Proza » Inne » Lwice
A A A
Od autora: Mam świadomość, że treść artykułu jest bardzo osobista. Nigdy o niej nie pisałem, aż do teraz. Czuję, że to ten moment, że jestem na tyle dorosły, by zapakować ją w odpowiednie pudełko, a później zapomnieć. Myślę, że to też piękna historia, oraz możliwość przećwiczenia warsztatu, do którego zmobilizowała mnie faith, a także oderwania się od demonicznej tematyki mojego niekończącego się opowiadania.

Pozdrawiam :)

     Opowiem historię o lwie.

 

     Często prała dywany. Kiedy tylko czarne włosy przyciągały majowe światło promieni słonecznych przebijających się przez okno, wynosiła wszystkie meble i robiła remont. Nie pracowała, to nie była mocna strona Izy. Jej przyjaciółka często opowiada historię, gdy mamę zatrudniła pewna firma produkująca słodycze. Byłem najmłodszy, dlatego odebrała mnie od cioci – bo tak dziś ją nazywam - po pierwszym dniu pracy. Uskarżała się na różne bóle, przez które nie da rady pracować. Nawet ciocia, najlepsza przyjaciółka, nie była w stanie przemówić, aby odwiedziła lekarza. Była przewrażliwiona na punkcie jakichkolwiek medyków, bo kiedy się urodziła, zbyt krótko obcięto jej pępowinę, przez co powikłania dawały się we znaki aż do okresu dorosłości.

 

     Znalazła lepszy sposób zarobku. Mieszkaliśmy na mazurach. Wioskę, którą zamieszkiwaliśmy okupowały setki hektarów lasu, dzięki czemu można było dorobić się na zbiorach jagód. Praca nieobowiązująca, którą w każdej chwili, przy każdym bólu i wymiocinach można zwyczajnie zakończyć. Wtedy nie było takich specjalnych maszynek do zbiorów, dlatego mało kto decydował się na taką formę zarabiania pieniędzy. Dzięki temu jagód było wiele. Nie obywało się bez docinek ze strony sąsiadów dokuczających mamie ze względu na te wypady. Po paru tygodniach krążyły plotki, że jest dziwką i właśnie w lesie zarobiła na nowiusieńkie tapety w motory, którymi pięknie udekorowała pokój, jaki dzieliłem z braćmi. Braciom, choć byli o wiele starsi, nigdy nie przeszkadzała moja obecność.

 

     Nie miała szczęścia do facetów. Pierwszy, bogaty rolnik, powiesił się z niewiadomych przyczyn, zostawiając jej pokaźny spadek. Był ojcem pierwszego brata. Kolejny, ex więzień, który przed kolejną odsiadką się dla niej oślepił, dzięki czemu został zwolniony. Dobrze jej z nim było. Kiedy tylko ktoś powiedział złe słowo o Izuni, on wychodził, po czym wracał kilkadziesiąt minut później z obitą ręką (ponoć ślepy był jak kret, ale jego pięści miały wrodzoną zdolność wykrywania twarzy). Nie dała sobie rady ze ślepcem. Wyliczyłem, że był od niej starszy o co najmniej dwadzieścia lat. Odesłała go do jakiegoś ośrodka. On dał życie drugiemu bratu. Trzeci był moim ojcem. Policjant i alkoholik, jednak po wypiciu potulniał, mając w świadomości swój problem. Niewiele o nim wiem, zmarł na zawał miesiąc przed ślubem, rozbijając się dodatkowo o drzewo w okolicach domu pogrzebowego. Czwarty, to cwany Warszawiak, który skorzystał z choroby, po czym ukradł cały spadek. Posługiwał się fałszywym imieniem, a nawet dowodem osobistym. Legenda głosi, że to mieszkańcy zapoznali go z Izą, a później podzielił się z nimi pieniędzmi, które ukradł. W tym akapicie nic się nie zgadza. To akapit z mojego życia, w którym drugi facet był tatą najstarszego brata, a pierwszy ojcem tego młodszego. Nikt nigdy nie powiedział mi, jak było naprawdę.

 

     Każdego roku, aż do wtedy, gdy zabrali ją do hospicjum, wracała przez polną drogę wycierając fioletowe palce o wysokie krzaki, które nie zdążyły obeschnąć jeszcze od porannej rosy, a później prała dywany, po których nie wolno było nam chodzić. Były wiecznie mokre. Gdy zebrała wystarczającą ilość jagód, szła przez łąki na przystanek oddalony o trzy kilometry, żeby kupić dodatkowe rzeczy do remontów za zarobione pieniądze. Czasem zabierał ją jeden zaprzyjaźniony taksówkarz, którego mijam nieraz na mieście. Nie wie, że jestem jej synem, myśli, że dalej siedzę w rodzinie zastępczej.

 

     Pewnego dnia przewróciła się, jak obeschnięta deska, próbując wstać po rytualnym szorowaniu, które było jej ostatnim. Przyjechała wielka ciężarówka, z której wysiadł wujek, brat mamy. Zabrał wszystkie najbardziej wartościowe rzeczy i mnie. Rodzina naciskała, bym poszedł do niego. Przez dwanaście lat mieszkałem w piekielnej rodzinie, będąc maltretowanym, niszczonym psychicznie przez niego i jego dzieci. Piekło, mój mały pokoik, oddzielony trzema zgrzybiałymi szafami od wielkiego, wyremontowanego pokoju jego nadpobudliwego syna. Niszczył każdą wartość i pozytywne uczucie, jakie naradzało się w mojej głowie, zaganiał do pracy na swoim warsztacie, wyzywając, poniżając i rzucając ciężkimi kluczami w głowę. Przychodziła kontrola z opieki. Mogłem powiedzieć, że jest mi źle, lecz jakoś nie miałem odwagi, gdy stał obok nich, łapiąc nerwowo wąs swoją dolną wargą. 

     Przed śmiercią chciała mnie ukraść i oddać przyjaciółce, do której finalnie uciekłem, mając dopiero osiemnaście lat. To ona opowiedziała mi historię o lwie, którego rolę przejęła, choć odrobinę naprawiając schorowaną duszę.

     Mama sprzątała i robiła remonty, wierząc jedynie chemii z płynu do podłóg. Mama nie była dziwką, tylko zbierała jagody. Mama prała dywany, mama miała czarne włosy, mama kochała i chciała być kochana. Mama.

 

     Przekaż kiedyś komuś historię o lwie. Możesz zmienić treść, każda matka nim jest.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Krzysztof Konrad · dnia 02.03.2017 20:28 · Czytań: 614 · Średnia ocena: 4,75 · Komentarzy: 12
Komentarze
faith dnia 02.03.2017 22:40
Czy ja mogę czuć się choć trochę dumna, że namówiłam Cię do tych krótszych form? Pozwolisz? :)
Bo Ty zdecydowanie masz prawo być dumny ze swoich postępów. Są bardzo widoczne. Pomijając już nawet treść (o której za chwilę), bo z nią nie miałeś większych problemów przy poprzednich tekstach, jeśli chodzi o formę zapisu, interpunkcję, sposób budowania zdań, jest naprawdę o niebo lepiej. Gratki, no, po prostu. ;)

Ale żeby nie było, że tak chwalę tylko, to powytykam jeszcze troszkę. ;)

Na pewno kropka w tytule jest do zlikwidowania.

Cytat:
Nawet ciocia, najlepsza przyjaciółka, nie była w stanie przemówić, aby odwiedziła lekarza

- brakuje zaimka, który wskazywałby o kim mowa:

Nawet ciocia, najlepsza przyjaciółka mamy, nie była w stanie przekonać jej, by odwiedziła lekarza.

Cytat:
Mieszkaliśmy na mazurach.

- Mazurach - z wielkiej

Cytat:
Mieszkaliśmy na mazurach. Wioskę, którą zamieszkiwaliśmy okupowały setki hektarów lasu, dzięki czemu można było dorobić się na zbiorach jagód.

- zlikwiduj powtórzenie, można np. tak:

Wioskę, w której się wychowywałem okupowały setki hektarów lasu, (...).

Cytat:
Praca nieobowiązująca, którą w każdej chwili, przy każdym bólu i wymiocinach można zwyczajnie zakończyć.

- niezobowiązująca
- a skąd tutaj te "wymiociny"? Zastanawiające...

Cytat:
Wtedy nie było takich specjalnych maszynek do zbiorów, dlatego mało kto decydował się na taką formę zarabiania pieniędzy. Dzięki temu jagód było wiele.

- masz tutaj aż trzy zaimki, pierwszy jest zdecydowanie do wywalenia

Cytat:
Nie obywało się bez docinek ze strony sąsiadów[,] dokuczających mamie ze względu na te wypady.

- przecinek się zgubił :)

Cytat:
Kolejny, ex więzień, który przed kolejną odsiadką się dla niej oślepił, dzięki czemu został zwolniony.

- przedrostek "eks" zapisujemy łącznie, w ten sposób - "ekswięzień" i oczywiście w spolszczonej wersji
- no i powtórka - kolejny/kolejną

Więc może by tak:

Kolejny, ekswięzień, który przed powtórną odsiadką oślepił się dla niej, dzięki czemu został zwolniony.

Cytat:
Niewiele o nim wiem[,] zmarł na zawał miesiąc przed ślubem, rozbijając się dodatkowo o drzewo w okolicach domu pogrzebowego.

- po pierwszym członie zdania powinna być kropka zamiast przecinka

Cytat:
Legenda głosi, że to mieszkańcy zapoznali go z Izą, a [on] później podzielił się z nimi pieniędzmi, które ukradł.

- zabrakło zaimka

Cytat:
Każdego roku, aż do wtedy, gdy zabrali ją do hospicjum, wracała przez polną drogę[,] wycierając fioletowe palce o wysokie krzaki, które nie zdążyły obeschnąć jeszcze od porannej rosy, a później prała dywany, po których nie wolno było nam chodzić.

- przecinek do uzupełnienia

Cytat:
Gdy zebrała wystarczającą ilość jagód, szła przez łąki na przystanek[,] oddalony o trzy kilometry, żeby kupić dodatkowe rzeczy do remontów za zarobione pieniądze.

- tutaj również zabrakło przecinka, a poza tym proponuję zmianę szyku w ostatnim członie na bardziej logiczną:

Gdy zebrała wystarczającą ilość jagód, szła przez łąki na przystanek, oddalony o trzy kilometry, żeby, za zarobione pieniądze, kupić dodatkowe rzeczy do remontów.

Cytat:
Nie wie, że jestem jej synem, myśli, że dalej siedzę w rodzinie zastępczej.

- tu też lepiej kropka niż przecinek

Cytat:
Rodzina naciskała, bym poszedł do niego. Przez dwanaście lat mieszkałem w piekielnej rodzinie, będąc maltretowanym, niszczonym psychicznie przez niego i jego dzieci.

- znów powtórzenie, mam na to jedną złota radę - korzystaj z synonimów, a z powodzeniem tego unikniesz. Jeśli nie przychodzi Ci do głowy żaden zamiennik, sięgnij po słownik synonimów. Dzisiaj już nawet nie trzeba mieć go na półce, wystarczy wklepać w google i już. Wysiłek żaden, a efekt imponujący. ;)

Tak więc, np.

Bliscy naciskali, bym poszedł do niego. Przez dwanaście lat mieszkałem w piekielnej rodzinie, (...)

lub

Rodzina naciskała, bym poszedł do niego. Przez dwanaście lat mieszkałem w tym piekielnym domu, (...)

Cytat:
Niszczył każdą wartość i pozytywne uczucie, jakie naradzało się w mojej głowie, zaganiał do pracy na swoim warsztacie, wyzywając, poniżając i rzucając ciężkimi kluczami w głowę.

- naradzać to się może ew. wysoka komisja ;)
Niszczył każde pozytywne uczucie, jakie rodziło się w mojej głowie

Cytat:
Przed śmiercią chciała mnie ukraść i oddać przyjaciółce, do której finalnie uciekłem, mając dopiero osiemnaście lat.

- jeśli w tym zdaniu chodzi o to, że narrator uciekł tam dopiero po skończeniu osiemnastu lat, ten wyraz powinien znaleźć się gdzie indziej:

Przed śmiercią chciała mnie ukraść i oddać przyjaciółce, do której finalnie uciekłem dopiero, mając osiemnaście lat.

W miejscu, gdzie teraz tkwi to słowo, zdanie mówi o tym, że chłopak tam uciekł mając jedynie osiemnaście lat. A to jak widzisz dwa właściwie przeciwne sobie sensy. Jak rozumiem chodzi o ten pierwszy, więc wyraz powinien być przeniesiony.

Koniec uwag. ;) Nie martw się, że jest ich aż tyle, bo to naprawdę drobne niedociągnięcia. Zrobiłeś ogromny krok, pozbywając się błędów, które rzucały się w oczy przy poprzednim opowiadaniu. Nie ma już nadmuchanych, sztucznych zwrotów, nadmiernych przecinków, etc. Tekst jest spójny i ma piękne przesłanie. Wciągnęłam się w Twoją historię. A nawet, jak na rasowego wrażliwca przystało, zakręciła mi się gdzieś w oku łezka.

Wzruszasz i, co ważne, robisz to w sposób, który nie emanuje patosem. Wręcz przeciwnie, jest prosto, a jakże urzekająco.

Oby tak dalej!

Pozdrawiam! :)
JOLA S. dnia 03.03.2017 11:45
Krzysiu,

to dobry tekst, działa na wyobraźnię. Krótki, ale bardzo pełny w swojej treści.

Pozdrawiam cieplutko :)

JOLA S.

Mała uwaga po tytule nie daje się kropki :)
Krzysztof Konrad dnia 03.03.2017 12:07
Faith - możesz być dumna, dlatego, że tak powiem, zawarłem cię w opisie. Już taki jestem, że czasem trzeba mi wylać wodę na łeb - wtedy najlepiej się uczę. Niestety, nadal czuję się źle z tym, że zmarnowałem dziesiątki godzin na napisanie 100 stronnicowego kolosa, który utonął w wielu, zbyt wielu błędach. Mogłem napisać wpierw kilka stron, poczekać na ocenę, poprawić błędy i dopiero wtedy robić to dalej, ale dałem się zwieść zbytniej pewności siebie. Niemniej jednak dziękuję, bo otworzylaś mi umysł.

Jolu - mam nadzieję, że działa. Tak miało być :=).
mike17 dnia 03.03.2017 18:55 Ocena: Bardzo dobre
Krzysiek, to jest tekst-petarda :)
Tyle się tu dzieje, że jakby to rozpisać na powieść, to byłaby powieść pełną gębą.
Ani chwili się nie nudziłem.
Tyle wydarzeń, i opisanych z czarnym humorem, że czyta się w dechę.
Masz zmysł dramatyczny.
A i językowo nie najgorzej, zdania są spójne, dobrze budowane, jasno wyrażające myśli.
To się ceni.
Choć historia niewesoła, czyta się jednym tchem.
To świadczy o płynności, z jaką została napisana.
I ta nuta gawędziarska bardzo mi tu leży.
Czyli jest ok :)
Krzysztof Konrad dnia 03.03.2017 20:05
Dzięki Mike. Nigdy nie sądziłem, że którykolwiek mój tekst ci się spodoba. Nawet czasem myślałem, że zwyczajnie nie leży tobie mój styl pisania. Raczej nie zamierzam pisać o tym powieści. To byłoby trochę próżne. Zamknąłem tym tekstem pewien rozdział, wylewając łzy na klawiaturę.

Jeśli chodzi o zmysł dramatyczny, rzeczywiście, pomaga mi on w projekcji pewnych historii. Pomysłów mam całą masę, tylko odpowiedniego warsztatu brakuje. Pozdrawiam, nawet nie wiesz ile znaczy dla mnie twój komentarz (nie dlatego, że tak wypada na tym portalu, tylko mam swoje osobiste powody).
al-szamanka dnia 05.03.2017 11:12 Ocena: Świetne!
Zauważyłam te same potknięcia, co faith, więc nie będę powtarzać.
Pamiętasz jak wydziwiałam przy Twoim pierwszym tekście?
Ale już wtedy wiedziałam, że masz potencjał i to przez duże P.
Rozwijasz się.
I to w mega tempie.
Nie mam pojęcia w jakim jesteś wieku, ale jeżeli w jeszcze nie do końca opierzonym, to masz dużo czasu i przepowiadam Ci karierę... oczywiście jeżeli utrzymasz to piękne tempo doskonalenia się.
A sam tekst zrobił na mnie wielkie wrażenie.
Napisany tak, jak trzeba, i tak, jak lubię.
Jest w nim coś, czego nie potrafię nazwać, ale doskonale wyczuwam, coś, co czyni tekst rzeczywiście cennym.

Pozdrawiam ciepło :)
Krzysztof Konrad dnia 05.03.2017 13:16
Szamanko - błędy poprawię, gdy poluzuje mi się w pracy. Mam 22 lata. Bardzo bym chciał takiej kariery. To moje największe marzenie. Powiem Ci bardzo szczerze, że posłuchalem po prostu kilku wskazówek dotyczących technicznej strony mojej twórczości i zacząłem czytać. Tak naprawdę w życiu przeczytałem ledwie kilka książek. Zauważam, że dzięki czytaniu się wzmacniam i dopiero teraz coś zaczyna wychodzić. Martwi mnie tylko mój opór co do interpunkcji. Dziękuję za świetną ocenę! :)
al-szamanka dnia 05.03.2017 13:43 Ocena: Świetne!
Z tym oporem interpunkcyjnym to jest tak: niewielu go nie ma.
Wyobraź sobie, że wchodząc kilka lat temu na PP, nie stawiałam kropki na końcu ostatniego zdania, gdyż wydawała mi się niepotrzebna... a przecież całe życie czytałam i czytam bardzo dużo.
Interpunkcja to sprawa treningu.
Ale wytrenowanie naturalnie własnego stylu, to już cięższa rzecz, trzeba mieć talent.
Ty go masz :)
Zwinny Straznik dnia 05.03.2017 15:31 Ocena: Świetne!
Jak miałem koło dziewięciu lat to zawsze z siostrą z pobliskiego lasu brało się jagody, czereśnie z drzew jabłka, gruszki i na balkonie kochanej krakowskiej kamienicy sprzedawało przechodniom w koszykach po drewnianych koszykach z wcześniej kupionych przez babcię owoców. To było coś - przepraszam za wyrażenie - zajebistego, to poczucie pracy i zdobywania własnej kasy. I ten tekst przypomniał mi wspomnienia dzieciństwa, co jest piękne.

Sam utwór bardzo mi się spodobał, lubię czytać opowiadania z nutką prawdy. Nienawidzę za to jak ktoś pisze o czymś o czym nie ma pojęcia, wtedy źle i sztucznie się czyta (zazwyczaj). Tu natomiast mogę wczuć się i przypomnieć niektóre w/w fakty.

Sprosotowanie - oczywiście nie chodzi mi o teksty typu horror, bo wiadomo że nie każdy autor piszący o zabójstwach kiedyś kogoś zamordował, ale jak ktoś zabiera się za teksty socjologiczno-psychologiczne i opowiada np. o życiu w patologii, a sam miał rodzinę z marzeń, to ja na to nie idę...
Krzysztof Konrad dnia 05.03.2017 20:30
Zwinny Strażnik - Dzieciństwo jest najmilszą i najbardziej nostalgiczną skarbnicą wspomnień. To są moje wspomnienia. Może dlatego tak pachnie realizmem. Pozdrawiam i zapraszam do mojego "Robina". Tam jest morderca :)
Jaga dnia 06.03.2017 11:33
Cześć, Krzysztof:)
Przeczytałam na jednym wdechu. Bardzo poruszająca historia. Pomysłowo opisana, utrzymana w dobrym tempie. Świetny początek!
Cytat:
      Czę­sto prała dy­wa­ny. Kiedy tylko czar­ne włosy przy­cią­ga­ły ma­jo­we świa­tło pro­mie­ni sło­necz­nych prze­bi­ja­ją­cych się przez okno, wy­no­si­ła wszyst­kie meble i ro­bi­ła re­mont.


Piękna klamra kończąca!
Cytat:
Mama sprzą­ta­ła i ro­bi­ła re­mon­ty, wie­rząc je­dy­nie che­mii z płynu do pod­łóg. Mama nie była dziw­ką, tylko zbie­ra­ła ja­go­dy. Mama prała dy­wa­ny, mama miała czar­ne włosy, mama ko­cha­ła i chcia­ła być ko­cha­na. Mama.

Trzeci akapit, w którym "podobno nic się nie zgadza" bardzo dobry.
W ogóle tekst jest bardzo dobry.
O poprawkach napisali już Poprzednicy.
Pozdrawiam ciepło,
Jaga
P.S. Pisanie ma terapeutyczną moc, sama tego doświadczam. Pisz :)
Demon Kuzni dnia 06.03.2017 21:32 Ocena: Świetne!
No ja miałem podobnie co Strażnik, też z babcią i bratem sprzedawaliśmy owoce, konkretnie porzeczki. Z tą różnicą, że w warszawskim bloku, a nie krakowskiej kamienicy. Odnośnie tekstu, bardzo mi się spodobał i przypadł do gustu. Podobają mi się prawdziwe historia w tekstach zawarte, a nie tylko fikcja i fikcja. Pozdrawiam, Krzysztofie!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty