Wylazł z akwarium krokodyl, wygramolił się jakimś cudem przednimi łapami. Na dywan spadł z kredensu. Pokręcił się po pokoju i stwierdził, że to bez sensu. Dostrzegł go kot, co spał na fotelu. Skoczył na gada z góry i z sykiem wbił w zieloną skórę pazury. Krokodyl nie był głupi, wiedział że kot go nie głaszcze, więc kontratakował przytrzaskując ogon koci w zębatą paszczę.
- Puszczaj. - zdawał się mówić krokodyl przez zęby.
- Puszczaj! - piszczał kot ugryziony.
Szmery na dywanie obudziły psa co spał przy ścianie. Zerwał się na środek pokoju, gdzie dwóch się biło na solo. Chwycił za ogon gada w zęby:
- Puszczaj kota potworze!
- Puszczaj zielony!
- Puszczaj czarnuchu!
...
Minęła ruska minuta:
Pokręcił głową krokodyl i puścił kota.
On od początku wiedział, że to głupota.
Mało tego, już kiedy spadał z kredensu wiedział,
że będzie bez sensu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
valdens · dnia 25.02.2007 09:17 · Czytań: 813 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: