Życie na dwóch biegunach. - Dorothy Schwalk
Proza » Inne » Życie na dwóch biegunach.
A A A

 Wykonując codzienne czynności nie zastanawiamy się nawet przez chwilę jak szybko życie przecieka nam między palcami. Pochłonięci codziennymi obowiązkami odmierzamy dni, miesiące i lata wschodami i zachodami słońca. Żyjemy od wypłaty do wypłaty, od świąt do świąt, od nowego roku do kolejnego, w którym przecież ma być lepiej. Takie właśnie składamy sobie życzenia postanawiając jednocześnie poprawę - choć bardziej poprawni już być nie możemy. I kolejny styczeń napawa nas optymizmem, że tym razem będzie lepiej.

  Życie w pobliżu, lub w związku z toksykiem uczy nas cieszyć się z małych rzeczy. Spokojny weekend, tydzień lub nawet miesiąc doskonale usypia naszą czujność, aby potem ze zdwojoną siłą mógł uderzyć w nas kolejny wybuch agresora. A on zaczyna nam fundować huśtawkę emocjonalną, która nie tylko powoduje zburzenie wcześniej wypracowanej harmonii, ale dzięki swej systematyczności doprowadza nas do wyczerpania emocjonalnego. Nerwica, lęki, depresja a nawet próby samobójcze przeplatają się z przeprosinami agresora za swoje zachowanie, co wywołuje w nas tylko dodatkowo poczucie winy. Jak to możliwe, żeby taki człowiek chciał nas skrzywdzić? Przecież przeprasza i chyba nawet ma wyrzuty sumienia.

Nagle staje się potulny i usłużny wynagradzając nam wszystkie przykrości ostatnich tygodni. Nie widzimy już u niego ciągłego wywyższania się, nie zauważamy umniejszania naszych osiągnięć. Nie stawiamy " oczu w słup" jak wcześniej - za każdym razem, kiedy próbował nam wmówić słowa, których nie wypowiedzieliśmy. Niczym nie zakłucone dni upływają jak wcześniej na wspólnym spędzaniu czasu, rozmowach, planach... . Marzymy, aby to trwało wiecznie i zaczynamy wierzyć, że naszą miłością i delikatnością możemy zmienić despotycznego terrorystę w łagodnego jak baranek człowieka, z którym wiele lat temu rozpoczęliśmy wspólne życie.

Jakże jednak złudne są to nadzieje. Jak naiwna jest nasza ciągła wiara w to, że taki człowiek może się zmienić. Mamy wrażenie, że kiedy jesteśmy blisko z toksykiem nasze życie zaczyna polegać na ciągłych rozmowach. Szkoda tylko, że z samym sobą... .

  Rozmawiamy ze sobą o toksyku godzinami. Wyłuskujemy z jego poczynań te wszystkie dobre, drobne elementy, które mogą przyćmić większość jego okrutnych zachowań. Stajemy się mistrzami w szczegółowym analizowaniu zachowań ludzkich do tego stopnia, że moglibyśmy zostać strategami wojskowymi. Po odgłosach kroków na schodach czy dźwiękach zamykanych drzwi odgadujemy, w jakim humorze jest dzisiaj agresor. I mamy już wypracowanych kilkanaście sposobów, aby nie doszło do kolejnych przykrych sytuacji. Ciągłe napięcie emocjonalne powoduje, że stajemy się bardziej nerwowi. To zaś przekłada się na relacje, jakie mamy z innymi ludźmi. Tymi samymi, którzy nieświadomi nadal uważają nas za idealną parę. A będą tak uważać dopóty, dopóki nie powiemy im jak sytuacja wygląda naprawdę.

Toksyczni partnerzy bowiem  uchodzą zwykle w swoim środowisku za niezwykle pracowite, komunikatywne i łagodne osoby. Osoby z fantastycznym poczuciem humoru, które na spotkaniach i imprezach stają się w krótkiej chwili duszą towarzystwa. I niechby tylko miało być inaczej. To oni muszą być cały czas w centrum wydarzeń. To oni są tymi, którzy odnoszą sukcesy. To oni mają być tymi, o których mówi się dobrze. Wokół nich świat się kręci.

Kopernik mylił się!!!

To my - partnerzy toksyków nie powinniśmy podnosić głowy zbyt wysoko. Mamy słuchać i podziwiać, mamy być niewidzialni. I stajemy się tacy... . Najpierw dla innych, potem nawet dla samych siebie. I nie pamiętamy już prawie wcale, jacy jesteśmy naprawdę. Zapominamy, że też mieliśmy coś do powiedzenia. Nie widzimy ani naszych osiągnięć, ani postawy w stosunku do innych. I nie widzimy, że to my właśnie potrafimy czynić dobro. Że pomimo zawodowych obowiązków, które przecież mogą być tak różnorodne jesteśmy poprostu ludźmi. I po ludzku odnajdujemy w sobie coraz to większe pokłady empatii. I po ludzku wykorzystujemy je w całości, aby pomagać innym. O sobie przecież pamiętać nie musimy. O sobie szybko zapominamy.

To jednak pomoc potrzebującym daje nam siłę, aby dalej trwać w tym - w czym utkwiliśmy. Możemy wtedy rozmowy ze sobą przerywać przecież krótkim " dziękuję" usłyszanym z ust tych, którym pomagamy. Możemy przez krótką chwilę poczuć się znowu potrzebni i choć trochę docenieni. Na moment znów stajemy się widoczni - po to tylko by po krótkim czasie znów przybrać postać negatywu. I jesteśmy takim negatywem często przez bardzo długi czas. Widząc tylko zarys nas samych i roztrzaskane wnętrze.

  Życie z toksykiem to pasmo niekończących się skrajności i nieprzewidzianych zdarzeń. Euforycznych stanów lub depresyjnych zawirowań. Musimy się bowiem dobrze zastanawiać jak postępować, aby nie narazić się toksykowi. Z równowagi bowiem może go wyprowadzić prawie wszystko. żaledwie kilka sekund trwa drastyczna zmiana zachowania się toksyka. W tej samej chwili gdy słyszymy jego radosny śmiech zastanawiamy się jednocześnie co za chwilę go rozwścieczy. Uczymy się odgadywać stany i uprzedzać toksyka znim ten nas zaatakuje. Uczymy tego siebie i pozostałych domowników, bo tylko wybrańcy nie są narażeni na jego nieuzasadniony gniew.

Tych, którym się poszczęściło nazwałabym nieco krnąbrnymi. I ci właśnie, uparcie broniący swego zdania nie pozwalają, aby toksyk nimi zawładnął. Ci, którzy oprócz miłości do bliźniego są ważni dla samych siebie.To ludzie, którzy potrafią wyznaczać granice i nie pozwalają innym zdeptać swej osobowości. Bardzo trudno jednak na to nie pozwalać. I niełatwo zauważyć ten nieuchwytny moment, po którym wszystko się zaczyna. Na początku bowiem mamy do czynienia z zupełnie sporadycznymi sytuacjami i nie zapala nam się w porę czerwona lampka ostrzegawcza. Przecież... mówimy sobie - to normalne, że ludzie czasami się kłócą. Drobnych nieporozumień nie jesteśmy w stanie uniknąć, a i związki były by bez takich przesłodzone i nieprawdziwe. Naturalnym jest bowiem, że nie zawsze musimy się we wszystkim zgadzać, a drobne konflikty, po których tak czule potrafimy się godzić tylko podgrzewają atmosferę w związku.

   Kłótnie z toksykiem jednak nie wyglądają jak normalne kłótnie, podczas których ludzie co prawda wykrzykują, ale też przedstawiają konkretne argumenty na obronę swoich racji. On nie często pozwala, aby takie coś jak Ty miało rację. I wciąż traktuje Cię jak ograniczoną, nie zdolną do samodzielnego życia istotę. I nie rzadko zdarza mu się przypomnieć, że bez niego byłabyś nikim. Wynosząc siebie samego niemal na ołtarze, wmawiając, że tylko dzięki niemu firma czy rodzina wciąż jeszcze funkcjonują - po raz kolejny wpędza nas w poczucie winy. Zaczynamy więc coraz bardziej wątpić w siebie, zamykając się w szczelnym kokonie, który ma nas uchronić przed nieprzewidzialnymi zachowaniami toksyka.

Na początku, kiedy próbujemy jeszcze walczyć - jest w nas samych wiele agresji. Podejmujemy próby potyczek słownych z nadzieją, że jesteśmy w stanie go pokonać. Nie wygramy jednak w konkurencji na chamstwo, arogancję i nieuzasadnioną wrogość. I wciąż kochamy... .

Dochodzi do nas powoli, że nie możemy zaprzedać duszy diabłu i że nie chcemy tak naprawdę z nikim walczyć.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Dorothy Schwalk · dnia 25.03.2017 11:08 · Czytań: 1702 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty