Herbaciarnia - JuliaW.
Proza » Miniatura » Herbaciarnia
A A A

                „Ech, czyli nie śnię. Zaczyna się kolejny tydzień. Ciekawe, jak długo tym razem to potrwa? Mam nadzieję, że Mikołaj chociaż raz nie będzie taki dziecinny i zadzwoni wieczorem. Wspólne mieszkanie po pięciu latach związku to chyba nic dziwnego? No tak, przecież należy mu się weekend z kumplami co dwa tygodnie. Mogę poczekać. Zaraz, zaraz… Zapomniałam, że za 3 dni jest kolokwium z immunologii.”

Poniedziałkowe planowanie tygodnia w „Lawendowej” to niemalże rytuał. Natłok pracy i obowiązków zmusza do sytuacji, w której każdy nawyk pomaga stworzyć stabilną, niezmienną przestrzeń, do której nikt nie ma dostępu. Wał obronny składał się z kalendarza z żyrafą na okładce, książki czytanej już od miesiąca i tej ślicznej, białej filiżanki ze złotą krawędzią, która stawiana na równie białym spodeczku, ozdobionym trzema fioletowymi gałązkami lawendy, stanowiła bardzo uroczy komplet.
Na rozpoczęcie tygodnia zawsze piła zieloną herbatę z dodatkiem pigwy, jakby chciała wzbudzić jak największą ilość energii na nadchodzące dni.

W piątki po zajęciach relaksowała się przy białej herbacie. Jeśli wszystko przebiegło zgodnie z planem, usatysfakcjonowana rozkoszowała się wyjątkowym smakiem słomkowego naparu i zagłębiała w świecie swoich literackich przyjaciół. Czasem czytała trochę wolniej. Zwłaszcza wtedy, kiedy nie mogła dodzwonić się do Mikołaja. Nawet jeśli wiedziała, że znów zapomniał zabrać telefon albo wyszedł wcześniej do baru z Adamem i Grześkiem, denerwowała się, bo po raz kolejny nie odczuł potrzeby, by się z nią spotkać.

Dzisiaj Kasia znów przesiadywała w kawiarni. Przed chwilą poprosiła Antka o filiżankę białej herbaty. Antek był kelnerem. Czasem próbował ją zaczepić, opowiedzieć o pogodzie za oknem, a ostatnio nawet opowiedział jakiś dziwny dowcip.
Czekając na zamówienie, zaczęła szukać wzrokiem czegoś, co zajęłoby jej myśli. Zawsze uwielbiała obserwować ludzi. Jednak praktykowanie swojego hobby w lokalu musiało zderzyć się z niechęcią i zakłopotaniem potencjalnego „obiektu badań”. Dyskretne odwracanie się w kierunku inwigilatora, to przewracanie oczami pełne zażenowania i coraz intensywniejsze rumieńce na twarzy. Tak, mała kawiarnia za rogiem to raczej nie jest miejsce odwiedzane przez barwne pawie, łaknące zwrócenia uwagi na ich wachlarz piór. Pozostała jej zatem ulica, zabiegani przechodnie i zniecierpliwione korkiem samochody. Może nie był to zbyt porywający widok, ale zawsze coś. Zaraz, zaraz, coś było za tamtą taksówką. Kiedy odjechała, oczom Kasi ukazał się różowy, unoszący się w powietrzu balon o zakłamanym, popularnym kształcie serca. Już wyobrażała sobie, jak unosi ją wysoko, ponad chmury do świata, gdzie nie ma kolokwiów, egzaminów i nieczułych facetów, gdy przyszedł kelner i podsunął jej filiżankę pod nos.
- Twoja ulubiona. Mam nadzieję, że nie musiałaś zbyt długo czekać – zaczął. – A tu ciasteczko od firmy. Chyba jesteś dziś nie w sosie. Krążą plotki, że nic tak nie poprawia humoru jak trochę sacharozy – próbował coś wskórać.
- Dzięki, cukier to najlepszy przyjaciel kobiety. Oczywiście zaraz po diamentach – odparła z uśmiechem i sięgnęła po torbę, by wyjąć z niej książkę.
Otwierając ją, znalazła małą, różową karteczkę. „CZASEM WARTO ZASZALEĆ I OTWORZYĆ SIĘ NA NIEZNANE”, głosił napis.
- Czy to jakiś żart?! - wyrwało jej się. Jakieś dwie panie, gorączkowo plotkujące o sąsiadce, która trzeci raz poprawiała testament, zamilkły i wraz z resztą gości spojrzały ze zdziwieniem na Kasię.
- Wszystko w porządku? - zapytał pewien mężczyzna w garniturze wychylając się zza dużej gazety z szarego papieru.

- Tak, przepraszam. Chyba za głośno ostatnio myślę – odpowiedziała, czerwona ze wstydu.
Nie wiedziała, co zrobić. Przerażał ją fakt, że ktoś był tak blisko niej, szukał czegoś w torbie, zdążył włożyć ten liścik, a ona niczego nie zauważyła. Kiedyś to wieczne zamyślenie i bujanie w obłokach wpędzi ją w kłopoty. Mama zawsze powtarzała, że nie powinna być tak rozkojarzona. Dlaczego, zamiast wziąć sobie te uwagi do serca, oskarżała matkę o brak zrozumienia dla jej wrażliwości?
Pomimo tych złych myśli, które przepełniały jej głowę, poczuła się w pewien sposób wyjątkowa. Ktoś zadał sobie tyle trudu, by to zrobić.
Spojrzała za okno i znów zobaczyła różowy balon. Nadal unosił się tam, gdzie kwadrans wcześniej. Zerknęła z powrotem na karteczkę i przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Dopiła szybko herbatę, nie bacząc na to, że jest zbyt gorąca i pospiesznie wyszła z „Lawendowej”.
Oczekiwanie na zielone światło przy przejściu przez pasy trwało całą wieczność. Kiedy wreszcie się pojawiło, szybkim krokiem ruszyła w stronę balonu. Odwiązała go od słupka i zauważyła, że ktoś przyczepił do niego kolejną kartkę. Tym razem była większa, biała i po rozwinięciu okazało się, że ktoś umieścił na niej mapkę.
Pomyślała o napisie na liściku i postanowiła podążyć za mapą. Po jakiś czterdziestu minutach dotarła do parku. Już w drodze zorientowała się, że to ten, gdzie często chodzi ze swoim psem. Czuła, że tajemniczy żartowniś dobrze ją zna. Zaprowadził ją do jej ulubionego miejsca w mieście, ba, wybrał nawet ławkę. Dokładnie tę, na której lubiła siedzieć i rysować, kiedy tylko na zewnątrz robiło się cieplej. Podążała do celu z duszą na ramieniu, próbując sobie wyobrazić, kim on może być.
„Jeżeli jest obcy, skąd tyle o mnie wie? A jeśli się znamy, nie rozumiem, po co ta cała gra. Odważyłam się tylko dlatego, że popołudniami jest tu dużo spacerowiczów”. Myśli kłębiły się w jej głowie, powodując na zmianę złość, strach i zniecierpliwienie.
Wreszcie zza drzew wyłonił się fragment ławki. Nieświadomie zaczęła zwalniać krok. Postanowiła podejść od tyłu, żeby w razie czego móc się niepostrzeżenie wycofać.
„To niemożliwe! Skąd on się tu wziął?” Idąc do parku cicho liczyła, że może Mikołaj postanowił wydorośleć i powiedzieć jej coś ważnego. Nie spodziewała się, że to będzie Antek.
Czując, że ktoś się do niego zbliża, wstał i odwrócił się w stronę Kasi. Przywitał się z uśmiechem, udając, że nie dostrzega jej zaszokowanej miny.
- Długo zbierałem się w sobie. Może pójdziemy razem na piknik? Pomyślałem, że to dobry dzień na spędzenie czasu w parku. Zwłaszcza, że jest tak słonecznie, a tobie humor chyba nie dopisuje? Dasz się zaprosić?- powiedział wskazując na duży, wiklinowy kosz, pełen po brzegi i nakryty kolorową serwetką.
- Czemu nie? Ale mam jedno pytanie. Skąd tyle o mnie wiesz? Mikołaj nawet nie wie, w którym parku spędzam czas.
- Czy jest coś dziwnego w tym, że interesuje mnie, gdzie bywa i co lubi najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widziałem? - odparł.
To był pierwszy z wielu pikników, na które razem poszli. W międzyczasie chodzili też do kina, a później zaczęli razem biegać, gotować, aż wreszcie wspólnie zmywali, prali, oglądali telewizję i zamieszkali.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
JuliaW. · dnia 18.02.2018 10:13 · Czytań: 327 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 12
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Niczyja dnia 18.02.2018 10:36 Ocena: Bardzo dobre
Sliczne opowiadanie:)
Jedyne co bym zmienila to tytul, na - "Herbaciarnia"
Pozdrawiam, bez kawy jeszcze,
Niczyja
Darcon dnia 18.02.2018 10:44
Mnie już niestety tak nie urzekło, chociaż rozumiem (chyba) zadowolenie Niczyjej. Pewnie co druga, jeśli nie każda studentka chciałby zostać tak zaproszona na piknik. Takie to słodziutkie, romantyczne, ale niespecjalnie oryginalne. Ot, krótka romantyczna wprawka. Bez większych emocji, przekazu, czy puenty. Czy zawsze to wszystko musi być w utworze? Oczywiście nie.
Oczekuję jednak czegoś więcej niż pełnego, wiklinowego kosza.
Za to warsztatowo jest całkiem dobrze, a to jest znacznie ważniejsze. Historie bowiem, to rzecz czysto subiektywna, jednym mogą się podobać, innym nie. Warsztat zaś to podstawa, żeby w ogóle móc pisać historie. :)
Pozdrawiam i witam na portalu.
JuliaW. dnia 18.02.2018 11:08
Dzień dobry :)

Niczyja, rzeczywiście piszę tu o samej herbacie :O Zdecydowanie przyznaję Ci rację. Dzięki :)

Darcon, tak się złożyło, że miałeś okazję przeczytać jeden z moich pierwszych tekstów. Postanowiłam znaleźć sobie zajęcie w przerwie między studiowaniem a zakuwaniem. Zdaję sobie sprawę, że jest to infantylna i słodziutka historyjka, ale dzięki niej mogłam się bardzo odprężyć. Mam jeszcze trochę pomysłów w głowie, więc może któryś z nich Cię porwie ;) Dziękuję za szczere opinie. Są naprawdę pomocne :)
Silvus dnia 19.02.2018 23:59
Kategoria to "długie", ale to opowiadanie nie jest długie. Czemu taka? :)

Bardzo dobry pomysł, ale widać, że chciałaś napisać miniaturę, bo traktujesz niektóre wątki skrótowo. Końcówka zaś szczególnie dziwnie odstaje. Choć sama w sobie nie jest zła, ale wcześniejsze akapity nie sugerują w żaden sposób jej zwięzłości; raczej myślałem, że coś jeszcze będzie się dziać w tym parku, może na pikniku, może potem...

Więc temat dobry - ja bym go rozwinął - ale nic na siłę, tu trzeba ostrożnie. Z bohaterką nie mogłem się utożsamić; chyba została potraktowana, szczególnie w ostatnich akapitach, trochę po macoszemu.

Pozdrawiam, Silv.
JuliaW. dnia 20.02.2018 00:35
Silvus, kategorię wybrałam troszkę po omacku, dlatego że nigdy nie miałam za wiele wspólnego z pisaniem i troszkę niezdarnie poruszam się w tym temacie.

Ostatnie akapity rzeczywiście są niedopracowane, chociaż nie chciałam opisywać samego pikniku. Bałam się, że mogę przesłodzić. To samo dotyczy opisów bohaterki. Odniosłam wrażenie, że dużo mówię o niej na samym początku i sądziłam, że przesadzę. Może powinno być to rozmieszczone bardziej równomiernie. Wtedy żadna z części by nie przeważała.

Dziękuję za opinię, słusznie zwróciłeś mi uwagę zwłaszcza na końcówkę.

Pozdrawiam, Julia :)
Silvus dnia 20.02.2018 12:41
JuliaW. napisała:
Silvus, kategorię wybrałam troszkę po omacku, dlatego że nigdy nie miałam za wiele wspólnego z pisaniem i troszkę niezdarnie poruszam się w tym temacie.

Rozumiem. W takim razie chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by zmienić, na przykład, na "Miniatura". :)
JuliaW. dnia 20.02.2018 13:12
No tak... Gotowe ;) Zapominam, że mogę na bieżąco edytować tekst.
Silvus dnia 20.02.2018 16:04
Cytat:
po 5 la­tach związ­ku

Słownie "pięciu".

Cytat:
co 2 ty­go­dnie

Jak wyżej.

Cytat:
za 3 dni

Jak wyżej.

Cytat:
Wał obron­ny skła­dał się z ka­len­da­rza z ży­ra­fą na okład­ce, książ­ki czy­ta­nej już od mie­sią­ca i tej ślicz­nej, bia­łej fi­li­żan­ki ze złotą kra­wę­dzią, która sta­wia­na na rów­nie bia­łym spodecz­ku, ozdo­bio­nym trze­ma fio­le­to­wy­mi ga­łąz­ka­mi la­wen­dy, sta­no­wi­ła bar­dzo uro­czy kom­plet.

Wygląda na to, że to sama filiżanka stanowi komplet, a przecież to filiżanka razem ze spodeczkiem.

Cytat:
Dys­kret­ne od­wra­ca­nie się w kie­run­ku in­wi­gi­la­to­ra, to prze­wra­ca­nie ocza­mi pełne za­że­no­wa­nia i coraz in­ten­syw­niej­sze ru­mień­ce na twa­rzy.

Opisujesz to, co robią ludzie, czy to, co robi Kasia?

Cytat:
Tak, mała ka­wiar­nia za ro­giem to ra­czej nie jest miej­sce od­wie­dza­ne przez barw­ne pawie, łak­ną­ce zwró­ce­nia uwagi na ich ko­lo­ro­wy wa­chlarz piór.

Skoro wiemy, że pawie są barwne, być może nie potrzeba już wspominać, że wachlarz piór jest kolorowy.

Dialogi rozpoczynasz od łączników, podczas gdzie indziej używasz półpauz. Powinno być ujednolicone - wszędzie albo łączniki, albo półpauzy. Albo myślniki. ;) Ja na przykład ostatnio zakochałem się w półpauzach.

Cytat:
„CZA­SEM WARTO ZA­SZA­LEĆ I OTWO­RZYĆ SIĘ NA NIE­ZNA­NE.” gło­sił napis.

Czy kropka po "nieznane" jest niezbędna? Jeśli nie, to ja bym ją usunął, bo potem, po cudzysłowie, potrzeba przecinka.

Cytat:
akiś żart?!-

Brak spacji przed łącznikiem.

Cytat:
wy­rwa­ło jej się z ust.

Bez "z ust", bo prawdopodobnie tylko tak mogło się wyrwać. ;)

Cytat:
w po­rząd­ku?-

Brak spacji przed łącznikiem.

Cytat:
ba, wy­brał

O jedną spację za dużo.

Cytat:
się za­pro­sić?-

Brak spacji przed łącznikiem.

Cytat:
wi­dzia­łem?-

Brak spacji przed łącznikiem.

Cytat:
aż wresz­cie wspól­nie zmy­wa­li, prali, oglą­da­li te­le­wi­zję i miesz­ka­li.

Napisałbym "zamieszkali".
purpur dnia 20.02.2018 16:18
Muszę się do czegoś przyznać...

Zazwyczaj tak nie robię, bo wypaczają mi obraz, ale jakoś tym razem zerknąłem na komentarze moich poprzedników.

No i tak - na pewno lekko zakrzywiły mi obraz, ten który był, zaraz po przeczytaniu, ale tak nie do końca :p

Powiedziałbym, że większość tekstu przeczytałem z lekkim zainteresowaniem, nawet jakoś to się toczyło. Nie powiem, balonik mnie zainteresował, mimo że był aż nadto czerwony ( no nie było to najsubtelniejsze na świecie :). Tylko, że to strasznie grubymi nićmi szyte było...

Cytat:
Nadal unosił się tam, gdzie kwadrans wcześniej.
- piętnaście minut trwało przeglądanie tajemniczej karteczki? Wiem, wiem, marudzę, ale jakoś to mi przeszkodziło :)

Cóż, historyjka dla odprężenia autora - tak bym podsumował ten tekst :)

Tymczasem pozdrawiam,
pur
Dobra Cobra dnia 28.02.2018 03:56
Jakby wyrzucic z samego końca: i zamieszkali, opowiadanie miałoby o niebo lepsze zakończenie.

JuliaW,

Teraz takie czasy, że każdy tworzy, więc i Ty zaczęłaś :) pisać. Ale wszak każdy powod jest dobry...

Miło się czyta tę bezpretensjonalną opowiastkę. Wszak wiadomo, że każdy kiedyś zaczynał. Kto wie, może zostaniesz wierną pisaniu? A może po zakuwaniu i egzaminach udasz się w jasyr do korporacji, która zabije Twego ducha, jednocześnie przysparzając dóbr materialnych i zapomnisz o tworzeniu.

Kto wie...


Fajnie było gościć u Ciebie.

Pozdrawiam,

DoCo
JuliaW. dnia 28.02.2018 15:22
Dobra Cobro, korporacyjny potwór raczej mi nie grozi ;) dobrze jest czasem coś powymyślać choćby dla samego relaksu. Chyba wszystkich razi zakończenie, ze mną włącznie. W wolnej chwili naniosę choć trochę poprawek, włącznie z tymi wskazanymi przez Silvusa.

Pozdrawiam i dziękuję za poświęcenie mi uwagi :)
Dobra Cobra dnia 01.03.2018 20:09
A to kamień z serca spada, że korporacyjność nie grozi. A wymyślanie to fajniutka sprawa :)

Pozdrawiam cieplutko,

DoCo
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty