Trzy miesiące później po wydarzeniach z drugiej części.
Październik to czas zapierdalania w sadownictwie. Generalnie wtedy uświadamiasz sobie że albo jesteś w dupie (ze zrywaniem owoców) albo zbliżasz się do końca i nie możesz się do czekać odpoczynku jak sześciolatek prezentów na gwiazdkę. Minęły trzy miesiące. Noga i ręka się wygoiły. Zostały blizny i kilka metalowych śrub w ręku i nodze (będę miał przejebane na lotniskach). W życiu tak bywa że po okresie wściekłości, brudu i buntu przeciwko wszystkiemu i wszystkim, po okresie morderczej walki o swoje miejsce w świecie przychodzi czas no może nie stabilizacji ale pogodzenia się z losem i ogarnięcia tego skrawka miejsca które się wywalczyło na początku. Nie inaczej było u mnie. Gips zdjęli mi po miesiącu. Niestety, mięśnie po takim okresie są słabe i trzeba i na nowo przywrócić im sprawność poprzez rehabilitacje. Kolejny miesiąc. Pewnie zastanawiacie się co mi pomogło. Kurwa dobre pytanie. Widzę teraz świat inaczej. nie nie lepiej. Tak jak efektu mózgu nie leczy się kokainą tak nie można sprawić by człowiek nagle przestał odpierdalać. Mam od tego swoich pomocników którzy pomagają mi radzić sobie z syfem tego świata. Terry Pratchett, Dick, Wells, Nesbo, Ludlum, Forsyth, Follet. Wiem rozstrzał jak po grochówce. Zabierają mnie tam gdzie nie ma fałszywych i zakłamanych skurwysynów, a nawet jeśli są to zawsze można przełożyć stronę.
Pewnie ciekawi was jak poznałem moją drużynę pierścienia. Otóż trzy dni po opisanych przeze mnie wydarzeniach został przywieziony do naszej sali (mojej dzielonej z IDIOTĄ) kolejny delikwent. Typ podobny do mnie, nieskory do zwierzeń, jednak z czasem zawiązaliśmy koalicja przeciwko panu DP (disco-polo). Na urodziny dostał przenośny głośnik łączony przez bluetooth z telefonem, przy czym mój sojusznik okazał się zagorzałym fanem AC/DC, LET THERE BE ROCK !!!! Odtąd pan PD miał lekko mówiąc przejebane. Rano Gwałcił go Bon Scott a po południu po podłączeniu mojego telefonu radośnie wyrywał mu flaki Zack de la Rocha lekko mrucząc mu do uszka "FREEDOM" !!! Wytrzymał tydzień. W międzyczasie ja dowiedziałem się ze Tomek uciekał przed burzą (boi się piorunów) i złamał nogę na ukruszonej pokrywie od studzienki telekomunikacyjnej, czy jakoś tak, oraz że przy okazji jest bibliofilem. Zaczął mi pożyczać niektóre tytuły i mnie wciągnął.
Poza tym dostałem prace. Szału nie ma najniższa krajowa na magazynie dupy nie urywa ale przynajmniej matce jest trochę lżej i mam trochę hajsu by pokazać leszczom że w pogo gówno jeszcze widzieli i zawsze mogę im spuścić większy wpierdol w pogo.
Matka. Słowo klucz moich zwierzeń. Po intensywnych próbach przesłuchiwania mnie dotyczących tego co się wydarzyło, i praktycznie zerowych efektach dała sobie spokój i wróciła generalnie do swojego starego toru życia, czyli masakrowania mnie codziennie swoją logiką. Wiem wiem, zatęsknię za tym bardzo gdy jej zabraknie. Nie przeczę.
Gdy patrze z perspektywy na wydarzenia sprzed miesiąca, tygodnia, nawet w trudnych momentach dnia, jestem w coraz większym szoku nad koleją zdarzeń i wypadkową możliwości w jakiej mogłyby się zdarzyć. Na pewno bym tego nie pisał. Na pewno bym nie poznał tych ludzi których poznałem, nie przeczytał i posłuchał tego co przeczytałem i wysłuchałem, nie odstrzelił ze znajomych tych ludzi których odstrzeliłem. Może tak po prostu musiało być, może ktoś prowadzi nas niewidzialnym palcem w konkretnym kierunku (nie nie jestem religijny, ni chuja i nie wierze w jedną słuszną koncepcje świata). Może to co nas spotkało, nasze wybory to wypadkowa naszej wiedzy, możliwości, dojrzałości, statusu społecznego i materialnego, naszych emocji i pragnień, więc wynik tych wszystkich niewiadomych to nasz wybór w danym, momencie życia... Może... Może...
Czy wiem dokąd zmierzam??? Nie... Czy będzie łatwo??? Ni chuja... Czy wiem co robię?? Nie... Mam przeżytych kilka sekund życia więcej, kilka doświadczeń więcej, bardziej wystające żyły na ręce, kilka przesłuchanych piosenek więcej oraz kilka zajebistych wspomnień z magicznych dla mnie chwil które kitram w swojej głowie jak babcia emeryturę pod poduszką. Czy mam coś więcej?? Nie bo pewnie nic innego się nie liczy i nic więcej z tego świata nie weźmiemy. Więc enjoy your life.
KONIEC
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt