Shit story - Miladora
Proza » Groteska » Shit story
A A A
Od autora: z cyklu Opowieści wierutne.
Klasyfikacja wiekowa: +18

 

Za silne wrażenia nie można
nigdy płacić zbyt drogo.
Oskar Wilde
 
Shit story
 
     Pewnego dnia zwyczajnie zwariował mi komputer.
Tu muszę zaraz na wstępie nadmienić, że bynajmniej nie jestem bóg wie jakim ekspertem w tej dziedzinie i że komputer służy mi wyłącznie do pracy, do jakiej zostałem przeszkolony – do projektowania. A projektuję wszystko, co się da. Od domów począwszy, poprzez ciuchy, zabawki, prezerwatywy (nie żartuję), torty weselne i kształt biustów, a kiedyś musiałem nawet wymyślić śpiewający nocnik dla jakiegoś rozwydrzonego bachora milionerów. W dodatku zażyczono sobie, żeby nocnik ten wyśpiewywał melodie z podtekstem patriotycznym i miałem nie lada problem, zanim nie wpadłem na pomysł, by po prostu dać: Płynie, płynie Oka.
     Nie przejmowałem się specjalnie profanacją, jaką zarzucić by mi mogli bogobojnie filisterscy członkowie naszego wysoko uprzemysłowionego społeczeństwa, bo nocnik zakamuflowany w ekskluzywnym pokoju dziecinnym miał przecież służyć, li i jedynie, potrzebom niegadającego jeszcze, a więc dyskretnego dzieciaka. O rodziców też mogłem być spokojny. Fragment: Co ci przypomina widok znajomy ten… gdy w nocniku pojawiała się kupa, rozbawił ich do łez. Zresztą nie byli oni czysto rodzimym stadłem, tak więc problem profanacji także i z tego względu upadał.

     A potem, pewnego dnia, komputer zwyczajnie mi zwariował.
Projektowałem właśnie superowy domek dla parszywie bogatych szczeniaków, których rodzice nie chcieli mieć przy sobie przynajmniej na czas letniej kanikuły, gdy komputer zaczął wyczyniać jakieś dziwne rzeczy. W pokoju dyskotekowym, zamiast wysokich stołków przy barze, ni stąd ni zowąd pojawiła się harcerska latryna, z tych bardziej używanych, a więc bardziej, nazwijmy to, zużytych, a w dodatku z początków działalności tego skądinąd zasłużonego ugrupowania; zamiast szaf w pokojach stanęły drewniane sławojki ze znamiennym, wielekroć opiewanym serduszkiem wyciętym na odrzwiach, a kibla… po prostu nie było. To znaczy był, jeżeli można tak nazwać dziurę w podłodze za obskurnym przepierzeniem, z dwoma imitującymi ślady stóp miejscami na nogi – jednym słowem, coś żywcem wzięte z Dworca Centralnego w dawnych latach.

     Gapiłem się jak zahipnotyzowany w ekran, na którym co rusz wyskakiwały jakieś cudeńka, a komputer beztrosko rysował przekroje owych sraczy.
     Och, shit! – jęknąłem w duchu.
Komputer skończył z przekrojami i zabrał się za obliczanie parametrów wszystkich możliwych gówien, jakie hipotetycznie mogły się tam znaleźć, uwzględniając, rzecz jasna, pojemność wyżej wspomnianych przybytków. A potem zaczął drukować.
Wtedy już nie wytrzymałem i złapawszy za telefon, wydzwoniłem znajomego eksperta.
     – Proszę, pospiesz się! – wyksztusiłem błagalnie. – Zanim szlag mi trafi cały projekt. To ani chybi jakiś zasrany wirus. Dobrze, wyłączę na razie, ale przyjedź natychmiast!
A potem odłożyłem słuchawkę i znowu wlepiłem oczy w ekran, na którym pojawiła się niespodziewanie bardzo wymyślna konstrukcja potężnej gówno-ssawki o zasięgu kontynentalnym.

     Nacisnąłem guzik. Ekran zgasł, a ja odetchnąłem z ulgą. I nagle, na ten zgaszony przecież monitor, wyskoczył skądś Wielkanocny Zajączek, mrugnął do mnie, pokazał prawą łapkę z wystawionym niedwuznacznie palcem, po czym klepnął się w dupkę i zniknął.
     Zamarłem w bezruchu. Tymczasem ekran pojaśniał ponownie i spłynęła na niego, jak z rozwiniętej mapy, powiększona dupa owego Zająca w przekroju poprzecznym. Złapałem się za głowę, złapałem za serce, zamknąłem na chwilę oczy, policzyłem do dziesięciu i… nic. Dupa nie znikała. Mało tego. Teraz był to przekrój podłużny w rozwoju ontogenetycznym, a potem komputer przeszedł do filogenezy.
     Zanim ochłonąłem, jakaś ręka posadziła Zająca na nocniczku (a niechże, przecież to był mój nocnik, tyle że ozdobiony teraz girlandami papieru w drobne różowe serduszka), Zajączek natychmiast zrobił kupkę i nocnik odśpiewał niczym pozytywka: Jeszcze jeden mazur dzisiaj.
     Co było dalej, nie wiem, bo szarpnąłem rozpaczliwie za przewód, wyrywając go razem z gniazdkiem, a potem zadźwięczał dzwonek i pognałem do drzwi. Znajomy ekspert spojrzał z dezaprobatą na tak bezceremonialnie wyłączony komputer i pokiwał głową.
     – Ty kretynie – powiedział. – Inaczej już nie mogłeś?
     – Nie chciał się wyłączyć! – wyjaśniłem z oburzeniem. – To co miałem robić?!
Ekspert popatrzył na mnie jak na wariata, widać było, że chce jeszcze coś powiedzieć, ale zmilczał, pochylił się nad przewodem i wyciągając wtyczkę ze zdezelowanego kontaktu, rozejrzał się za innym gniazdkiem.
     – No to zobaczmy – mruknął, włączając komputer.

     Ekran pojaśniał zielonkawą poświatą, zieloność ta, jakby najeżdżając kamerą od góry, przeszła w morze trawy, gdzieniegdzie pojawiły się białe główki margerytek, a potem na morzu tym zaczął wyrastać domek jak z bajki. Moja własna, projektowana dla tych szczeniaków chata. Tyle, że teraz było to coś zupełnie super ekstra.
     Milczałem, nie wierząc własnym oczom. Obraz obracał się powoli i widać było wyraźnie każdy, najmniejszy nawet szczegół. A szczegóły te mogły przyprawić o szybsze bicie serca nie tylko jakiegoś ekscentrycznie wyrafinowanego milionera. Co ja mówię! Sam Gaudi umarłby z zazdrości!
     – Stary, odbiło ci? – zapytał ekspert. – W życiu nie widziałem czegoś podobnego! I ty twierdzisz, że to wirus?!
     – Powoli, powoli… – wtrąciłem ponuro. – A najlepiej sam się za to zabierz, to zobaczysz.
     Znajomy zasiadł przed komputerem, przebiegł palcami po klawiaturze i na ekranie ukazało się wnętrze domku. Pokój po pokoju, wszystkie pomieszczenia i to kompletnie urządzone. Nawet obrazy na ścianach były tak stylowe, że aż zatkało mnie z zachwytu. Gapiłem się na nie całkiem skołowany i chociaż mam niezłe pojęcie o malarstwie, musiałem przyznać, że czegoś podobnego jeszcze nie widziałem.
     – Sprawdź łazienki – poleciłem cicho.
     – W pogoni za duchem? – zażartował ekspert, ale posłusznie nacisnął klawisze.
Tego, co zobaczyliśmy, nie da się opisać. To nie były łazienki. To był poemat kryształu, Alhambra klejnotów, marzenie bogów, istny sen Szeherezady…
     – Stary, jeżeli to jest wirus – westchnął znajomy – to chciałbym mieć takiego w swoim komputerze. Jeszcze dzisiaj byłbym milionerem.
     Zabrał rzeczy i wyszedł. Nawet udało mu się nie trzasnąć drzwiami.
Siedziałem i patrzyłem tępo w ekran, nie pamiętając o włączeniu drukarki. Do dziś tego żałuję.

     Obraz odwrócił się i zastygł, przekształcając ponownie we front domku. A potem uchyliło się okno na mansardzie, czy co to tam było takiego, i wyjrzał przez nie Wielkanocny Zajączek. Gwizdnął, szybkim ruchem rozejrzał się wokoło i na jego pyszczku zagościł przelotny, szelmowski uśmieszek, gdy niespodziewanym ruchem wychlusnął zawartość nocnika, w dodatku do melodii znanej piosenki: Ty i ja, herbatka we dwoje.
     Po chwili, rozrywając ciężkimi kołami trawnik przed domem, zajechała majestatycznie owa potężna gówno-ssawka o zasięgu kontynentalnym, z emblematem Manneken Pisa na masce. Wyskoczyła z niej Minnie Mouse, zgrabnie podtrzymując koronkową haleczkę. Mignęły różowe podwiązki i Minnie, jakby czując mój wzrok, odwróciła głowę.
     – Nie gap się! – pisnęła nieżyczliwie. – Chcę się wysiusiać.
No i kucnęła za najbliższym krzaczkiem, a Zając z okienka pogroził mi pięścią.
     Z ekranu zaczęły spływać pojedyncze krople wprost do mojej kawy. A potem Minnie podciągnęła majtki i oboje z Zajączkiem wsiedli do maszyny. Uruchomili motor, włączyli jakąś dźwignię i… myliłem się. To była gówno-pompa, a nie gówno-ssawka.
Zalali mi wszystko!
 
I dlatego jestem tu, gdzie teraz jestem.
 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 16.11.2017 14:21 · Czytań: 557 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 23
Komentarze
JOLA S. dnia 16.11.2017 15:12 Ocena: Świetne!
Milu,
zapomniałam z wrażenia wyłączyć drukarkę, padła, odmówiła z braku tonera, prawie jak u Twojego bohatera. Wszystko jedno, jest mail, puszczę w obieg, gdyż zabawa przednia, nie mówiąc o formie przekazu i warsztacie, pokazałaś jak pisać groteski.

Chciałabym mieć takiego Króliczka. ;) Jak było z tym "gonieniem królika"?

Podobało się, momentami bardzo. Jestem urzeczona wyczuciem chwili, humorem, erudycją...
Super zakończenie historyjki.:)

Znikam, poczytać po raz wtóry, dla niekłamanej uciechy.

Serdeczności, Autorko. :)
Miroslaw Sliwa dnia 16.11.2017 17:23 Ocena: Świetne!
Witaj Miladoro.
Niejeden już tak popłynął i z pewnością tych "odjechanych" będzie coraz więcej. Chyba zawsze należało wystrzegać się nadmiaru, ale dzisiaj brak powściągliwości stał się jakąś pomyloną normą i końca tego szaleństwa nie widać. W istocie urojone interakcje człowiek-maszyna wyglądają dosyć groteskowo i ta przerażająca częstość występowania tego typu zaburzeń... Aż strach pomyśleć jak natura poradzi sobie z tym problemem, a że sobie poradzi to pewne.
Znakomicie napisany tekst. Dystans, wyczucie ironii, akuratność; prima sort.
Czytało się samo. Duża przyjemność.

Pozdrawiam. :)

Mirek
Jacek Londyn dnia 16.11.2017 18:04
Z zaciekawieniem przystąpiłem do czytania, przyciągnięty zaproszeniem dla amatorów wyrazów nieładnych. Fajnie się zaczęło, z humorem. Ale dla mnie skończył się - ten humor - na słowach: "więc problem profanacji także i z tego względu upadał". Cóż, mam inne potrzeby. Shit mi nie przeszkadza, ale tu kupki jest za dużo. :) To jeszcze nic, zapowiedź Autorki okazała się pustosłowiem.
Nie oceniam, żeby nie obniżać noty. Kolejka do nocniczka pewnie będzie rosła, więc nie zawadzam dłużej.


pzdr
JL
al-szamanka dnia 16.11.2017 18:28 Ocena: Świetne!
Hehehe, Miladoro.
Uśmiałam się setnie i na wielkim luzie, bo to opowiadanko przecie, a nie rzeczywistość.
Chociaż i rzeczywistość, o ile bez podkładu agresji, jawi się po niewczasie jako coś zabawnego i godnego dzielenia się dla poprawienia humoru.
Cudowny pomysł z Zajączkiem Wielkanocnym :D
Bo zajączek sam w sobie i z wyrazu mordki jest już wesolutki, i tym bardziej, jak to w opisanych przez Ciebie akcjach, szybko nabiera komizmu i jest w tym niesamowicie wiarygodny.
Przyznaję, z takim zajączkiem jeszcze się nie spotkałam.
Za to z najprzeróżniejszymi postaciami z Krainy Młotów, Kasjerką Oszczędzania Poddrzewnego, Kapitana Trzech Wysp i Śluzy, a nawet z Moczarką Kanadyjską. Szczególnie Moczarka była problematyczna, ale to stare dzieje. I bez podśpiewek.
A przecież w Twoim tekście to właśnie ten niezwykle trafny "podkład muzyczny" sprawił, że parokrotnie zatkała mnie czkawka spowodowana gwałtownym, acz zdrowym śmiechem.
Super czytanko. Przypomniałaś mi tym mój stary tekst "Zabić muchę"

Pozdrawiam wesolutko :)
Miladora dnia 16.11.2017 22:40
JOLA S. napisała:
Chciałabym mieć też takiego Króliczka.

Lepiej nie, Mrówciu, bo a nuż też by Cię namówił na jakąś brzydką historyjkę? ;)

Miroslaw Sliwa napisał/a:
Niejeden już tak popłynął (...)

Bardzo celnie to określiłeś w komentarzu, Mirku. :)
O to właśnie chodzi.

Jacek Londyn napisał:
zapowiedź Autorki okazała się pustosłowiem.

Masz rację, Jacku - w sumie tych słów nie jest tak wiele. To raczej temat jest brzydki. :)

al-szamanka napisał/a:
bo to opowiadanko przecie, a nie rzeczywistość.

Opowiadanko, ale oby nigdy nie zmieniło się w rzeczywistość, Al. :)

Dziękuję pięknie wszystkim komentującym - to jedna z miniatur cyklu Opowieści wierutne, z którymi - przez czysty sentymentalizm i jako że tomik nie był szerzej rozprowadzany - postanowiłam wrócić na portal. :)

Serdeczności i miłego wieczoru. :)
Nalka31 dnia 16.11.2017 23:44
Uśmiałam się setnie i serdecznie. bardzo mi się to przydało przed snem. Dobrze, że nikt nie słyszał tych niekontrolowanych wybuchów. Pomyśleliby niespełna rozumu czy co. :D Podkłady muzyczne i Zajączek Wielkanocny, nie ma to jak wyobraźnia autorska.

Pozdrawiam cieplutko. :)
Miladora dnia 16.11.2017 23:48
Nalka31 napisała:
Uśmiałam się setnie

Nie ma to jak śmiech czytelników. :)
Dziękuję, Nalcia - miło, że zawitałaś do prozy życia.

Serdeczności wieczorne. :)
dodatek111 dnia 17.11.2017 08:55
Fajny zabawny tekst, ale chciałbym na coś zwrócić uwagę, chodzi mi mianowicie o nazywanie przez narratora kolegę eksperta, no właśnie ekspertem.
Cytat:
Stary, od­bi­ło ci? – za­py­tał eks­pert.

On mówi do niego stary, a ten o nim ekspert, znajomy. Byłoby bardziej realistycznie gdyby to był Tomek czy Antek :)
To taka drobna uwaga, bo czyta się dobrze i z zainteresowaniem tzn jak się zaczęło to trzeba skończyć :) Pozdrawiam :)
Miladora dnia 17.11.2017 11:19
Faktycznie, panie F. - niebezpieczny temat. ;)

dodatek111 napisał:
On mówi do niego stary, a ten o nim ekspert, znajomy.

Po prostu lubię anonimowych bohaterów, Dod. :)

Dziękuję panom serdecznie za wizytę w tym wariatkowie
i miłego dnia. :)
Zola111 dnia 17.11.2017 14:01 Ocena: Świetne!
Przecież znam "Wierutne", wiedziałam więc, co mnie czeka, a i tak się uśmiałam i z przyjemnością przeczytałam, żeby zaświetnić tekst. Buziaki, Miladoro.

z.
Miladora dnia 17.11.2017 18:26
Zola111 napisała:
znam "Wierutne"

Wiem, Zoleńko - ale bardzo się cieszę, że mimo to przyszłaś z uśmiechem. :)

Dziękuję serdecznie i buziaki. :)
Lilah dnia 17.11.2017 22:25
Dobrze Cię znowu widzieć w prozie, Milu.

Z szerokim :) Lilah
Miladora dnia 17.11.2017 23:55
Dobrze Cię widzieć pod tekstem, Lil. :)

Serdeczności z podziękowaniem za ten szeroki. :)
Dobra Cobra dnia 18.11.2017 19:51
Slodka sprawa bez dwoch zdań!

Miladoro,

Fajniutka opowiesc, jaka moze sie zdarzyc kazdemu, gdyz teraz takie czasy. Lekka, pomyslowa, z humorem. Takich nam trzeba (ponad niemozebne cierpienia dramatycznie smutnych bohaterów obyczajowek), przyklaskuję zatem inwencji jak i pomyslowi.


Brawo!


Pozdrawiam,

DoCo
Miladora dnia 18.11.2017 21:18
Dobra Cobra napisał:
Slodka sprawa bez dwoch zdań!

Zastrzeliłeś mnie, Cobro. :)))

Dziękuję serdecznie za przyklaśnięcie pomysłowi. :)
Będzie jeszcze kilka innych niebawem.

Miłego wieczoru. :)
Dobra Cobra dnia 18.11.2017 22:02
Jeśli będą następne - to piękna sprawa!

DoCo
Usunięty dnia 21.11.2017 21:39
Witaj Milu :)
Tak tu zajrzałam, ponieważ zwabił mnie tytuł... i teraz sobie myślę: co ja czytam? :D I nadal uśmiecham się do ekranu, a mój humor nieco się poprawił :) Twój tekst, nie wiedzieć czemu, sprawił, że przypomniałam sobie twórczość takiego jednego jegomościa z Nowej Fantastyki, gdzie przy lekturze każdego opowiadania byłam totalnie popłakana ze śmiechu. Z tym że ów koleś pisał bardziej pokręcone opowiadania z gatunku bizarro (czy bizzaro, zawsze mi się myli pisownia). Ale powyższe dzieło jest oryginalne i również wywołuje radość :D Pozdrawiam!
Miladora dnia 21.11.2017 22:44
Bardzo dziękuję, Sanai. :)
Miło, że humor Ci się poprawił.

Dobrego wieczoru. :)
Kazjuno dnia 18.04.2020 10:05
Oj Milu.
Pomysłów defekacyjnych różnobarwna paleta. Rozśmieszył mnie nocnik z doborem pomysłowych melodii. Świetnie dobranych i niosących w podtekście słuszne info. Chyba niechcący (podejrzewam) wpisałaś się w rolę bratniej duszy. Tropicielkę patologii 3 RP, co jest hobby Kazajuno.
Wyjaśniam w czym rzecz:
Otóż dałaś podpowiedź na jedno z pytań nurtujących wielu rodaków, którym nie udało się po transformacji ustrojowej wsiąść do pociągu pod tytułem "kapitalizm". Tym zepchniętym na margines, przez "elity". Określanych nieudacznikami, którzy głosują na PiS. Podpowiedziałaś dętym frajerom dlaczego są frajerami. Nie podoba się im Unia Europejska, bo jest przeciwna prawicowej Polsce z jej "zaściankowym, konserwatywnym rządem". Czują się nabici w butelkę, gdyż nie zostali jak ci "lepsi" beneficjentami zmian ustrojowych.

Pewnie to czytając, masz nadal dysonans poznawczy, zadajesz sobie pytanie: co ten Kazjuno bredzi?
Wtrącam dygresję, by objaśniać dalej:
Kilka lat temu w podwarszawskim Izabelinie rozwoziłem rowerem ulotki zachęcające bogatszych rodziców, aby wysyłali pociechy na wakacje tenisowe nad morzem. (W Izabelinie kuzynka ma willę). Oczywiście nie stawałem przy walących się chałupach, głównie przy wypasionych posesjach. Wjechałem w oddalony sosnowy las i mnie zamurowało. "Toż to, Beverly Hills pod Warszawą"!!! Milionerskie rezydencje niczym pałace! Każdą posiadłość to rodzynek oryginalnej, pięknej architektury. "Kurwa gdzie ja jestem"? - Musiałem potrząsnąć głową. "Kogo na coś takiego stać"?

Zaraz, zaraz Milu, już za moment wracam do Twego tekstu. Cierpliwości! Chyba dalej się nie domyślasz, co za zakrętasy wylęgły mi się w łepetynie.

To co zobaczyłem na własne gały, nasunęło prosty wniosek: w Polsce jest mafia! Skąd się rekrutująca? Jedyna zdroworozsądkowa odpowiedź: ze służb specjalnych. Tylko CI mający bardzo szeroko rozbudowaną agenturę (a taką miało SB i wojskowy wywiad oraz mieszkający w Polsce rosyjscy agenci - a jest ich bardzo wielu) dysponuje nieograniczonymi wpływami. Do tego bronią i hakami na wszystkie ważne osobistości w tym na rządy.

Więc twój programista, miał świetnego nosa projektując nocnik z melodią "Płynie, płynie Oka [...] Wiedział czym zadowolić milionerów wywodzących się z postkomuny.
Cytat:
W do­dat­ku za­ży­czo­no sobie, żeby noc­nik ten wy­śpie­wy­wał me­lo­die z pod­tek­stem pa­trio­tycz­nym i mia­łem nie lada pro­blem, zanim nie wpa­dłem na po­mysł, by po pro­stu dać: Pły­nie, pły­nie Oka.


Wiem, wiem Autorko, nie jesteś tropicielką spiskowych teorii. Opowiadanie jest bardzo dowcipne. Musiałbym być świrem szukając w zabawnych scenach z zajączkami podtekstów politycznych.

Lecz zupełnie niechcący rzucona scenka u programisty oraz zestaw "patriotycznych" melodii, wyraźnie zaznacza, kim są opływający w miliardy zleceniodawcy.

Brawo! To taki efekt uboczny ale dla mnie znamienny.

Rzeczywiście, wbijanie Cię w szaty zakonnicy było z mojej strony przegięciem.

Serdecznie pozdrawiam :)

PS Mam za sobą 2 i 3 część Zabawy w Boga. Chciałem już pisać komentarz, ale skusiło mnie, żeby zerknąć na link podany w emailu. No i jak rzep do psiego ogona dowaliłem się do (pewnie nieistotnego dla Ciebie) szczegółu w Shit story.
Mam nadzieję, że wybaczysz.
Miladora dnia 18.04.2020 15:28
Kazjuno napisał:
Chyba niechcący (podejrzewam)

Trochę niechcący, trochę intuicyjnie. :)
Myślę, że im dłużej człowiek żyje, tym więcej zauważa różnych patologii.
I myślę także, że każdy nosi w sobie jakiś sprzeciw wobec rzeczywistości, a piszący mają tę przewagę, że mogą ubrać go w różne formy i różne szatki.
Co ciekawe jednak - to opowiadanie powstało dość dawno temu, kiedy nie śniło mi się jeszcze, jakie szambo mogą stworzyć nieodpowiedzialni ludzie. Miało być opowiadaniem typu futurystycznego, gdzie wszystko dzieje się w jakiejś nieokreślonej przyszłości o znacznie większym rozwoju technologicznym. Wyłącznie groteskową zabawą. Tyle tylko, że teraz już nie jest mi do śmiechu.
Pioseneczki wyśpiewywane przez nocnik to faktycznie niezgoda - na dęty patriotyzm, który z prawdziwym nie ma nic wspólnego, i na to, jak można go bezkarnie wykorzystywać, głosząc tzw. gówno prawdę przybraną dla niepoznaki w różowe girlandy.
Nie sądziłam, że ta wizja się sprawdzi, ale sprawdziła.
Miała być gówno-ssawka, a jest gówno-pompa.
Mój projektant wylądował w wariatkowie - my też.

Jednak nie mogłam się nie śmiać, gdy nie tak dawno temu moja córka kupiła nocniczek dla swojego malucha, który to sprzęt okazał się kolorowym krzesełkiem... grającym melodyjki po nasiusianiu. :)))
Wypisz, wymaluj mój pomysł.

Dziękuję, Kaziu, za tak obszerny i ciekawy komentarz. Było o czym porozmawiać.
A poza tym dobrze jest wiedzieć, jakie skojarzenia i odczucia budzi tekst w czytelnikach.

Serdeczności. :)
Galernik dnia 20.04.2020 20:55 Ocena: Świetne!
Boskie Miladoro - boskie! Leżę pod biurkiem i macham łapkami i nóżkami śpiewając Płynie, płynie Oka W trakcie czytania pomyślałem, że jak to dobrze, że bohater nie miał drukarki 3D. Ale na koniec i tak się gówno zmaterializowało, więc na jedno wychodzi.

Rozbawiłaś mnie niczym Mumio!
Pozdrówka

p.s. bo fantazja, fantazja jest od tego, aby bawić się na całego...
Miladora dnia 20.04.2020 21:12
Galernik napisał:
bo fantazja, fantazja jest od tego, aby bawić się na całego...

Bo fantazja to esencja, która ciągle nas nakręca, zatem twórzmy bajdo-bzdury, żeby wzlecieć ponad chmury, bowiem ziemia to pułapka, gdzie wciąż czeka gówno-ssawka. ;)

No proszę - ależ jesteś szybki, Galerniku. :)
A propos imienia - nie mogłabym Cię jakoś wykupić z tych galer?
Bo mój daleko posunięty humanitaryzm buntuje się przeciwko takiemu uciskowi. ;)

Serdecznie dziękuję za wizytę u mojego skołowanego projektanta.
Na pewno Ci to zapamięta. :)

Miłego i w ogóle.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:50
Najnowszy:emilikaom