Po drugiej stronie szyby
Deszcz uderzał o szybę. Katarzyna siedziała na parapecie i wyobrażała sobie, że to jej życie ścieka po szkle, zbierając po drodze cały nagromadzony brud.
Jeszcze trzy miesiące temu wszystko było proste, kariera młodej posłanki rozwijała się prężnie, stała na straży słusznej racji, której zajadle broniła. Ziarno wątpliwości nie miało szans wykiełkować na nieurodzajnej glebie jej czarno-białego światopoglądu. Do czasu. Jedno zdarzenie zmiotło ją z piedestału twardej obrończyni obyczajowości.
Mężczyzna, który potraktował ją jak bezwolny przedmiot do zaspokojenia prymitywnych żądz, pozostawił krótkotrwałe rany fizyczne i dożywotnie rany na duszy. Byle słowo, gest czy kadr będą stale rozrywać tę próbującą się zagoić bliznę. Czas, powiadają, jest najlepszym lekarzem, ale w tej sytuacji jedynie marnym felczerem. Ale najgorsze, że ten bestialski akt męskiej chuci trafił akurat na czas owulującego jajeczka. Gdzieś tam kiełkowało w niej życie. Owoc miłości?... Żałosne kłamstwo. To „coś”, bo nie potrafiła się przemóc, by nazywać spłodzone w bólu i poniżeniu dziecko inaczej, to „coś” ma już trzy miesiące. A jeszcze dzień przed tragedią wygłosiła płomienną mowę, krytykującą in vitro. Już wtedy nazywano ją żelazną damą antyaborcyjną. Ale żelazo w krótkim czasie zżarła rdza własnych doświadczeń.
Jakże teraz mogła krytykować metodę z probówki; przecież takie poczęcie wynika z miłości. Dwie osoby decydują się na maleńką istotkę, aby ją kochać, rozpieszczać, świadomie przywołać na świat i wychować. Gdzież ma się do tego owoc gwałtu? A przecież niezmordowanie wojowała o zakaz aborcji i w takich przypadkach. Kiedyś jej poglądy były proste, wierzyła w ich słuszność i sama nie podawała w wątpliwość. Teraz jej perspektywa z liniowej wykrzywiła się niczym pociągnięta pędzlem Salvadora Dali. A może właśnie teraz patrzyła szerzej? Jej debaty zawsze odbywały się na szachownicy – albo byłeś czarnym, albo białym, kompromisy to ustępstwa dla słabych. Teraz barwy te zlały się, tworząc z dwubiegunowej dichromii jedną wielką szarą papkę. Nie było kolorów, nie było przeszłości, nie było przyszłości. Czy człowiek potrafi pozbyć się nagle swoich poglądów jak świeca płomienia przy silniejszym podmuchu? Nie może. A ona nie miała czasu. Rozdarcie między dawną prostą Katarzyną a nową nieznaną istotą zdawało się nie do udźwignięcia.
Pozbądź się go, niech to „coś”, znienawidzone, rosnące gdzieś pod przeponą „coś” odejdzie” – mówiło nowe ja. – Nie zabijajcie nienarodzonych, to grzech. – Wracało echo dawnej, bezkompromisowej ja.
Deszcz znowu uderzył o szybę. Spłynęły strużkami czerwone krople podjętej decyzji.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt