Upadałem wielokrotnie. Nic z tych rzeczy – gleba nie jest dla mnie, jest dla mięczaków. Dla frajerów. Ja podnoszę się i wstaję, albo upadam i leżę. Jedno z dwóch, lub dwa z dwóch, albo cztery z jednego. Upadam, leżę. Wstaję, podnoszę się – zawsze w tej kolejności. Nie odkrywam nic nadzwyczajnego, nieprawdaż? Przecież wielu z nas leży po upadku, wielu z nas po wstaniu, podnosi się. Zatem czemuż mam o tym pisać?
Pewnie już zauważyliście, że się zgrywam. Taki już jestem. Wstaję, podnoszę się. Na zawsze ścina mnie z nóg tylko po alkoholu, a że pije zawsze, wychodzi na to, że leżę od lat. Od zawsze. Coś się stało w tym grudniu, na jego początku, coś we mnie pękło gdy nastał; niebo zrobiło kurwi rozkrok i wessało mnie swoją zachłanną pizdą. Ot idealny scenariusz dla poszukiwaczy wrażeń, można się porozglądać, podróżować wręcz. Piję i piję, nie ma końca. Piję dla zasady, pijemy właściwie. Dziś napisałem do swojej szafowej maila: wracam po Nowym Roku trzeźwy. Takie postanowienie mam. Taki już jestem – podnoszę się i wstaję. Piję z zasady dla zasad.
Mam taką ulubioną sentencje: kurwa, napiłbym się. To się napij. No to piję.
Staram się chlać w każdym ważnym momencie swojego życia. I tym nieważnym. Banalne, wiem, ale przypomnę – chodzi o to, żeby celebrować złe i dobre naraz. Chodzi o to, żeby zatrzeć granice między przeciwieństwami, wymazać po lewacku. Zdecydowanie chodzi o to, żeby stworzyć mentalny schengen na czeluściach rozklekotanej materii. Najebać się, no. Tak też było wczoraj. Przedwczoraj. Cały poprzedni tydzień. Miesiąc. Rok. I chuj, i cześć.
Mam wiele zasad, ale jedną, najważniejszą z nich, jest picie na kaca. Bardzo chętnie zacytowałbym tutaj Jerofiejewa, ale postaram się o coś swojego. Mam! – ja po prostu nie ufam sobie gdym przechlany. Wczorajszy. Nie ufam tym stanom, lękom, walącym się ścianom. Ludziom – od zawsze, nawet na trzeźwo, ale po wódzie nie ufam im na wskroś, ich ani jednemu słowu. Samotność właśnie wtedy nabiera wody w usta, wtedy, gdy budzisz się z językiem jak ręcznik – tak naprawdę tylko jej potrzebujesz – tej chwili spokoju, tych paru minut po przebudzeniu gdy nikt nic nie mówi, nawet dusza. No i leci klin. Rzeczywistość prostuje znaki zapytań i znika gdzieś za oknem. No, taki poranek to ja lubię, taki poranek to ja szanuję, bo ja piję z zasady dla zasad. Taki już jestem. Wstaję i podnoszę się.
A co z tym niepiciem? Ano już wyjaśniam – będę się starał, bo Nowy Rok jest po to, by pierdolić poprzedni. I tak jebiemy się od lat, zamiast zaakceptować to wygrawerowane w nas. Trudno. Czasem zapominam o tym, ile daje mi wóda, ale częściej zapominam o tym, ile mi zabiera. Niech nie zabrzmi to źle, nie rozstajemy się na zawsze – ja po prostu kolejny raz nie dam się nabrać; gdyż im bardziej uciec chcę, tym wolniej biegnę. Będę pił. Ale nie będę szmatą, ot co.
Miało być opowiadanie, a wyszło jak wyszło. Trudno. Taki już jestem, upadam i leżę.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt