Jako chrześcijanin muszę nasamprzód zaznaczyć, że modlenie się za karę, jest niezgodne z Pismem Świętym.
///
Witaj Wioskowy!
Zadziwia mnie to, że twoje teksty są tak często kompatybilne z moim zdaniem. Poruszyłeś tutaj ważny temat. Twoje myślenie zmierza w dobrym kierunku. Chciałbym tu upewnić cię w tym zdaniu i odnieść się do puenty na poziomie Biblijnym.
Po pierwsze, każdy kto czytał Słowo Boże wie, że nie znajdzie tam nigdy nikogo modlącego się za karę. Nie znajdzie też spowiedzi, na której wyznacza się komuś pokutę, w formie recytowania jakiejś formułki typu: „zdrowasiek i ojczenaszków”. Ani sam Jezus, ani żaden z apostołów, ani Mojżesz, ani żaden prorok, niczego takiego nie praktykował.
Wszystko to są późniejsze wymysły wynikające z błędnego zrozumienia Pisma. Może cię to zainteresuję, więc postaram się tutaj pokrótce przedstawić przyczyny powstania tych obrzędów, jaki i moje własne kontrargumenty przeciw nim.
Należałoby się zastanowić, czym w ogóle jest pokuta. W dzisiejszym świecie przyjęło się uważać ją za rodzaj odpłacenia za grzech. „Odpokutowałem” – czyli odpłaciłem już i jestem w porządku.
Czy więc można odpłacić za grzech? Teoretycznie tak, jednak prowadzi to do olbrzymich absurdów.
Chrystus wyjaśniając sprawy związane z grzechem i odpuszczaniem, posłużył się przypowieścią:
Ewangelia według św. Mateusza 18, 21. Wtedy Piotr przystąpiwszy do niego, rzekł: Panie, a ile razy mam mu odpuścić, gdy brat mój przeciwko mnie zgrzeszy? Czyż aż do siedmiukroć? 22. Mówi mu Jezus: Nie powiadam ci aż do siedmiukroć, ale aż do siedemdziesięciu siedmiukroć. 23. Dlatego podobne jest Królestwo Niebieskie człowiekowi królowi, który chciał się obliczyć ze sługami swymi. 24. A gdy począł się obliczać, przywiedziono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. 25. I gdy nie miał skąd oddać, kazał go pan jego sprzedać i żonę jego, i dzieci, i wszystko, co miał, i oddać. 26. A sługa ów upadłszy poprosił go mówiąc: Miej cierpliwość nade mną, a oddam ci wszystko. 27. A pan zlitował się nad owym sługą uwolnił go i dług mu darował. (I oczywiście dalsza część, którą wszyscy znamy – a jeśli ktoś nie zna to niech zajrzy do Pisma)
Król symbolizuje Boga, a dłużnik, grzesznika – czyli każdego człowieka. Więc ponieważ człowiek nie jest wstanie odpłacić Bogu za swe grzechy (gdyż jego dług jest zbyt duży), z łaski Bożej dostaje to odpuszczenie darmo, jeśli tylko szczerze żałuje i uniża się przed Bogiem – jak ten dłużnik przed królem (oraz jeśli sam również innym wybacza, przewinienia wobec siebie).
Mając więc poprzez krew Chrystusa Pana naszego, odpuszczenie grzechów, dane nam z łaski Bożej, nie powinniśmy sądzić, że jeszcze sami musimy odpłacać Bogu za nasze grzechy, gdyż przecież On nam je darował darmo.
Wyobraźmy sobie zresztą sytuację analogiczną, w której ten dłużnik, zwraca się do króla:
„– Zaraz oddam ci królu cały dług, który jestem winny.
– Jak to zrobisz, kiedy dług twój jest tak wielki? – pyta król.
– Po prostu porozmawiam z tobą przez chwilę i to będzie jakbym spłacił dziesięć tysięcy talentów, długu wobec ciebie.”
To byłaby w jawny sposób kpina. A przecież mówimy właśnie, że modlitwa to rozmowa z Bogiem, podobnie absurdalne byłoby, gdyby ten dłużnik powiedział:
– Odpłacę ci królu ten dług przez to, że kilkakrotnie wyrecytuję parę wierszyków.
Jest to oczywisty nonsens. Gdyż żadna modlitwa, ani recytowanie żadnej formułki, nie może odpłacić Bogu za nasze przewinienia.
W prawie Mojżeszowym istniała możliwość odpłaty Bogu, za mniejsze winy, poprzez składanie ofiar krwawych ze zwierząt. Jednak poważniejsze, musiały być karane śmiercią grzesznika. Gdyż Biblia ogólnie uczy, że karą za grzech jest śmierć.
Teraz jednak Jezus Chrystus umarł za nas, złożywszy raz w ofierze ciało swoje, zmazał treść skierowanego przeciw nam wyroku. Dlatego też niema teraz żadnego potępienia, dla tych, którzy pobożnie żyją w Chrystusie.
Skoro więc Pan nasz umarł za nasze grzechy, dając nam z nich ułaskawienie, nie musimy, i nie wolno nam nawet, odpłacać Bogu za nasze przewinienia. Gdyż gdybyśmy chcieli zadośćuczynić Stwórcy, odrzucalibyśmy Jego łaskę – którą darował nam wszystkie winy, poprzez śmierć i zmartwychwstanie Syna swego.
Tak właśnie uczy Nowy Testament, że ci którzy razem z Chrystusem, poprzez chrzest umierają dla świata i rodzą się dla Boga (stając chrześcijanami) nie podlegają osądowi, ani prawu, lecz łasce Bożej.
Zwyczajnym bluźnierstwem jest sama myśl, że poprzez jakieś obrzędy jesteśmy wstanie odpokutować Bogu za nasze grzechy, za które przecież Chrystus zapłacił cierpieniem swym i śmiercią, i które Stwórca chce nam darować darmo, ze swojej miłości.
Skąd jednak się to wzięło i jaka jest podstawa logiczna tych tradycji?
Trzeba zauważyć przede wszystkim, że pokuta miała inne znaczenie w Piśmie Świętym, niż współcześnie. I Chrystus naucza apostołów by głosili: „Pokutujcie, gdyż przybliżyło się Królestwo Boże”.
Pokuta była niczym innym, jak żalem za własne grzechy (a nie – jak piszesz – rodzajem kary). Przedstawianym w formie modlitwy, lecz również czynów – sypania sobie popiołu na głowę, płaczu, poszczenia, chodzenia we włosianym worze.
Było to jak mówienie Bogu: „Zgrzeszyłem, jestem winny! Bardzo tego żałuję! Wybacz mi Panie!”.
Nie było więc to odpłacanie za grzech, lecz prośba o łaskę Bożą. Wracając do porównania dłużnika: Nie było to oddawanie długu, lecz prośba o wyrozumiałość i zlitowanie się.
W tym sensie pokuta jest oczywiście niezbędna do otrzymania łaski. Jeśli ktoś nie uznaje się winnym i nie żałuje, trudno by miał odpuszczone.
Powinniśmy więc w modlitwie, prosić Boga, o wybaczenie naszych grzechów i wyrażać żal z nimi związany (czyli pokutować), mając jednak świadomość, że zależy to wszystko od łaski Bożej i samą modlitwą nie można w żaden sposób, zapłacić za swoje czyny.
//
Następna sprawa; samo spowiadanie nie jest znowu rzeczą złą. Biblia uczy byśmy „wyznawali nawzajem sobie swoje grzechy”. Oczywiście przede wszystkim mamy wyznać swoje przewinienie, przed tym, kogo ono dotyczy (komu zawiniliśmy) i prosić go o wybaczenie.
Grzechy jednak ogólne i skierowane przeciw Bogu, wyznać dobrze było, powszechnie w zborze chrześcijańskim. Naturalnie jednak łatwiej było zrobić to, przed kierownikiem zgromadzenia (którego odpowiednikiem w Kościele Katolickim jest ksiądz) niż przed wszystkimi.
Dzięki temu wyznaniu, grzesznik uczuwał ulgę pozbycia się sekretu, oraz mógł dostać wsparcie, oraz cenne rady pomagające mu wrócić na właściwą drogę.
Spowiedź pełniła więc niegdyś taką rolę, jak dzisiaj, w świecie ateistycznym, wizyta u psychologa. Choć naturalnie była ona bardziej pożyteczna, ponieważ duszpasterz starał się pomóc na podstawie mądrości Bożej, psycholog zaś ludzkiej.
//
Największy jednak wpływ na formułowanie się współczesnej formy pokuty, było błędne wmyślenie koncepcji tzw. „grzechu pierworodnego” (pojęcie to nie występuje w Piśmie Świętym). Poprzez złe zrozumienie jednego z fragmentów listu apostoła Pawła, ludzie doszli do wniosku, że wszyscy dziedziczymy grzech po Adamie i że Chrystus umarł, nie za nasze grzechy osobiste, lecz właśnie za ten grzech odziedziczony.
Ten jeden z największych błędów teologicznych, przyniósł, logiczne, ciężkie do rozwiązania konsekwencje. Bo, skoro Chrystus nie umarł już za nasze zwykłe grzechy, lecz za odziedziczony (po Adamie) grzech pierworodny, to wypadałoby w jakiś sposób, zrewanżować Stwórcy za te pospolite przestępstwa.
Nie bardzo wiadomo było jednak jak! Jedyną z ustalonych przez Boga form odpłaty, była ofiara, najpierw ze zwierząt, a potem tą, którą uczynił Chrystus. Nowy Testament zniósł ofiarowanie zwierząt, w myśl, że największa (i jedyna wystarczalna) ofiara krwawa, została już uczyniona.
Została więc jedynie ofiara pieniężna (patrz wdowi grosz na świątynię) i tzw. ofiara warg. Obie miały być pierwotnie jedynie ofiarami dziękczynnymi, w obecnej zaś sytuacji zaadoptowano je, jako ofiary przebłagalne. Ofiara pieniężna zamieniła się, w płatne odpusty. A ofiara warg, przekształciła się w tą tzw. pokutę – o której tutaj piszesz.
Chrześcijanie mieli w zamierzeniu stanowić Świątynię Duchową, przystosowaną do składania duchowych ofiar. Ofiara ust miała być, składanym spontanicznie, dziękczynnym hymnem, w którym wyrażamy wdzięczność, za Bożą łaskę, którą otrzymaliśmy.
Miast tego mamy absurdalną „modlitwę” w formie kary za grzechy. Jest to jednak logiczna konsekwencja uznania, że Chrystus nie umarł na nasze grzechy, lecz za grzech pierworodny, który odziedziczyliśmy. Błąd ten odwraca całą naukę chrześcijańską do góry nogami…
//////
Zupełnie słusznie zauważasz tutaj, że nie można modlić się za karę. Karą musi być w końcu coś przykrego i bolesnego. Absurdem byłoby, gdyby karę miało stanowić coś miłego i przyjemnego.
Dla wierzącego zaś modlitwa nie może być przykra!
Najważniejsze przykazanie mówi, że mamy miłować Boga całym swym sercem i całą swą duszą. Jeśli tak jest rzeczywiście, modlitwa jest dla nas czymś rozkosznym, a oddawanie chwały Bogu, największym szczęściem. Jak więc to ma stanowić dla nas karę?
Wyobraźmy sobie sytuację, w której ktoś ma ukochaną, którą niby kocha nad życie własne. A teraz, gdy zrobi coś przeciw niej, za karę z nią rozmawia, albo za karę, śpiewa jej pieśni pochwalne. Czy byłoby to rozsądne?
Przecież jeśli naprawdę kocha ją nad życie, rozmawianie z nią jest dla niego prawdziwym szczęściem, a pieśni pochwalne na jej cześć, są dla niego niemal oddychaniem. Tak też i modlitwa jest dla prawdziwie wierzących, wielką radością, której zmierzyć nie można.
Jak więc coś przyjemnego może stanowić „pokutę”?
Widać też jak ludzie motają się w swoich słowach, nie rozumiejąc nawet tego, co przedstawiasz. Np.
allaska napisała:
a czy nie uważasz, że za złe uczynki winna być kara?

jeśli dziecko coś przeskrobie to pogłaszczesz je po główce, dasz cukierka, czy wymierzysz karę, na przykład tydzień bez komputera i netu
Rozbrajające jest, że Allaska nie rozumie, że modlitwa jest dla prawdziwie wierzącego, bardziej jak „cukierek i głaskanie po głowie” – czyli przyjemnością – niż jak „tydzień bez komputera i netu” – czyli w domyśle nieprzyjemność.
Toż właśnie i dlatego modlitwa nie może stanowić kary, ponieważ to raczej nagroda jest!
Jeśli zaś mamy być sprawiedliwie karani, za własne złe uczynki, to wszyscy pójdziemy do piekła. Ponieważ nikt się sprawiedliwy nie okaże przed Panem. Tak właśnie uczy Pismo Święte. Amen.
///////
Na koniec, Wioskowy, gratulację! Świetnie napisane, a przede wszystkim, mądre, opowiadanie! Zabawne, przyjemne, ze słuszną puentą. Do tego ciekawe i krótkie – co tak wszyscy w Internecie cenią.
Jednym słowem: rewelacja!
Cytat:
Refleksja przyszła dopiero po latach. Ta nasza religia jest chyba jedną z nielicznych, których wyznawcy modlą się za karę.
Słuszna refleksja, do której niestety niewielu dochodzi. Obyś jednak na niej nie poprzestał, lecz i wyciągnął odpowiednie wnioski.
Czytaj Pismo Święte, módl się i niech Bóg zapewni ci zrozumienie, oraz pokieruje cię drogą swoją. Bóg z tobą! Bądź zdrowy!
Pozdrawia,
Ten Śmiertelny