Wiesz…jestem wbrew pozorom bardzo prostą w obsłudze istotą. Mimo, że tak ładnie potrafię sobie po babsku wszystko skomplikować. Zawsze będę wolała szczerze się na kogoś wkurzyć i potem szczerze przeprosić, niż tworzyć idiotyczne sytuacje, w których kompletnie nie rozumiem jak mam się zachować i czego oczekuje ode mnie rozmówca.
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do prawdy Cię potrzebuję i do zaufania. Do tego, żebyś po MARSJAŃSKU wyjaśnił mi, co jest dla Ciebie czarne a co białe. Co ważne jest, a co nieistotne. Co kochasz, a czego nienawidzisz. I żebym była pewna tego, że Twoje słowa nie są bez pokrycia, że podążasz obranymi przez siebie ścieżkami, bo przecież nie działasz bez zastanowienia. Prawda?
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do wiary Cię potrzebuję, a nie do zwątpienia. Do tego, że gdy czasem poplączą mi się myśli – będziesz trwał przy mnie nadal i pomagał rozwiązywać każdy supełek, bo będziesz miał wiarę w nas większą niż ja sama. I gdy ” czasem tyci czort zdania szyk przestawi mi…” – Ty będziesz, bo nie potrzebujesz mnie idealnej. Potrzebujesz mnie prawdziwej.
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do poczucia stabilizacji Cię potrzebuję i do spokoju. Do tego, by bezpiecznie zasypiać, gdy Twoja ręka jest obok. Wiedziałeś, że ona ma taką moc? Że wtedy wszystkie strachy odchodzą i kończą się najgorsze nawet koszmary? I do tego Cię potrzebuję, aby się co rano dziwić, że potrafisz przespać całą noc w jednej pozycji, podczas gdy ja wierzgam po łóżku i zmieniam ją średnio co dziesięć minut. I do tego, aby się dziwić jak mały skrawek kołdry wystarcza Ci, aby się przykryć, gdy tymczasem ja okręcam się w nią cała tworząc kokon.
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do odwagi Cię potrzebuję, bo chociaż jestem silną kobietą – Twoja energia jest bezcenna. To zupełnie inny rodzaj paliwa. Turbo doładowanie…To moc, dzięki której nawet porażki smakują inaczej. To wiara we własne możliwości i podążanie za pragnieniami nawet, jeśli osiągnięcie celu jawi mi się w obecnej chwili jako daleka przyszłość.
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do optymizmu Cię potrzebuję i do uśmiechu. Twój śmiech jest zaraźliwy i jest to jeden z najwspanialszych rodzajów zarażeń, jaki znam. Słyszę go jeszcze na długo po tym jak przestajesz się śmiać. Jest ze mną wszędzie. Mobilizuje, koi nerwy…To dlatego, właśnie, gdy mam ciężki dzień w pracy uśmiecham się do przychodzących od Ciebie SMS-ów. Wizja kolejnych trudnych godzin? Dam radę, bo czuję Twoją obecność.
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do zrozumienia Cię potrzebuję i do świadomości. Do tego żebyś wiedział, że jesteś dla mnie ważny i żebyś rozumiał, że jeśli chcę wiedzieć, gdzie jesteś i co robisz, to nie robię tego dlatego, że chcę Cię kontrolować. I nie robię tego dlatego, aby śledzić każdy Twój ruch lub – jak to może sobie wyobrażasz – żeby Cię zawłaszczyć. Robię to, bo myślę o Tobie i często się martwię. Myślisz, że możemy współpracować?
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do reakcji Cię potrzebuję i do stanowczości, której mi brakuje. I do tego, żebyś w momentach zagrożenia potrafił mną potrząsnąć. I abyś nie pozwolił żebym zrobiła sobie krzywdę. Bo Twoje ramiona to nie tylko cudowne 36.6°C. To oparcie, którego potrzebuję. Wiem…jest wokół tyle ścian, ale ja wolę na nich wieszać obrazki. Twoich dłoni potrzebuję, aby być ugłaskaną, ale niech zacisną się czasem na oparciu krzesła bym – kiedy już je puścisz wiedziała, że jesteś gotowy do walki i że razem damy radę.
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do delikatności Cię potrzebuję i do współczucia. Nie oczekuję, że będziesz polował na dziką zwierzynę, a po powrocie do domu wydawał dzikie okrzyki zdobywcy i tańczył na około ogniska. Oczekuję, że gdy będziesz miał gorszy dzień – przyjdziesz do mnie bym z Tobą dzieliła smutki. I prawdziwego przeżywania oczekuję. I łez. I złości. Chcę wiedzieć jakie nosisz w sobie emocje i kiedy powinnam pozwolić pobyć Ci samemu. Możesz mnie tego nauczyć?
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do radości Cię potrzebuję i do szczęścia. Do zarażania się wzajemnie naszymi pasjami i umiejętności cieszenia się tymi, które wspólne nigdy nie będą. Do przywożenia Cię czasem do domu po spotkaniu z kolegami, gdy jazda samochodem stanie się niemożliwa i ryzykowna. I do wspólnych zakupów Cię potrzebuję. Do wyboru Twoich koszul i moich butów. Do pomagania Ci w załatwianiu spraw, na które Tobie nie starcza czasu, a są dla Ciebie ważne. I do opieki nad moim samochodem. I do przypominania mi żebym zamknęła drzwi na zamek, kiedy jestem sama w domu. I do upominania mnie, że znowu otwieram nie sprawdzając kto puka. I do pytania, czy nie jest mi zimno. I do trwania na warcie do momentu, kiedy nie skończy się kolejne WENUSJAŃSKIE spotkanie. I do martwienia się i do przecierania szlaków. I do wydeptywania dla nas wspólnych ścieżek. do tego Cię potrzebuję…
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do rozmowy o wszystkim i o niczym. I do milczenia. I do Twojego zapachu, który chcę zapamiętać. Niech chodzi za mną cały dzień drażniąc wszystkie zmysły na nowo. Do podkładania mi poduszki pod głowę i do dbania o to, żebym nie musiała brać prysznica w zimnej łazience. I do dotyku Cię potrzebuję, do drapania po plecach i do tysiąca ciepłych myśli skierowanych do Ciebie, których już ani dotknąć, ani poczuć, ani zobaczyć nie możesz…
Do czego Cię potrzebuję Drogi Mężczyzno…?
Do tego abyś był, a nie bywał. Był z krwi i kości. Ale i do tego, aby wady, które oboje posiadamy nie przeszkadzały nam w budowaniu wspaniałej, wartościowej relacji. Bo wiesz…ja nie chcę Ciebie bez wad. Razem z moimi mogą one tworzyć spójną całość. Nie jestem pępkiem świata i Ty nim nie jesteś. Do szanowania naszych uczuć jesteś mi potrzebny i do niebawienia się nimi. Do kochania mi jesteś potrzebny i do tego, byś swoim męskim światem uzupełniał mój kobiecy, bo przecież masz swój inny punkt widzenia wielu spraw i to jest bardzo intrygujące. I do tego abyś chciał powiedzieć – to jest moja kobieta, partnerka, przyjaciółka i kochanka w jednym. Jestem szczęśliwy.
I do niczego nie potrzebny mi jest:
Potrafię też sama odkręcić słoik, nieść ze sobą trzy kiwi i zmienić koło w samochodzie (choć za tym ostatnim nie przepadam). Nie chcę jednak biegać po domu z wiertarką udając McGyvera choć wiem, jak ona działa i jedną nawet posiadam.
doWOLNOŚĆ
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt