Cóż warta byłaby miłość
bez ciała, w które się obleka.
Opowieść klasyczna – przeciwstawna
Stary głupiec i hipokryta. Hefajstos, znaczy się. Wcale tak nie było. Naprawdę go kochałam. Jestem tylko ofiarą własnej profesji, ale nie mylcie pojęć. Wtedy miało to inne znaczenie. Właściwie powinnam dostawać dodatek za chorobę zawodową, bo przecież byłam boginią miłości, a miłość wciąga jak narkotyk. Nie dziwcie się zatem mojej nimfomanii. Chociażby za nią należała mi się nielicha odprawa. I za zrujnowane życie rodzinne. A co dostałam?! Nic!
– Nie będę ci płacił za to, co tak lubisz robić – powiedział Stary przed pójściem na emeryturę.
I zostałam na lodzie. A że moje małżeństwo się rozpadło? To nie była moja wina. To była wina Zeusa. Nie przygotował odpowiednio Hefajstosa. Przyznaję, że i tak wybrał najlepiej, ale, do diabła, mógł go najpierw wychować.
Ja robiłam, co mogłam. Tłumaczyłam, uświadamiałam, prosiłam. A on nic. To znaczy Hefajstos. Ile musiałam się namęczyć, żeby wziął kąpiel wieczorem. Wcale mnie nie dziwi, że został katolikiem. U nich to normalka takie ablucje raz na tydzień. Ba, żeby chociaż tyle. Dawniej było jeszcze gorzej. Dwa razy w roku, na święta. A już w ogóle nie mogłam zrozumieć ich obsesji na punkcie listków figowych.
Ale wracając do kąpieli, cena była warta grzechu. Taki silny kowal w łóżku to coś, czego bynajmniej się nie zapomina. Że Ares był silniejszy? Bzdura. Może lepiej zbudowany, lecz za to idiota. W dodatku atakował jak na wojnie i tak szybko zwyciężał (on, nie ja), że w końcu dostałam nerwicy. Ile razy zresztą można dać się zgwałcić?!
Dlatego pozwoliłam, by Hefajstos złapał nas do sieci. Miałam dość, a tylko tak mogłam odsunąć Aresa. On sam nigdy by nie odszedł, ale złapany na gorącym uczynku – zląkł się. Nie mógł pozwolić sobie na zatargi z mężem. Potrzebował broni, bo bez broni był nikim. No i dał mi spokój.
Nie zdawałam sobie jedynie sprawy, że Hefajstos tak poważnie potraktuje zdradę. Swoją drogą Stary mógł lepiej uświadomić syna w kwestiach stosunków ogólnoboskich. Tyle że stosunki w rodzinie teścia okazały się zbyt zagmatwane, żebym wiedziała, na co mogę liczyć. Na przykład teściowa. Czy Hera była normalna? Megalomanka zazdrosna ponad miarę. A jednak to, że Hefajstos został tak dobrym człowiekiem, to znaczy bogiem, zawdzięczał właśnie matce. Pozbyła się go zaraz po urodzeniu. Więc miał szczęście, że nie ona go wychowywała.
To właśnie przez Herę kryłam się w kuchni, odgrywając głupią. Czekałam cierpliwie na szansę, a zdając sobie sprawę z własnej urody, wolałam nie wpadać jej w oczy. Nic by mi nie dało zostanie kochanką Zeusa. Stara miała bystry wzrok i była cholernie mściwa. Widziałam wystarczająco wiele przykładów. A zresztą to nie byłby żaden awans. Ja pragnęłam uczciwej posady i na stanowisku. Cóż więc mogło być lepszego niż pełny etat bogini? I to takiej – od miłości! Móc czynić wszystko legalnie i w dodatku w majestacie prawa. Pełna niezależność, pełna swoboda i brak jakiejkolwiek odpowiedzialności, podkreślony etatowym wdziękiem. Chyba Stary mnie wyczuł. Lubiłam tę pracę. Tylko że to żaden powód do odmowy zapłaty. Ale wybrnął genialnie, muszę przyznać.
– Kochana – powiedział. – Przecież nie mogę ci płacić za miłość. To czysta prostytucja. A ty jesteś mężatką.
Jednym słowem chciał powiedzieć, że Hefajstos powinien mi płacić. I że wtedy nie jest to prostytucja. A jeżeli nawet, to usankcjonowana.
Przyznaję jednak, że nie mogłam narzekać. Hefajstos ucieleśniał wzór hojnego męża. I naprawdę go kochałam. Dałam mu miłość we wszystkich odmianach, więc skąd te pretensje? Oczywiście daleko mu było do Adonisa, ale przebywając wśród tylu pięknych posągów, jakie na dobrą sprawę stanowiła ta banda z Olimpu, zaczynało się tęsknić za odmianą i brzydota nęciła niczym łyk źródlanej wody po przepiciu winem.
Możliwe, że jest w tym odrobina perwersji, ale gdybyście wiedzieli, co Zeus wymieszał w tej kadzi, zapewne raz na zawsze przestalibyście się dziwić.
Tylko ja wiem. Skąd? Przecież byłam podkuchenną. Ktoś musiał to wszystko przynosić. Nie poznał mnie. Oczywiście. Jestem dobrą aktorką. A że na uboczu dodałam jeszcze coś własnego? Niech bogowie mnie sądzą, ale skąd Stary miałby wiedzieć, co czuje kobieta? Rozum i potencja to jeszcze nie wszystko. Chociaż rozum jest równie dyskusyjną sprawą. Muszę jednak przyznać, że był na tyle mądry, by nie wchodzić mi w drogę. A może głupi? Nie tego oczekiwałam wtedy, tam, pod siatką. Patrzyłam na niego z nadzieją, podobnie jak Hefajstos, a co powiedział? Zjechał go niczym ostatni idiota. Więc kto zniszczył nasze małżeństwo?
Hefajstos nigdy mi nie wybaczył. Ani zdrady, ani pośmiewiska. Tej jedynej rzeczy nie zdołałam go nauczyć. Miłości przebaczania.
Ale ja też byłam głupia. Liczyłam na Starego. Na dymisję i areszt domowy. Wrócilibyśmy z Hefajstosem do domu, a potem żyli długo i szczęśliwie. Kochając się i wychowując dzieci. A Zeus wszystko zepsuł… Zaraz! A może właśnie o to mu chodziło?
Zresztą, teraz, co za różnica…
Nadal kocham Hefajstosa, ale sami wiecie, miłość działa jak narkotyk… Mimo to wciąż dbam o niego. Przecież zesłałam mu Charis. Miłość spokojną. Nie przyznał się, prawda? Typowe dla katolików. Nigdy nie mają odwagi jawnie grzeszyć…
Może to też swoista forma perwersji?
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt