Róża Wiatrów - Niczyja
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Róża Wiatrów
A A A
Od autora: O miłości troszkę inaczej...

Róża Wiatrów

 

- Jeszcze tylko tydzień – powiedział cicho Wiktor.

- Aż tydzień – zawtórowała mu ledwie słyszalnie Róża.

- Kochanie, to raptem kilka dni i znów będziemy razem.

- Jeden dzień. Jeden jedyny dzień w roku – skarżyła się rozpaczliwie. – Ja tak dłużej nie chcę. Nie mogę.

 

Mieszkanie było puste, a jednak dało się słyszeć ciche szepty zakochanych. Z każdym dniem natężenie ich głosów narastało, jakby skądś przybywali, zbliżali się do świata. I w końcu nastał szósty marca. Ktoś zerwał kartkę z kalendarza i nastał ich dzień. Dzień Róży i Wiktora.

Gdy tylko pierwsze promienie słońca musnęły kredową kartkę, natychmiast się obudzili, przecierając zaspane, ale upojone szczęściem oczy.

- I zaczął się nasz raj – radośnie zakrzyknął Wiktor, przechylając literki swego imienia w kierunku partnerki.

- Oby trwał jak najdłużej. Może słońce później dziś pójdzie spać… – zadrżała wzruszona Róża, wtulając się w ramiona sąsiada.

- To będzie nasz dzień, tylko dla nas. Możemy robić wszystko, jakby cały świat przestał istnieć.

- Chcę kochać i być kochaną, ale nieustannie. Nie tylko przez jeden dzień w roku. To niesprawiedliwe.

- Różo moja najdroższa, żyjemy tak wiele lat. Nie ma innej drogi do szczęścia.

- Czekać, czekać, czekać… Wciąż tylko o tym słyszę. A jak się już doczekam, to dzień umyka nam w oka mgnieniu.

- Daj spokój, moja mileńka. Cieszmy się tym, co mamy. Cieszmy się sobą. Nasze dziś dopiero się zaczęło.

 

Słońce wspinało się po drabinie nieba, kartka z kalendarza coraz bardziej jaśniała w jasności. Nie skrywała już nic, wszystko było jawne, piękne i czyste w swej prostocie. Bo prawdziwa miłość nie zna wstydu, kłamstwa i brzydoty. Jest sama w sobie cudownością. Jest robieniem niczego i wszystkiego jednocześnie. Trwaniem w bezruchu przytulenia i szalonym tańcem szczęścia. Oczekiwaniem i spełnieniem zarazem. Tęsknotą i radością. Kalejdoskopem, który skrywa wszystkie kolory tęczy i figury z marzeń.

Zmęczeni, nasyceni sobą zacichli. Słońce stało już wysoko na niebie.

- A może byśmy tak złamali reguły gry… - zaczęła nagle Róża – i uciekli!?

- Nie! Nie możemy. Wiesz przecież czym to grozi.

- Takie tam gadanie. Nikt niczego nie udowodnił, bo nikt przedtem tego nie robił. Może dlatego właśnie warto spróbować?

- A wiesz, że wtedy może być inaczej? Chcesz tego? Nie boisz się zmian? – spytał zalękniony Wiktor.

To on zawsze potulnie poddawał się wszelkim zasadom, choćby nawet się z nimi w głębi duszy nie zgadzał, podczas gdy Róża była buntowniczką. Ona pragnęła maksimum wszystkiego.

- Nie! Nie boję się. Jestem gotowa na zmiany. Dojrzałam do nich.

Wiktor ciężko westchnął.

Słońce powoli chyliło się już ku zachodowi. Klucz w zamku zazgrzytał i do pokoju wszedł starszy mężczyzna. Założył kapcie i powędrował do kuchni nastawić czajnik. Róża i Wiktor znali na pamięć ten rytuał. Potem szybko zje kolację, jak zwykle dwie parówki z musztardą i kromką ciemnego pieczywa grubo posmarowanego masłem. I z parującą herbatą w szklance zapadnie się w miękki fotel, w którym po chwili zaśnie. Głowa opadnie nad nierozpoczętym artykułem w gazecie, herbata wystygnie, na zewnątrz zapadnie zmrok.

Róża i Wiktor ciesząc się ostatnimi chwilami szczęścia, drżeli już na myśl, że ich dzień dobiega końca. Smutny mężczyzna niedługo obudzi się po wieczornej drzemce, wstanie z fotela i z automatu zerwie kartkę z kalendarza. Ich wspólny czas, choć tak krótki, zostanie jeszcze bardziej ograniczony.

Mężczyzna przecierając zaspane oczy, pił zimną herbatę. Położył ręce na poręczy fotela, aby łatwiej było mu wstać.

- To nasza ostatnia szansa – wykrzyknęła nagle Róża. – Skaczemy!

- Dokąąą…? – Wiktor nie zdążył spytać, gdy złapała go za rękę.

I frunęli już. Zdążyli odbić się od kartki z kalendarza, którą już schwyciła pokryta zmarszczkami starcza dłoń, zmięła i wrzuciła do kosza na odpadki.

- Chciałeś tak skończyć? – spytała odważnie Róża –  Jak co roku, na tym ziemskim śmietnisku?

Wiktor milczał, obawiając się co z tego wyniknie. Z ich nieposłuszeństwa odgórnym nakazom. Jak to się dla nich skończy. Przeraźliwie bał się zmian, a tu nagle wylądowali na innej planecie. Jej powierzchnia była zimna i gładka. Śliska. Otaczała ich czerń, i nie była to tylko ciemność nocy.

- To Róża Wiatrów! – oznajmiła wszechwiedząca Róża. – Tutaj właśnie sterowałam nasz lot.

- Ale przecież wiesz… - Wiktor zamilkł z przerażeniem – To miejsce może przynieść najdrastyczniejsze zmiany. Nieodwracalne.

- Wiem, kochany. Biorę na siebie to ryzyko. Teraz już nie ma drogi odwrotu.

- Zatem czas zacząć żyć, zachłannie. Przez cały rok.

- I wcale nie musimy iść od razu spać, chociaż jest noc.

- Jestem potwornie zmęczony. Muszę się zdrzemnąć, chociaż trochę.

- Dobrze, śpij kochany śpij. Mamy całe życie przed sobą…

 

*****

Nazajutrz obudzili się później niż zwykle. Marcowa noc była wyjątkowo krótka. Słońce już od kilku godzin operowało na niebie. Mieszkanie stało puste.

- Wstawaj! Szkoda dnia – zakrzyknął energicznie Wiktor.

- Spać. Ja chcę spaaaać – marudziła Róża, okręcając się senną kołderką.

- A kto mnie budził po nocy? I nie dawał spać.

- Było tak zimno. Silne wiatry przewiercały mnie na wylot. Moja głowa.

- Sama chciałaś zmian, więc nie narzekaj.

- Ja nie narzekam. Ja tylko dzielę się z tobą moimi odczuciami.

- Dobrze, już dobrze. Nastał pierwszy dzień nowego świata.

- Widzę. Dookoła czarny ocean, jak u Lema.

- A czy tam też wiały takie wiatry? – dopytywał Wiktor.

- Tego nie wiem. Pamiętam jeszcze, że były tam dwa słońca. Niebieskie i rude – roześmiała się wreszcie Róża. – Mam nadzieję, że tutaj jest tylko jedno.

- Wkrótce się przekonamy – odparł pogodnie, jak zazwyczaj Wiktor.

 

I zaczęli nowe życie na Róży Wiatrów. Płynęli dniami i nocami po jej trójkątach, zawracając tam, gdzie kończył się świat. Przywarci jak magnesem, nie mogli stamtąd odejść. Utonąć. Spaść. Ani odlecieć dokądkolwiek. Lodowate wiatry nocami mroziły głowy, piaskowe burze raniły oczy za dnia. Czyżby to była kara ze nieposłuszeństwo Róży? Za jej  brak pokory? Niecierpliwość? Zachłanność?

Nie minęło kilka tygodni, gdy bóle głowy na które uskarżała się nieustannie były już nie do zniesienia. Nie mogła spać. Jeść. Cieszyć się nowym światem. Z nostalgią zaczęła wspominać raj utracony, który podobnie jak Ewa porzuciła dla nieznanej pokusy, pociągając za sobą Adama. Ku ich wspólnej zagładzie.

Wiktor patrzył na znękaną bólami Różę. Nie mógł jej pomóc. Łagodność nie leczyła bólu. Nie koiła zszarganych bezsennością nerwów. Z niepokojem obserwował zachodzące w niej zmiany. Miała zaniki pamięci. Nie pamiętała krótkotrwających, bieżących wydarzeń. Nie stawały się one pamięcią długotrwałą. Nie miały szansy. Silny wiatr wywiewał z niej wszystko, co nowe. Atakował również nachalnie stare utrwalone w pamięci fakty. Wiktor płakał po nocach, widząc jak jego ukochana odchodzi. Gaśnie. Jak jego dawna Róża, staje się obcym kimś. Jak postępuje w niej straszliwa i nieuleczalna choroba Alzheimera.

W ich dawnym świecie dotykała jednako obie płcie. Tutaj, na Róży Wiatrów dotykała swoją powolną śmiercią kobiety, winowajczynie przeciw ustalonym porządkom, zdrajczynie praw i obyczajów.

Patrzył w jej oczy, które już nie rozpoznawały jego, niczego. Widział w nich pytanie, na które nie znał odpowiedzi. Ile jeszcze jej zostało miesięcy? Dni? Godzin?

Pozostały w niej puste przestrzenie mózgu, jak komnaty w opuszczonym zamku. Grube mury czaszki nie strzegły już niczego. Wszyscy uciekli, zabierając wszystko. Nie zostało już nic. Najmniejsze wspomnienie, ślad pamięci. Najlżejszy uśmiech, błysk oczu. Nic.

Wiktor wiedział, że to kara zesłana na nią za nieposłuszeństwo. Nie mógł jednak przestać jej kochać. Kochał aż do końca.

 

 

(10 marca 2018), świeżo po lekturze Lema.

 

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Niczyja · dnia 16.03.2018 13:37 · Czytań: 562 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 14
Komentarze
Lilah dnia 13.04.2018 19:32
Bardzo wzruszające, Niczyjko. Kobiety są odważne, ale płacą za to, niestety.

Pozdrawiam Cię serdecznie, :) Lilah
Niczyja dnia 13.04.2018 21:06
Masz rację, Lilah, niestety...
Dziękuję za zaglądniecie do mojej miniatury.
Tylko Ty o niej wiesz i Ktoś mi bliski. Wam obojgu spodobała się:)

U mnie burza, grzmi i błyska się,
Niczyja
Lilah dnia 13.04.2018 22:02
Niczyja napisała:
Tylko Ty o niej wiesz i Ktoś mi bliski.

To jestem zaszczycona. :)
Niczyja dnia 13.04.2018 22:08
Ja również:)
Gramofon dnia 25.04.2018 15:01
Pomysł z kartką kalendarza świetny, niestety jak dla mnie z różą wiatru już nie.
Niczyja dnia 25.04.2018 22:05
Dziękuję, że wpadłeś, Gramofonie, chyba po raz pierwszy do mnie:)
Czyli połowicznie się podobało, co cieszy, a czemu Róża Wiatru już nie?
Gramofon dnia 25.04.2018 22:13
Przekombinowane jak dla mnie, a jednocześnie nie udźwignełaś tego przekombinowania.
Niczyja dnia 25.04.2018 22:22
Możliwe, każdy widzi utwór inaczej. Podobnie jest z miłością, ta sama osoba wzbudzić może czyjeś gorące uczucia, a u kogoś innego obojętność lub wręcz nienawiść.
A życie toczy się dalej, czy tego chcemy, czy nie...
Jaga dnia 30.04.2018 22:56
Lubię narrację prowadzoną z innej perspektywy niż ludzka, choć personifikując imiona, rzeczy przedmioty nadal chcemy, by czuli jak my, a może oni chcą czuć inaczej... ;)

Znowu kobieta jest tą, która namawia mężczyznę do odkrycia czegoś nowego, do czynu, mimo zakazu, jak biblijna Ewa;) Tak, kobiety są odważne i chcą czegoś więcej. To one poruszają ten świat (nie, nie jestem wojującą feministką) .
Dla mnie Twoje opowiadanie jest o przekraczaniu granic. Nie wiem czy dobrze je odczytałam, ale to moje czytelnicze prawo- zrozumieć tak, jak czuję.
Dziękuję za ciekawą lekturę.
Pozdrawiam ciepło,
Jaga
Niczyja dnia 03.05.2018 02:01
Może tak jest, jak piszesz, Jago ;)

Ale, odwaga wymaga odwagi, ponadprzeciętności. Za nią jednak, niestety się płaci, zbiera się owoce, których inni, potulni i grzeczni nie doświadczą nigdy. Będą jałowi, od początku do końca.
Podoba mi się Twój odbiór, choć każdy ma prawo do własnego zdania, zarówno autor, jak i Czytelnik.
Cieszy mnie Twoje czytanie.
Pozdrawiam słuchając słowika:)
Niczyja
skroplami dnia 03.05.2018 15:17 Ocena: Świetne!
Nie wiedziałem że Lem takie oddziaływanie ma, na pisanie :). Faktem, w treści powyższego można dostrzec wiele jego odcieni :). Czyli autorka pokochała Lema :). Kiedyś też kochałem ;).
Oprócz elementów fantasy czy sci fi, w opowiadaniu najnormalniejsza poezja, uczuć :). Dzień i noc, i węzeł z serc :). Tak, najzwyklej piękne. I przeczytałem trochę dawno powyższe, tekst został i w końcu dwa słowa :). "Powiew" który tworzą słowa normalnie czochra, myśli w głowie i włosy na :), a serce wzdycha :).
Niczyja dnia 05.05.2018 12:32
Skroplami, cieszę się, że jesteś:)
Czy pokochałam Lema? Ależ ja nikogo nie kocham. Nigdy nie kochałam. Chyba nie potrafię. Osoby, których nie nauczono miłości nie potrafią kochać. Są kalekami do końca życia...
Jak ptak, który nie potrafi latać i w końcu stanie mu się krzywda.

Ale wracając do Twojego komentarza.
Polubiłam Lema, fakt, zrobił na mnie wrażenie swoim pisaniem :)

Pięknie to napisałeś, co bardzo mnie raduje:)
Ciesz się więc słowami, tym czochraniem włosów i wzdychaniem serca.
Pewnie już nigdy niczego takiego nie napiszę. Nie ma tego we mnie już. Odeszło gdzieś...

Pozdrawiam, Niczyja
skroplami dnia 05.05.2018 13:17 Ocena: Świetne!
Nie ma:)? Nie ukrywaj że nie ma.
Tak napisać może tylko ten, kto czuje :).
I "mądralo", przepraszam ale to ad Twojego "nie ma we mnie", Bóg dał nam miłość do serc. To od nas zależy co "z tym" robimy. Oczywiście, są też inne serca w nasze celujące i rwące zębami, bo ich sumienie, wychowanie, doświadczenia, jak ogień i poprzypalały tych serc właścicieli.
Wskazujesz na to co otrzymałaś, jak na naukę. To tylko jedna z nauk, a jest ich wiele.
Dobra, przyznaję, zdenerwowałaś mnie :(. Nie tym, że nie kochałaś. A tym "nie potrafię" :(.
Niektórzy znajdują miłości w nadmiarze, inni poszukują i odnajdują lub otrzymują, u kresu często. Inni, są przez nią poszukiwani :). Nie chcę rozważać co dalej w tym "gąszczu". I :), uwaga. Miłość to nie tylko jej do niego i jego do niej :). Jej definicja i stan "materialny bezmateri", jest jak ocean. I bywa, miłość często nieszczęśliwa :(. O co z oceanem? Np. miłość do dziecka, niekiedy nie da się porównać.
Tak, kończę :), za dużo. Przepraszam jeśli uraziłem. Nie "denerwuj" ;).
I :). Nieraz warto się jej poddać, pomimo też nieraz, zawodu że to jednak "nie". Ale "poddanie" budzi lub pozwala obojgu, inne "coś" dostrzec co pomiędzy, i staje się "coś" żywym, pulsującym w obojgu, CZYMŚ :).
Niczyja :), sytuacji, możliwości, miłości odmian, prawdopodobnie nie da się policzyć, bo tak wiele ich, i ziemskie i nieziemskie, że trudno skojarzyć bo czasu brak :(, życie tak krótkie.
Iiii...... ;), nie denerwuj. Albo dobra, denerwuj :).
Nie, nie jestem kobietą :). Ale tak często zachowują się kobiety ;). Zmienność ich jak hak pod żebra ;).
Czyli? Czyli nieraz postępuj jak mężczyzna ;).
Bierz ją, tą miłość, chociaż wciąż niepewna czy też niepewny on, no i Ty.
Pozdrawiam, trzymam serca kciuki za ;).
Niczyja dnia 05.05.2018 22:34
Skroplami, nie uraziłeś, ani nie zdenerwowałeś. Niby czemu ;)
Dziękuję, że próbowałeś coś we mnie odnaleźć, ale już za późno.
Jestem już martwa i taka pozostanę.

Ja już nie wierzę w bajki, już nie, ale cieszę się, że Ty nadal wierzysz :)

Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty