Nie dzisiaj - Alen Dagam
Proza » Miniatura » Nie dzisiaj
A A A
Od autora: Opowiadanie konkursowe. Moje pierwsze, zainspirowane zeszłej jesieni właśnie możliwością wzięcia udziału i bycia ocenionym. Spodobało mi się od tamtej pory pisanie małych rzeczy. Wrzucam na portal dla pozostawienia śladu. Wiem, że lubicie miniaturki :)
Klasyfikacja wiekowa: +18

W niezłym humorze wychodzę z całonocnego, w wewnętrznej kieszeni kurtki miło ciąży nabyta flaszka. Wezmę ją do domu, żeby przedłużyć sobie i tak już nieźle zapowiadającego się kaca. W końcu już piąteczek. Przed sklepem siedzi na murku kilku stałych bywalców. Aromatyczni panowie z czerwonymi twarzami spoglądają na mnie z nadzieją. Dzisiaj mi to jakoś nie przeszkadza. A nawet nabieram ochoty, żeby sobie z nich trochę zadrwić. Nie jestem i nie będę nigdy jednym z nich. Wypita z kumplem połówka szumi w głowie. Albo to ta, którą wypiłem potem w parku, sam.

Podryguje we mnie złośliwa żyłka. Zapalam papierosa stojąc może ze trzy metry od przytłoczonych życiem panów. Zaciągam się powoli i z błogością. Dwóch z nich natychmiast podrywa się z murka, jak marionetki kierowane tą samą ręką. Gdy zaczynają przymierzać się do ataku na moją paczkę, pokazuję im, że jest pusta. Ze smutnym uśmiechem mówię, “Ostatni, a portfela zapomniałem. Będę dzisiaj od starej sępił.” Nie mam już co prawda żony, ale obrączka wciąż jest na palcu. Obaj mocno markotnieją i wycofują się, klnąc pod nosem. Portfel rzecz jasna mam przy sobie. Nową paczkę fajek również.

Trzeci siedzący na murku jak kura na grzędzie mężczyzna obdarowuje mnie dobrotliwie wyrozumiałym uśmiechem, od którego robi mi się nieswojo. Ma dziwne oczy. Obracam się na pięcie, moja brawura nagle cichnie. Sprawdzam czas na telefonie. Kurwa, już po jedenastej. Siedziałem u niego ponad pięć godzin. Kiedy ten czas zleciał? Wiadomość od uczynnej sąsiadki na wierzchu: Panie Pawle, muszę już się zbierać. Lekcje odrobione. Zostawiłam wam kolację w piekarniku, wystarczy odgrzać. Poniżej moja odpowiedź: Dziękuję. Zaraz będę w domu. Nie pamiętam, kiedy to napisałem. Chyba jeszcze przy pierwszej flaszce.

Nie mam daleko do domu. Wystarczy przejść przez park. Ruszam więc, ale po kilkudziesięciu krokach okazuje się, że nie wybrałem się w drogę sam. “Poczekaj!”, rozlega się za mną zachrypnięty, przepity do cna głos. To ten trzeci sprzed sklepu. Przyśpieszam. “Poczekaj, nie bój się! Nie chcę twoich nowych fajek ani tej flaszki, którą masz za pazuchą.” Kurwa, myślę zmieszany, musiał widzieć, jak płaciłem przy kasie. A z resztą, co mnie obchodzi opinia menela. “Naprawdę. Nie piję. Nie dzisiaj.” “To czego chcesz?”, na wpół obracam się w jego stronę, ale nie zatrzymuję. “Pogadać tylko.” Prycham. I co jeszcze? Uparcie lezie za mną i gada dalej. “Nie mam z kim, a muszę dzisiaj wszystko opowiedzieć. Myślałem, coby z tamtymi dwoma, ale oni już dość nieskuteczni.Trzeba mi kogoś, komu szara masa z mózgownicy jeszcze się uszami nie wylewa.”

Odwal się, przyjebie, myślę. Nie mam czasu. Powinienem już być w domu. Moje poczucie winy, do tej pory bezradnie pływające w jeziorze wódki, zaczyna dawać o sobie znać. Chcę usiąść w fotelu, w ciszy, utopić to całe skurwysyństwo. Zdaję sobie sprawę z tego, że zaczynam trzeźwieć. Niedobrze. Powiedział, że nie chce mojej wódki? No dobra. Mogę jeszcze na chwilę usiąść. Wyciągam flaszkę i fajki. Piję z gwinta.

Przysiada się do mnie. “To nie potrwa długo. Muszę się komuś wygadać. Czasem trzeba iść do spowiedzi. I ja też chodzę co rok… na swój sposób. Słuchaj. Każdego dnia piję, ale nie dzisiaj...” “Dlaczego?” “Bo dzisiaj jest dwunasta rocznica jej śmierci. Nigdy nie piję w ten dzień.” “A kto ona? Matka? Żona?” Ostatnie słowo sprawia mi ból. Zagłuszam go wódką. “Dorotka”, odpowiada. “Moja mała Dorotka.” “Co się stało z Dorotką?” Nie wiem, czy chcę to wiedzieć, ale pytam. “Chciałem pokazać jej świat. Z balkonu widać go było całkiem sporo. Czwarte piętro. Cholernie wysoko. Wtedy zrozumiałem, że nie trzyma się jedną ręką flaszki, a drugą wiercącej się trzylatki, bo na pewno jedna z nich spadnie.” Milknie, a ja czuję, że zbiera mi się na wymioty. Mówi dalej. “Upadła na beton. Nie trzeźwiałem wtedy… bardzo długo. Nawet pogrzebu nie pamiętam.” Zrywam się z ławki. “Czego chcesz ode mnie?” “Mam jedną prośbę. Jutro będę pić znowu, może tym razem skutecznie nie dożyję następnej rocznicy. Będziesz pamiętał za mnie? O mojej Dorotce? Proszę.” Kiwam głową. Alkohol całkiem ze mnie uleciał. Oddaję mu flaszkę. “Nie dzisiaj”, mówi i patrzy znów na mnie tak, że ciarki mnie przechodzą. “Dzięki, że wysłuchałeś mojej spowiedzi. A teraz powinieneś już iść, Pawle. Pośpiesz się.”

Nawet nie wiem, kiedy jestem w domu. Na klatce chcę zapalić, ale zgubiłem gdzieś tą nową paczkę fajek. No tak, ten podstępny skurwiel mi ją zwinął! Otwieram drzwi. Całe mieszkanie wypełnione jest gazem. Aga… chyba chciała odgrzać sobie kolację. Umie odkręcić gaz, ale nie umie zapalić piekarnika. Rzucam się jak głupi do jej pokoju. Na szczęście zamknęła drzwi. Śpi. Oddycham. Wietrzę mieszkanie. Co za szczęście, że zabrał mi te fajki.

Aga budzi się i widzi mnie przy swoim łóżku. Ma już osiem lat i sporo rozumie. “Tato, jesteś pijany?”, pyta sennym głosem. Jest smutna. Cyferki elektronicznego zegara przeskakują na cztery zera. Nowy dzień. “Nie dzisiaj”, odpowiadam.

Powtarzam to teraz codziennie. Dotrzymuję obietnicy.

 

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Alen Dagam · dnia 12.01.2018 09:56 · Czytań: 492 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 16
Komentarze
purpur dnia 12.01.2018 10:42
Muszę się przyznać, że już ten tekst czytałem. I zarówno wtedy jak i dzisiaj bardzo miło spędziłem kilka chwil.

Opowiadanko jest mocne, a przy tym króciutkie, bardzo pożądana mieszanka. łatwo jednak za bardzo spłycić taką miniaturkę, alebo pokazać wniosek, który jakoś nie urodził się w terści, a jedynie w głowie autora.

Tutaj nic takiego się nie wydarzyło, jest stopniowanie napięcia, nie jest za dużo, nie jest za mało. "lump" nie wydaj się przejaskrawiony, jest element tajemnicy, wręcz tajemnej, no cóż: cud, miód i orzeszki :)

Chciałbym być bardziej pomocny i powytykać jakieś błędy. Tym razem mi się nie uda... :)

Pozdrawiam,
Purpur
MarcinD dnia 12.01.2018 13:12 Ocena: Świetne!
Brrr... Świetny tekst. Mocny, krótki, brawo.
Alen Dagam dnia 13.01.2018 10:54
Chyba lubię "mocne uderzenia". W literaturze bardziej niż w muzyce... Ślicznie dziękuję za czytanie, panowie, i za miłe słowa.

Miłego weekendu!
Silvus dnia 13.01.2018 14:16
Cytat:
Nie je­stem i nie będę nigdy jed­nym z nich.

Zawsze zastanawiam się, jak to jest, że autor chce opisywać perspektywę przeciwnej płci (i robi to). Zawsze na początku mnie to trochę żenuje, więc w zasadzie nie czytuję dalej. Tu mnie żenowało właśnie trochę, potem już mniej (bo na szczęście tej perspektywy nie tak dużo).

Przeczytałem. Nie wywarło na mnie miłego wrażenia. Napisane, wydaje się, w porządku stylistycznie.

Pozdrawiam Cię.
Alen Dagam dnia 13.01.2018 14:42
Chyba każdy autor ma w sobie coś z aktora. Może dlatego?

Co nie oznacza, że każda rola jest odpowiednia.

Twoja żenada da mi pewnie do myślenia. I za to dziękuję Ci ogromnie, Silvusie! Mam nadzieję, że będę mogła spać :p A jeśli nawet nie, to tym lepiej.

Mam blask w oczach! Wiem, bo mam lusterko na biurku :)
Jacek Londyn dnia 13.01.2018 21:21
"Ja też... nie lubię Szopena' był trafiony w punkt, jeśli chodzi o narrację, sposób przedstawienia postaci, klimat, itp. (nie mówię o kropkach, przecinkach i takich tam :) ).
Ten tekst jest mniej udany, opis rozmowy na ławeczce nieprawdziwy, zestawienie sytuacji życiowych rozmówców (tej, która się wydarzyła i tej, której bohater opowiadania uniknął) jest mało prawdopodobne.
Zwróciłbym uwagę na "flaszkę", może z jednej w tekście bym zrezygnował na rzecz półlitrówki.
"Całe mieszkanie wypełnione jest gazem". - Okazuje się, za chwilę, że jednak nie. Tak szczelne drzwi?
"ciąży nabyta flaszka" - wiadomo, że nabyta, po to się wchodzi do całonocnego :)
"Gdy zaczynają przymierzać się do ataku na moją paczkę, pokazuję im, że jest pusta." - czytając pierwszy raz nie wiedziałem, o co chodzi.

Trzymaj się :)
J
Alen Dagam dnia 13.01.2018 21:55
Dziękuję za konkrety, Jacku.

To moje pierwsze opowiadanie, Szopen był później. Teraz mam nadzieję, że następne będą lepsze. Oby się nie zablokować :) Jeśli będą gorsze, wtedy zacznę panikować. Wierzę, że mi o tym bez osłód ani osłon powiesz!

Mnie nie podoba się w tekście to, że jest tak zbity, brak oddechów, co mogło wynikać z narzuconego ograniczenia znaków, ale przydało się jako ćwiczenie, bo po raz pierwszy zamknęłam historię w dwóch stronach. Gdybym mogła, rozpisałabym trochę bardziej, ale zostawię, bo tekst jest tutaj bardziej na pamiątkę niż dla czegokolwiek innego.

Za dużo dramatu i owszem, mało prawdopodobieństwa, za to sporo efektu. Taniego? Możliwe. Pisane na konkurs. Czymś musiałam mocniej uderzyć.

"Nabyta" flaszka ma sens - niektórzy w całonocnych kradną. A "nabyć" to "kupić", tak? Bohater ma swoje problemy, ale do złodziejstwa jeszcze się nie przymierzył.
Figiel dnia 17.01.2018 20:49 Ocena: Świetne!
Witaj, Alen,
cóż, mocny kawałek i podoba mi się. Temat przewałkowany tysiąckrotnie, ale tu podany nieco inaczej, wręcz klimatycznie, Ładnie skondensowana fabuła, ciekawy bohater - w sumie niewiele o nim wiadomo, a jednak daje się "czuć" - to niełatwe do uzyskania w tak krótkim tekście.
Jednak nie przekonuje mnie "mieszkanie pełne gazu". Ten zamysł, to niejako powielenie( mocnej samej w sobie) sytuacji z Dorotką - ciężar wypowiedzi "spowiednika" automatycznie zmniejsza się, bo czytelnik napotyka nową grozę. Transformacja bohatera dokonuje się tu nie przez to, co było istotą rozmowy w parku, lecz przez podobne(w sensie możliwego skutku) doświadczenie bohatera. Pytanie zatem, po co ta rozmowa, która przecież powinna wstrząsnąć i bohaterem i czytelnikiem, a dla tego pierwszego, mogłaby być wystarczającym impulsem?
Z kwestii technicznych - może czytelniej byłoby, gdyby dialogi zapisywać w sposób tradycyjny? Mam wrażenie, że wówczas tekst zyskuje przejrzystość i oddech, ale to tylko moje "widzimisię"
Pozdrawiam serdecznie:)
Alen Dagam dnia 21.01.2018 00:16
Dziękuję Ci ślicznie, Figiel, za czytanie i komentarz!

Od czasu napisania tego tekstu sporo się zmieniło, już się więcej nauczyłam i pewnie teraz podeszłabym do tego trochę inaczej. Masz całkowitą rację z zapisem dialogów. Cieszę się, że "czujesz" Pawła. Właśnie staranie się o zwrócenie uwagi czytelnika na bohatera, nawiązanie więzi między nimi, jest chyba dla mnie najważniejsze i myślę (nieskromnie?), że z całej mojej dotychczasowej pisaniny najlepiej mi wychodzi.
Reszta przede mną :)
GregoryJ dnia 21.01.2018 21:49
Pod względem treści ciekawe, poruszające, mocno gra na emocjach. Odważyłaś się głęboko zanurkować w tragizm patologii, ale jednocześnie rozgoniłaś nieco chmury bezsilności za sprawą tego codziennego „nie dzisiaj”.
Również zauważam potrzebę dopracowania kwestii technicznych np. ten anglosaski zapis dialogowy.
W każdym razie potrafisz pisać wciągające teksty, więc z pewnością będę zerkał.

Grześ
Alen Dagam dnia 21.01.2018 22:56
Cześć, Grzesiu!

Zerkaj do woli!

Postaram się w przyszłości dopracować zapis.

Nałogi właśnie rzuca się najlepiej metodą "nie teraz" i "nie dzisiaj". Wiem, bo rzucałam papierosy. Co prawda nie rzucałam ich daleko, bo jakoś zawsze się znowu znajdowały... ale metoda dobra :)

Dziękuję za spojrzenie!
Hubert Z dnia 30.03.2018 22:18 Ocena: Świetne!
Witaj Alen
Zajrzałem tu tak trochę przypadkiem i nie żałuję.
Świetny, mocny tekst.
Pozdrawiam ciepło. :)
Kazjuno dnia 30.03.2018 22:50
Dobre menelskie klimaty.
Natomiast rewelacyjne zaskakujące zakończenie - no i pomysłowe!
Powiało optymizmem i wiarą.
Co dzisiaj, w przededniu Wielkiej Nocy jaknajbardziej na czasie.
Pozdrawiam, życz ac Wesołych Świąt - nowy portalowiec PP, Kj
Alen Dagam dnia 31.03.2018 16:59
Hubercie i Kazjuno. Dziękuję za przeczytanie i dobre słowo. Miłego weekendu i - kto obchodzi - wesołych świąt. Pozdrowienia :)
Gramofon dnia 22.09.2018 19:39 Ocena: Świetne!
Bardzo mi się podoba, jest wszystko, moc, pewien magiczny pierwiastek i nawet morał, więc można powiedzieć, że to taka patobajka trochę. :)
Milena1 dnia 23.09.2018 09:22
Fajny tekst, trzyma w napięciu. Trochę się pogubiłam w końcówce.
Pozdr
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:36
Najnowszy:pkruszy