpierw powinna być wzmianka o twarzy, potem dopiero o oczach.

Cytat:
Byłby całkiem przystojny, gdyby nie jedna, podła szrama[,] zaczynająca się na przegrodzie nosowej[,] przechodząca przez cały lewy policzek kończąc przy samym uchu. Wzrostem sięgał metra osiemdziesięciu.

- przecinki Ci się pomieszały, pierwszy zbędny, drugi i trzeci, które wstawiłam już nie. A poza tym zdanie na końcu rozjechało się tak, że traci sens.

Byłby całkiem przystojny, gdyby nie jedna podła szrama, zaczynająca się na przegrodzie nosowej i przechodząca przez cały lewy policzek, aż do ucha.

Cytat:
Jego towarzyszem był niższy o głowę mężczyzna japońskiego pochodzenia.

- i znowu jakieś szkolne udziwnienie, nie prościej napisać:

Jego towarzyszem był niższy o głowę Japończyk.

Cytat:
Oboje byli w podobnym wieku, który można określić na mniej więcej dwadzieścia parę lat.

- kolejne

Oboje byli w podobnym wieku około dwudziestu paru lat.

Cytat:
- Edge – Japończyk zwrócił się do towarzysza.

- Co tam, Shinji? – odezwał się (tamten) leniwym głosem.

- uściślij, by było wiadomo, że chodzi już o drugiego bohatera.


Cytat:
A zresztą[,] komu przeszkadza jeden dymek[,] czy dwa?

- przecinki - pierwszy do wstawienia, drugi do likwidacji.

Cytat:
Ukradkiem oka spojrzał na wyświetlacz tabletu i uśmiechnął się ponuro.

- zabij mnie, ale nie wiem, co to jest "ukradek oka", o kącie słyszałam, choć podobno też nie istnieje ;) Po prostu:

Ukradkiem spojrzał na wyświetlacz tebletu i uśmiechnął się ponuro.

Cytat:
Edge zwiesił głowę rozczarowany. Po jego ciele przeszła niezapowiedziana fala zmęczenia.

- podkreślony wyraz niepotrzebnie obciąża ten fragment, moim zdaniem jest do wywalenia

Cytat:
Ten w odpowiedzi kiwnął głową w zgodzie.

- nie, nie, nie, kupy się to nie trzyma, albo nawet jeśli tak, to dosyć kiepsko.

Ten w odpowiedzi kiwnął głową na zgodę. - o!

Cytat:
Ruszył[,] podążając za nadawanym sygnałem[,] widocznym z ekranu tabletu.

Cytat:
Ominęli Pałac Westminsterski[,] przeciskając się przez tłumy ludzi.

- przecinki

Cytat:
Zapewne nikt nie zdawał sobie z tego do końca sprawę, ale wszyscy unikali tego miejsca[,] wybierając inną drogę.

- literówka, a poza tym brzydkie powtórzenie zaimka, można to lekko naprostować, chociażby tak:

Zapewne nikt nie zdawał sobie z tego do końca sprawy, ale wszyscy omijali to miejsce, wybierając inną drogę.
- tu również masz dwa zaimki, ale w nieco innej postaci nie rzucają się już tak w oczy.

Cytat:
Wszyscy za wyjątkiem dwóch osób. Shinjiego i Edge’a, którzy już byli przyzwyczajeni do działania magicznego tego typu i potrafili przeciwko niemu się uchronić.

- tu coś w ogóle jest poprzestawiane tak, że ciężko się to zdanie czyta. Przykładem chyba najlepiej wyjaśnię, o co mi chodzi, bo postaram się w nim trochę je wyprostować:

Wszyscy, z wyjątkiem dwóch osób - Shinijego i Edge'a, którzy byli już przyzwyczajeni do tego typu magicznego działania i potrafili się przed nim uchronić.

Cytat:
Edge spojrzał na niego, aby po chwili odwrócić swój wzrok w kierunku przepływającej tuż obok rzeki.

- kolejne niepotrzebnie rozbudowane w ten sposób zdanie, a wystarczy:

Edge spojrzał na niego, by po chwili odwrócić wzrok (bez zaimka, bo przecież wiadomo czyj wzrok) w kierunku płynącej tuż obok rzeki.

Cytat:
Cały trząsł się.

Cały się trząsł.

Cytat:
Opadł plecami o betonową ścianę[,] będącą częścią jednego z filarów podtrzymujących most.

- kolejny kwiatek... "opaść plecami o ścianę", trudno mi to sobie wyobrazić, bo wiem jedynie, że można się ewentualnie o ścianę plecami oprzeć, opaść już chyba mniej. Pomyśl więc jak z tego wybrnąć, bo sensu tu niewiele ;)

Cytat:
Co ważniejsze[,] z naszej dwójki tylko ty umiesz posługiwać się energią.

- naprawdę bez sensu wstawiasz w dialogi i narrację te wyjęte rodem ze szkolnych wypracowań wyrażenia. One nie służą tekstowi, wręcz przeciwnie, sprawiają, że staje się on bardziej sztuczny. Dla mnie "co ważniejsze" do wywalenia, ale jeśli chcesz się upierać, by tam zostało, oddziel je chociaż przecinkiem od reszty zdania.

Cytat:
Kiwnął pewnie głową, że zamierza to zrobić.

Kiwnął pewnie głową, dając znak, że zamierza to zrobić.

albo

Kiwnął pewnie głową na znak, że zamierza to zrobić.

Cytat:
Znał lęki Edge’a i miał świadomość tego, że zmuszanie go do otwierania starych ran może tylko je pogłębić. Mimo to dowodził misją.

- nie uważasz, że czegoś tu za dużo? ;)

Znał lęki Edge'a i miał świadomość, że zmuszanie go do otwierania starych ran, może je tylko pogłębić. Jednak to on dowodził misją.

Cytat:
Pływał z jednej strony w drugą w poszukiwaniu rdzenia.


Pływał z jednej strony na drugą, w poszukiwaniu rdzenia.
Cytat:
Zauważył, że im głębiej płynął[,] tym bardziej odczuwał na swojej skórze wahania temperatury.

- przecinek się zgubił

Cytat:
Co więcej dno rzeki zdawało się z każdym kolejnym metrem coraz bardziej oddalać.

- kolejny zapychacz, w dodatku znów nie oddzielony przecinkiem

Cytat:
Doszło do tego, że zamknął oczy, aby nie oślepnąć. Aczkolwiek był już tego pewien. Odnalazł rdzeń.

- to też okropnie sztuczne zdanie, daj mu odetchnąć i odciąż od tych napompowanych zwrotów, np tak:

By nie oślepnąć, musiał zamknąć oczy. Jednak był już tego pewien - odnalazł rdzeń.
Cytat:
Nie mógł nic zobaczyć ani nic usłyszeć.

Nie mógł niczego zobaczyć ani usłyszeć.
Cytat:
Wszystkie zmysły zdawały się szwankować. Kierował się swoim szóstym zmysłem. Zmysłem odpowiadającym za wyczuwanie magicznej energii.

- za dużo tu tych "zmysłów", dwa na pewno to wywalenia w jakiś inteligentny sposób :)
Cytat:
Nie miał go tak wyćwiczonego[,] jak niektórzy z jego znajomych, jednakże do wyczucia tak wielkiego źródła nie było potrzeby mieć wielkich umiejętności.

- zaznaczony przecinek jest niepotrzebny, podobnie jak powtórzenie przymiotnika "wielki", łatwo można się go przecież pozbyć:

Nie miał go tak wyćwiczonego jak niektórzy z jego znajomych, jednak do wyczucia tak silnego źródła, nie było potrzeby mieć wielkich umiejętności.

albo

Nie miał go tak wyćwiczonego jak niektórzy z jego znajomych, jednak do wyczucia tak wielkiego źródła, nie było potrzeby mieć szczególnych umiejętności.

Cytat:
Co ważniejsze, tak skupiona energia była niewyobrażalna.

- znowu? Czy naprawdę ten zwrot jest tak bliski Twemu sercu? ;) Ja już dostaję od niego uczulenia. No ale tutaj jest chociaż poprawnie oddzielony przecinkiem ;)

Cytat:

Dzięki niej możliwe było stworzenie wielkich rzeczy, jak i doprowadzić do równie ogromnych zniszczeń.

Dzięki niej możliwe było stworzenie wielkich rzeczy, ale również doprowadzenie do równie ogromnych zniszczeń.

Cytat:
Palce ustawiał w różnych konfiguracja na różne sposoby.

Palce ustawiał w różnych konfiguracjach i na różne sposoby. - choć ten drugi człon zdania wydaje mi się zbędny i nieco trąci tautologią.

Cytat:
Jednakże nim zdążył ją wykonać do końca, rdzeń rozbłysnął do granic swoim możliwości i w jednej chwili znikł.

Spróbuję "uwspółcześnić" nieco to zdanie.

Jednak zanim zdążył ją wykonać, rdzeń rozbłysnął do granic swoich możliwości i chwilę potem zniknął.

Cytat:
Od przebywania tak blisko rdzeni całe jego ciało miało zdrętwiało.

- miało zdrętwiało? Nie rozumiem. :|

Cytat:
Wypuścił przetrzymywane przez dłuższą chwilę powietrze i zaczął zachłannie kosztować się świeżym.

- tu podobnie, mam wrażenie, że czasami się gubisz.

Wypuścił przetrzymywane przez dłuższą chwilę powietrze i zaczął zachłannie oddychać.

Cytat:
Głos na powrót miał pełen rozleniwienia, choć oczy miał smutne.


Głos znów miał pełen rozleniwienia, choć oczy pozostały smutne.

Cytat:
Mokrą odzież wrzucił Tamizy. A na tors zarzucił jedynie bluzę. Ubrał pozostałe części garderoby.


Mokrą odzież wrzucił do Tamizy, a na tors zarzucił jedynie bluzę. Chwilę potem założył pozostałe części garderoby.

Cytat:
Byleby, jak najdalej od wody.

- tu przecinek jest zbędny

Cytat:
W ręku trzymał telefon satelitarny, który następnie włożył do torby obok wyłączonego tabletu.

- i po co ten kolejny wyraz widmo? Lepiej jak najszybciej wywal go do kosza i zapomnij o jego istnieniu. :)

Cytat:
Czekali na przystanku autobusowym, przez który[,] według rozkładu[,] co godzinę przejeżdżała jedna linia komunikacji miejskiej.

- przecinki do uzupełnienia

Cytat:
A ci, którzy czekali na tym samym przystanku[,] odsuwali się od nich na minimum półtorej metra.

- półtorej to mogłoby być mili, bo to rodzaj żeński, ale metra mamy PÓŁTORA, więc zmień szybciutko tę końcówkę i wstaw brakujący przecinek

Cytat:
Pozostawieni w samotności siedzieli w ciszy przez dłuższą chwilę. Przerwał ją dopiero trzęsący się, jak osika Edge.


Gdy w końcu zostali sami, przez dłuższą chwilę siedzieli w ciszy. Przerwał ją dopiero trzęsący się jak osika Edge.
- bez przecinka przed "jak"

Cytat:
Shinji[,] w przeciwieństwie do niego[,] nadal zachowywał się chłodno.

- a tu do uzupełnienia

Cytat:
Patrzył na kolegę z dużą dozą politowania i niewymówionym współczuciem, jakby ten był śmiertelnie chorą osobą[,] starającą się za wszelką cenę poprawić humor ubolewających nad nim bliskich.

- kolejne przekombinowane zdanie, w którym trochę się pogubiłeś. A wystarczy je uprościć, by łatwiejsze stało się też panowanie nad nim:

Parzył na kolegę z dużą dozą politowania i współczucia, jakby ten był śmiertelnie chorą osobą, starającą się poprawić humor ubolewającym bliskim.


Ok, to tyle z czepialstwa, choć przyznam bez bicia, że nie wszystko udało mi się wyłapać i nie wszystko przedstawić. Chciałeś jednak obiektywnej opinii, więc mam nadzieję, że ją otrzymałeś. Nie wiem, ile masz lat, ale po tekście wnioskuję, że jesteś stosunkowo młody. Do końca nie panujesz jeszcze nad słowem i stylem, w którym chcesz się poruszać, więc uważam, że na bieganie z tekstem do wydawnictwa jest jeszcze za wcześnie. Pisz, próbuj, może niekoniecznie od razu książkę, ale zacznij od krótkich form, które świetnie doskonalą warsztat. Publikuj i nie bój się krytyki, a będzie coraz lepiej. Są chęci, zapał i pomysł, brakuje jedynie doświadczenia i panowania nad językiem. Więcej luzu, mniej górnolotnych i archaicznych zwrotów, które niczemu nie służą. Dużo pisz i jeszcze więcej czytaj. A poza tym, nie bój się krytyki. Liczę, że ta moja zostawi coś po sobie, bo poświęciłam na nią sporą część wieczoru ;)

Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki!
Volsgen dnia 03.01.2017 11:02
Faktycznie jestem dość młody(22 lata), więc nie mam zbyt dużo doświadczenia. Dlatego dzięki za pomoc.

Wiele podanych przez ciebie błędów zdążyłem poprawić z pomocą kumpla-mola jeszcze przed publikacją, ale nie wszystkie.

Jeszcze raz dzięki wielkie za słowa krytyki. Zapamiętam wszystko ;)
Pallas dnia 03.01.2017 14:24
Przeczytałem i jakoś fabuła mnie nie zachęciła, nie lubię prologów, tak mam, jak widzę książkę z prologiem, to najzwyczajniej w świecie mijam go. Książka przecież nie musi być zła, bo ma prolog. Taki na przykład "Władca Pierścieni", bardzo ciekawa historia, świat i w ogóle, oczywiści potem przeczytałem prolog i jak dla mnie nie musiało go tam być, wszystkiego się powoli dowiedziałem w czasie czytania. Podam przykład jeszcze "Faraona" tu prolog pozwala na zobaczenie nie, co było tysiąc lat temu, a na to, jak wygląda sytuacja kraju, że organizm, który ma choć jedną jednostkę, która choruję w społeczeństwie - może pociągnąć za sobą wszystkich. Czyli pozytywizm jak się patrzy, podstawowa idea tego nurtu. Przykładów mnożyć ci nie będę, bo chcę iść dalej w twoją opowieść. Możesz z prologu zrobić pierwszy rozdział. Całej historii, myślę, nie zepsuje.

Trochę fantastyki jest czy nauki, ale na razie za krótki mam fragment, by to definitywnie ocenić lub stwierdzić. Jakoś ciekawości ten opisany "rdzeń" nie przykuł, ot, jakiś rdzeń i tyle. Opisy postaci koszmarne, rację ma przedmówczyni, że od ogółu do szczegółu. A po drugie, do jakiej cholery opis koloru oczu mnie to nie interesuję, może mieć, jaki zechce, chyba że to ważne, to co innego. Nawet Sienkiewicz czy Prus, oczu nie opisywali, a wiele osób narzeka, że dłuższych opisów nie mógł mieć. I nie przedstawiaj wszystkich cech wyglądu od razu, postać powinno się odkrywać powoli w miarę odkrywania przedstawionej opowieści. Proszę nie opisuj postaci dokładnie, czyli ile mają wzrostu czy lat; czytelnik lubi delikatne sugestie typu: był wysoki, niski, gruby, chudy czy porównywanie do czegoś. To nie rozprawa naukowa, żeby wszystko dokładnie mierzymy centymetrem. Wiem, jak wygląda Londyn, ale ludzie więcej opisu - miejsca, akcji, tu się prawie nic nie dzieje - są przeżycia bohaterów - to lubię. Czuję też, że nie do końca wykorzystałeś w tym fragmencie narrację trzecioosobową. Dialogi nie są złe, ale jakbyś więcej komentarza od autorskiego. A także jakichś zwrotów, które wyróżniłyby daną postać. Szkoda, że bohaterowie mają zagraniczne imiona i akcja dzieje się w Londynie, tak, jakby Polska była nudna i nic się tu nie działo. Natępny zarzut, który mógłbym zarzucić wielu książką i filmom, to, to, że nie czuję się reszty świata, tak jakby bohaterowie byli z innej rzeczywistości, niezespoleni ze społeczeństwem i światem, w którym żyją. Zazwyczaj to jest tylko moja uszczypliwość, ale jak czytam powieść czy oglądam film, chcę widzieć, że decyzja i bohaterowie oddziałują i współgrają z wykreowanym światem. Kilka przykładów teraz, choćby taki "Mistrz i Małgorzata", powieści piastowskie autorstwa Karola Bunscha - niezła jest pierwsza część "Dzikowy Skarb". Czy choćby już ten Prus z Sinkiewiczem i wiele innych autorów, kończę, bo nie chce cię zanudzić tymi autorami.
A nóż mi się otwiera w kieszeni - normalnie, jak widzę gwiazdki jako przerywnik i to nieuzasadnione. Możesz je minąć lub po prostu zrobić przerwę (nie akapit), ja jednak zrobiłbym akapit, bo czas, w jaki przebyli drogę, był krótki. Brakuje mi tu trochę społeczeństwa, bohaterów dalszego tła.

Tytuł też nie specjalny jak dla mnie. Euforia może tak się jakaś organizacja nazywa albo stacja, urządzenie. W każdym razie uwagi nie przykuwa. O błędach mówić nie chce, bo kolegi w błąd nie chce wprowadzić. Jedna rzecz mi się spodobała w tekście, a mianowicie pierwszy akapit.

Cytat:
Zbliżał się zmierzch. Ostatnie promienie słoneczne nieudolnie odbijały się w zanieczyszczonej Tamizie. Delikatny powiew wiatru starał się załagodzić objawy letniego skwaru.


Piękne wprowadzenia jak u starych mistrzów. Może poruszysz dalej kwestie ekologiczne czy lepiej ochrony środowiska.
Jeszcze jedna rzecz, która w tekście mi się podobała. Nie opisujesz dokładnie historii z punktu A do B – oni mkną przez te ulice, są w tłumie, mają misje, temu się oddają widać też przeżycia i myśli bohaterów. Historia nie nuży, nie męczy, a to już duży plus. Ważna przecież jest myśl, która dąży przez strony powieści.
W tej chwili też nie identyfikuję się z żadnym z bohaterów, ale może się to zmieni.
Ode mnie tyle. A, przy okazji też mam (22 lata) miło poznać kogoś w swoim wieku. Nie zrażaj się do pisania, bo jeszcze taki się nie urodził, coby wszystko od razu umiał i dobrze, bo dziwny byłby to świat.

Piotr :)
Volsgen dnia 03.01.2017 20:35
W końcu ostra krytyka! No i miło poznać kogoś w tym samym wieku. :D

Co do komentarza to nie obraź się, ale zabrzmiało to tak: Nie wpadło w moje gusta, czyli to kupka.

Na pewno nie miałeś tego na myśli, ale wydźwięk pozostał. Najważniejsze, że zauważyłeś kilka niedociągnięć i konstruktywnie o nich napisałeś.

Ale ustosunkuję się do paru rzeczy.
Zacznę od tytułu. Wydaję mi się, że całkiem dobrze go przemyślałem. Czym euforia jest każdy wie. Jej znaczenie odnosi się nie tylko do wydźwięku całej książki, ale i kilku drobnych, normalnie niezauważalnych wątków.

Napisałeś również, że wkurza, gdy polscy pisarze tworzą książki o obcokrajowcach. Częściowo się z tym zgadzam. Dlatego głównym bohaterem jest Polak. Natomiast miejscem akcji nie jest jedno miasto czy kraj, ale cały świat.

Czemu w prologu pojawili się jacyś tam Shinji i Edge, a nie główny bohater? O tym za moment. Wcześniej dopowiem coś o tej dwójce. Otóż w pewnym momencie książki pojawią się jako postacie drugoplanowe. Na początku nie mają oni większego znaczenia.*

W moim odczuciu(i chyba twoim) prolog niekoniecznie musi być istotny dla fabuły, więc można go bez problemu pominąć nic przy tym nie tracąc. Uważam, że prolog to nic innego, jak wstęp do świata**. Prologiem chciałem pokazać czytelnikowi po jaką książkę sięgnął***.
Na przykład pokazuje on, że akcja dzieje się w czasach współczesnych(rok 2012) i w naszym świecie(Londyn). Z tą różnicą, że występują w nim elementy nadprzyrodzone(rdzeń i magia) i rzeczy, z których szarzy ludzie nie zdają sobie sprawy.

Ktoś zapyta, czy w takim przypadku prolog jest konieczny? Tak. A to dlatego, że zadaje on pytania.
"Jakie pytania, do kurki nędzy? Ty, chłopie, masz chyba coś źle z głową."
Otóż ktoś mi kiedyś powiedział pewną rzecz, która wydaję się być dość oczywista.
Wszystko musi mieć jakieś znaczenie. Każdy szczegół. Nawet, jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się nie mieć żadnego sensu, to musi go mieć. W przeciwnym razie mówimy czemuś takiemu do widzenia.


*"Co za bezsens."
**"Sherlock się znalazł"
***"Nie, bo czytelnik nie spojrzał, co kupował." ;)
Pallas dnia 04.01.2017 14:38
Ja się nie obrażę i rzeczywiście tak trochę to zabrzmiało, jak napisałeś:
Volsgen napisał:
Co do komentarza to nie obraź się, ale zabrzmiało to tak: Nie wpadło w moje gusta, czyli to kupka.

Za to cię przepraszam.

Wiesz co? Od razu mi się jaśniej w głowie zrobiło. Dzięki kilku twoim odpowiedzią. Z Science Fiction to przeczytałem Lema - Solaris - bardzo ciekawe rozważania zawarł w treści opowieści.
Tak jak sobie przypominam, gdy czytałem fragment twej powieści, to miałem uczucie, że to nie opowieść, tylko i wyłącznie z fajerwerkami, ale czymś głębszym.

Wiesz - to tylko część opowieści, nie znam całej treści, co innego znać fragment tekstu, a co innego całość. Teraz większy widzę sens tego prologu, ale o tych opisach i dialogach nie zmienię zdania. "Euforia" - mówisz, że to - słowo - ma większy sens, niż sądzę. Możliwe - że w czasie opowieści zmienię zdanie co do tytułu, bo: "Ten, który nigdy nie zmienia swoich poglądów, przeważnie takich nie posiada."

To nie jacyś tam bohaterowie ci - Edge, Shiji, bo każdy w opowieści jest ważny, nawet taki pomywacz, bo kto wie, co w trakcie opowieści się zdarzy, może on umrze, zostanie zamordowany, a my go polubiliśmy. Taki niby drobiazg, a otwiera wielkie możliwości.

A tak na marginesie, wszystkich nie zadowolisz, bo nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko. ;)

Piotr :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty