Cudze chwalicie, swego nie znacie - GoldKate
Proza » Przygodowe » Cudze chwalicie, swego nie znacie
A A A
Cudze chwalicie swego nie znacie
Ożesz już przestań! - niecierpliwie otrząsnęłam się z natrętnej myśli, która nawiedzała mnie od pewnego czasu.
Tak, tak - cudze chwalicie, swego nie znacie!!!
Szybko skręciłam w ul. Wilsona szukając bezpiecznej przystani. Przed czym uciekałam? Zwykle ucieka się przed prawdą, prawda?
Jestem uparciuchem nie z tej ziemi. Urodziłam się w Polsce, więc wielce ciekawe wydają mi się wszystkie - bez wyjątku - skrawki świata, poza Polską. Bo Polska jest tuż pod nosem, więc trudno ją docenić.
No co?
To dziwne podejście, bo właściwie lubię podróżować. Mówię, że to moje hobby, choć przyznam, że nie w pełni się rozwinęło. Po prostu czuję, że gdzieś we mnie tkwi nasionko podróżnika-pasjonata, które powolutku rośnie i czeka na rozkwit. Czeka i czeka, i...
- Jedziemy do Wrocławia! - rzuciła mi w locie siostra i tyle miałam do gadania. Zresztą Wyjazd do Wrocka jest znacznie lepszą perspektywą niż nudy na pudy, czy gra w "palcem po mapie".
Pojechałyśmy. Siostra po to, żeby na rynku mi powiedzieć, że zobaczymy się jakieś pięć, sześć godzin później na stacji dworca.
- Pamiętaj, tylko się nie spóźnij, pociąg odjeżdża o 18.35, peron drugi! - spojrzała jeszcze raz na mnie - cieszę się, że rozumiesz, musze porozmawiać z Radkiem na osobności, w końcu mam zakończyć nasz związek! - i tyle ją widziałam. Kurde flak, gdyby poinformowała mnie wcześniej jaka jest idea wyjazdu to w życiu bym się z nią nie wybrała!!! No i w ogóle ileż czasu można ze sobą zrywać?!
Stałam na środku rynku wpatrując się w pomnik Fredry, świadka mojej niedoli. W końcu machnęłam ręką i poszłam przed siebie. Skoro mam tyyyyyle czasu, to trzeba coś pozwiedzać w sposób niestandardowy, na przykład w stylu "gdzie mnie nogi poniosą".
Robiłam właśnie rundkę po rynku, żeby zadecydować, w którą stronę podążać dalej, zastanawiałam się nad algorytmem wyliczenia czasu, który poświęcę na zbadanie danej uliczki i ile zajmie mi powrót, kiedy...
- Łup!
Spojrzałam w dół, szukając... niewiadomo czego.
- Łup! Łup! Łup! Dobra zupka!
Przetarłam oczy. Coś się poruszyło. Szczur? Gadający szczur? Zaraz, przecież takie nie istnieją!!!
- Dobra zupka, dobra zupka! Dobra zupka!
- Ooookej - starałam się opanować ogarniającą mnie panikę - co to jest?
- Ty ciemniaku - dotarło do mnie z góry - przecież to Obieżysmak, jeden z tutejszych krasnali. To prawdziwa gwiazda Aaaa! - Zaraz potem gołąb, ciągnący na sznurku kolejnego krasnala, wylądował u moich stóp.
- Ał! - krasnal wstał, otrzepał ubranko i pogroził palcem zwierzęciu - Śnieżka, Ty! Tyyyy! Nie ładna taka, mało mnie nie zabiłaś! - gołębica w odpowiedzi tylko zagruchała lekceważąco - Kobiety! - prychnął.
- O przepraszam! - zwrócił się do mnie.
- Nie - przełknęłam ślinę i zamknęłam oczy - nic nie szkodzi. Ja nic nie słyszałam, nic nie widziałam i dobrze mi z tym.
- Łup, łup, łup! Dobra zupka, dobra!
- Nieeee! - jęk sam wydobył mi się z gardła, kiedy po otwarciu oczu krasnale nie zniknęły.
- Taaa - mruknął Krasnal-Gołębnik - wszyscy na nas jakoś dziwnie reagują, ale z Tobą nie jest najgorzej - poklepał mnie pocieszająco po kolanie - po prostu staraj się oddychać głęboko, policzyć do dziesięciu...
- Policzyłam do pięćdziesięciu i NADAL NIE POMAGA! - syknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Spokojnie, skup się.
- Łup, łup, łup!
- A ten cholernik co robi? O co mu chodzi?!? - wskazałam na pobratymca Gołębnika. Zaczynałam nie wytrzymywać napięcia.
- Po pierwsze nie cholernik tylko Obieżysmak, a po drugie, on... widać, że jest głodny.
- No to daj mu coś!
- No przecież ma przed sobą cały talerz zupy!.... Zaraz, a gdzie jest miska na dokładkę?
- Łup, łup, łup!
- Powiedz mu, żeby przestał!
- Ej, Obieżysmak, przestań walić tak tą łyżką! - początkowo nie było reakcji, ale potem zaległa cisza. Zasapany krasnal, łypnął okiem na mnie, potem na ziomka.
- A, po co? - zapytał. Gołębnikowi widać nie przyszło do głowy, żadne logiczne wytłumaczenie, wskazał tylko na mnie i wzruszył ramionami. Wszyscy spoglądaliśmy na siebie w milczeniu, do momentu podjęcia prawdziwie krasnalej decyzji przez Obieżysmaka.
- Łup, łup, łup!
- No to pięknie! - powoli zaczynałam przyzwyczajać się do obecności dziwnych istotek - a o co chodzi z miską na dokładkę? - zapytałam Gołębnika.
- No jak to? Spójrz tylko na Obieżysmaka - spojrzałam, ale nadal nie rozumiałam - no! Przecież kawał krasnala z niego. Ty myślisz, że on jednym pełnym talerzem zupy się naje?
- Nie naje się? - powtórzyłam za Gołębnikiem otępiała.
- Jasne, że nie! Trzeba jak najszybciej znaleźć jego miskę z zupą, bo inaczej będzie tak walił w talerz całe wieki - choć dla krasnali to tylko chwilka - ale sama widzisz, jak to wpływa na ludzi. Wrocław może się okazać miastem najbardziej poirytowanych ludzi w Polsce, żeby nie powiedzieć, że na świecie! - dodał z dramatyzmem - teraz chyba rozumiesz, dlaczego tu jesteś!
- No, nie bardzo. Chyba nie chcesz powiedzieć, że mam jakiemuś krasnalowi szukać miski z zupą? - zaśmiałam się w głos, bo ta wizja, wydała mi się nad wyraz idiotyczna.
- Ależ oczywiście! Musisz zapobiec katastrofie! On potrzebuje dokładki! Inaczej nie przestanie!
- Łup, łup, łup! Zupka! Zupka!
- Dobra! Już dobra! Mam czas do 18.35.
- Ty się tutaj nie ograniczaj czasowo - pogroził mi palcem Gołębnik - to sprawa najwyższej wagi - Westchnęłam głęboko.
- Od czego mam zacząć?
- Od wywiadu środowiskowego. Ja będę nadzorował z góry! Przy okazji zorientuję się, co inne krasnale wiedzą o misce z zupą.
- Łup, łup, łup! Dobra...
Uciekłam przed siebie - nie było sensu pytać Obieżysmaka, jak i którędy uciekł zbieg. Był jak zacięta płyta! Poza "dobra zupka" i "a po co" chyba nie znał innych słów. Chciałam się zatrzymać. Ale nogi, tak jakby mnie nie słuchały - robiły swoje!
W tle słyszałam czyjś śmiech.
Coś tu porządnie nie grało!
Biegłam już od dobrego kwadransa przez Plac Gołębi, Plac Solny, ul. Świdnicką, Oławską, Św. Mikołaja, Jatki, Więzienną - przed oczami jak na jakimś filmie przesuwały mi się kolejne tabliczki z nazwami. Teraz już coraz ciężej oddychałam. Nie wiedziałam jak długo jeszcze tak wytrzymam. W końcu dotarłam nad brzeg Odry, gdzie skinieniem głowy przywitał mnie Krasnal - Pracz. Wskazał na lustro wody. I tyle.
Zobaczyłam tam małą wysepkę dziwnie iskrzącą się w słabym słońcu dnia, a na tej wysepce miskę. Pewnie z zupką. Zadanie wydawało się banalnie proste i faktycznie byłoby takim, gdyby nie to, że żadnej łódki ani kajaka nie było w pobliżu, a moczyć się nie zamierzałam!
- Oj! - poczułam szarpnięcie ciała - tylko nie to! - moje nogi jakby wyczuły, że nie chcę się poddać ich woli postanowiły jak najszybciej zrobić to, co zdaniem krasnali było konieczne. Poprowadziły mnie prosto do wody. Szok, jaki przeżyłam był niczym, w porównaniu z narastającym we mnie poczuciem niesprawiedliwości. Jak ktoś, czy też coś, może tak niecnie wykorzystać czyjeś ciało i to z kuli czego? Miski z zupką!
Po akcji "zabawa w wodnika Szuwarka", zmęczona, usiadłam tuż przy Praczu.
- Brawo! Brawo! - nagle otoczył mnie cały szwadron krasnali. Skąd się wzięły? Nawet nie chciałam wiedzieć.
- Hehe, że Ci się chciało... Ał! No co, pożartować nie można? - sapnął nadąsany Krasnal-Syzyfek, którego ziomek potraktował łokciem.
- Co to miało być? - przerwałam te wesołe te ta te.
- Ale jaja, nie? - usłyszałam z tłumu.
- SŁUCHAM?
- To... tak dla jaj!
- Chcesz powiedzieć, że dla żartu przegoniliście mnie po całym centrum Wrocławia i wykąpaliście w rzece? - czułam jak żyłka na czole budzi się do życia i pulsuje coraz bardziej.
- Zrobiliśmy to dla Ciebie - próbował ratować sytuację Gołębnik.
- Dla mnie?! - zawyłam jak dziki zwierz, podnosząc się momentalnie z ziemi - Jak to?
- No, żebyś doceniła to, co widzisz, żeby pokazać Twojej siostrze, że nie próżnowałaś, zobaczyłaś miasto i żeby nie dowiedziała się o Twojej misji, która dla nas wszystkich była bardzo ważna. A ponadto musieliśmy coś zrobić, żeby podtrzymać naszą złą sławę.
- ?
- Moje dziecko - wystąpił na przód Papa-Krasnal z ul. Świdnickiej - niektórzy twierdzą, że jesteśmy posłańcami szatana... Kiedyś ludzie wykradali nas z miejsc, do których we Wrocławiu jesteśmy przywiązani i nasza rozdarta dusza łkała z rozpaczy. Trzeba było temu jakoś zapobiec. Sięgnęliśmy do drzewa genealogicznego i znaleźliśmy pewien interesujący... Jakby to ująć? Szczegół. Posiadamy moc - o tym wiedzą wszyscy. A teraz sława źródła naszych umiejętności - może nie do końca odpowiadająca prawdzie - rozprzestrzenia się wśród ludzi z prędkością błyskawicy. Dzięki temu jesteśmy bezpieczni, tak jak i Wy - mrugnął do mnie.
Bez słowa otrzepałam się z mułu rzecznego i powlokłam na stację PKP. Na dzisiaj krasnali miałam powyżej dziurek w nosie. Chociaż, jakby na to nie spojrzeć, ciekawe to stworzenia. Może warto byłoby je bliżej poznać, ale to latem w pełnym słońcu i... w każdym bądź razie nie dziś.
Papa-Krasnal, zupełnie, jakby czytał w moich myślach, rzucił za mną od niechcenia:
- Następnym razem Obieżysmak zaprasza na zupkę! Szerokiej drogi, przyjaciółko! Nie zapomnij o nas.
- Nie udałoby mi się to, nawet gdybym chciała! - odkrzyknęłam w odpowiedzi.
W tle po raz kolejny usłyszałam śmiech.

Cudze chwalicie swego nie znacie... Czyż tak nie mówione było? Przyznaj!
PRZYZNAJĘ!!! - dłużej już nie mogłam oponować.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
GoldKate · dnia 29.11.2008 14:15 · Czytań: 890 · Średnia ocena: 2,5 · Komentarzy: 4
Komentarze
Nathien dnia 30.11.2008 17:39 Ocena: Przeciętne
Hm.. Jak dla mnie przeciętne.
Piszesz, że nie znamy swojego, ale bohaterka zbyt dużo Wrocławia tez nie poznała. No dobrze, przebiegła całe miasto, ale czy zwróciła uwagę na coś więcej niż nazwy ulic?
ginger dnia 01.12.2008 14:09
Z przykrością muszę stwierdzić, że nic ciekawego. No bo skoro "cudze chwalicie, a swego nie znacie", to opowiadanie powinno pokazać, że to "swe" jest przynajmniej interesujące. A tu co...? Nigdy we Wrocławiu nie byłam, a tekst nawet w minimalnym stopniu nie zachęcił mnie do jego poznania. Krasnale zrobiły sobie jaja z bohaterki, i poza tym nic w tym tekście nie ma.
GoldKate dnia 01.12.2008 15:21
Hmm szczerze powiem (a raczej napiszę), że nie chciałam tutaj tworzyć typowego "przewodnika po Wrocławiu". Całą uwagę postanowiłam skierować na krasnale, które ostatnimi czasy cieszą się dużą popularnością wśród zwiedzających - nierzadko bywa,że zamiast na zabytkach Wrocławia, ludzie skupiają się na tych małych szkrabach... Może nie uchodzi takie traktowanie Wrocka, ale postanowiłam opowiedzieć się za łowcami krasnali, które przecież są częścią tego pięknego miasta...i to o ich poznanie mi chodziło:)
pozdrawiam
aga2906 dnia 31.01.2009 19:18 Ocena: Dobre
Mi też jakoś tytuł nijak nie pasuję do tytułu. Jakoś tak nie trafia do mnie. Ale teraz rozumiem o co chodziło autorce:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty