Ból ma niejedno imię - JOLA S.
Proza » Miniatura » Ból ma niejedno imię
A A A
Od autora: "Cierpienie ludzkie budzi współczucie, budzi
także szacunek – na swój sposób onieśmiela. Zawiera się w nim bowiem wielkość swoistej tajemnicy."

Zgodnie z prośbą Aroni, usunęłam dedykację. Sorry, zrobiłam to, ale tej przykrej dla mnie sytuacji nie rozumiem.

  Ból ma niejedno imię

 Czy można polubić ból? Głupie pytanie, nieprawdaż?

Przepłoszona dźwiękiem budzika z trudem podnoszę się z pościeli. Dziś muszę stawić się w szpitalu, szwy znowu puściły. Niedługo minie czwarty rok od tego cholernego wypadku, a mnie ciągle coś jest. Gdy myślę o kolejnej operacji szarzeję wraz ze świtem i czuję przejmujący dreszcz w nerkach. Moja świeżo zoperowana ręka zostaje na poduszce, jakby należała do kogoś innego, rzekomy staw boleśnie przypomina o swoim istnieniu.

Panie Doktorze, ma być dobrze, ale kiedy?

Mój lekarz był ze mną szczery jak zwykle, dobrze wszystko wytłumaczył od samego początku, kładąc akcent na każdej sylabie. Niektóre słowa powtarzał po dwa razy, kiedy brakowało mu jakiegoś słowa robił się czerwony z wysiłku. To dobry człowiek.

Czy pamiętasz śnieg?

Co jakiś czas pyta, a ja kiwam głową, że tak. Doktor nie robi tego celowo. Jak mam nie pamiętać tamtej zimy? To miał być dzień taki jak inne. Wracałam obładowana książkami ze szkoły do domu. Sznur lśniących samochodów wlókł się wolno ulicą, chyba się zagapiłam i poślizgnęłam na lodzie lub błocie, zresztą czy to istotne na czym. Do dziś wspominam lodowaty dotyk śniegowej pryzmy, czuję w ustach smak stygnącej na mrozie krwi, w przymkniętych oczach błyska mi czarny motyl przerażenia. Uderzając głową o lód pękłam jak jajko, moja biała kurtka rozpostarła się niczym skrzydła bociana, chciałam krzyknąć: pomocy, ale moje usta odmówiły mi posłuszeństwa.
Trochę tak brzydko odróżniać się od ludzi, ale musiałam leżeć i cierpliwie czekać, aż ktoś w końcu wezwie karetkę. Kręciło się tam sporo ludzi. Raz, dwa, trzy... Może z tuzin. Obok mnie jakiś mężczyzna częstując dziecko słodyczami, pokazywał mu mnie palcem. Grubas w czerwonej czapce właśnie kupował gazetę, spytał mnie, co ja tam w zasadzie na dole w tym błocie robię.

Jak to co, nie widać? Leżę. Chciałam odpowiedzieć. Leżałam tak nieruchomo od jakiegoś czasu. Podchodzili i pytali, co ja tu robię i w ogóle. Te wyrazy szczerości działały na mnie jak terapia szokowa. Czy przesadzam, a może to osobliwe poczucie humoru? W porządku, mieli motyw, to forma uciszania resztek sumienia, która im chyba pozostała. Zacisnęłam kolana i przestałam się trząść. Taki jest świat, człowiek nie zawsze jest na niego gotowy. Jedno nie ulega wątpliwości, że stałam się w gruncie rzeczy kimś lepszym od tego leżenia. W pozycji horyzontalnej więcej widać, pomijając już wszystko inne.

O tej porze ulice Łodzi są zakorkowane! – wykrzyknął rosły sanitariusz w czerwonym kombinezonie, wrzucając mnie na nosze.

Cholernie boli mnie głowa, czuję się podle – jęknęłam.

Nic dziwnego, nieźle przywaliłaś odpowiedział, nie podnosząc tyłka z siedzenia w karetce.

Byłam pewna, że doskonale się rozumiemy. W ten sposób rozpoczęła moja wieloletnia znajomość z ludźmi w białych kitlach, chociaż w zielonych jest im bardziej do twarzy. Zaprzyjaźniłam się z kolejkami w przychodniach, karetkami, twardym łóżkiem szpitalnym i wodnistą zupą z kotła, gotowaną na gwoździu. Po czterech latach i kilkunastu operacjach nie cierpię na jej brak, czuję nieustannie jej obecność. Przybiera rozmaite kształty i kolory. Woń szpitala to mój zapach, nawet się z nim zżyłam, polubiłam, bo wiem, że mnie opuści po przekroczeniu progu miejskiej lecznicy. Nie umiem tylko pokochać bólu, nie zawsze pomagają tabletki, gdy go czuję chce mi się wyć.

Moje oczy są nadal zielone, to kolor nadziei. Lubię psy i wszystkie koty, przygarniam bezdomne, kalekie i te przetrącone. Nie mam pojęcia skąd mi to przyszło do głowy. Gdy nie mogę im pomóc wkurzona piszę wiersze. Nie skarżę się, że w dzień jest za dużo światła, w kosmosie za dużo przestrzeni, a we mnie dużo samotności. Niedawni przyjaciele dzwonią coraz rzadziej. I słusznie. Znajomość ze mną nie daje korzyści. Nie pomogę zrobić kariery, czy choćby pomóc przeskoczyć o jedno oczko w wyścigu szczurów. Czy mogę wymagać, by mnie zrozumieli? W bólu każdy jest sam, tak już jest i nic i nikt tego nie jest w stanie zmienić. Najgorsza jest litość, we mnie brak na nią popytu.

Czasem odmawiam modlitwy, gdy mówię Aniele Stróżu mój mam wrażenie, że leżę pod bezkresem nieba, a nie sufitu. Nie uważam, że to jest wiara, robię to z przyzwyczajenia. Moja siostra mówi, że przez nasze naleganie Bóg jest zmuszony istnieć, że przez modlitwy kształtuje się Jego ucho, a przez nasze łzy Jego oczy widzą, że przez naszą radość na jego ustach pojawia się uśmiech. Dobrze, gdyby jeszcze mówił. Wierzę, że słyszy słowa wypadające spod piór nieszczęśliwych poetów. Chcę by mnie też wysłuchał, ale czy jestem dla niego wystarczająco nieszczęśliwa? Czy kiepskich poetów w ogóle ktoś słucha i czyta? Ich wiersze najczęściej leżą w szufladach, aż zajdą pleśnią. Opowiadać lubię chyba równie bardzo jak słuchać. Inni biedacy nie robią tyle hałasu, co ja. Własnego hałasu można się bać. Wtedy idę do kuchni, duchy ocierają się o moją twarz i mnie uspakajają.

Śnił mi się dzisiaj wiersz, wiersz o Bogu, wiersz był piękny, na pewno, skoro płakałam, czytając na głos. Już to uświadomiło mi, że śnię. Poza maturzystami już chyba nikt już nie szlocha słuchając wierszy, wszystko wokół tak się pozmieniało.

W zimowe, targane wiatrem wieczory śnię, że latam. Wtedy nie czuje żadnego ciężaru i bólu, nie potrzebuję żadnej siły, która uniosłaby mnie do góry. Chciałabym ten piękny sen opowiedzieć mojemu ojcu. On był moim podniebnym ptakiem, a ja byłem jego gałązką, nie wiem skąd się to wzięło, ale tak mnie nazywał. Otwierałam się przed nim, wyznawałam mu wszystko. Ten najlepszy, najmądrzejszy człowiek na świecie był dla mnie bardzo ważny. Gdy stałam na zakręcie, gdy bałam się zatłoczonych, rozpędzonych ulic, on nie straszył mnie tłumem, brał mnie delikatnie za rękę i wskazywał słuszną drogę.

- Tato, nauczyłeś mnie kochać ludzi. Zapisuję jego słowa, ciągle je słyszę, jakaś cząstka jego, żyje we mnie. Był moim światełkiem we mgle, które zgasło w zwykły, biały dzień. Gdy odszedł nagle i cicho, długo nie widziałam przez łzy mojej przyszłości, zrezygnowana godziłam się na wszystko.


Teraz płaczę rzadziej i inaczej, gdy czuję się bardzo samotna, tęsknię lub ból miesza mi rozum.

A co mam robić? Płynę jak większość zwykłych ludzi przez wielki Babilon, aż ogień się we mnie wypali. Żyję póki nie będzie za późno, chłonąc całą sobą czas.

Teraz stoję zamyślona w kuchni, po moim policzku płynie łza. Kot zwinął się w kłębek na poduszce i słodko pochrapuje. Moje myśli jak zaspane myszy zaglądają tu i tam. Właśnie w radio podali, że przyleciały bociany. Są esencją wiosny. We wrześniu widziałam jak zbierały się do odlotu.

Opuszczam w kuchennym oknie metalową żaluzję, na niebie chmury niczym dżem z czarnej porzeczki.

Dobrze mieć skrzydła szepczę.

Wiosna stoi za progiem, życie nabiera barw, za chwilę wybuchnie kwiatami, wkrótce  będę miała obie sprawne ręce. Boże! Śpiewaj ze mną jeśli lubisz!

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
JOLA S. · dnia 31.03.2017 21:19 · Czytań: 1125 · Średnia ocena: 4,6 · Komentarzy: 27
Komentarze
Aronia23 dnia 31.03.2017 21:33 Ocena: Świetne!
Jolu S, dziękuję, ale już muszę znowu poleżakować, hi, hi. Jutro napiszę porządny komentarz. Dobrej nocy.
Gorgiasz dnia 01.04.2017 15:19
Mocny, wręcz wstrząsający tekst, bardzo dobrze napisany.
Tylko:
Cytat:
Ból ma nie jedno imię

"niejedno"
JOLA S. dnia 01.04.2017 15:51
Gorgiaszu,

ten tekst nie mógł być inny.

To dzieje się...

Odnoszę nieodparte wrażenie, jakby ten człowiek stracił coś bardzo cennego, ale niebezpowrotnie. Spotkała ją tragedia, lecz on miała w sobie odrobinę za mało słabości, by pozwolić ponieść się rozpaczy, odrobinę za wiele siły by stoczyć się ze swoim poprawnym istnieniem w niebyt. Zastanawiam się, czy lepiej dla niej byłoby upaść niżej i się odbić i czy opierać się dalej.
Chyba jednak nie jestem w stanie w żaden sposób na tym zaważyć. Jej problemy to dla mnie o wiele za duży kaliber, nie jestem tak silna jak Ona.
Szanuję ją za wszystko, bardzo cenię i lubię i cieszę się, że nie jestem w tym odosobniona. :)

Serdeczności i dziękuję :) :) :)

JOLA S.
mike17 dnia 01.04.2017 17:20
Znam bardzo dobrze historię J., wiem, co się jej przytrafiło.
Tekst mroczny, niewesoły i dołujący.
Ale wiem, że w każdym z nas, w tych, co wierzą w Boga, znajdzie się nadzieja.
To ona poprowadzi jak za rękę.
To, co dziś, nie będzie tym, co jutro.
I przechodząc kolejne etapy bólu i choroby, zbliżamy się do ideału.
Do uwolnienia.
Bo nic, co złe, nie trwa wiecznie - to się zawsze wcześniej czy później wypala.
Bo skoro w człeku jest silna wola życia, to wygra.
Rozkruszy wszystkie łańcuchy, które go krępują.
I będzie za jakiś czas inne życie, inny wymiar trwania.
JOLA S. dnia 01.04.2017 18:55
Mike,
cenię wszystkie obszerne komentarze, to znaczy, że tekst zrobił na Czytelniku jakieś wrażenie, nawet jeżeli nie jest ono pozytywne.
Jesteś dobrym i wrażliwym człowiekiem. Pięknie piszesz o miłości, o jej wszystkich odcieniach.
Żyjemy w prawdziwym świecie jest w nim miejsce i na miłość, i na ból. Czasem stajemy z nim twarzą w twarz.
Moja bohaterka wie doskonale jak smakuje jedno i drugie.
Kocha ludzi i jest przez nich kochana.

Ta miłość daje jej siłę i niezwykłą witalność. :)

Budzi podziw i szacunek. Wiem, że Twój też. :)

Uczy swoim życiem, że damy radę...

"Miłość jest najważniejsza, pokona każde cierpienie"

"O bólu, nie bójmy się mówić, to takie ludzkie".

Słusznie mówisz o silnej woli, o woli wyzdrowienia - to prawda, czyni cuda.

Serdeczności i do następnego spotkania :) :) :)

JOLA S.
Carvedilol dnia 01.04.2017 19:00 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo dobry tekst. Osobisty.
Czuję jakbym czytał o swojej koleżance.To czego nie da sie zrozumieć jeżeli Cię to nie dotknie.
Czytając czułem jak gorycz zostaje wypierana przez nadzieję.

Pozdrawiam
Carvedilol
JOLA S. dnia 01.04.2017 19:07
Dzięki,

tak, ten tekst jest osobisty. Każdy z nas, w swoim pisaniu zostawia cząstkę duszy, nieprawdaż?

Pozdrawiam gorąco :)

JOLA S.
oldakowski2013 dnia 03.04.2017 15:47
Cóż dodać, nic! I to powinno wystarczyć za komentarz, nie można niczym wyrazić sympatii do J.-A-23. Samo przeczytanie i zaznaczenie swojej obecności, powinno Ciebie zadowolić Jolu, a naszej A-23, przynieść iskierkę nadziei na poprawę zdrowia i wiarę w nas, zwykłych ludzi.
Krzysztof Konrad dnia 10.04.2017 20:04 Ocena: Bardzo dobre
Już rozumiem.
Jaga dnia 22.04.2017 23:57
Wzruszający i brutalnie realistyczny tekst. Dobrze napisany... fragment życia.
Pozdrawiam,
Jaga
JOLA S. dnia 23.04.2017 00:29
Jago,
to było silniejsze ode mnie.
Silniejsze ode mnie!

Serdeczności i dzięki :) :)

JOLA S.
Aronia23 dnia 23.04.2017 00:40 Ocena: Świetne!
Jolu S. przepraszam, naprawdę przepraszam, ale tak, jak Ty powyżej odp. Jadze:
"to było silniejsze ode mnie.
Silniejsze ode mnie!" O Matko Chrystusa, toż się narobiło. Aronia. Nie potrafię znieść pewnych brzemion, choć może tylko tak mi się wydaje, bo znoszę... Dziękuję, A23
JOLA S. dnia 23.04.2017 13:04
Aronio, nic to. :) :) :)

Trzymaj się! Każdy ma słabsze chwile.

JOLA S.
Aronia23 dnia 23.04.2017 14:28 Ocena: Świetne!
Jolu S. jednak dla mnie - patrząc z perspektywy mijającego czasu, rzeczywiście miałam słabe chwile. Jakoś się trzymam, b. się cieszę, że zaczęłam pisać. :))))
Procesja dnia 24.04.2017 11:04
Niesamowity tekst, Jolu. Udało Ci się świetnie opisać balansowanie na granicy godności i poczucia upokorzenia, nadziei i zwątpienia, humoru ciepłego, łagodnego i tego absurdalnego, przez który przebijają histeria, zmęczenie i ból. Szczególnie podoba mi się fragment o leżeniu w kałuży i cała druga część od "Moje oczy są nadal zielone". Nie wiem, czy pisałaś to we współpracy z bohaterką i czy ten tekst był przez nią jakkolwiek "autoryzowany", czy też według własnego wyobrażenia przerobiłaś twórczo opowieść o wypadku. Niemniej odniosłam wrażenie, jakbyś pisała z wrażliwością najlepszych reportażystów, którzy nie tylko skupiają się na faktach, nie zniekształcając ich, ale mimochodem oddają trafnie całe "tło" i charakter bohaterów. Widać, że włożyłaś w to serce :)
Nalka31 dnia 24.04.2017 11:11
Z przyjemnością poczytałam to opowiadanie Jolu. Tym bardziej, że odnosi się do historii bardzo osobistej. Dużo w nim emocji, tych dobrych i tych złych, ale też i ogromna nadzieja. Chyba to w tym wszystkim jest najważniejsze. Każda walka zostawia ślad, ale też każda walka pozwala dostrzec drugiego człowieka i wyzwolić pokłady empatii, współodczuwania. Walka hartuje nas samych, jak stal, która tylko w ogniu nabiera szlachetności. Mogą się zdarzyć słabsze dni, chwile zwątpienia, to jest bardzo naturalne prawo każdego. Ważne, że
Cytat:
Wio­sna stoi za pro­giem, życie na­bie­ra barw, za chwi­lę wy­buch­nie kwia­ta­mi
, a człowiek będzie się rodził na nowo i rozkwitał z każdą chwilą, którą niesie nadchodzący czas.

Pozdrawiam serdecznie.
Aronia23 dnia 25.04.2017 05:32 Ocena: Świetne!
Jolu pozdrawiam. Chodziłaś za mną jak cień, Jakieś margaretki były, Grain , Maurycy ze swoim komentarzem ZA DRZWI. to jest coś niesamowitego. Głupstwa popisałaś w tym opowiadaniu, sprzeczne informacje. miki17 na sb niegrzeczny. DZIWNIE TU JEST, MAM NA MYŚLI TWOJĄ OPOWIEŚĆ, OCZYWIŚCIE.
JOLA S. dnia 25.04.2017 06:05
Procesjo, Nalko, Aronio,

"Czasem stoję przed cierpieniem osłaniając głowę parasolem ze strachu,
jej ogromem zdziwiona, jawi mi się najzwyczajniej
w maleńkiej kałuży na mojej ulicy, szybko odbija się samotnym drzewem patrzącym ku niebu"

Wielkie dzięki :) :) :)
Pozdrawiam serdecznie

JOLA S.
Aronia23 dnia 27.04.2017 16:26 Ocena: Świetne!
Dzień dobry, Jolu. Proszę o to, abyś nieco delikatniej pisała o sprawach delikatnych, niestety, nie jest to chyba możliwe, więc odpuszczam już swą prośbę do ciebie, każdy ma misję - jeden pomaga, inny leczy, trzeci myśli tylko o sobie. Ilu ludzi, tyle sposobów działania. Czy powyższy wierszyk jest też dla mnie? Ładny, jednak nie dziel prawdy, myśląc, że oswoi się ją. Dla mnie ten wierszyk to taki ukryty ładunek wybuchowy. Ma moc, jednak nie jest ona pozytywna. Nie kupuję tego. DZIĘKUJĘ, ALE COŚ MAM SKRZYNKĘ ZEPSUTĄ, WYBACZ. Pozdrawiam serdecznie.
JOLA S. dnia 27.04.2017 16:43
Aronio,
ten wiersz towarzyszył mi w bardzo ciężkim momencie mego życia. Przeczytaj moją miniaturę " Czy diabeł jest kłamcą", to zrozumiesz.

Proszę nie bierz wszystkiego do siebie i nie dopatruj się podtekstów tam, gdzie ich nie ma :) :) To na tyle.

"Cierpienie ludzkie budzi współczucie, budzi
także szacunek – na swój sposób onieśmiela. Zawiera się w nim bowiem wielkość swoistej tajemnicy."

:)
JOLA S.
Aronia23 dnia 27.04.2017 16:50 Ocena: Świetne!
Oj, to dobrze. To już się natowarzyszył zniszczonej niemal postaci, daj mu oddechu chwilę, zresztą mnie nie jest potrzebny, ja jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, że wierszem się dzielisz tylko wtedy, kiedy też jest dobrze, bo może on stracić moc. I co?Breja, nie kałuża, krzaczory, nie drzewa. No, głowa do góry. Może baśń jakaś nt. wartości wierszy w życiu? Please. No, to bye.
Ania_Basnik dnia 28.04.2017 22:17 Ocena: Świetne!
Jolu,
Wspaniały tekst napisałaś. O cierpieniu ciała i duszy, jest głębia psychologiczna i pięknie poprowadzona narracja. Dedykacja tu nie jest potrzebna, tekst jest uniwersalny! Brawo!
JOLA S. dnia 28.04.2017 22:28
Wiolinowe Baśnie,

nie umiem dziś lepiej odpowiedzieć... ale się cieszę, że dobrze poczułeś się w moim opku.

Cieszę z komentarza i, że tekst spodobał się.


Wyrazy sympatii , ukłony, uśmiechy. :) :)

JOLA S.
Lilah dnia 28.04.2017 22:33
Cytat:
Wio­sna stoi za pro­giem, życie na­bie­ra barw, za chwi­lę wy­buch­nie kwia­ta­mi, wkrót­ce będę miała obie spraw­ne ręce.

I tego peelce życzę - wiary i nadziei. Z pewnością wszystko będzie dobrze.

Niesamowity tekst, Jolu.

Pozdrawiam :)
JOLA S. dnia 28.04.2017 23:08
Myślę, że ważna jest umiejętność znalezienia czegoś dobrego w każdych okolicznościach.

Wielkie dzięki, Lilah :) :)

JOLA S.
Hubert Z dnia 11.09.2018 08:57 Ocena: Świetne!
Witaj Jolu. Bardzo dobry teks, osobisty poruszajacy niemal każdy rodzaj bólu jaki może nas dosięgnąć.
Przeczytałem z łezką w oku.
Pozdrawiam.
JOLA S. dnia 11.09.2018 09:35
Hubercie, to stary tekst.
Znikąd nie przyszły myśli,
Ból przeżywamy sami i na swój sposób.
Nie żyjemy w różowym salonie, zlewają nas deszcze, tarmoszą wiatry w białych rękawiczkach, ale nie opuszcza nadzieja, że aura się zmieni i znów będzie dobrze.
Najtrudniej wyrwać ból z pamięci.
Wielkie dzięki z czytanie.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty