Azyl Torappu - Kruczysko
Proza » Długie Opowiadania » Azyl Torappu
A A A
Od autora: Teikô ~
" - Niczego już nie mogę być pewien. Kaftan zaciska się na moim ciele, podduszając mnie. Chciałbym się stąd wydostać, ale przecież ich nie zostawię. Wszyscy jesteśmy inni, i wszyscy musimy uciekać!"

Bycie odmieńcem nie jest proste. Piętnastoletni Teikô coś o tym wie. Od maleńkiego przejawiał paranormalne zdolności. Kiedy dociągnął dziesiątej wiosny, zamknięto go w Azylu Torappu, miejscu, z którego nikt nie wydostał się żywy. Chłopak toczy wewnętrzną walkę ze sobą samym. Dotknięty amnezją próbuje na nowo odkryć kim jest. Całymi dniami myśli, ale nic poza tym mu nie zostało. Tak samo miała się rzecz z pozostałymi mieszkańcami ośrodka dla ludzi innych od "normalnych".

Czym tak właściwie jest ta "normalność"? Przeciętnością? Co pozostanie nam z życia, skoro każdy z nas będzie jak drugi. Zmienimy się w klony, roboty zaprogramowane na unicestwienie wszystkich odmieńców.

Mam nadzieję, że po tym opisie nie odechciało ci się czytania.

Dzień po przebudzeniu - dziennik Teikô. Str. 1
«Moja pamięć to biała kartka, na której pismo zaczyna się w połowie. Nic wcześniej. Zwyczajnie nie pamiętam jak znalazłem się w Torappu, ale jedno jest pewne. Nie mam zamiaru tu dłużej zostawać. Nie widziałem nikogo podczas gdy prowadzili mnie do izolatki. Czuję, że długo tu nie wytrzymam

Mam na imię Teikô i od pięciu lat mieszkam w Azylu Torappu. Pogodziłam się z myślą, że nikogo nie widzę prócz mężczyzn w białych kitlach i że nie wiem nic o moim pochodzeniu, o przeszłości. Profesorowie zdiagnozowali u mnie trwały zanik pamięci, choć moim zdaniem to raczej coś w rodzaju amnezji. Chciałbym wiedzieć skąd się tu wziąłem.
Wiem, że oprócz mnie są tu też inni ludzie. Słyszę ich głosy. Jęki udręczonych ludzi zmierzających do swoich kwater. Czasami ktoś puka w ścianę i szepcze, lecz ja nie potrafię rozróżnić słów przez tą ilość gąbki w "bezpiecznych" ścianach izolatki. Nie ma w niej nic. Podczas posiłku pilnuje mnie któryś z profesorów, bo a nóż widelec zachce mi się samookaleczyć. Wtedy nie przychodziło mi do głowy, jak bardzo będę pragnął pozbawić siebie samego mojego nędznego życia.

Torappu mieści się dwadzieścia kilometrów od najbliższego miasta. Nikt nie chce, by tacy jak my mieszkali tuż koło nich. Za oknami wciąż pada deszcz. Nie jestem pewien co to jest. Zapomniałem. Kiedy odwiedza mnie lekarz i bada mój stan zdrowia, pytam go jaka jest pogoda na zewnątrz, co robią dzisiaj inni mieszkańcy ośrodka lub jak wygląda trawa.

- Jak możesz nie wiedzieć czegoś tak oczywistego?! - oburzał się za każdym razem, kiedy zadawałem pytania. Zerkałem wtedy na niego zdumiony jego ignorancją. Dobrze wiedział o moim zaniku pamięci i o tym, że ostatnie wspomnienie mam z pobytu już tutaj. Od tamtej pory nie opuszczałem murów Azylu, a w izolatce brak okien.

- Skąd mam to wiedzieć, skoro nikt mi nie chce powiedzieć? - odparłem z ironią w głosie. Popatrzył na mnie, podsuwając wyżej okulary na swoim garbatym nosie. Wzruszył niedbale ramionami, jakby moja odpowiedź nie miała żadnego sensu.

- Na twoim miejscu nie interesował się tak światem, którego nie zrozumiesz. Poza tym, niektóre pytania lepiej przemilczeć. Nie wszyscy tutaj lubią ciekawskich. Dobrze ci radzę. Hamuj się i nie wtrącaj swojego nosa tam, gdzie nie jest on potrzebny - warknął, zabierając torbę z przyrządami do badań. Wyszedł, zatrzaskując drzwi i przekręcił klucz.

Usiadłem, opierając głowę o ścianę. Przymknąłem oczy. Za ścianą słyszałem szmer rozmowy. Po raz kolejny spróbowałem zrozumieć jakieś słowa, lecz tak jak i kilka prób wcześniej, nic z tego nie wyszło. Szepty ucichły. Ktoś musiał wejść, bo czułem drżenie podłogi. Oni uciekali. Biegli koło drzwi izolatki, bo zdołałem dosłyszeć stłumiony przez miękkie ściany krzyk: " Szybciej, szczury!". "Szczury"? Nie mogłem zrozumieć co ma ten niewielki gryzoń, do podopiecznych Azylu. Przecież utrzymywaliśmy higienę osobistą. Chwilę jeszcze stałem przy wejściu, a stwierdziwszy, że nic więcej się nie stanie, wróciłem do kąta pokoiku. Bosymi stopami sunąłem po zimnej podłodze, także okrytej czymś miękkim, choć nieco zawilgoconym. Nie przeszkadzało mi to. Potarłem podeszwy stóp dłonią. Przestałem odczuwać zimno i wilgoć. Zupełnie, jakbym nigdy wcześniej ich nie czuł. Stwierdziłem, że pewnie moje stopy przyzwyczaiły się już do tego typu niewygody.

Za drzwiami zabrzmiał głośny brzęczyk, nadając dwa długie sygnały i jeden krótki. Komunikat, że za pięć minut gasnął światła i zaczyna się cisza nocna. Okropnie mnie to ucieszyło. Sufit w mojej izolatce wydziela blade światło nawet gdy jest ciemno. Położyłem się na plecach i zerknąłem w górę. Lampy powoli przygasały. Ziewnąłem, uśmiechając się i mrużąc oczy ze zmęczenia. Cieszyłem się na kolejny dzień, choć wiedziałem, że niczym nie będzie się on różnił od poprzedniego. Po prostu kiedy myślę o tym jak przetrwałem kolejny dzień w Torappu bez większego uszczerbku, to jakoś tak podnosi mnie na duchu. Kiedyś jednak musiało się to skończyć.

O północy profesorowie wpadli do izolatki. dwóch z nich przycisnęło mi ręce do ściany, a trzeci wstrzyknął coś w ramię. Głowa opadła mi na pierś. Moje mięśnie rozluźniły się i przestałem cokolwiek czuć, choć pozostałem przytomny. Zaciągnęli mnie ciemnym korytarzem do ogromnej sali, w której centrum stał stół okryty sterylną płachtą. Położyli mnie na niej. Doszli jeszcze trzej faceci w kitlach. wsadzili mi coś w uszy, bym nie słyszał ich rozmowy. Odwracali moją uwagę od tego, co robili trzej pozostali. Cóż mogłem o tym sądzić? Zniszczyli mi życie. 

Po zabiegu - 5 dziennik Teikô. Str. 234

«Ból towarzyszył mi odkąd złapali mnie podstępem pewnej nocy. Czułem jak moje ciało pali od środka jakaś niewidzialna siła. Dopiero zdołałem odzyskać pełnię świadomości. Teraz błagam w duchu o ponowną jej utratę

~    ~    ~


Poczułem jak ktoś dotyka mojego czoła zimną, wilgotną tkaniną. Z ociąganiem otworzyłem oczy, bo choć bardzo ekscytowała mnie myśl kogo zobaczę, to całe moje ciało promieniowało nieopisanym bólem. Od kosteczki w małym palcu, po chrząstkę w uchu. Kiedy wreszcie udało mi się zerknąć na twarz mojego towarzysza, zdziwiłem się ogromnie. Nade mną stał młody mężczyzna i kobieta, być może w tym samym wieku co on. Kiedy pomagał mi usiąść, ona zerkała na moją twarz z niewyobrażalną troską. Uśmiechnąłem się, a w następnym momencie padłem na bok wyjąc z bólu. Uczucie jakby rozgrzany pręt wbił się w moje podbrzusze, powalił mnie na dość długi czas.

- Mówiłam, że jeszcze za wcześnie na to! - wrzasnęła kobieta w stronę faceta, który pomagał mi usiciąść. Usiadła na skraju łóżka i długo głaskała mój policzek - Już dobrze, chłopcze. Żadne z nas nie chce cię skrzywdzić. Ja jestem Teru. Ten, który mi pomagał to Tür, a ci tam - wskazała chłopca i dziewczynkę nieco starszych ode mnie - to Satoru i Lin.
- Miło mi - odparłem przez zaciśnięte zęby. Spojrzałem na moje podbrzusze. Profesorowie założyli mi dziwne krótkie spodenki ciasno przylegające do ciała, zabezpieczone klamrami i zatrzaskami - Po co to? Nie pamiętam co mi zrobili. Zasnąłem w trakcie zabiegu.
- To zabezpieczenie. Po to, abyś nie rozdrapał szwów. Po pewnym czasie przywykniesz, choć nie ukrywam, że wyglądasz o wiele gorzej niż my. Nic to. Odpoczywaj jeszcze. Za wcześnie na siadanie. Satoru i Lin dotrzymają ci towarzystwa. Prawda? - skinęli głowami, zbliżając się do mnie. Kobieta oddaliła się na drugi koniec pokoju wraz z Türem.
- Cześć, Nowy - uśmiechnął się Satoru, a Lin usiadła koło mojego boku - Jak się nazywasz?
- Teikô. Nigdy przedtem nie widziałem tutaj nikogo prócz profesorów. Co prawda słyszałem was, ale nie rozumiałem słów przez ściany w izolatce - zerknęli na mnie zdumieni.
- Przebywałeś w izolatce? - polowałam głową. Całą czwórka zerwała na mnie z przerażeniem, przez co poczułem się dość niekomfortowo - W izolatkach trzymają tylko tych z nas, którzy mogą stanowić poważne zagrożenie.
Spróbowałem usiąść, ale ból znów mnie przezwyciężył. Bardzo chciałem zdjąć ochraniacz i podrapać szwy albo dotknąć tego miejsca, by załagodzić nieco ból. Gwałtownym ruchem starałem na nogach i zgiąłem się w pół. Przez moje podbrzusze przeszło kłucie silniejsze niż poprzednio.
- Spokojnie! - podeszła do mnie Teru - Nie wolno ci się forsować. Rany goją się lepiej, gdy się ich nie rusza.
- Ja muszę chodzić, bo oszaleję. Jeśli nie z nudów, to z bólu - mruknąłem poirytowany całą tą sytuacją - Co oni mi zrobili. Nam? Jak wy to znieśliście?
- W naszym przypadku nie bolało jakoś strasznie. Ot, ciągnięcie w szwach i podrażnienia. Może u ciebie doszło do infekcji. Trzeba powiedzieć o tym profesorom, żeby sprawdzili.
- Nie potrzebna mi niczyja pomóc! - nie rozumiałem, skąd bierze się mój gniew i agresja. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi się podnosić głosu bez powodu - Po prostu muszę odpocząć.
- Teikô? - Tür zbliżył się bezszelestnie - Daj sobie pomóc. Przez zakażenie może dojść do poważniejszych powikłań, a potem nawet zgonu. Jeśli dasz się zbadać, może ból zelżeje - uśmiechnąłem się czując łzy pod powiekami. Odwróciłem się w stronę ściany, oparłem na niej dłonie i grzmotnąłem twarzą w mur. Z nosa pociekła mi krew. Próbowałem wywołać ból, który zagłuszyłby ten w moim podbrzuszu. Tłukłem głową, nie zwracając uwagi na krzyki pozostałych. Te zwabiły profesorów, którzy odciągnęli mnie i zawlekli do gabinetu. Dostałem dawkę leków nasennych, po których straciłem kontakt ze światem na całe popołudnie.
~ ~ ~
Obudził mnie alarm zwiastujący kolację. Po bólu zostało jedynie uporczywe ciągnięcie i ścisk, nie mówiąc o swędzeniu. Plusem był brak niewyobrażalnego bólu, jaki czułem wcześniej. Nade mną pochylała się dziewczyna w moim wieku. Spróbowałem wstać, ale coś blokowało moje ruchy. Na tors naciągnięto mi kaftan bezpieczeństwa. Leżałem na materacu w izolatce. Dziewczyna uśmiechnęła się. Na ścianach widać było namalowane niebieskie pasy i wielki jaskrawe koło.
- Co to? - zapytałem wykręcając szyję. Zerknęłam na mnie i zaśmiała się, zasłaniając usta drobną dłonią. Byłem zbity z tropu.
- To morze, niebo i słońce, głuptasie - zmarszczyłem brwi - Naprawdę nie wiedziałeś? - skinąłem głową na potwierdzenie jej słów. Ogarnęła z czoła kosmyk włosów - Mam na imię Karâ, a ty?
- Teikô. Czy... mogłabyś mi pomóc wstać? - pociągnęła mnie do pozycji siedzącej. Podziękowałem grzecznie, starając się uśmiechnąć. Spojrzała na moje podbrzusze.
- Już po zabiegu, co? Też mam to za sobą. Minął miesiąc i już tak nie boli - zastanawiałem się, czy tylko ja nie wiem o jaki zabieg chodzi - Nic nie wiesz o zabiegu naturalizacji, prawda? Mogłam się tego domyślić. Zauważyłeś już chyba, że w kwaterach są ludzie w różnym wieku i obu płci. Zabieg naturalizacji polega na kastracji i sterylizacji. Nie mamy prawa się rozmnażać. My, w sensie obdarzeni zdolnościami nadnaturalnymi.
M


oje serce zwolniło. Jak oni mogli zrobić nam coś takiego? Padłem na bok i przekręciwszy głowę w bok, wcisnąłem twarz w materac. Nie chciałem, aby Karâ widziała jak płaczę. Nie chciałem, by ktokolwiek zobaczył mnie w chwili słabości...

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kruczysko · dnia 06.01.2018 20:47 · Czytań: 254 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Figiel dnia 08.01.2018 17:49
Przede wszystkim, witaj na PP!

Pierwsze pytanie, które nasunęło mi się po lekturze: czy to całość tekstu? Przypisana mu kategoria oraz brak informacji o dalszym ciągu to właśnie sugeruje, a jednak fabuła i rozwój akcji skłania do rozumienia przedstawionego fragmentu jako części czegoś większego.

Temat odmienności związanej z posiadaniem nienaturalnych zdolności jest znany i przerobiony, zarówno w literaturze jak i filmie, dlatego jego opracowanie wymaga szczególnej dbałości i nowatorskich pomysłów - w tym zakresie masz pewne niedostatki, ale spokojnie, nie od razu Kraków...

Zastanawiam się, czy zasadne jest prowadzenie narracji w pierwszej osobie, która z założenia zezwala bohaterowi na ujawnianie własnych myśli czy dialogu wewnętrznego, przy jednoczesnym wprowadzeniu pamiętnika. Bardziej zasadna zdaje się tu narracja trzecioosobowa, z wykorzystaniem pamiętnika jako jej uzupełnienia i urozmaicenia.

A teraz spróbujmy zmierzyć się z tekstem:)
Cytat:
Nie wi­dzia­łem ni­ko­go pod­czas gdy pro­wa­dzi­li mnie do izo­lat­ki

Wytłuszczone zbędne. Problem nadmiaru zbędnych słów pojawia się w całym tekście, warto przemyśleć co w zdaniach, byle bez szkody dla ich jasności, można ominąć.
Cytat:
Po­go­dzi­łam się z myślą, że ni­ko­go

Pogodziłem:)

Cytat:
Profesorowie zdiagnozowali u mnie trwały zanik pamięci, choć moim zdaniem to raczej coś w rodzaju amnezji.


Mamy w tekście jednostki chorobowe i terminy medyczne. O tyle ryzykowne, że trzeba mieć wiedzę o zaburzeniu, na które cierpi bohater, by w miarę swobodnie operować symptomami. Trwały zanik pamięci to właśnie amnezja - następcza ( gdy nie ma możliwości zapamiętania nowych informacji) lub wsteczna ( jeśli dotyczy faktów, zdarzeń czy wiedzy z przeszłości).
Trwały zanik pamięci( w odróżnieniu od przejściowy) to z kolei amnezja stała, prawie niemożliwa do cofnięcia i postępująca. Dobrze więc bohater myśli, lecz jego osąd w żaden sposób nie stoi w opozycji do diagnozy lekarzy. Za to cierpi też na afazję amnestyczną - nie pamięta nazw rzeczy i zjawisk. Afazja amnestyczna może, ale nie musi towarzyszyć amnezji jako chorobie zasadniczej, a czasami stanowi odrębną jednostkę. Po co komplikować sobie pracę? Prowadzenie bohatera z afazją jest niezmiernie trudne, bo... w zasadzie nie powinien w ogóle mówić, a jeśli już, to opisowo ( osoby z afazją są w stanie opisać to, czego nie potrafią nazwać) np: deszcz - mokre, które spada z góry. Ogromnie trudno takiemu bohaterowi wkładać do głowy myśli i konstruować dialogi z jego udziałem. Tymczasem Twój nie rozpoznaje słońca, nieba i morza, za to prawidłowo nazywa deszcz, przy czym mówi:
Cytat:
Za okna­mi wciąż pada deszcz. Nie je­stem pe­wien co to jest. Za­po­mnia­łem.

Trochę w tym brak logiki, czyż nie?
Można tak:
Za oknami coś spada z nieba. Cicho bębni, uderzając w szyby, które potem płaczą. Nie wiem co to jest.
Ale bohater też nie wie co to niebo - tak wynika z dalszego tekstu, jak więc zapisać to zdanie by było czytelne i konsekwentne wobec portretu? Trudna sztuka. Rozwiązaniem jest obdarzenie go afazją częściowa, ale należy to w jakiś sprytny sposób przekazać w tekście, by czytelnik wiedział, dlaczego bohater nie rozpoznaje znaku słońca, ale za to wie, że w ścianach jest gąbka. A tak na marginesie, skąd? Może warto z tej afazji, o ile nie jest niezbędna dla fabuły w ogóle zrezygnować, choćby po to, by nie komplikować dialogów?

Cytat:
Wiem, że oprócz mnie są tu też inni lu­dzie.


Wytłuszczone zbędne. Zdanie "Są tu inni ludzie" zawiera w sobie informację "też".
Cytat:
Cza­sa­mi ktoś puka w ścia­nę i szep­cze, lecz ja nie po­tra­fię roz­róż­nić słów przez ilość gąbki w "bez­piecz­nych" ścia­nach izo­lat­ki. Nie ma w niej nic.


Tę ilość, jeśli już, ale lepiej "tę gąbkę" a najlepiej - gąbkę. Zrezygnowałabym też ze słowa "bezpiecznych". Rozumiem ironię, ale w tak skonstruowanym, krótkim zdaniu odbiera ona ciężar właściwej informacji, którą zdanie niesie.

Przyjrzyjmy się temu fragmentowi:

Cytat:
Pod­czas po­sił­ku pil­nu­je mnie któ­ryś z pro­fe­so­rów, bo a nóż wi­de­lec za­chce mi się sa­mo­oka­le­czyć. Wtedy nie przy­cho­dzi­ło mi do głowy, jak bar­dzo będę pra­gnął po­zba­wić sie­bie sa­me­go mo­je­go nędz­ne­go życia.


Dlaczego profesorowie? Nie dało się wykombinować żadnego personelu? Dajmy o realia, bo wychodzi na to, że ci sami profesorowie zajmują się również sprzątaniem.
Masz problem z nadużywaniem zaimków, ale o tym za chwilę, natomiast bardzo Cię proszę, wykreśl ten nóż, widelec i zachcenie. Coś takiego ogóle nie powinno pojawić się w tekście pretendującym do literackiego.
Teraz zobacz:
Cytat:
Pod­czas po­sił­ku [b]pil­nu­je [/b]mnie

Czas teraźniejszy.
A następnym zdaniu:
Cytat:
Wtedy nie [b]przy­cho­dzi­ło mi[b]do głowy

Czas przeszły.

Drugie zdanie zaczyna się od słowa "wtedy". Pytam: kiedy? Do czego ono nawiązuje skoro poprzednie zdanie jest zapisanego w czasie teraźniejszym - tu i teraz.
Czy nie lepiej: Od początku pobytu przy moich posiłkach był obecny profesor. Domyśliłem się, że to na wypadek, gdybym chciał się okaleczyć.

Mi, się, siebie, samego, mojego. Tyle w jednym? Dwa byłoby za dużo, ale trzy obok siebie to nadmiar szczęścia. Unikaj zaimków jak możesz, niech będą tylko tam, gdzie to absolutnie konieczne. Zobacz jak łatwo je zlikwidować:
Wtedy jeszcze nie przychodziło mi do głowy, jak bardzo będę pragnął pozbawić się tego nędznego życia.
Zdanie mówi to samo, zaimki dwa. Można dalej pokombinować:
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo będę pragnął pozbawić się tego nędznego życia.
Jeden, który musi zostać.


Dla lepszej prezentacji zdania pozbyłabym się również słów " tego nędznego" ze względu na powtórzenia końcówek, ale to na razie nie problem, sygnalizuję tylko, że warto zwracać na to uwagę.

A teraz ten fragment:

Cytat:
Za okna­mi wciąż pada deszcz. Nie je­stem pe­wien co to jest. Za­po­mnia­łem. Kiedy od­wie­dza mnie le­karz i bada mój stan zdro­wia, pytam go jaka jest po­go­da na ze­wnątrz, co robią dzi­siaj inni miesz­kań­cy ośrod­ka lub jak wy­glą­da trawa.- Jak mo­żesz nie wie­dzieć cze­goś tak oczy­wi­ste­go?! - obu­rzał się za każ­dym razem, kiedy za­da­wa­łem py­ta­nia. Zer­ka­łem wtedy na niego zdu­mio­ny jego igno­ran­cją. Do­brze wie­dział o moim za­ni­ku pa­mię­ci i o tym, że ostat­nie wspo­mnie­nie mam z po­by­tu już tutaj. Od tam­tej pory nie opusz­cza­łem murów Azylu, a w izo­lat­ce brak okien.

Ileż tu niekonsekwencji - bohater pyta, bo nie wie jaka jest pogoda na zewnątrz, gdyż zamknięto go izolatce z wytłumionymi ścianami, w której - rzecz jasna - nie ma okien, i zarazem, nie wychodząc z tejże izolatki wie, że za oknami (których nie widzi) pada deszcz, choć nie wie, co to jest.
Konstruując przestrzeń, w której bohater będzie się poruszał trzeba postępować jak Bóg przy stworzeniu świata - zadbać o każdy najdrobniejszy szczegół. Myślą, konceptem tworzysz świat powołanych do życia ludzi, on powinien być nie tylko ciekawy ale i uporządkowany.
Na razie tyle:)
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do jak najczęstszego pisania:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty