OPOWIEŚCI SŁOWIAŃSKIE: PRZYPOWIEŚĆ O RAJU.
Latającą wyspę wielkiego ogrodu porastały piękne, bujne lasy, poprzecinane błękitnymi rzekami i jeziorami. Swój kawałek ziemi posiadała tutaj para Słowian Adaś i Ewka.
Słowianie od zarania dziejów byli spokojną miłującą wolność nacją. Uprawiali owoce i warzywa, mieli także skromną hodowlę zwierząt na własne potrzeby.
Dbali o zieleń, nie wchodzili w drogę dzikim stworzeniom.
Zwierzętami hodowlanymi Adaś troskliwie się opiekował. Zabijał tylko w ostateczności, jak mieli z Ewką smaka na mięso.
Harcowali w samych tylko listkach figowych. Goli i weseli. Na podwórku panowała idealna temperatura, nie było za gorąco, ani za zimno. Życie układało się harmonijnie i spokojnie.
Gdy w ogrodzie wszystko było uporządkowane na tip-top. Rośliny obwiązane, grządki za plewione, a zwierzątka miały przygotowaną karmę. Adaś postanowił pójść dalej, wykonać krok naprzód. Do zastanej rzeczywistości, dołożyć od siebie wartość dodaną.
Zjadł kociołek sfermentowanych owoców, po tym miał wizję, w której chciał przyśpieszyć rozwój cywilizacyjny. Po przetrawieniu uporządkował myśli i wynalazł kolo. Pobudziło to tylko jego fascynacje, stymulując płat czołowy do dalszego wysiłku.
Na początku wykorzystywał kółko do rytmicznych obrotów biodrami, co przyśpieszało krążenie i wprawiało w dobry humor.
W dalszej kolejności pragnął stworzyć pojazd opierający się na tych okręgach, którym mógłby błyskawicznie przemykać wśród zielonych zagajników i bystrych potoków. Tego dnia, gdy wpadł na ten pomysł, podszedł do Ewki. Ucałował ją czule w policzek i pogładził włosy. Był zadowolony, realizował się. Pragnął swoim szczęściem dzielić się z innymi.
Następnego dnia Ewka pracowała w ogrodzie. Wiązała krzaczki, zbierała maliny na kompot. Wtedy cicho, lekko stąpając, podszedł do niej tajemniczy mężczyzna.
Miał krzywe nogi, przysadzisty, krępej budowy, z rozmierzchwionymi, krasnoczarnymi włosami i czerwoną cerą. Nad lekko skośnymi oczami umiejscowione były grube krzaczaste brwi.
Przedstawił się, miał na imie Borys. Zbliżył się do niej i zaczął podstępnie szeptać do ucha ze wschodnim akcentem.
Gdy skończył, odszedł spokojnym krokiem od niewiasty zostawiając ją z rozdziawionymi ustami.
Ewka wróciła z tego spotkania odmieniona. Miała zaciśnięte usta i srogi wzrok. Była spięta i poruszała się gwałtownie. Ściśnięte nerwowo oblicze zastąpiło na twarzy niegdyś pogodne zrozumienie.
Rozpoczął się kolejny piękny dzień i Adaś przygotował kubełek sfermentowanych owoców do wieczornej konsumpcji.
Ewka zobaczyła mężczyznę jak beztrosko leży na polanie, snując sny o doskonałej maszynie.
Popatrzyła na to z wyrzutem, kiwając głową z dezaprobatą.
Przerwała jego wspaniałą wizję piskliwym krzykiem i nerwową gestykulacją rąk. Adaś zszokowany, czym prędzej zaszył się w swoim zagajniku.
Z czasem zaczęła go strofować, na każdym kroku. Poprawiała go nachalnie, nawet jak nic złego nie zrobił.
Zaczęła wynajdować w nim same wady. Nawet cechy, które niedawno jej się podobały, nagle zaczęły w niej wzbudzać niechęć.
Wypominała mu obwisły brzuch i niezadbaną fryzurę.
Sama zaczęła się okrywać, tłumacząc to tzw. godnością osobistą.
Na skutek wyrzutów i prześladowań Adaś był coraz bardziej nerwowy i apatyczny.
Czepiła się też zwierząt. Mówiła, że mają za dobrze i chodzą bez porządku. Zażądała, żeby je uwiązał lub trzymał w zagrodzie.
Nie zdawała sobie sprawy, że swoim głosem nie przedstawia własnych poglądów. Nie wiedziała czym, jest przekaz podprogowy.
Zaczęła mu działkować sfermentowane owoce, blokując inspiracje. W tym czasie bezskutecznie próbował chłonąć piękno otaczającego go świata.
Adaś był coraz bardziej nerwowy i zestresowany. Miał emocjonalną amplitudę i przesterowany spokój wewnętrzny. Coraz bardziej pogubiony szukał sposobu ukojenia nerwów. Zaczął eksperymentować z destylacją, co też spotkało się z zarzutami Ewki.
Przestał być uważny, wytrącała go z rytmu. Musiało to doprowadzić do tragedii. Przez nieuwagę stracił kontrolę nad aparaturą. Niefart zakończył się wybuchem, który podpalił zagajnik.
Ogień zaczął trawić ich uprawy, spłoszył zwierzęta.
Ewka zaczęła wrzeszczeć w histerii.
Adaś stanął oniemiały, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Zadawał sobie pytanie, co do tego doprowadziło, przecież jeszcze niedawno wszystko się tak wzorcowo układało. Widok płomieni był jak uderzenie obuchem. Nie miał wyboru, musiał uspokoić partnerkę i opuścić to miejsce.
Chwycił ją pod pachę, zakrywając uprzednio wrzeszczące bez opamiętania usta. Biegli na złamanie karku przed siebie opuszczając spaloną ziemię.
Miał nadzieję ze znajdą jeszcze podobnie piękne miejsce i ominie ich nieszczęście, które tak ich poróżniło.
KONIEC.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt