koniec piosenki - lovesmile
Proza » Obyczajowe » koniec piosenki
A A A
Od autora: Witam, mam (jeszcze) 17 lat i zaczęłam pisać powieść. Nie wiem, czy jest dobra, nie wiem czy fabuła jest dobrym pomysłem. Wiem natomiast to, że nie pokażę tego nikomu kogo znam, bez pewności, czy warto. Przesyłam więc to tutaj i liczę na konstruktywną krytykę i wskazówkę, czy powinnam kontynuować pisanie. Pozdrawiam.

Wiemy co dzieje się z ludźmi których początek obserwujemy.

.

.

Ale co z tymi, którzy na naszych oczach upadają? Co dalej z nimi?

 

 

Prolog

 

 

Całe moje dotychczasowe życie podziwiałam tylko dwie materie – moją mamę i książki. Tylko je darzyłam też uczuciem wykraczającym poza zwykłą sympatię. Potem doszła jeszcze moja siostra. Dokładnie rzecz ujmując, kiedy miałam osiem lat.

Byłam przekonana, że uczucia wyższe między – jakby to ująć – kochankami, to wymysły i istnieją tylko w książkach, po które sięgam.

Słowo klucz to „byłam’’, używam tego czasu nie bez powodu. W końcu, czymże jest życie bez zmian?

Jeśli ktoś – ktokolwiek i kiedykolwiek miał takie podejście do uczuć jak ja, to……

 

 

 

 

 

 

1.

 

 No i kto musi znowu marnować taki piękny dzień na robienie ankiet, które tylko denerwują ludzi? Doprawdy nie wiem po co one tej szkole, skoro i tak nikt z nich nie korzysta. Dobra, nie ważne. Nie mój interes, przynajmniej mi za to płacą.

- Mamoooo!

- co znowu? – krzyczy przez cały dom.

- gdzie są te cholerne spodenki!!!!

- Dziecko kochane, nie denerwuj mnie, wyprałam je przed chwilą – wzdycha.

Jeśli miałabym wybrać jedną osobę którą kocham najbardziej pod słońcem, to byłaby nią ona. Tym bardziej, że założyłam jej spodenki :D

Jeju, jak wsiadam do autobusu w taki piękny ale parny dzień to mam ochotę kupić niektórym koszulkę z napisem podziel się dezodorantem. Szczególnie tej ślicznej pani z pieskiem, który albo też się spocił, albo ona będzie musiała porządnie wyszorować sukienkę. Po godzinnej przejażdżce, przy wysiadaniu stwierdzam, że klimatyzacja jest jednym z niewielu rzeczy postępowych które są przydatne. Ona i hydraulika.

 Idę dzisiaj wyjątkowo nie do galerii tylko na wyspę młyńską, kto wie a może dzisiaj będzie się tam coś ciekawego działo. Wyjaśniając – spędzam tyle czasu w galerii handlowej tylko dlatego, że robię tam ankiety dla szkoły językowej. Tylko i wyłącznie. Zakupy wolę robić przez Internet, bo preferuję inne formy aktywności fizycznej, aniżeli bieganie po sklepach.

 Którego ani trochę nie neguję, po prostu po 10 minutach mi się nudzi.

 Jest letni weekend. Idąc na wyspę, mijam przepiękną operę, która moim zdaniem jest jednym z najpiękniejszych budynków w Bydgoszczy. Tutaj nie może być aż tak nudno. Idąc w miejsce mojej niedoli rozprawiam w głowie o tym, jak dołujący jest fakt że do spodenek mamy musiałam założyć pasek i planować najbliższą dietę. Gdyby nie moje uwielbienie do jedzenia, ten problem byłby mniej irytujący i łatwiejszy do rozwiązania. Kiedy tak gdybam sobie o wyższości karmelków nad sałatą zauważam, że dzisiaj jest festiwal nauki, cudownie!!! Same dzieci…..

Korzystając z okazji, że jest mało ludzi a ja zaczynam za 40 minut, idę na kawę żeby w końcu się obudzić do najlepsze kawiarni w Bydgoszczy. Takiej pianki mleka jak w Strefie nie znajdzie się nigdzie indziej w obrębie co najmniej 50 kilometrów. Zresztą, wiem coś o tym – sama uczyłam się parzyć kawę pod okiem właściciela, który mógłby o niej rozprawiać długimi godzinami.

- Cześć Michał,- wołam na progu, zauważając, że w środku nikogo nie ma, bo wszyscy biorą dzisiaj na wynos albo siedzą na zewnątrz.

- Cześć, dawno cię nie było, ehhh znowu książka, co czytasz?

- w końcu wzięłam się za Lśnienie, wiesz skoro przeczytałam już drugą część to wypadałoby wziąć się w końcu za pierwszą

- taaaa, typowa Avia – tak wiem, moja mama ma fantazję do imion.

- za to wszyscy mnie kochacie – ironizuję

- skoro ty o tym wiesz to po co to wszystko – chichot

Jak zawsze biorę moje ukochane cappuccino, które jak na złość nadal wielu ludziom kojarzy się z czekoladowym proszkiem z paczki, zamiast z espresso z kremowym mlekiem.  Wyciągam kolejną powieść jednego z moich mistrzów i jak zawsze zostaję pochłonięta. Budzę się z transu po blisko godzinie i patrząc na zegarek zastanawiam się jakim cudem przy moim roztargnieniu nie przegapiłam dzisiaj przystanku, tak ja ostatnio, kiedy wysiadłam na…… trzecim.

Rzecz jasna kiedy wychodzę, prawie, że nie dotykając ziemi, słyszę za sobą śmiech baristy, który pewnie długo nie da mi zapomnieć o tym jak śmiesznie musiałam wyglądać. Idę przez most i już po jego przekroczeniu zaczynam słyszeć muzykę. Naprawdę cudowną muzykę. Hola hola, myślę sobie – co robią takie dźwięki w miejscu gdzie przebywają głównie 6-7 –latki i ich wiecznie zabiegani rodzice? Kiedy idę dalej, bliżej sceny zauważam, że nie jest to muzyka z płyty, tylko grana na żywo. Grana i śpiewana. I od tego momentu nie pamiętam co najmniej piętnastu minut. Nawet nie wiem, co potem grał, co śpiewał. Pamiętam tylko go, jako odpowiedź na jego dźwięki, zmiękły mi miejsca o których istnienie nawet siebie nie podejrzewałam. Wiem wiem, mało poetyckie ale to właśnie sobie w tamtym momencie pomyślałam.

Z tego stanu wyrwała mnie dopiero przerwa. Kurde kurde kurde, whyyy. – to moje coraz bardziej elokwentne myśli, które uciekają razem z grawitacją kiedy jego wzrok przenosi się na mnie. Może mi się wydawało, może nie – ale on też na moment zdrętwiał. Hmmmm… ,,taaaak, to pewnie mój wytrzeszcz, też bym się takiego przestraszyła,, - mruczę pod nosem.

- Dzień dobry, ślicznej pani – słyszę za sobą

Odwracam się za siebie widzę fotografa. Moja błyskotliwość nie zna granic, biorąc pod uwagę to, że robił zdjęcia od około 20 minut, wszystkim obecnym.  Może to trochę niegrzeczne, ale nie mogę się powstrzymać przed zmierzeniem go – wysoki, w miarę przystojny, ogolona głowa, ciemne oczy, ubrany na luzie i z uśmiechem, z którego nie mogę nic wyczytać – ogólnie rzecz ujmując  - kompletnie nie mój typ, tym bardziej biorąc pod uwagę że ma na oko jakieś 30/35 lat.

- Dzień dobry

- przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę zrobić pani trochę zdjęć? Spokojnie, nigdzie ich nie opublikuję, ale jak je przebiorę to mogę ci je wysłać.

Nie umknęło mojej uwagi to, jak szybko przeszedł z ,,pani,, na ,,ty,, ale w sumie nie bardzo mi to przeszkadza, bo i tak zawsze powtarzam, żeby nikt się tak do mnie nie zwracał.

- Jasne, nie ma sprawy

- Super – szczerzy się i puszcza do mnie oko

Lekko ucieszona tym że w ogóle ktoś zwrócił na mnie uwagę ( tutaj daje się zauważyć moja – niestety zasłużona – niska samoocena ) uśmiecham się do nieznajomego i widząc że, muzyk wraca na scenę, zajmuję moje poprzednie miejsce na trawniku.  Tym razem słyszę zapowiedź  i koduję w głowie, że od teraz moim ulubionym męskim imieniem jest Tomek.

Coraz bardziej pijana z rozkoszy słuchania go, nie zauważam nawet fotografa. Tak samo jak kolejnego mijającego kwadransa. Ku mojemu szokowi, idzie w moją stronę zaraz po zejściu ze sceny.

-cześć stary – zwraca się nad moim ramieniem do fotografa.

- cześć tomek, świetne kawałki i bosko ci wyszły

- daj spokój, to tylko covery, o cześć a tobie jak się podobało? – zwraca się do mnie a ja dziękuję Bogu, że nie spytał mnie o imię bo chyba szybciej wyrecytowałabym tekst poprzedniej piosenki, który bardziej utkwił mi w głowie, niż moje dane osobowe które nagle gdzieś się ulotniły.

- Było świetnie – odpowiadam bardzo dumna, że się nie zająknęłam… ani nie przewróciłam.

- Właśnie cyknąłem naszej nowej koleżance kilka fotek, ej podaj mi swojego fejsa to ci je prześlę – szczerzy się tamten, czym odciąga mój wzrok od Tomka, czym pewnie ratuje mnie przed niechybną kompromitacją.

- jjjasne – cholera!!!

Po podaniu mu mojego facebooka, idę usiąść na ławce bo czuję, że zwariuję. Co się ze mną dzieje? przed chwilą zaczęło mi się kręcić w głowie, więc odeszłam, nawet nie patrząc w miodowe oczy po mojej prawicy.

 

Dwie godziny później po uzbieraniu wystarczającej liczby ankiet, padam z gorąca i idę czym prędzej na tramwaj. Akurat nie muszę długo czekać, ale niestety cały jest napchany ( typowe). Stoję więc i już obmyślam, że niedługo będę mogła – w końcu – zrobić prawo jazdy i wystarczy uzbierać na samochód. Oraz paliwo ( smutne, ale prawdziwe).

Aż tu nagle…

- ooo, znowu się spotykamy – odwracam się i widzę mega szeroki uśmiech mega opalonego mężczyzny, który ma przewieszony aparat przez szyję.

- cześć, no widzisz – jestem mistrzem konwersacji.

- daleko jedziesz?

- nie nie, tylko do galerii, bo muszę tam jeszcze poankietować godzinę, ale w klimatyzacji powinno mi szybciej zlecieć.

- taaak? Wydawałoby się że tam pomimo duchoty, czas  zleciał ci za szybko. Szybciej niż byś tego chciała.

- nie mam pojęcia o co mnie podejrzewasz, ale idziesz w złym kierunku – tutaj był lekko żałosny chichot i mam nadzieję, że Jerry ( bo chyba wcześnie nie wspomniałam, ale tak właśnie mi się przedstawił ), zwrócił uwagę bardziej na niego niż na tą fałszywą nutę, którą starałam się zamaskować.

- nie no, ok. – jeszcze szerszy uśmiech. Niedługo zobaczę jego uszy od środka.

- wiesz, ja nawet nie wiem ile on ma lat więc odpuszczam sobie z góry

- jest młody słonko, ma ledwo 25, a ty? Studiujesz czy pracujesz?

I to jest ten moment który odstrasza większość płci przeciwnej 18+, bo jedyne co im świta w głowie w tej sytuacji to – prokurator … prokurator…

- no widzisz i pracuję i się uczę – teraz ja się wyszczerzyłam

- no proszę, a gdzie się uczysz?

Szczerzę się jeszcze bardziej

- w technikum na Toruńskiej, ale wiesz, to dopiero końcówka pierwszej klasy

Sądząc po tym jak bardzo mina mu zrzedła stwierdzam że nie dawał mi 17 lat tylko minimum 20. Nie on pierwszy, ale ma to swoje plusy. Na przykład oglądanie tych zawiedzionych twarzyczek – bezcenne.

- aaa, ymm

- a ty gdzie wysiadasz?

- ja dalej, dopiero w Fordonie.

-ok, mój przystanek za chwilę, do zobaczenia.

- no cześć

Idąc przez pasy prawie że siłą zmuszam się do trzymania pionu i nie walnięcia śmiechem na środku przejścia. Tym bardziej, że tramwaj wraz z Jerrym nadal stoi na światłach – odwracam się więc i macham mu, po czym skocznym krokiem wchodzę do księgarni w galerii.

 

 

 

2.

 

 

 Kiedy wracam do domu, podśpiewuję.

Ja!!!!

Podśpiewuję!!!

Nie wiem co mam o tym myśleć, pierwsze co usłyszałam po powrocie do domu, to pytanie, czy się zakochałam. Odpowiedź była oczywista

- Pfff, oczywiście, że nie. Po prostu usłyszałam ciekawą piosenkę i wpadła mi w ucho.

- hahaha, kolejny kawałek AC/DC?  Tylko nie zaczynaj śpiewać tego głośniej, bo biedne moje bębenki. Ludziom z okolicznych wsi też nie zazdroszczę. – w tym momencie dało się zauważyć jak wielką miłością ją darzę, ponieważ udało mi się, ani nie wytknąć jej języka, ani nie odpyskować. Staram się zachowywać to dla siostry. Ona to lubi.

- ok ok, poddaję się. Inteligencja twojej wypowiedzi mnie powaliła i jeszcze leżę. – nie mogłam się jednak powstrzymać.

- jak tam dzień?

- ok., zmiana tematu, może to i lepiej. Dzisiaj było w sumie ok., ale pot się ze mnie leje.

- hah, biedne dziecko

- taaaa, mamo…

- Słucham?

- który dzisiaj jest?

- 21, a co?

- Nie nic, po prostu chcę zapamiętać tą datę, bez względu, jak ta piosenka się zakończy . – mówię to i uciekam do mojego pokoju puszczając Pocztówkę z kosmosu, czyli mój ulubiony utwór tego dnia. Zresztą nie bez powodu.

 
  

 

 

 

 

Kiedy leżę w łóżku i nie mogę zasnąć, sięgam po telefon i szukam go na Facebooku, wpisuję Tomek Wąs i nie wierzę ile jest osób w Polsce o takim imieniu i nazwisku. Po żmudnych poszukiwaniach stwierdzam, że zdecydowanie lepiej będzie poszukać go w znajomych fotografa. Moment, ale jak on się nazywał? Teraz zostaje mi już tylko znalezienie karteczki z jego imieniem i nazwiskiem, którą dał mi, kiedy wracaliśmy razem tym samym tramwajem.

Ale chwilunio momentunio. Muszę uspokoić swój zapał, trochę go ostudzić, bo zaraz dostanę zawału. Myślę, że śmierć z tego powodu w wieku 17 lat, nie byłaby do końca sensowna, ale co ja tam wiem.

W końcu, po około 15-20 minutach MAM GO!, no w sumie to tylko jego profil, ale i tak się liczy. Więc oczywiście co Avia robi w pierwszej kolejności? Ogląda zdjęcia. Najlepsze jest to z gitarą. Podtrzymuje ją i się na niej opiera. To zdjęcie jest utrzymane w tonach szarości i zostało zrobione kilka lat temu, bo zdecydowanie widać, że jest młodszy. Widzę jeszcze jedno, ale już bardzo artystyczne zdjęcie – jego i wiatrak w tle. Wszystko jest tam idealne – światło, kolory, perspektywa, widać, że zostało zrobione dobrym aparatem.

OOO, zaakceptował zaproszenie. Jeszcze jest aktywny!!! Dobra, już spokój, Dawaj – dasz radę Klaudia.

A : hejka

T : hey J

A: szkoda, że tak mało dzisiaj grałeś

T:  tyle właśnie miałem grać, a czemu tak mówisz?

A : bo mi się podobało ;)

T: wpisz sobie w YouTube – Tomasz wąs, tam są jakieś stare

Filmiki jak gram i śpiewam

A: na pewno poszukam

A co teraz porabiasz?

T: Chwilowo jestem u siostry

A: podobno mieszkasz w Bydgoszczy, tak?

T: tak, od kilku miesięcy

A: czemu się przeniosłeś?

T : Dla dziewczyny, z którą rozstałem się wczoraj

O mój BOŻE!!!!!!  Wdech, wydech, wdech i wydech

A : ale zostajesz?

T: Raczej tak, nie planuję na razie wyjeżdżać

A: Ogólnie, to chciałam cię zaprosić na kawę, ale teraz to się raczej wstrzymam

T: czemu?

A: bo dopiero co rozstałeś się z dziewczyną

Nie wiem jak bardzo cie to dotknęło, ale na pewno w jakimś stopniu

T: Jestem mega rozbity, więc rozumiesz…

A: jasne, że rozumiem

Ale ogólnie, można się spotkać?

T: Myślę, że problemu by nie było

A: a jak u ciebie z czasem?

T: w ten weekend średnio

A: ok., to się jeszcze zgadamy

T: zauważyłem, że uwielbiasz czytać

A: tak

A ty?

T: nie, moje życie wypełnia muzyka

A: z dobrym skutkiem

Ok., lecę papa

T: ok., miłego

 Po tej krótkiej wymianie wiadomości, czuję się jeszcze lepiej. Czuję się taka, taka lekka, pierwszy raz czuję coś takiego i mam nadzieję, że ta piosenka dobrze się potoczy.

 

 

 

 

 

 

 

3.

 

 

A: hej ;)

T: hey

A: w pracy?

 T; niestety :/

A: a do której?

T: do 15

A: a potem? Spanie? Próby?

T: pójdę w plener z gitarą

Wiesz, tak, żeby się chociaż trochę oderwać od codzienności

A: często się tak ,,odrywasz,,?

T: Bardzo często, to jedyne co mi pozostało

I powiedzcie mi, moje kochane, szare komórki, co  ja mam na to odpowiedzieć?

Całe szczęście, że kończymy już pisać, bo musi mykać do pracy.

Dzisiaj jest poniedziałek, końcówka maja a czuję się .., hm, jak ja się właściwie czuję? Chyba dziwnie – tak, to będzie właściwe i bardzo realne określenie mojego chwilowego stanu. Mam nadzieję, że chwilowego, bo długo nie mogę się tak czuć. Lekcje mijają mi bardzo szybko, a ja cały dzień mam włączony telefon i słucham. Słucham go ciąglę, jego głos, to jak przymyka oczy kiedy wczuwa się w melodie, w dźwięki, które sam tworzy. To wszystko tworzy obraz, który pokochałam i już teraz wiem, że szybko nie przestanę.

Niestety, mój Sony bardzo szybko się rozładowuje więc koduję sobie w głowie, żeby następnego dnia wziąć ze sobą ładowarkę.

T; no i jak tam?

A: a nic, tylko jestem zmachana po treningu

T: jaki trening?

A: dancehall

T: ooo, masz jakiś filmik?

A: nie mam jeszcze, ale wpisz sobie : dancehall w YouTube

Potem może, podeślę ci coś z mojej grupy

Coś ciekawego dzisiaj ?

T: nic ciekawego mnie dzisiaj nie spotkałoL

A: nie każdy dzień jest wyjątkowy

A jakie plany na ten tydzień?

T: brak

Nie mam tutaj znajomych, żeby z kimkolwiek, gdzieś wyjść

Tym bardziej teraz…

A: jak będziesz sam to pisz

Taka magia :D

T: nie rozumiem

A: dołączę się

Z reszty rozmowy dowiedziałam się, że musi się gdzieś przeprowadzić i przeczytałam zabawną anegdotkę że ,,pójdzie pod most,,, doprawdy przekomiczne.

A: co porabiasz?

T: gotuję

A: umiesz gotować?

T: nie i nie lubię

Ale nikt mi nie zrobi

Żebyś tylko wiedział….

Ja kocham gotować. Od zawsze było to moją wielką pasją. Dużo z tego co umiem zawdzięczam, rzecz jasna – mojej babci i myślę, że po niej mam głównie zapał do tego. Nigdy nie zapomnę jej naleśników i tego, że właśnie – jak kiedyś kiedy byłam mała- spytała się mnie za co ją kocham wykrzyczałam – za naleśniki! Za makaron !

Jej miny nie da się zapomnieć

T: wiem, że nie powinienem, ale muszę

Ile masz lat?

I czar prysł. Cholera cholera cholera cholera wrrrrr….

A: 17

T: a wiesz ile ja mam?

A: obiło mi się o uszy ;)

T: osiem lat różnicy :P

A: tak tak, tego poziomu moja matematyka jeszcze sięga

T:hahaha

A:i co tam dzisiaj gotujesz?

T: parówki

A: hihihi, smacznego

Co porabiasz jutro wieczorem?

T: jeszcze nie wiem

Ale pewnie będę się pakować

A: Oki, dobranoc

T: papa

 

 

Następnego w większości – nudnego dnia

A: co porabiasz?

T: jestem na wieżowcu

A: pokaż

T: (wysyła zdjęcie)

A: jeju

Niesamowity widok

Tym bardziej, jeśli to wygląda tak, jak na zdjęciu.

T: zdjęcie to nie to samo

Widok nie opisania

Miałem tam zabrać moją Asię L

Tak, mega za nią tęsknię

A; dlugo byliście za sobą ?

T: 9 miesięcy

A:chcesz o tym pogadać?

T: podaj nr, zadzwonię

A: 60483667

Nie mam pojęcia co robić, ale teraz biegam po całym domu i bezsensownie patrzą w lustro, zupełnie, jakby mógł mnie zobaczyć.

No dobra – spokój Avia – wdech, wydech

Ok., jestem opanowana biorę sok i idę pod koc – wszystko trwa razem max 40 sekund i wtedy telefon zaczyna wibrować. Ja chyba też.

- Cześć – mówi on, przytłumionym basem

- hej, jak się czujesz?

- okropnie, do dupy, ja naprawdę ją kochałem.

- to dlaczego to się stało?

- widzisz, mieliśmy inne poglądy na życie, na związek, ona chciała odstawić mnie na bok

- taki , luźny związek?

- właśnie, a ja chcę czegoś więcej

,, jak ja, ale już teraz podświadomie czuję że nie dostanę szansy, przez te cholerne liczby,,

- rozumiem, ale pamiętaj, że nie ma nic od razu, znajdziesz dziewczynę, która nie odstawi cię na bok, która będzie cię wspierać, która, która będzie cię stawiać na pierwszym miejscu. Każdy zasługuje na kogoś takiego, tylko nie każdy umie to docenić a to nie jest wieczne i trzeba umieć to zatrzymać. W porę zatrzymać.

- ale widzisz, mam za sobą już kilka nieudanych związków i zaczynam tracić nadzieję

-tracić nadzieję?? Człowieku, masz 25 lat, jesteś przystojny, masz niesamowity głos i jestem pewna, że wystarczy że przejdziesz ulicą, a co najmniej kilka dziewczyn się tobą co najmniej zauroczy.

- dziękuję….

Ta rozmowa w gruncie rzeczy znaczyła dla mnie więcej niż może on sobie wyobrazić. Zrozumiałam kilka rzeczy – że nawet będąc kimś tak niesamowitym, można czuć się samotnym. Że można czuć się tak nawet w tłumie ludzi. Że niezależnie od końca piosenki, nigdy tej rozmowy nie zapomnę. Że chociaż wiem, że mi się z nim nie ułoży, nigdy go z siebie nie wyrzucę.

Ta rozmowa trwała jeszcze co najmniej 20 minut. Rozmawialiśmy w sumie to o niczym, ale taki rozmowy są najlepsze. Ja robiłam co mogłam żeby go rozweselić i zabijcie mnie jeśli nie dałam rady.

 

 

 

 

4.

 

 

Jejj, dzisiaj 1 czerwiec – wiecie co to oznacza? Dzień dziecka!! A wiecie co TO oznacza? Że dopóki mam przynajmniej jednego rodzica i nie mam własnych dzieci, mogę spokojnie obchodzić to święto :DDD

A : hejka, 8 lat to dużo

Tak?

T : dla mnie tak

A: no to dziadkuuu, z okazji mojego święta oczekuję lodów

I z racji wieku – ty stawiasz :D

T: haha, no nie wiem

A: ja wiem – słony karmel w Grycanie

T: ok, przekonałaś mnie

A: 16 w Focusie?

T: spoko

 

Gdzie się podziała ta moja duma, która mówiła mi, że nigdy nie zaproszę sama faceta NIGDZIE?

Zwiała razem z moją dietą…

Teraz pozostało mi już tylko wybranie co na siebie włożę. Nie może widzieć że się za bardzo stroiłam bo sobie pomyśli że jestem jakąś napaloną nastolatką, która w dodatku na niego leci.

 Nie mówię, że tak nie jest. Mówię tylko, że nie ma tego zauważyć.

Po bardzo dokładnej selekcji szafy i przeczytaniu kilku rozdziałów Zwiadowców w międzyczasie, wybieram ciemne dżinsowe spodenki i koronkowy biały top, a na to narzucam koszulę w kolorze butelkowej zieleni i wciągam czarne krótkie conversy. Stoję przed lustrem i stwierdzam, że wyglądam w miarę ok, ale nie widać ile czasu mi to zajęło – czyli jest tak jak powinno być.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lovesmile · dnia 18.04.2017 09:53 · Czytań: 476 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Ten_Smiertelny dnia 08.09.2017 10:36
Witaj lovesmile.
Wśród tych którzy mnie znają (w rzeczywistości – nie Internecie), panuje opinia, że walę prosto z mostu i jestem bardzo bezwzględny i surowy w ocenie, z góry więc przepraszam i ostrzegam przed samym sobą.

Zacznę od skomentowania twojej notki od autorskiej. Piszesz, że masz 17 lat i zamierzasz pisać powieść – dobrze! Tak trzymaj – sam zacząłem pisać powieści, dużo, dużo wcześniej (mając mniej wiosen), nic z tego oczywiście nie wyszło, lecz myślę, że czegoś się z tego zapewne nauczyłem. Kontynuuj pisanie, tak czy siak. Człowiek jest stworzeniem, które wbrew pozorom, lubi się uczyć i robi to szybko, a pisanie jest z pewnością dobrą lekcją (chociaż to straszliwy banał!).
Piszesz, że nie pokarzesz swojej twórczości nikomu kogo znasz, póki nie uzyskasz pewności, że warto. Uch! Ja pokazuję wszystkie swe skromne dzieła, najpierw wszystkim których znam, a dopiero później reszcie świata. Wierz lub nie (albo jednak lepiej wierz), ale znajomi i rodzina z pewnością będą delikatniejsi niż obcy. Może i krytyka tych, na którym nam zależy boli, jednak krytyka obcych również boli i wcale niekoniecznie musi być mniej dotkliwa. Poza tym opowiadanie zawsze mówi wiele o autorze, obnaża go. Kwestią sporną jest czy lepiej być nagim przed obcymi czy rodziną, lecz nic się nie stanie, jeśli dzięki twej twórczości twoi bliscy lepiej cię poznają i zrozumieją. No i nie wiem, w jaki sposób miałabyś uzyskać pewność „że warto”, jeden, dwa, czy nawet dziesięć komentarzy, nie gwarantuje jeszcze żadnej pewności – hymnów pochwalnych nie ma zaś co się spodziewać.

////
Dobrze przejdźmy do części właściwej.

Najpierw drobne kwestie techniczne (których nie cierpię i które nie mają żadnego znaczenia) aby mieć je z głowy. Myślnik (pauza: „–” ) nie rozpoczyna wyrażenia i nie niweluje obowiązku zaczynania go dużą literą. Zapis: „- co znowu? – krzyczy przez cały dom.” powinien wyglądać: „– Co znowu? – krzyczy przez cały dom.”. Po drugim myślniku nie ma dużej litery, ponieważ znak zapytania nie kończy tutaj zdania. Trzy kropki „...” to dopuszczone maksimum (podobnie jest z wykrzyknikami itd.). Dialogi również muszą kończyć się kropkami. Emotikony, jako część narracji, nie wydają się mi aż tak wielkim wykroczeniem, lecz zwykli ludzie pewnie by cię za to zlinczowali.

Czuję, że nie mogę już dłużej owijać w bawełnę i muszę przejść do samego tekstu. Tak, więc… Fragment przeczytałem z uśmiechem na ustach, jednak był to uśmiech złośliwy i nieprzyjemny, choć okiem patrzyłem łaskawie.

Temat wybrałaś sobie rozbrajająco oryginalny. Młoda dziewczyna zakochuje się w gitarzyście. Jest to tak stereotypowe, że miliony chłopców tylko po to uczy się grać by zyskać popularność. Nie twierdzę bynajmniej, by w tym stereotypie nie było wiele prawdy. Nie sądzę jednak by odbywało się to w ten sposób jak to opisujesz. Dziewczyna nie zakochuje się naprawdę, po prostu wyobraża sobie, że się zakochała. To tak cudownie romantycznie, zakochać się w gitarzyście i mieć przygodę miłosną, że fantazja małolat nie wytrzymuje, podsuwając radośnie złudzenia.

Po zdarzeniu się morderstwa wiele osób zarzeka się, że miało wcześniej jakieś przeczucie, by stać się częścią przygody kryminalnej. Podobnie wiele nastolatek, zarzeka się, że zakochane są/były w gitarzyście, to jednak tylko złudzenia. Nie wierzę w tą miłość. Mógłby jednak być – początek miłości, jak i ciekawej historii. Mimo banalności, przełknąłbym konwencję bez problemu, gdyby nie inne wady.

Skoro już zarzucam ci brak oryginalności, lećmy dalej… Piszesz, w prologu, że bohaterka uwielbia czytać, lecz wątpiła w szczerość opisywanych w książkach uczuć damsko-męskich. Po pierwsze to obrzydliwa sztuczka, czynić bohaterem książki miłośnikiem czytania. To oczywiste, że sięgną po twoją powieść, lubiący raczej czytanie, więc to tak jakbyś starała się im przypochlebić – przez robienie bohatera do nich podobnego.

Wielu młodych i głupich ludzi (jakim i ja byłem) uwielbia książki, watro jednak zauważyć ich liczne wady – i nawet znienawidzić literaturę. Mam nadzieję, że gdy już dojrzejesz, będziesz na pisarstwo patrzyła bardziej chłodnym okiem.

Po drugie, nie sądzę by jakikolwiek młodociany czytelnik, nie wątpił w opisywane tam „wielkie miłości”, myślę jednak, że wątpliwości tych pozbywa się człowiek zwykle dużo wcześniej, nim osiągnie siedemnaście lat.

Może i ten prolog lekko zaciekawia, lecz zdradzasz w nim cały przebieg fabuły, niwelując zaskoczenie. Ogólnie nie jest tak źle, lecz musiałabyś mieć jakieś ciekawy i dobrze zarysowany początek. Coś co dobrze przedstawiałoby życie bohaterki i jej ciekawe perypetie – zanim dojdzie do owego zakochania. Taki prolog byłby na miejscy, gdyby, do spotkania z gitarzystą doszło gdzieś na czterdziestej stronie powieści, do tego w sytuacji nietypowej i przypadkowej, jednak podyktowanej jakąś logiką.

Rozumiesz? Prolog jest zupełnie w porządku, lecz musiałabyś mieć dużo i ciekawego tekstu na początek – z nim niezwiązanego.

Tu zaś zupełnie tego brak. Informacja o tym, że roznosi ankiety jest neutralna, i mogłaby mieć sens gdyby zaraz coś nietypowego z niej wynikało. Opis wzięcia spodenek i dialogu z matką jest zbędny i powtarza tylko informację prologu. Narzekanie o dezodorancie jest żałosne i nudne. Spotkanie z Michałem jest niezrozumiałe i nic nie wnosi. Podobnie żałosne i nudne jest narzekanie z cappuccino.
Właściwie rzecz biorąc nie ma żadnych wydarzeń, ani bohaterka nie mówi nic mądrego.
Później zaś przechodzisz od razu do koncertu. Nie – w taki sposób ten prolog mija się z celem.

Lepiej już byłoby zacząć od razu od tego zauroczenia. Bez wstępów zwyczajnie:
„Myślałam zawsze, że te wzniosłe i niesamowite uczucia między kochankami. Te czułe wyznania uczyć… Te słodkie oczekiwanie się nawzajem, z bólem serca przepełnionego bezgranicznym szczęściem… Że te wszystkie opisy, które czytuję w licznych powieściach, to jedynie wymysły – zabiegi artystyczne niemające żadnego odbicia w rzeczywistości.
Czemu więc serce mi tak bije, czemu oddech mam przyśpieszony, a ziemia zdaje się przede mną uginać? Czemu zdaję się być przepełniona nieznanym, lecz niemal wszechpotężnym uczuciem?
Czyżby to przez to, że on gra? Nie, niemożliwe!
Jego włosy rozwiewają się. Palce, zaciskają ostro na gryfie gitary. [itd. opis postaci]
Kim jest? Nie wiem. Czy coś do niego czuję? Nie jestem pewna.”

W podobny sposób mogłabyś zacząć – zgodnie z zasadą „w środku akcji” – od razu na koncercie. Później gdy wracając zobaczyłaby matkę, mogłabyś dać informację, o tym, że kochała jedynie ją (oraz siostrę) i książki. Dobrze jest tak robić: bohaterka widzi coś i wtedy daje informacje z tym związane, które są uzupełnieniem tego obrazu.

Widzi matkę, jej opis, oraz informacja o przywiązaniu do niej bohaterki.

Twój tekst ciężko byłoby niestety nawet ratować. Przede wszystkim brak czytelnych opisów miejsc, ludzi i przestrzeni. Ja wiem, że długie opisy są nudne. Trzeba jednak, by czytelnik, choć trochę orientował się w tym, co się wokół dzieje. Miałem wrażenie jakby, kamera filmu była wciąż nastawiona na twarz bohaterki.

Nie widać co dzieje się wokół. Nie wiadomo, kiedy zmienia się miejsce akcji. Nie wiadomo jak wyglądają ludzie, z którymi rozmawia – nic nie wiadomo. Akcja nagle się urywa, przenosi w inne miejsce; czytelnik jest zdezorientowany, nie orientuje się w sytuacji, gubi się mimo prostoty. Strasznie brakuje treści, widać niemal same dziury.

Może pomogłoby ci, gdybyś jakoś logicznie rozdzieliła fabułę i ją uporządkowała. Wyobraź sobie to jak teatr. Wszystko dzieli się na sceny.

Każda scena, ma jakieś zadanie, dzieje się w jakimś konkretnym miejscu, z udziałem konkretnych postaci. Musisz odpowiedzieć sobie na pytania: Co chcę przedstawić tą sceną, jaki jest jej sens w powieści? Jak scena wygląda, jakie rekwizyty są w niej niezbędne, jak ją pokazać, by czytelnik wiedział gdzie dzieje się akcja? W jaki sposób pokazać przejście z jednej sceny na drugą, by było to naturalne i zrozumiałe?

U ciebie wygląda to jak zupełna anarchia. Opisów brak. Zdarzenia są sporadyczne. Dialogi ultra krótkie – nawet te internetowe mogłyby być, większe niż urwane pół zdania.

To wszystko było oczywiście niczym gdybyś miała coś mądrego i ważnego, ludziom do przekazania. Coś, czego chciałabyś ich nauczyć.

Jeszcze przed prologiem sugerujesz, że ma być to opowieść o upadku człowieka, oglądanego z zewnątrz. Podejrzewam, że chodzi o upadek tego muzyka (wolałbym moralny, niż finansowy: „pod most”), obserwowany przez bohaterkę. Brzmi ciekawie. Nie przedstawiłaś tutaj jednak jeszcze nawet próbki tego tematu, nie jestem więc wstanie tego skomentować. Z pewnością można by coś ciekawego spłodzić, na podstawie tych założeń. [Gdy ten gitarzysta wysyła jej zdjęcie z wieżowca, myślałem, że zamierza skoczyć (popełnić samobójstwo) i byłoby to ciekawe – ona próbująca go powstrzymać.]

Po rozmowie z bohaterem, Avia, uświadamia sobie, że nawet będąc muzykiem można być samotnym, że można tak się czuć nawet w tłumie ludzi. Mało nie wybuchłem śmiechem. Niezwykle odkrywcze spostrzeżenie! Obrzydliwy banał, a bohaterka powinna go już znać dobrze, choćby z książek. Nie jest może aż tak źle, ale nie można z pewnością nazwać to niczym odkrywczym. To śmieszne, że Avia, się dopiero tego uczy.

[Wolałbym już gdybyś twierdziła coś pozornie odwrotnego. Ostatnio oglądam anime „Shigatsu wa Kimi no Uso” (polecam!) w którym jest mowa o tym, że muzyka przewyższa słowa.]

Bohater zachowuje się zaś zupełnie dziwnie i nierealistycznie. Jest strasznie nie męski. Czuje się źle, więc wyżala się jakiejś nieznanej dziewczynie. Co za absurd. Mężczyźni w końcu znani są z tego, że duszą uczucia w środku. Tysiące kobiet narzeka, że ich połówki nie potrafią wyrażać swych emocji. W gruncie rzeczy to bzdura, mężczyznom po prostu (w przeciwieństwie do kobiet) nie pomaga wyżalenie się przed kimś innym (nie daj Boże – obcym!). Psychika mężczyzny doznaje ukojenia, gdy w spokoju posiedzi sobie w ciszy – gdy jest zrozpaczony. Wszelkie próby pocieszania i rozbawiania przynoszą efekt zupełnie odwrotny do zamierzonego. Dobrze żebyś o tym wiedziała. Jeśli chłopak jest nieszczęśliwy, czy zły, zostaw go w spokoju. Pocieszać możesz przyjaciółkę.

Rady by dużo mówić o swoich uczuciach, znajdziesz za to w podręcznikach podrywaczy i tak ja go (bohatera) widzę – jako uwodziciela. Mężczyzna nie używa raczej takich słów jak „nieudany związek”. W ogóle jego wypowiedzi są jakby żeńskie.

Bohaterka mogłaby by być mądrzejsza, nieustannie zdaje się podkreślać, że w głowie ma pustkę. Jej wszystkie spostrzeżenia są banalne i typowe – czym rożni się ona do jakiejś innej nastolatki?

Fragment o dezodorancie jest bezsensowny. Ja wiem, że kobiety mają wrażliwszy węch, lecz co z zakamuflowania zapachu chemią. Myślę, że ludziom nie trzeba powtarzać by się spryskiwali, robią to i tak w znacznym nadmiarze. Te wszystkie perfumy łączą się potem tworząc mieszankę wybuchową, która takich jak ja przyprawia o zawrót głowy. Wolę już naturalny ludzki zapach. Poza tym klimatyzacja nie tyle czyści powietrze, co je chłodzi.

Zresztą bohaterka wciąż narzeka, na głupoty.
„Dwie godziny później po uzbieraniu wystarczającej liczby ankiet, padam z gorąca i idę czym prędzej na tramwaj. Akurat nie muszę długo czekać, ale niestety cały jest napchany ( typowe). Stoję więc i już obmyślam, że niedługo będę mogła – w końcu – zrobić prawo jazdy i wystarczy uzbierać na samochód. Oraz paliwo (smutne, ale prawdziwe).”
Co niby w tym jest smutnego? Naprawdę nie rozumiem, jak można martwić się takimi bzdetami… Tekst jest pełen podobnych kwękań.

Szczególnie straszne są, dla mnie, te wszystkie sztuczne słowa i zwroty, których używasz, co świadczy, że wsiąkły one w twą psychikę. Pozbądź się ich, czym prędzej.
„preferuję inne formy aktywności fizycznej” – litości, co za sztuczne i ohydne sformowanie.
„Którego ani trochę nie neguję” – a co niby negujesz? – „negatywny” i „pozytywny” to słowa propagandowe.
„elokwentne myśli” – daj spokój!
„niska samoocena” – tfu! Samoocena bohaterki i tak jest zbyt wysoka. Proszę nie wierz w te brednie o ludzkiej niskiej „samoocenie”.


Szczególnie właśnie irytuje ta pewność siebie bohaterki. Niby mdleje na zawołanie i ciężko jej się oddycha, lecz tak naprawdę bez problemu rozmawia z płcią przeciwną. Tak samo z luzem podchodzi do obcych. Nic się nie boi, nic się nie wstydzi – okropność! Młoda dziewczyna powinna być wstydliwa i rumiana jak pączek. <lol> Niepotrzebnie pozuje na stonowaną i niezaangażowaną. To mdłe i nudne.
Jak to jest, że tak łatwo jej jest zaprosić nieznajomego, w którym się zakochała, na randkę?
Gdy ubiera się na spotkanie, myśli tylko o tym, by nie pomyślał sobie czasem za wiele – co za bezsens! Powinna być niezwykle podekscytowana i wprost nie wiedzieć, co z sobą zrobić. Ubrać powinna się najlepiej jak potrafi, nie myśląc wcale o niczym innym, niż ta straszna „schadzka”. Nawet starając się jakoś jej uniknąć.
A on i tak pomyśli, że ona „na niego leci” (co za okropne użycie słów!), po tym co mu powiedziała, właściwie, nie mógłby pomyśleć inaczej. Mówiąc, że każda się w nim „co najmniej zauroczy”, brzmiała okropnie ślisko. Nikt nie miałby wątpliwości, skąd ona wzięła tą wiedzę.
Jeśli nie jest tego świadoma musi być naprawdę głupiutka…
To mogłaby być oczywiście zaleta, gdyby była jednocześnie nieśmiała i nie była tak bezczelna i zadowolona z siebie samej, oraz nastawiona roszczeniowo – jakby jej się niby coś należało na świecie.
//
Jak widać skrytykowałem Twoją twórczość bardzo kompleksowo. Wybacz. Mógłbym Ci jeszcze wiele pisać, lecz sił mi braknie. Trochę nie wyszło też tak jak zamierzałem…

Ogólnie rzecz biorąc, nie uważam by twój tekst był aż taki zły. Nieraz napotykam na dzieła (sławnych już i znanych), za które autorów z chęcią bym rozstrzelał, albo ściął (masz mnie już za psychopatę?). Ciebie jednak nie miałem ochoty pozbawić głowy, z czego wniosek wyciągam, że nie mogło być aż tak tragicznie.

Zarzuty jakie Ci można by postawić, nie są aż tak bardzo oparte moralnie. Tekst nie jest więc zły, w sensie ogólnym. Jest tylko słaby i niedojrzały – a to jeszcze nie jest grzech. Dlatego nie było dla mnie przykrością, ani trudem, czytanie go. Najważniejsze bowiem i tak jest prawo moralne i sprawiedliwość autora, w oddawaniu rzeczywistości.

//
Po tak obszernej krytyce pewnie nie będziesz chciała mnie słuchać, ale chciałbym bardzo polecić Ci Biblię. Nikt nie powinien pisać książki, póki nie przeczyta wpierw, najbardziej popularnej i najlepszej – a tą jest bez wątpienia Pismo Święte.

II. Do Tymoteusza 3, 16. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości. 17. Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.

Stwórca zatem, poprzez swoje Słowo może, uzdatnić Cię do wszelkiego dobrego dzieła.

Trzymaj się i niech Bóg będzie z Tobą. Pozdrawiam
Ten Śmiertelny
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty