Cała Prawda - Filozof Romantyzmu
Proza » Miniatura » Cała Prawda
A A A

   Wojna pochłaniała tysiące niewinnych istnień. Pożerała wszystko swym żarłocznym płomieniem zostawiając tylko ból i strach.

Mało, kto w tamtym czasie odważyłby się na długą pieszą podróż przez objęte tą „zarazą" kraje. Nikt nie chciał patrzeć na taką ilość ludzkiego cierpienia, na spokojne wioski, których mieszkańcy musieli wyprowadzać swoje krowy na pola minowe by uratować mięso przed zabraniem, a tym samym siebie i swoje dzieci od i tak nieuniknionego głodu.

Na skraju pewnego lasu stała chata, którą jak się zdawało omijał i czas i wojna. W gasnącym świetle dnia, okna rzucające łunę światła ze środka wyglądały jak oczy w uśmiechniętej przyjaznej twarzy. W środku przy palenisku siedziało dwoje ludzi. Mężczyzna i kobieta. Z ich ruchów i spojrzeń można było wywnioskować, że rozumieją się bardzo dobrze.

- Nie napijesz się mleka? Jest świeże i niedawno je zagrzałam.

Pokręcił głową. Czarne włosy wpadały mu do oczu. Nie był człowiekiem starym, a przynajmniej na takiego nie wyglądał. Widać po nim było, że przebył naprawdę długą drogę. Kilkudniowy zarost powoli zaczynał przypominać brodę, a biała niegdyś koszula była aktualnie brudno-szara.

- Dziękuję. Wystarczy mi woda.

Kobieta uśmiechnęła się w odpowiedzi.

- Nie podziękowałam ci jeszcze za uratowanie mojego syna. Gdyby nie ty krowy na pewno by go stratowały. Powiedz, jak ci na imię?

- Shenriford.

- Ha! Co za fikuśne imię, ja jestem Dana. Nie pochodzisz stąd prawda?

- Prawda. Urodziłem się w Londynie.- westchnął. Minęło już tyle czasu odkąd po raz ostatni widział rodzinne miasto. Nie chciał tam wracać.

- I przebyłeś tak długą drogę?

- Tak. Czasem pieszo. Innym razem z Cyganami. Trudno teraz jeździć koleją sama rozumiesz.

Uśmiechnęła się mocniej otulając kocem.

- Powiedz Shenrfordzie z Londynu... Czym się zajmujesz? Chyba nie jesteś wędrownym sprzedawcą guzików?

- Nie jestem i nie widzę sensu opowiadać ci o mojej pracy. Nie uwierzysz.

Dana spojrzała na niego inteligentnymi błękitnymi oczyma wiejskiej kobiety. Czuł, że tej kobiety nie zdziwi już nic.

- Odpowiedz w takim razie na inne pytanie. Chcę po prostu sprawdzić moje założenie. Ile masz lat?

- Spotkałaś już wszystko w życiu?

- Pierwsza zadałam pytanie, ale i tak odpowiem. Widziałam na tyle dużo by móc wierzyć we wszystko.

Wiedział, że mówi prawdę.

- Chodzę po tym świecie dokładnie dziewięćdziesiąt pięć lat.

Te słowa uderzyły wypowiadającego je Shenriforda. Już tyle czasu minęło? Ile jeszcze lat jego kary zostało? Ile ma trwać wieczna tułaczka?

Dana tylko kiwnęła głową. Wyglądała jak gdyby rozumiała wszystko.

- To mało jak na diabła.

- Nie jestem diabłem.

Machnęła ręką.

- Dobrze wiesz co miałam na myśli.

- Wiem.

- Kiedy to się stało? Chodzi mi o pakt. Domyślam się, że tak nabawiłeś się długowieczności.

Sheriford spochmurniał na tamto wspomnienie. Był młody i głupi. Dwadzieścia lat na karku i brak przyszłości popchnęły go do tej decyzji. Z perspektywy czasu wiedział jak fatalne skutki przyniósł mu ten ruch. Pakt z diabłem. Wieczność za sześć innych żyć i małą dodatkową pracę. Miłość przyśpieszyła jeszcze podpisanie umowy. Miłość do kobiety, której i tak nie mógł mieć.

- Miałem dwadzieścia jeden lat. Zmieńmy temat, nie chcę o tym rozmawiać.

Kobieta zaśmiała się pod nosem. Jej oczy błyszczały młodzieńczym wigorem, spod którego wyzierała dorosła tożsamość poważnej kobiety.

- Dobrze, w takim razie inne pytanie. Kiedy opuściłeś Londyn i dlaczego?

- Wyjechałem siedemdziesiąt cztery lata temu, przez kobietę.

- Kochałeś ją. – to nie było pytanie. Dana stwierdzała fakt. Nie potrzebna była odpowiedź, bo oboje ją znali.

~*~*~

Siedzieli na drewnianej podłodze pod beżową ścianą, oboje śmiejąc się jak szaleńcy. Płomienno rude włosy Luizy były wszędzie. Nastroszone i naelektryzowane unosiły się wokół jej głowy tworząc coś na kształt aureoli. Była dla niego najpiękniejszą istotą na świecie, a ta chwila mogła trwać wiecznie. W końcu zabrakło im tchu na śmiech.

Dalej pod ścianą umazani rozpuszczonymi czekoladkami od jej narzeczonego siedzieli w ciszy trzymając się za ręce. Jej uśmiech stawał się coraz słabszy.

- Shenrifordzie, czy możemy to dalej ciągnąć?

Spojrzał na Luizę zaniepokojony.

- O co chodzi?

- O całą tę grę. Jestem przecież zaręczona. Za dwa tygodnie przyjdzie mi stanąć przed ołtarzem.- w jej oczach widać było łzy.

Przytulił ją do siebie.

- Nie martw się, zawsze mogę porwać cię sprzed ołtarza.

Zaśmiała się smutno.

- I co dalej?

Wzruszył ramionami.

- Wyjedziemy. Na przykład do Szwajcarii. Tam w końcu zawsze jest praca dla zegarmistrza. Każdy chce kupić trochę czasu.

- Nie wiem czy to w ogóle ma sens. Nasze spotkania... Ten głupi romans.

Popatrzyli sobie w oczy.

- Chyba czas to skończyć- stwierdziła.

~*~*~

- Zamyśliłeś się?- Dana wyglądała na zmartwioną- wszystko dobrze?

Pokiwał głową. Wspomnienia wróciły niespodziewanie żywe, chociaż jak mu się zdawało pogrzebał je już lata temu.

- Myślałeś o niej.

Znowu stwierdzenie. Ta kobieta była tak pewna siebie.

- Opisz ją krótko.

- Była..- zawahał się – Inne kobiety... Inne kobiety nie miały do zaoferowania nic oprócz wielkich gorących ciał odzianych w złote suknie. Były tylko pustymi pudełkami. Ona w porównaniu do nich była niczym cudowna łza Słońca, która musiała spłynąć na ziemię i wyzbyć się marzeń.

Westchnął głęboko.

- By dopełnić pakt musiałem zabić sześć osób. Wszystko poszłoby idealnie, gdyby ona nie pracowała w policji. Gdyby nie była tak ambitna i nie chciała złapać Kuby Rozpruwacza i zaprowadzić go na stryczek. Złapała mnie na gorącym uczynku...

~*~*~

Deszcz spływał strugami po jej twarzy mieszając się ze łzami. Kilka metrów przed nią stał znajomy człowiek.

Martwa prostytutka wysunęła się z jego rąk. Wyglądał jak szaleniec. Obryzgany krwią młody człowiek w ciemnej uliczce. Widział jak trzęsie się jej ręka trzymająca pistolet. Determinacja na jej twarzy mieszająca się z poczuciem zdrady i upokorzenia była aż bolesna.

Płakała, a wraz z nią płakał też on.

- Jak mogłeś... Ufałam ci! Potworze!

Pada strzał. I kolejny, a za nim jeszcze następny i następny.

Trafiony nie czuje bólu, tylko smutek. I tak już nie może umrzeć. Pada na ziemię obok martwej kobiety w kałuży wody i krwi.

Trzeba wstać i zakończyć tę farsę.

Podnosi się, a Luiza nie może już więcej strzelać. Magazynek jest pusty.

~*~*~

- I co zrobiłeś potem?

- Odebrałem jej wspomnienia o sobie. Wymazałem siebie z jej życia i zostawiłem nieprzytomną w ciemnej uliczce obok trupa.

- Jak?

Shenriford pokręcił głową.

- To wiąże się z moją aktualną pracą. Podróżuję po świecie sprzedając ludziom czas za ich wspomnienia.

Zapadła chwila milczenia pełna zrozumienia. Dana patrzyła na niego ze smutkiem i zrozumieniem. Ona wiedziała już teraz, dlaczego tutaj jest. Wiedziała, że sprowadziły go interesy.

- Czas nam się kończy, Dano.

- Wiem. Widzisz tę kuchnię? Nie sądzisz, że to właśnie z kuchniami jest związanych najwięcej wspomnień? Zajrzyj w czeluści swojego umysłu.

Przypomniała mu się babcia gotująca i opowiadająca mu historie, gdy był jeszcze małym dzieckiem, kiedy to stół zamieniał się w pola bitew, stepy lub lasy pełne wróżek.

Pamiętał jak dziadek w okresie świątecznym przychodził z pachnącą czekoladą. Po jego śmierci wszyscy byli zebrani w kuchni by go opłakiwać. Ubrudzoną krwią chustkę Luizy też płukał w kuchni. Tak wiele wspomnień w jednym pomieszczeniu.

Dana uśmiechnęła się jak dyby osiągnęła cel.

- To już chyba moje ostatnie pytanie. Wierzysz w Boga?

- Wiem, że istnieje bo doświadczyłem obecności diabła, ale w niego nie wierzę.

- Ah, ubogi zegarmistrzu. Jego obecności też doświadczyłeś.

Mężczyzna uśmiechnął się po raz pierwszy.

- Mówisz jak mój przyjaciel. Był księdzem.

- Jak miał na imię?

- Kilian.

- Powiem ci, więc, że Kilian miał rację. Bóg objawił ci się przez te osoby. Od twojej rodziny po tego duchownego. W każdym słowie i spojrzeniu Ojciec uśmiechał się do ciebie.

- Ale ludzie przecież chodzą do kościoła. Czy to nie znaczy, że on jest tylko tam?

Dana zakaszlała.

- Mało wiesz o Bogu. Kościół to nie wszystko. Przecież stacje kolejowe zobaczyły więcej prawdziwych pocałunków i jakikolwiek kościelny ołtarz, a pokoje chorych i szpitalne sale słyszały więcej szczerych spowiedzi niż konfesjonały. Kościół to tylko ustalone miejsce jedynie nazywane „Domem Bożym". Aaaaah... Chciałabym żeby mój syn już wrócił...

- Wiesz, że nie wróci.

- Wiem.- kobieta westchnęła.

- Wiesz, że czas się skończył?

Nie odezwała się. Nie było takiej potrzeby. Wstał.

- Mogę dać ci go trochę więcej. Nie musisz oddawać mi ważnych wspomnień. Wystarczy...

- Masz rację. Wystarczy Shenrifordzie. Koniec. Nie chcę oddawać ci żadnych wspomnień.

Pokiwał głową. W czasie rozmowy zapinał o powierzchowności osoby, z którą rozmawiał. Widział wtedy silną niezależną młodą kobietę, nie zniedołężniałą staruszkę. Bądź, co bądź o młodej duszy.

- Dziękuję, że dotrzymywałeś mi towarzystwa i zachowałeś trochę sympatii do starej kobiety.

- Mylisz sympatię z interesem.

Zakaszlała krzywiąc się z bólu.

- Naprawdę siedziałeś tu tylko z przymusu?

Shenriford poczuł, że pieką go oczy. Przyklęknął przy niej trzymając starą pomarszczoną dłoń. Odpowiedź po raz kolejny była zbędna.

- Szkoda, że nie poznaliśmy się wcześniej.

- Szkoda. Z tobą mógłbym nawet konie kraść.

Zaśmiała się chrapliwie. Przymknęła oczy z delikatnym uśmiechem na bladych wargach. Światło błysnęło jeszcze raz pod jej powiekami i zgasło. Płytki oddech ustał a Dana zapadła w wieczny sen.

Piękny sen, w którym już niedługo miała spotkać się i zabitym przez zgraję bandytów synem i mężem. Dla niej już nie było bólu, cierpienia i wojny. Tylko spokój.

Zegarmistrz wstał i ostatni raz poprawił koc na jej kolanach.

- Żegnaj.

Otwierała się przed nim kolejna podróż, kolejna droga zbliżająca do wieczności.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Filozof Romantyzmu · dnia 27.12.2017 09:57 · Czytań: 235 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora:
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty