Helena chce iść do domu - Procesja
Proza » Miniatura » Helena chce iść do domu
A A A

Siedzi na skraju łóżka. Zakłada jedną skarpetę, długo szuka drugiej, pasującej. Pod kołdrą, za łóżkiem, na parapecie. Poci się jak mysz. Znalazła (noszoną, nienoszoną?), lecz ciężko jej schylić się i wciągnąć ją na zesztywniałe palce, halluks i chropowatą piętę, na której zatrzymuje się nawet śliski materiał. Musi oprzeć się o ścianę, bo kręci jej się w głowie. Gdzie jest halka? Gdzie spódnica? Miała w domu wszystko przyszykowane, złożone w kostkę – do lekarza, czy nie daj Boże, do szpitala. Co się stało z tamtymi rzeczami? Bezsilnie patrzy na workowatą koszulę nocną, która wzięła się nie wiadomo skąd. Czemu musi w niej siedzieć przed obcymi ludźmi, pokazywać żylaste nogi?

Wokół młodzież, studenci słuchają wykładu. Pod oknem leży torebka, może w środku będzie i portfel z numerem telefonu. Musi zadzwonić po córkę, żeby przyjechała i zabrała ją stąd. Poczeka na koniec obchodu, bo nie chce przeszkadzać lekarzom. Helena przymyka oczy - mogłaby być już w domu, wyciągnąć się na łóżku, zrobić herbatę. Czemu to trwa tak długo? Trzeba będzie odwdzięczyć się jakoś córce. Każe zatrzymać taksówkę po drodze, kupi jej parę pączków od Bliklego. Potem pójdzie na bazar po nowalijki. Nagotowałaby zupy. Kupiłaby brukselkę, kalafior, trochę ziemniaków. To, co lekkostrawne, ale sycące. Musi ugotować zupę, bo jest już bardzo słaba. Drugiego dania nie jadła, odkąd jest w szpitalu, przecież nie może gryźć. Nie ma czasu na eksperymenty. Kroplówki przepływają przez nią jak obietnice, słowa – odpływają bez śladu. Chce iść do domu - mówią, że nie może, bo jest chora; ona mówi - ja już nie będę zdrowa, dajcie mi iść do domu. Nastały dziwne czasy. Nawet kiedy ukrywali się po piwnicach, jeśli ktoś miał już dość, mógł wyjść na ulicę i choćby zginąć od kul – jednego mniej, miał prawo.

Potrzebuje grzebienia, musi się uczesać. Upadł na podłogę. Jakiś miły chłopiec się schyla, szarmancko podaje. Pyzaty, uśmiechnięty blondynek w białym fartuchu, elegancki, przypomina trochę jej syna. - Dziękuję – mówi do niego. Klepie go po dłoni. Łapie za nadgarstek, delikatnie przyciąga do siebie. - Synek... Ja bym chciała iść do domu. Pomożesz mi? – szepcze. Student pochyla się nad nią, słucha. - Dajcie mi iść do domu, co wam szkodzi – prosi go. Jej serce bije bardzo szybko. Chłopiec robi poważną minę. Pyta, czy pani Helena dostała już wypis. – Dostałam, dostałam. Proszę, zawołaj kogoś. Pielęgniarkę. Trzeba wezwać moją córkę. Ona przyjedzie i wszystkim się zajmie. Zrobisz to dla mnie?

- Pani poczeka – szepcze student. Rozgląda się, przeciska między kolegami. Opuszcza salę i czuje się, jakby wyszedł na świeże powietrze. Na korytarzu też panuje gwar, ale inny, który smakuje mu jak najlepsza cisza. Hall ciągnie się w obie strony, z białymi pasami namalowanymi na podłodze i rzędem identycznych drzwi. Chłopak zaczepia salową, która wynosi śmieci. Pyta, czy wszyscy lekarze są na obchodzie. Kobieta podnosi wzrok. Pacjentka z trójki chce zwolnić łóżko, iść do domu – tłumaczy jej.  

- Pani Helena? - Salowa wzdycha. Student kiwa głową. Słucha opowieści o Helenie, która codziennie przez pół dnia pakuje się, a potem rozpakowuje. Chce iść do domu, ale nie wie, jak tam trafić. Dom położony jest na Mokotowie. Innym razem to kamienica na Targowej, jeszcze innym - został w Łodzi. Jej docelowy, wyśniony dom, platońska idea. Może kiedyś istniała i córka, ale jak to bywa z aniołami - brakuje dowodów na ich obecność. Karetka przywiozła Helenę z bazaru, gdzie zasłabła. Wzięto ją, tak jak stała, ze znajomych osób w pobliżu był tylko sąsiad. Dał swój numer telefonu, obiecał przyjechać po nią, kiedy dostanie wypis. Gdyby tylko poczekała cierpliwie. Nie wychodziła codziennie z łóżka, nie przewracała się, nabijając na tych starych świeże siniaki. Student smutnieje, dochodzi do niego własna naiwność. Przebąkuje pod nosem, że obiecał pani Helenie zadbać o jej sprawę. Salowa patrzy na niego ze współczuciem. Mówi mu, żeby niczego pacjentom nie obiecywał. „Tutaj nic nie zależy od nich, a co dopiero od nas”.

Helenie udaje się uspokoić oddech. Ma już obie skarpety, znalazła też spódnicę. Sala jest pusta, studenci wyszli, na sąsiednich łóżkach drzemią inni starsi ludzie. - Halo – mówi – halo, proszę wezwać moją córkę. Nie ma z nimi kontaktu. Z wysiłkiem wsuwa kapcie na stopy. Podnosi się z łóżka i przenosi ciężar ciała na chodzik. Czuje szarpnięcie – być może spódnica zahaczyła o element ramy. Potyka się i upada na podłogę. Będzie nowy krwiak, kolejne czarne chmury.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Procesja · dnia 18.04.2017 10:16 · Czytań: 719 · Średnia ocena: 4,83 · Komentarzy: 18
Komentarze
Aronia23 dnia 18.04.2017 15:01 Ocena: Świetne!
Witaj, Procesjo. Opowieść spod Twego pióra bardzo dobra. Psychika i mózg - jakże mogą osłabić istoty żyjące. A Helena? Zagubiona. Nawet ci, którzy chcą jej pomóc, nie mogą.
"Nastały dziwne czasy. Nawet kiedy ukrywali się po piwnicach, jeśli ktoś miał już dość, mógł wyjść na ulicę i choćby zginąć od kul – jednego mniej, miał prawo.". Prawda, znam ludzi błagających o niemożliwe. O śmieć, o zapomnieniu gwałtu, ale dzidzia. Nigdy matka nie zapomni ojca dzidzi. który wszedł w nią, sapał, bił, śmierdział (matkę, oczywiście.).
Ubiór "na wychodne"? Tylko w wyobraźni kobiety:
"Czując bezsilność, patrzy na workowatą koszulę nocną, która wzięła się nie wiadomo skąd. Czemu musi w niej siedzieć przed obcymi ludźmi, pokazywać żylaste nogi?". Koszula jak wór na śmieci, bo śmieciem można być szybko, wystarczy kolejny podskok. Nie ma domu, jest opieka, powiedzmy, a i oddział, z którego się nie wychodzi, tzw. Dom Opieki to już po "wyzdrowieniu". Okrucieństwo przemijania, trącące czasami dobrocią. Student? Dobry człowiek, ale gdy już zobaczy przez 40 lat pracy, umierających, zoperuje parę tysięcy ludzi, też nie będzie mógł znaleźć odpowiedniej skarpetki.
Człek zrobi swoje, latami walczy o przetrwanie godne, a później... Taki los. No chyba, że umrze się, zanim starość nadejdzie.
Ludzie żałują, mówią"Taki młody i zmarł".
Kiedyś była taka reklama "Młode, piękne kobiety, i głos - One nigdy się nie zestarzeją, zaszczepiły się przeciw rakowi szyjki macicy". Wrócę tu. Procesjo. Dziękuję.
Jaga dnia 18.04.2017 21:54 Ocena: Świetne!
Smutne, wzruszające, piękne, prawdziwe.
Procesjo,
potrafisz wnikliwie patrzeć na człowieka. Bardzo lubię takie pisanie... Szkoda, że to tylko miniatury. Chciałabym więcej. Myślałaś o dłuższy opowiadaniu lub powieści?
Pozdrawiam,
Jaga
Procesja dnia 18.04.2017 23:38
Bardzo wnikliwy komentarz - dziękuję Ci, Aronio. Widzę, że wiesz, o czym piszę. Też napatrzyłam się na takie obrazki. Choć osoba z zewnątrz nie może oceniać, czy czyjeś życie jest "życiem" czy wegetacją - bez przyjemności, godności i poczucia sensu, ale w domach opieki trudno się powstrzymać od takich przemyśleń. Ciężko jest godzić się z tym, co przyniósł los, kiedy inni już nie pamiętają, jakim było się człowiekiem, kiedy zmienia się charakter. Patrząc się na osoby starsze zagubione jak małe dzieci, trudno czasem uwierzyć i pamiętać, że mają za sobą całe życie.

Jago, dziękuję, cieszę się, że ten tekst zdołał Cię poruszyć - jak zwykle obawiałam się, że jest zbyt ckliwy. O czymś dłuższym, fakt, myślałam, ale przeszkadzają mi różne braki - czasu, dobrego pomysłu, który wystarczy na więcej niż kilka/kilkadziesiąt stron, umiejętności - to w krótkich tekstach może jest mniej widoczne, ale jednak. Cierpliwości do moich miniaturkowych wprawek, a może kiedyś zaspokoję Twój niedosyt :)

Dobrej nocy!
Dobra Cobra dnia 18.04.2017 23:46 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo dobry i mocny kawał prozy. Aż przysiadłem z wrażenia!


Się czyta. A na dodatek jak napisane!


Pozdrawiam,

DoCo
JOLA S. dnia 18.04.2017 23:54
Procesjo,
przeczytałam z zaciekawieniem. Podoba się mi taki styl narracji.
Bardzo dobrze zobrazowana główna bohaterka.

Pozdrawiam gorąco i do następnego :)

JOLA S.
allaska dnia 19.04.2017 12:10
Ciekawy tekst. Można się wzruszyć, masz dobry zmysł obserwacyjny:)
Procesja dnia 19.04.2017 13:03
DoCo, Jolu, allasko - bardzo Wam dziekuje za podzielenie sie wrazeniami. Jestem happy, ze tekst Wam sie spodobal, niestety chwilowo nie sklece madrzejszej odpowiedzi, bo sie nie wyspalam ;) Milego dnia!
mike17 dnia 19.04.2017 14:28 Ocena: Świetne!
Bardzo człowiecza migawka, bardzo uniwersalna także w swym przekazie, bo iluż to starszych ludzi cierpi z powodu demencji czy chorób psychicznych i nikt tak naprawdę nie może im pomóc, a już nie mówiąc o zrozumieniu.

Na małej płaszczyźnie słownej oddałaś wiele prawdy i bólu.
To wchodzi pod skórę i tkwi tam jak drzazga.
Jak te zdania, krótkie, pisane niemal telegraficznym stylem, ale jak oddziałujące na wyobraźnię czytacza.
Opko bije w dekiel i to mocno.

I że starość wcale nie musi być spędzana w otoczeniu bliskich i w oparach miłości.
Może być jak z Twoją Heleną - marna, smutna, beznadziejna...

Bardzo realistyczna i wiarygodna miniatura - temu się wierzy.
Podoba mi się narracja w czasie teraźniejszym - to wzmaga siłę expresji i dynamikę całości.

Bez dwóch zdań, dobra robota :)
Ania_Basnik dnia 19.04.2017 14:47 Ocena: Świetne!
Świetnie napisane! Ja też boję się takiej starości. Twoje opowiadanie wstrząsnęło mną. Bardzo prawdziwe! Jestem pełna podziwu!
Procesja dnia 20.04.2017 09:26
Mike,
Cytat:
nikt tak naprawdę nie może im pomóc, a już nie mówiąc o zrozumieniu.
- prawda, że to trudne zadanie. Dziękuję za opinię. Co do technicznych stron tekstu,
takie pochwały z Twoich ust to dla mnie nie byle co, bo podoba mi się bardzo Twój styl pisania prozy :)

Wiolinowe Basnie, bardzo mi miło z powodu Twoich odwiedzin :) Można się bać, choć z drugiej strony, chyba nie sprzyja martwienie się czymś, na co ma się ograniczony wpływ... Oczywiście, można żyć z przesłaniem zabezpieczenia się na starość - otaczać się "strategicznie" kręgiem rodziny i znajomych (ile razy słyszałam w różnych kontekstach "na starość nie będzie miał ci kto podać szklanki wody!";), dbać o finanse, ale wydaje mi się to trochę interesownym podejściem. A też nie stanowi gwarancji, że wszystko ułoży się tak, jak to sobie wyobrażaliśmy - z dziećmi mogą się stać różne rzeczy, na choroby demencyjne póki co nie ma skutecznego lekarstwa... Oby w pobliżu znalazła się zawsze jakaś empatyczna osoba, a nie będzie aż tak źle :)

Pozdrawiam serdecznie!
mike17 dnia 20.04.2017 14:03 Ocena: Świetne!
Procesjo, dzięki za miłe słowo :)
To bardzo krzepiące :)

Pozdro!
al-szamanka dnia 25.04.2017 22:44 Ocena: Świetne!
Mocne, niepokojące opowiadanie... bo realistyczne do bólu.
Kogo z nas coś takiego czeka?
Zaawansowana demencja jest straszna, chociaż ma jeden plus... zapomina się, co było przed minutą, zapomina się wszystko, zapomniane nie boli.
Świetnie napisane, wstrząsnęło mną.

Pozdrawiam serdecznie
Usunięty dnia 26.04.2017 00:04
O, Jezu, jakież to namacalne i realistyczne, nie każdy tak potrafi w słowa ubrać ludzkie tragedie. Gratuluję i pozdrawiam.
Aronia23 dnia 26.04.2017 07:46 Ocena: Świetne!
____________________________________________

6.2 Komentarze nie mogą obrażać autora utworu oraz osób postronnych.
6.10 Zabronione są komentarze ad personam.

przyp. red. f.
Procesja dnia 26.04.2017 15:32
al-szamanko, bardzo się cieszę, że wpadłaś i podzieliłaś się wrażeniami. Obawiam się, że mimo bieżącego zapominania sytuacja dość często dociera do dotkniętych demencją ludzi, w przebłyskach świadomości i momentach przygnębienia :(

Ustiuszo - też dziękuję bardzo za odwiedziny i tak pozytywną opinię.

Pozdrawiam!
Nalka31 dnia 26.04.2017 16:03
Takie obrazki zawsze czytam z duża dozą współczucia dla bohaterów. Niestety starość, to bardzo trudny temat, a nikt nas nie uczy, jak ją akceptować. Przestrzeń szpitali czy DPS-u jest bardzo smutna i w jedynie w niektórych z nich można powiedzieć, że toczy się jakieś życie i są organizowane zajęcia. Smutne to i prawdziwe. Bardzo przytłacza świadomość, że każdego z nas może spotkać coś takiego i nie znajdziemy zrozumienia w swoim zagubieniu. A tak by się chciało jeszcze być niezależnym od innych. Dobry tekst Procesjo.

Pozdrawiam :)
Aronia23 dnia 26.04.2017 16:37 Ocena: Świetne!
;)))
Procesja dnia 27.04.2017 19:07
Nalko, jestem wdzięczna, że podzieliłaś się wrażeniami :) Wiesz, znam dom opieki, gdzie były organizowane zajęcia, ale korzystali z nich tylko mieszkańcy zakwaterowani na parterze, bo pozostałych... nikt nie miał czasu zwozić windą. Uznano więc, że i zajęcia im nie pomogą...
Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty