Historia absurdalna - Miladora
Proza » Miniatura » Historia absurdalna
A A A
Od autora: z cyklu Opowieści wierutne.

 

Though this be madness,
yet there's method in't…
William Shakespeare
 
Historia absurdalna
 
     Tak więc zbliżałam się do początku poznania. A może do kresu? Nie potrafiłam tego ocenić, lecz chociaż niespecjalnie mi się spieszyło, czułam już zmęczenie, nie mając w zasadzie nic przeciwko temu, by poznać wreszcie ową prawdę absolutną, poznać, choć może nawet nie uświadomić jej sobie.
     Szczerze mówiąc, głupio było wciąż czekać. Wisiałam w kompletnej próżni, uwięziona w skorupce ciała, i tylko myśli szybowały swobodnie. Nie miało sensu ich powstrzymywanie. Tak było znacznie ciekawiej. Przed oczyma przelatywały niezliczone obrazy, teorie ścierały się ze sobą, czasem słyszałam, w sobie i poza mną, obce głosy, i właściwie nie było nic, na co mogłabym wpłynąć. I nawet nie wiem, od czego jeszcze byłam zależna. Bo już na pewno nie od siebie. Może to zabrzmi dziwnie, ale tak właśnie się działo. Nie odczuwałam smutku, radości, żalu czy rozpaczy. Patrzyłam na wszystko jak na film w swojej głowie, po prostu czekając. Nie miałam nic do roboty.

            A potem, pewnego dnia, zwyczajnie mnie odłączono.

     Wpadłem w ciemny tunel, wessało mnie i pomknąłem jak papierowa łódeczka do ścieku.
            Cholera! ­– zdążyłem pomyśleć i skuliłem się w sobie.
Wbrew przewidywaniom nie leciałem długo. Wyrzuciło mnie na jakiejś łące. Trawa, asfodele, trochę porannej mgły – całkiem ziemski obraz. Zaraz? Asfodele? Z czymś mi się to kojarzyło, ale nie mogłem sobie przypomnieć… Zresztą nie miałem czasu myśleć. Czekałem na powitanie. Tak przynajmniej wynikało z przekazów. A tu nic. Tylko trawa falowała lekko. Znudziłem się i poszedłem. Chociaż to raczej łąka jak ruchomy chodnik niosła mnie ze sobą.
            – A gdzie światłość?!
I nagle uświadomiłem sobie, że nie o światłość chodzi, tylko o mnie. Myślałem jak mężczyzna, chociaż byłem kobietą. Tam, na Ziemi, byłem kobietą!
            – Co jest grane? – zląkłem się nie na żarty. – Zamieniono mi duszę? To absurd!
A potem przyszło skojarzenie z tamtym filmem w głowie. To nie był żaden film. To były wspomnienia. Tyle że nie moje. Więc kim jestem naprawdę? Przecież nawet nie rozpoznałem siebie na tych zdjęciach, jeżeli tak można nazwać kalejdoskop migawek przelatujących przed oczyma. Wpadłem w popłoch.
            A co z Sądem Ostatecznym? – przemknęło mi przez głowę i chociaż byłem ateistą, zdrętwiałem ze zgrozy. – Nawet nie wiem, za co będę odpowiadał. Wracam – postanowiłem w jednej chwili, robiąc krok do tyłu…

     Wessało mnie ponownie i znów pędziłem w dół, niesiony nurtem ciemności.
            – Co za ulga! – westchnęłam, lądując ponownie w skorupce ciała.
Wokół zrobił się ruch. Czułam to po prądzie powietrza. A potem uświadomiłam sobie, że czuję jeszcze coś więcej. Samą siebie. Powieki drgnęły mi ze zdziwienia i ktoś widocznie się pochylił, bo nagle usłyszałam, z zupełnie bliska, czyjeś słowa.
            – Alfredzie, słyszysz mnie?
Otworzyłam szeroko oczy.
            – Odzyskał przytomność – powiedział mężczyzna w białym kitlu do stojącej obok dziewczyny.
            – Tatusiu… – szepnęła dziewczyna, pociągając nosem.
Zacisnęłam powieki. To nie mogła być prawda. Ja chyba śniłam!
            – Już wszystko dobrze – mówił obok łagodny, kojący głos. – Wyjdziesz z tego. A teraz śpij. Odpocznij…
Zamarłam w bezruchu. Głos ucichł i wokół zrobiło się pusto.
Zerknęłam ostrożnie. Sala. Zwykła szpitalna sala. A raczej niezwykła. Mnóstwo bieli, instrumentów, monitorów, stojaków, i diabli wiedzą czego.
            Tatusiu… – usłyszałam ponownie szept dziewczyny.
Skierowałam wzrok w stronę głosu. Stała tam jeszcze. Wyrośnięta, brzydka, wyraźnie nieszczęśliwa.
            – Wracaj szybko – mówiła cicho i aż jej tchu brakowało, tak się spieszyła, by zdążyć, nim ktokolwiek wejdzie. – Nikt nic nie wie i nikt się nie dowie… Wujek powiedział, że wszystko załatwi. Schował tamto… A ja słowa nie pisnę…
Przeraziłam się. W co mnie znowu wpakowano?!
Dziewczyna poprawiła kołdrę i wymknęła się wreszcie.
 
             Jak uciec? – wirowało mi w głowie. – Co zrobiłam? A jak będą mnie sądzić?!
W kwestii wiary w sprawiedliwość ziemskich sądów byłam równie zagorzałą ateistką i na samą myśl o tym wpadłam w istny popłoch. Zebrałam siły, ręka drgnęła niespodziewanie, podnosząc się w stronę twarzy, i przez plątaninę przewodów wyczułam pod palcami zarost i jakieś blizny… Zarost?!
Zamieniono mi ciało – dotarło jak obuchem i tego już było za wiele.
            Nie! Wszystko, tylko nie to! – pomyślałam z rozpaczą.
Ręka mi opadła. Jakiś przewód wplątał się między palce, szarpnęłam, coś wyskoczyło z lekkim piknięciem, ekran monitora zapulsował gwałtownie i nagle zawisłam pod sufitem. Na dole zaczął się ruch. Spojrzałam w twarz leżącego mężczyzny. Gdzie ja go już widziałam? A potem olśniło mnie. Ten film w mojej głowie… To on był na tamtych klatkach…
Odwróciłam się ostatecznie i wessało mnie w ciemność.
 
            Leciałem. W dół i w dół. A może w górę? Nie potrafiłem określić kierunku. Niosło mnie tak przez całą wieczność. I nagle znalazłem się w lesie. Dziwny to był las. Pojedyncze wierzchołki drzew widziane na tle błękitnego nieba. Gałęzie kołysały się lekko, a ja czułem się tak, jakbym kołysał się z nimi.
            Siedzę na drzewie? – pomyślałem ze zdziwieniem.
Próbowałem rozejrzeć się dookoła. Nie zobaczyłem siebie. Nie zobaczyłem niczego, oprócz gałęzi i prześwitującego nieba. Spojrzałem w dół. Pode mną falowała przepaść zieleni, z której wynurzały się, jak maszty, pnie innych drzew. Coś mi to przypominało… Widziałem to kiedyś… Ale gdzie?
            Był taki film. Tropikalna dżungla nad Amazonką. Oglądałem go w telewizji. Tylko że to, teraz, nie miało już nic wspólnego z filmem. Znalazłem się tam naprawdę, czując ciepło słońca i wiatr igrający wśród liści…
     I znowu utknąłem, zawieszony w próżni, zbliżając się do początku, a może do kresu poznania… Trwałem tak, uwięziony w skorupce drzewa, i tylko myśli szybowały swobodnie. Nie próbowałem ich powstrzymać. I może brzmieć to dziwnie, ale nie czułem żadnego żalu, smutku, radości czy rozpaczy. Patrzyłem na wszystko jak na film w swojej głowie i po prostu czekałem, nie mając nic do roboty.
   
            A potem, pewnego dnia, zwyczajnie mnie ścięto.
Wpadłam w ciemny tunel, wessało mnie i pomknęłam jak papierowa łódeczka do ścieku…


 
I po jaką cholerę eksperymentowałam z teorią względności?!
 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 23.01.2018 09:26 · Czytań: 1262 · Średnia ocena: 4,83 · Komentarzy: 23
Komentarze
pociengiel dnia 23.01.2018 10:36
Przez czerep porowaty przemknął mi krótko Aguirre gniew Boży.
Odniosę się do całości ostatnio zapodawanej przez Ciebie.

Narzuca mi się takie przesłanie, że człowiek może niewiele i jednocześnie wszystko - przynajmniej w sferze myślowej.
Dotknąć myślą istoty życia, cofnąć się i wybiec w przód.
Tekst /w pakiecie z poprzednimi/ prosi się elaboratu a ja leniwy jestem.
Język przekazu - myślę, że musiałaś się starać co by nie przegiąć - stąd celowe nie tyle niezgrabności, co potoczności.
Miłego.
Miladora dnia 24.01.2018 01:04
pociengiel napisała:
człowiek może niewiele i jednocześnie wszystko - przynajmniej w sferze myślowej.

Masz rację, panie F. :)
I pewnie dlatego ludzie tak lubią pisać i odkręcać rzeczywistość na wszystkie możliwe sposoby.

pociengiel napisała:
stąd celowe nie tyle niezgrabności, co potoczności.

Każda z postaci w tych opowieściach miała swój własny język - w każdym razie mam nadzieję, że udało mi się to osiągnąć. Bohater/bohaterka tej - również.
Pewnie ja bym tak nie mówiła, ale cóż... czasem postać sama narzuca swój charakter. :)

Dziękuję, że zawitałeś pod kolejną wierutką.
I serdeczności. :)
dodatek111 dnia 24.01.2018 13:48 Ocena: Świetne!
Ty masz na wszystko metodę :) Dla mnie super :)
Milena1 dnia 24.01.2018 18:43
Ciekawy tekst, fajnie mi się czytało. Razi mnie tylko to wessanie do ścieku. Jest to rzeczywiście historia absurdalna. Odbieram to jako wariacje na temat :)
Teoria względności - nie wiem czy po tamtej stronie ona obowiązuje :)
Pozdr
Niczyja dnia 24.01.2018 19:04 Ocena: Świetne!
Miladoro, czytając Twój tekst miałam wrażenie, że jestem piłeczką ping-pongową. Co i rusz zmieniałam miejsce i czas, nie wiedziałam gdzie jestem, kim jestem i co ja tam robię.
Tekst z pozoru leciutki, na pewno taki nie jest...ale czytało się wyśmienicie, jak to zazwyczaj u Ciebie:)
Niczyja
Miladora dnia 24.01.2018 23:00
dodatek111 napisał:
Ty masz na wszystko metodę

Zapożyczyłam ją od Szekspira, Dod. :)

Milena1 napisała:
nie wiem czy po tamtej stronie ona obowiązuje

Nikt nie wie, tak jak nikt nie wie, czy istnieją światy równoległe, bo to zaledwie teoria. :)
A co do "ścieku" - ściek to normalny odpływ kanalizacyjny na ulicy. Wyobraź sobie papierową łódeczkę niesioną przez prąd wody po deszczu i znikającą w kratce ściekowej.
Ten obrazek to zapewne skojarzenie bohaterki/bohatera z bajką Andersena o kalekim żołnierzyku.

Niczyja napisała:
że jestem piłeczką ping-pongową.

Całkiem prawidłowe odczucie, bo piłeczka też nie ma na nic wpływu. :)

Dziękuję ślicznie - Dod, Milenko i Niczyjko - za wędrówkę po absurdach.
Serdeczności. :)
Hubert Z dnia 21.02.2018 10:53 Ocena: Świetne!
Milu, kolejna super Miniatura.

Cytat:
A potem, pew­ne­go dnia, zwy­czaj­nie mnie odłą­czo­no.



Cytat:
A potem, pew­ne­go dnia, zwy­czaj­nie mnie ścię­to.


Ten brak wpływu na to co tak naprawdę się z nami stanie świetnie ujęty w tych dwuch zdaniach.
Pozdrowionka.
Miladora dnia 21.02.2018 14:37
Dziękuję, Hubercie. :)
Miło, że do mnie zawitałeś.
Rzeczywiście czasami nie mamy żadnego wpływu na to, co się dzieje.

Dobrego dnia. :)
seth dnia 21.02.2018 16:04
dawno mnie tu nie nie było,piękne opowiadanie, dziękuję
Miladora dnia 22.02.2018 14:55
Rzeczywiście, Seth - dawno Cię nie było. :)
Dlatego tym bardziej dziękuję, że zawitałeś pod mój tekst.

Dobrego dnia. :)
maak dnia 12.05.2018 23:40
Wcale nie jestem przekonany, czy jest to historia absurdalna. Bardziej absurdem wydaje mi się nasza rzeczywistość ( nie polityczna, tylko egzystencjalna).Czy jesteśmy? Czy ktoś nas sobie wyobraził? A może nas ktoś stworzył, nie wiadomo po co? A może to normalne, że w nieskończonej ilości światów, taka nasza rzeczywistość musi się zdarzyć, bo wynika tak z rachunku prawdopodobieństwa. Nieskończoność do nieskończoności daje zawsze określone rezultaty. Zaintrygowały mnie te transformacje.

Pozdrawiam

Maak
Madawydar dnia 10.04.2020 20:45 Ocena: Bardzo dobre
Mnie najbardziej przeraża w tym opowiadaniu to, że moja dusza, która uleciała na chwilę w inny wymiar, może się odnaleźć w innej skorupie ( czyt. innym trupie). Dlatego jestem bardzo tolerancyjny w stosunku do facetów, którzy mówią, że są kobietą.

Pozdrawiam
Miladora dnia 11.04.2020 13:15
Bardzo dziękuję, Maaczku i Madawydarze, za wizytę pod moim tekstem. :)

Możliwe, że najbardziej boimy się tego, na co nie mamy żadnego wpływu, i że istnieje nieskończona ilość światów, w których wszystko może zdarzyć się inaczej.

Wesołych Świąt, panowie. :)
Kazjuno dnia 19.04.2020 19:37
Dla mnie totalna paranoja. Choć napisana perfekcyjnie, sugestywnie i łatwoprzyswajalnie.
Kolejny ukłon w stronę Twojego warsztatu.
Na pewno tekst wywarł na mnie wrażenie, choć zakrawa na sen paranoika/paranoiczki?
Reinkarnacja? Więc ożywanie po śmierci w innej postaci.
Na końcu facet budzi się jako drzewo, kiedy indziej był kobietą.
Tym razem, Milu, dla takiego prostaka jak ja to za trudne. Nie ogarniam.
Kiedyś, jako 22 latek, dokonałem czegoś upragnionego (zamierzam to opisać). Odbiło mi i na wewnętrznej stronie przedramienia znajomek z szemraną przeszłością - na moje życzenie - wydziargał mi tatuaż po francusku "Vouloir c'est Pouvoir", a pod spodem po angielsku. "But with the help of the God". To po francusku (chcieć to móc) było dewizą twardzieli francuskich, którzy ruszali do Afryki w poszukiwaniu diamentów. (angielskiego nie tłumaczę, bo znasz).
Wydawało mi się, że jestem zdolny do wszystkiego. Oczywiście życie zweryfikowało młodzieńcze mrzonki, ale żeby jak Ty głosić
Cytat:
wła­ści­wie nie było nic, na co mo­gła­bym wpły­nąć
- lekka przesada.
Przyczepiłem się do wyrwanego kawałka z kontekstu, a to nadużycie. Choć widziałem film o ex bokserze (czarnoskórym), który jak Twoja bohaterka jedynie myślami szybował ku wolności. Ale on odsiadywał dożywocie i w celi pojedynce został poczytnym pisarzem - film ponoć oparty na faktach.
Więc w powyższych dramatycznych scenkach coś jest z PRAWDY.
Jak zawsze muszę jeszcze raz pochwalić świetny warsztat.
Może po przejściu ciemnego tunelu ocknę się jako chrabąszcz? Cholera wie co komu pisane(?) :)

Pomysły to masz, że HEJ! :)

Pozdrówka, Kazio
Miladora dnia 19.04.2020 20:18
Kazjuno napisał:
Tym razem, Milu, dla takiego prostaka jak ja to za trudne. Nie ogarniam.

Bo to faktycznie, jak napisałeś, totalna paranoja, Kaziu. ;)))

Wiele miniaturek pisałam dla mojej córki, która wtedy studiowała w Wiedniu, wobec czego kontakt był ograniczony także przez brak środków na rozmowy telefoniczne. Tęskniłyśmy za sobą, a ja miałam czas, więc wymyślałam historyjki, by ją rozbawić.
Tę czytała w autobusie, tak samo jak Ty kompletnie nie rozumiejąc, o co w niej chodzi.
Ale po ostatnim zdaniu wybuchnęła takim śmiechem, że ludzie popatrzyli na nią jak na wariatkę.
Na marginesie - "Prawdziwa historia Adama i Ewy" powstała w podobny sposób.
Córka poprosiła o historyjkę, a na moje słowa, że nie wiem, od czego zacząć, powiedziała: Zacznij od Adama i Ewy. :)

Dziękuję, Kaziu, że mnie czytasz. I że możemy rozmawiać. :)
I cieszę się, gdy coś choć trochę Ci się podoba.

Miłego wieczoru. :)
Galernik dnia 20.04.2020 00:15 Ocena: Świetne!
Miladoro - tak sobie, tuż przed snem kliknąłem i oczom nie wierzę! W Twojej miniaturze odnajduję swoje myśli i pomysły. To znaczy, że myśl, pomysł, jest, może być, przynależna / przynależny jednocześnie do kilku osób. Reinkarnacja? Wspólnota myśli? Jak to jest, że w innym czasie, w innym miejscu, w różnych okolicznościach wpadliśmy na podobne pomysły. Czarna dziura, Drzewo, Pewnego ranka obudziłem się dziewczyną oraz jeszcze jeden tekst, tu nie zamieszczony.

Nie wiem co o tym myśleć...

A historia oczywiście wspaniała. Ręka Mistrza - Mistrzyni*
*Niepotrzebne skreślić.

Pozdrawiam serdecznie
Miladora dnia 20.04.2020 02:48
Cytat:
Jak to jest, że w innym czasie, w innym miejscu, w różnych okolicznościach wpadliśmy na podobne pomysły.

Pewnie oboje za dużo czytamy i jeszcze więcej myślimy, Galerniku. :)
A może mamy podobne skłonności do absurdalnego postrzegania świata?
Czytałam już wcześniej, jak obudziłeś się dziewczyną (przepraszam, że nie zostawiłam komentarza) i musiałam się uśmiechnąć, bo też mi się skojarzyło z tym opowiadaniem.
Koniecznie muszę zajrzeć do pozostałych tekstów.

Cieszę się, że wpadłeś z wizytą. Dziękuję.
A gdybyś się kiedykolwiek nudził, to absurdu, groteski, humoru i tajemniczego klimatu nie brak w moich miniaturkach. Są jak stragan z pchlego targu (wybacz autoreklamę). ;)

Miłego dzisiejszego. :)
OWSIANKO dnia 20.04.2020 11:30 Ocena: Świetne!
Milawiosna

Do pewnych tekstów, a także do pewnych ocen i opinii, należy dojrzeć, więc posłusznie melduję, że dokonał się cud i zmądrzałem na tyle, by po latach przyznać Ci rację: jak mało kto znasz się na interpunkcji oraz gramatycznych pułapkach, więc Twoje stylistyczne sugestie są na miejscu. Toteż witam Cię z radością i wspominam nasze przeszłe czasy słownych utarczek.

Twój majstersztyk o tunelowych przygodach bohatera wielorakiej płci, wywarł na mnie duże wrażenie. Do tego stopnia, że podobnie jak Galernik nie mogę opędzić się od myśli, jakobym coś podobnego nabazgrał.

pozdrawiam
mj
Miladora dnia 20.04.2020 12:23
OWSIANKO napisał:
i wspominam nasze przeszłe czasy słownych utarczek.

Ja też je czasem wspominam. Mieliśmy fajną zabawę, nawet kłócąc się, prawda? :)
A może po prostu temperament nas ponosił. Tak czy owak to były ciekawe czasy.

Miło Cię znowu zobaczyć, Marku. :)
Bardzo dziękuję za odwiedziny.
I dobrego dnia życzę.
Lilah dnia 20.04.2020 15:16
Nie było mnie tu wcześniej? Sama się dziwię, bo te wierutne w Twoim wykonaniu zawsze mi się podobały.

Dzięki za uśmiech. Milu! :) :) :)
Miladora dnia 20.04.2020 15:35
Lilah napisała:
wierutne w Twoim wykonaniu zawsze mi się podobały.

A mnie zawsze podobała się Twoja obecność pod tekstami. :)
Bardzo dziękuję, Lil.

Serdeczności. :)
Galernik dnia 20.04.2020 19:15 Ocena: Świetne!
Miladoro - no proszę, to jest nas więcej chodzących podobnymi ścieżkami, lub może raczej, wkraczających na podobne manowce. Owsianko, witaj w klubie.

Milu (mogę tak?), uwielbiam groteskę, absurd, czarny humor i wszelkie odmiany odlotów artystycznych w słowie, dźwiękach i obrazach. Martwych i ruchomych. Zachęcony przez Ciebie, jak tylko postawię tu ostatnią kropkę i kliknę gdzie trzeba, przeniosę się do Twoich zasobów pomieszczonych na PP. Prosząc wszakże o wzajemność (autoreklama!).

Pozdrawiam
Miladora dnia 20.04.2020 20:36
Galernik napisał:
Prosząc wszakże o wzajemność (autoreklama!).

Hahahaha... masz to jak w banku, drogi Galerniku. :)))
Choć może raczej - jak wiosła?

A jeżeli chcesz odlotu i absurdu, to zapraszam pod Shit story:
https://www.portal-pisarski.pl/czytaj/61036/shit-story

Spokojnego wieczoru. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty