Opowiem historię o lwie.
Często prała dywany. Kiedy tylko czarne włosy przyciągały majowe światło promieni słonecznych przebijających się przez okno, wynosiła wszystkie meble i robiła remont. Nie pracowała, to nie była mocna strona Izy. Jej przyjaciółka często opowiada historię, gdy mamę zatrudniła pewna firma produkująca słodycze. Byłem najmłodszy, dlatego odebrała mnie od cioci – bo tak dziś ją nazywam - po pierwszym dniu pracy. Uskarżała się na różne bóle, przez które nie da rady pracować. Nawet ciocia, najlepsza przyjaciółka, nie była w stanie przemówić, aby odwiedziła lekarza. Była przewrażliwiona na punkcie jakichkolwiek medyków, bo kiedy się urodziła, zbyt krótko obcięto jej pępowinę, przez co powikłania dawały się we znaki aż do okresu dorosłości.
Znalazła lepszy sposób zarobku. Mieszkaliśmy na mazurach. Wioskę, którą zamieszkiwaliśmy okupowały setki hektarów lasu, dzięki czemu można było dorobić się na zbiorach jagód. Praca nieobowiązująca, którą w każdej chwili, przy każdym bólu i wymiocinach można zwyczajnie zakończyć. Wtedy nie było takich specjalnych maszynek do zbiorów, dlatego mało kto decydował się na taką formę zarabiania pieniędzy. Dzięki temu jagód było wiele. Nie obywało się bez docinek ze strony sąsiadów dokuczających mamie ze względu na te wypady. Po paru tygodniach krążyły plotki, że jest dziwką i właśnie w lesie zarobiła na nowiusieńkie tapety w motory, którymi pięknie udekorowała pokój, jaki dzieliłem z braćmi. Braciom, choć byli o wiele starsi, nigdy nie przeszkadzała moja obecność.
Nie miała szczęścia do facetów. Pierwszy, bogaty rolnik, powiesił się z niewiadomych przyczyn, zostawiając jej pokaźny spadek. Był ojcem pierwszego brata. Kolejny, ex więzień, który przed kolejną odsiadką się dla niej oślepił, dzięki czemu został zwolniony. Dobrze jej z nim było. Kiedy tylko ktoś powiedział złe słowo o Izuni, on wychodził, po czym wracał kilkadziesiąt minut później z obitą ręką (ponoć ślepy był jak kret, ale jego pięści miały wrodzoną zdolność wykrywania twarzy). Nie dała sobie rady ze ślepcem. Wyliczyłem, że był od niej starszy o co najmniej dwadzieścia lat. Odesłała go do jakiegoś ośrodka. On dał życie drugiemu bratu. Trzeci był moim ojcem. Policjant i alkoholik, jednak po wypiciu potulniał, mając w świadomości swój problem. Niewiele o nim wiem, zmarł na zawał miesiąc przed ślubem, rozbijając się dodatkowo o drzewo w okolicach domu pogrzebowego. Czwarty, to cwany Warszawiak, który skorzystał z choroby, po czym ukradł cały spadek. Posługiwał się fałszywym imieniem, a nawet dowodem osobistym. Legenda głosi, że to mieszkańcy zapoznali go z Izą, a później podzielił się z nimi pieniędzmi, które ukradł. W tym akapicie nic się nie zgadza. To akapit z mojego życia, w którym drugi facet był tatą najstarszego brata, a pierwszy ojcem tego młodszego. Nikt nigdy nie powiedział mi, jak było naprawdę.
Każdego roku, aż do wtedy, gdy zabrali ją do hospicjum, wracała przez polną drogę wycierając fioletowe palce o wysokie krzaki, które nie zdążyły obeschnąć jeszcze od porannej rosy, a później prała dywany, po których nie wolno było nam chodzić. Były wiecznie mokre. Gdy zebrała wystarczającą ilość jagód, szła przez łąki na przystanek oddalony o trzy kilometry, żeby kupić dodatkowe rzeczy do remontów za zarobione pieniądze. Czasem zabierał ją jeden zaprzyjaźniony taksówkarz, którego mijam nieraz na mieście. Nie wie, że jestem jej synem, myśli, że dalej siedzę w rodzinie zastępczej.
Pewnego dnia przewróciła się, jak obeschnięta deska, próbując wstać po rytualnym szorowaniu, które było jej ostatnim. Przyjechała wielka ciężarówka, z której wysiadł wujek, brat mamy. Zabrał wszystkie najbardziej wartościowe rzeczy i mnie. Rodzina naciskała, bym poszedł do niego. Przez dwanaście lat mieszkałem w piekielnej rodzinie, będąc maltretowanym, niszczonym psychicznie przez niego i jego dzieci. Piekło, mój mały pokoik, oddzielony trzema zgrzybiałymi szafami od wielkiego, wyremontowanego pokoju jego nadpobudliwego syna. Niszczył każdą wartość i pozytywne uczucie, jakie naradzało się w mojej głowie, zaganiał do pracy na swoim warsztacie, wyzywając, poniżając i rzucając ciężkimi kluczami w głowę. Przychodziła kontrola z opieki. Mogłem powiedzieć, że jest mi źle, lecz jakoś nie miałem odwagi, gdy stał obok nich, łapiąc nerwowo wąs swoją dolną wargą.
Przed śmiercią chciała mnie ukraść i oddać przyjaciółce, do której finalnie uciekłem, mając dopiero osiemnaście lat. To ona opowiedziała mi historię o lwie, którego rolę przejęła, choć odrobinę naprawiając schorowaną duszę.
Mama sprzątała i robiła remonty, wierząc jedynie chemii z płynu do podłóg. Mama nie była dziwką, tylko zbierała jagody. Mama prała dywany, mama miała czarne włosy, mama kochała i chciała być kochana. Mama.
Przekaż kiedyś komuś historię o lwie. Możesz zmienić treść, każda matka nim jest.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt