Spot of my youth! whose hoary branches sigh,
Swept by the breeze that fans thy cloudless sky;
Where now alone I muse, who oft have trod,
With those I loved, thy soft and verdant sod;
With those who, scattered far, perchance deplore,
Like me, the happy scenes they knew before:
Oh! as I trace again thy winding hill,
Mine eyes admire, my heart adores thee still,
Thou drooping Elm! beneath whose boughs I lay,
And frequent mused the twilight hours away;
Where, as they once were wont, my limbs recline,
But ah! without the thoughts which then were mine.
How do thy branches, moaning to the blast,
Invite the bosom to recall the past,
And seem to whisper, as the gently swell,
'Take, while thou canst, a lingering, last farewell!'
When fate shall chill, at length, this fevered breast,
And calm its cares and passions into rest,
Oft have I thought, 'twould soothe my dying hour,—
If aught may soothe when life resigns her power,—
To know some humbler grave, some narrow cell,
Would hide my bosom where it loved to dwell.
With this fond dream, methinks, 'twere sweet to die—
And here it lingered, here my heart might lie;
Here might I sleep, where all my hopes arose,
Scene of my youth, and couch of my repose;
For ever stretched beneath this mantling shade,
Pressed by the turf where once my childhood played;
Wrapped by the soil that veils the spot I loved,
Mixed with the earth o'er which my footsteps moved;
Blest by the tongues that charmed my youthful ear,
Mourned by the few my soul acknowledged here;
Deplored by those in early days allied,
And unremembered by the world beside.
================================================
Miejsce gdziem wzrósł! wśród westchnień konarów omszałych,
Gdzie wiatr zamiata niebo z kłębów ociężałych;
Samotnie, lecz jak z tymi, których pokochałem
Kroczę, gdzie natchnień szukać w traw zieleni chciałem;
Z tymi, którzy daleko - opłakują może,
Jak ja - szczęśliwe chwile, wspominają wzgórza:
Oh! i tak jak u mnie - ożywa we wspomnieniach,
Ten obraz w oczach, w sercach pełnych uwielbienia.
Zgarbiony wiązie! pod twym konarem wiszącym,
Rozpamiętuję często czas przemijajacy;
Gdzie, jakby od niechcenia moje członki leżą,
Lecz ach! nie ma tu marzeń, co do mnie należą.
Wiatr w twych ramionach szumi, kiedy je ugina,
Jakby je chciał zaprosić, by przeszłość wspominać;
Jego szept brzmi tak czule, niczym zaklinanie,
"Zakończ to, czas ostatnie zmówić pożegnanie!"
Gdy ten niepokój w piersiach los w końcu ukoi,
Kiedy troski przeminą, pasje uspokoją,
Często o tym myślałem - niech śmierć na mnie spłynie, -
Bo któż mi da wytchnienie - cóż - ona jedynie, -
Pozwoli zaznać grobu, w jego ciasnej niszy,
Skryje pierś, co kochanym domem jest dla duszy.
Słodko spocząć - tak mniemam - będzie sercu memu -
Gdy zaśnie po wiek wieków w ukochanej ziemi;
Tu mogę zasnąć, gdzie moje nadzieje rosły,
Gdzie scena mej młodości, jak katafalk wzniosły;
Na zawsze legnąć pragnę, okryty tym cieniem,
Który się na dzieciństwie odcisnął znamieniem.
Owity jak welonem, ziemią którą kocham,
Zmieszać pragnę na zawsze jej proch z moim prochem;
Blogosławiona mowa, co młodzieńcze uszy,
Uczyła jak zrozumieć muzykę mej duszy.
Wzgardzonej przez tych wszystkich, za młodu kochanych,
I przez obcy świat wokół, niezapamiętanej.
==============================================
Строки, написанные под вязом на кладбище в Гарроу
Места родимые! Здесь ветви вздохов полны,
С безоблачных небес струятся ветра волны:
Я мыслю, одинок, о том, как здесь бродил
По дерну свежему я с тем, кого любил,
И с теми, кто сейчас, как я, - за синей далью, -
Быть может, вспоминал прошедшее с печалью:
О, только б видеть вас, извилины холмов!
Любить безмерно вас я все еще готов;
Плакучий вяз! Ложась под твой шатер укромный,
Я часто размышлял в час сумеречно-скромный:
По старой памяти склоняюсь под тобой,
Но, ах! уже мечты бывалой нет со мной;
И ветви, простонав под ветром - пред ненастьем, -
Зовут меня вздохнуть над отснявшим счастьем,
И шепчут, мнится мне, дрожащие листы:
"Помедли, отдохни, прости, мой друг, и ты!"
Но охладит судьба души моей волненье,
Заботам и страстям пошлет успокоенье,
Так часто думал я, - пусть близкий смертный час
Судьба мне усладит, когда огонь погас;
И в келью тесную, иль в узкую могилу -
Хочу я сердце скрыть, что медлить здесь любило;
С мечтою страстной мне отрадно умирать,
В излюбленных местах мне сладко почивать;
Уснуть навеки там, где все мечты кипели,
На вечный отдых лечь у детской колыбели;
Навеки отдохнуть под пологом ветвей,
Под дерном, где, резвясь, вставало утро дней;
Окутаться землей на родине мне милой,
Смешаться с нею там, где грусть моя бродила;
И пусть благословят - знакомые листы,
Пусть плачут надо мной - друзья моей мечты;
О, только те, кто был мне дорог в дни былые, -
И пусть меня вовек не вспомнят остальные.
===============================
Miejsca moje najdroższe! Gdzie konary w żalu,
A z bezchmurnego nieba wiatru płyną fale:
Rozpamiętuję dzisiaj, gdzie spacerowałem
Po murawie świeżej z tym, kogo kochałem.
I z tymi, którzy teraz, jak ja - w sinej dali, -
Być może mnie i przeszłość z bólem wspominali:
Gdyby znów was ujrzeć, pagórków korale!
Kochać was bez miary gotów jestem stale:
Wiązie płaczku! W zaciszu twoim się układam,
I w przedwieczornej porze myśli swoje składam:
Jak stary znajomy słuchasz moich zwierzeń,
Lecz, ach! nie ma ze mną dobrze znanych marzeń;
A jęczące w szarudze konary z korony, -
Radzą mi, bym nad szczęściem wzdychał utraconym,
Zdaje się, że słyszę - szept w listowia drżeniu,
„Zaniechaj, odpocznij, żegnaj przyjacielu !”
Jednak los może stłumić duszy niepokoje,
Zmartwieniami i bólem namiętność ukoić,
Myślałem już nie raz - niech przyjdzie czas śmierci,
Niech spełni się los mój, gdy ogień zgasł w sercu;
W ciasnej klasztornej celi, lub w głębi mogiły -
Miejsca dosyć dla serca, co już nie ma siły,
A śmierć z namiętności, to chwila szczęśliwa,
Gdy w kochanych stronach przyjdzie mu spoczywać;
Zasnąć na wieki w miejscu, gdzie marzyłeś dzieckiem,
Tam twój wieczny spoczynek, gdzieś bujał w kolebce;
I na wieczność spocząć pod listną firaną,
Pod trawą, gdzie rześki brodziłeś co rano;
W tej ojczyźnie chcę sczeznąć, którą tak kochałem,
Zmieszać się z nią na zawsze, stać się jednym ciałem;
Niech mnie błogosławią - liście z drzew przyjaciół,
Świadkowie mych marzeń - niech nade mną płaczą;
Niechaj ci tylko, których kochałem jak bliskich
Nie zapomną mnie kiedyś, tak jak inni wszyscy.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt