Gdy wszedłem do salonu przeszył mnie krótki dreszcz grozy - rysy mojego wujka Rudiego wyostrzyły się i to bardzo. Siedział w fotelu, miał na sobie niebieski szlafrok, z najnowszym Newsweekiem na kolanach. Położyłem mu dłoń na barku i pocałowałem w policzek. Usiadłem na bliskiej kanapie. Przyjechałem do Londynu aż z Nowego Jorku, mój ukochany uncle, dostałem informację od ciotki, że "to wszystko" zmierza już w jednym kierunku. Rzeczywiście te wyostrzone rysy musiały we mnie zmienić perspektywę postrzegania, można było wyczuć, że śmierć krąży już wokół tego domu (o ile nie zadomowiła się gdzieś bliżej, na przykład obok mnie, na kanapie).
- Wiem po co przyjechałeś Dominik, chciałbyś się zapewne dowiedzieć wreszcie czegoś o swojej matce. - Nie chciałem go oszukiwać, bo oprócz oczywistej do niego miłości, pchała mnie do Anglii niezmienna ciekawość i jego obietnica, że gdy "będzie już blisko" to być może mi to opowie. - Dobrze, więc zaraz zacznę.
Zaczął szukać czegoś na stoliczku, mało brakowało a rozlałby herbatę, ciotka musiała mu przekazać, że przyjadę, sięgnął do tyłu, pod opasłą "Wojnę i Pokój" chcąc coś pod nią wymacać, Newsweek spadł z szelestem na jego stopy. Wyciągnął fotografię, tak - nie ulega wątpliwości, że mojej matki, widziałem ją wiele razy, została zrobiona gdy miała czternaście lat, trzy lata przed śmiercią. Więc wyciągnął ją bardziej dla siebie, dla odświeżenia tych wszystkich wspomnień, niż dla mnie.
- Widzisz, Dominik, to nie jest łatwa historia. Ale czasem przychodzi dzień, czujesz tę słabość, która karze ci coś do końca opowiedzieć albo zamilknąć na wieki. - Jakby nie do końca chciał wydobyć z siebie to wszystko, jakby zmuszał swój język do mówienia.
- Co się stało z moją matką, wujku Rudi, co się stało z Annie? - poczułem smak nadużycia wymawiając to "Annie", ale stwierdziłem, że muszę mu dać jakiś impuls, coś co zapoczątkuje opowieść.
- Nikt tej historii nie słyszał ode mnie, a ja poznałem ją w pełnej wersji od siostry mojej matki, siostry twojej babci gdy byłem już dojrzałym człowiekiem. Mało osób o tym wiedziało, ale twój dziadek miał babkę Żydówkę, był ćwierć Żydem. Widzisz, mój ojciec był w SS, udało mu się wstąpić tam po ślubie. W SS wymagało się czystej krwi, najpierw więc musiał pozbyć się babci, która kalała jego czystą aryjskość, oczywiście pozbyć w sensie formalnym. Musiał dać sowitą łapówkę w urzędzie w którym się urodził, lokalni urzędnicy podmienili dokumenty, ale na pewno zachowali oryginały. Zgaduję, że był to największy sekret w mojej rodzinie. Do gestapo dotarła depesza: "Carl Bieler, oficer SS, major, jest ćwierć żydem, fałszował dokumenty na temat swojego pochodzenia". Wiadomość dostała się być może nawet do samego szefa SS, może Hitlera, nie wiem. Odkryto, że Carl ma babkę Żydówkę, że przekupił urzędników, żeby podmienili dokumenty. Podobno jeden z dowódców wpadł w szał, chciał kary, która byłaby nauczką dla wszystkich. Gestapo pojawiło się w naszym domu, mnie i Annie wtedy nie było, byliśmy u dziadków. Zabrali nasze trzy siostrzyczki, gdy matka spytała się gdzie je zabierają, odpowiedzieli, że dziewczynki są Żydówkami, że muszą to zrobić. Decyzja należała do niej - czy chce z nimi jechać. Jak wiesz, matki nigdy nie zostawiają swoich dzieci, nawet gdy jadą z nimi na pewną śmierć. Matka nie była głupia, wiedziała, że są obozy, co nazizm robi z Żydami. Więc wsiadła do czarnego samochodu i nigdy więcej o niej, ani o nich nie słyszano. - Pociągnął duży łyk wody, obejrzał swój nadgarstek, którym przed chwilą obtarł sobie czoło jakby chciał sprawdzić jak wiele ma tam wilgoci. Chciałem, żeby już wrócił do opowieści o Annie, starszej od niego gdy odeszła, ale z teraz z każdym dniem coraz młodszej. - Pamiętam, że to było krótko przed końcem tej historii, a końcem była oczywiście śmierć naszych sióstr, ojca i matki. Wstałem w środku nocy, bo nie było Annie w pokoju, zawsze spała obok, na większym łóżku. Więc zszedłem po schodach na dół w białej piżamie, cały zapłakany, miałem pewnie sześć, może siedem lat. I nawoływałem, raz cicho raz głośno - Annie, gdzie jesteś? - Chodziłem tak w kółko, po każdym pokoju, szukając mojej starszej siostry. - Annie? Annie? - Szukałem wciąż i wciąż. Już wchodziłem na górę gdy usłyszałem dwa krótkie damskie jęknięcia, jakby czymś przytłumione (teraz domyślam się, że ręką). Otworzyłem pokój i zobaczyłem mojego ojca z Annie, która siedzi na przeciwko niego. Była zapłakana, jej długie włosy były rozpuszczone, w blasku lampy zielonoszare oczy płonęły jakby były oczami lamparcicy, miała obciągniętą do połowy ud koszulę nocną.
- Rudi, co tutaj robisz? Czemu nie śpisz?
- Nie mogę spać. - Odpowiedziałem, cały zasmarkany połykając cały czas sól.
- Więc snujesz się po domu jak duch? Czemu nie poszedłeś do mamy?
- Obudziłem się a ciebie nie było.
- Tata przekłuł mi uszy.
- Boli cię? Dlatego płaczesz?
- Trochę, już nie płaczę, już wszystko w porządku. Dawno nie nosiłam kolczyków więc dziurki w uszach mi zarosły.
Zamilkł, pewnie zaschło mu w gardle, był już zmęczony, jego oczy zdawały się blaknąć a rysy jeszcze bardziej wyostrzać.
- Więc już wszystko wiesz, Dominiku? Rozumiesz? To twoja matka wydała swojego ojca do gestapo, napisała tę krótką wiadomość. Miała już dość tego wszystkiego, tego ciągłego molestowania, podobno ojciec wkładał jej już palce od dłuższego czasu. Wspomnienie o przekłuwaniu uszu, miało swój dalszy ciąg następnego dnia. Rano przy śniadaniu ojciec powiedział, że kto chce być piękny musi cierpieć, przezorny, pewnie bał się, że coś wypaplam więc chciał utrwalić we mnie przekonanie, że to tylko niewinne kolczyki, nic złego, babska zachcianka. A matka? Nie wiem, mam nadzieję, że w milczeniu na to nie patrzyła. Miała wiele dzieci do wychowania, spała w pokoju z trzema dziewczynkami, nie wyczuwała nieobecności męża. Dla Annie, musiało to być dla niej straszne, chciała się uwolnić, w każdym przebiera się w końcu jakiś limit, kres cierpliwości. Ja, my o śmierci naszej rodziny dowiedzieliśmy się dopiero po wojnie, trzy lata po tym wszystkim. Dziadkowie wiedzieli, że gestapo, by nas szukało więc wyprawili nas do Londynu, dostaliśmy tam azyl. Ty byłeś malutki, miałeś może miesiąc gdy o wszystkim się dowiedziała, ktoś - coś sypnął. Tak jak wtedy gdy Annie dowiedziała się o pochodzeniu naszego ojca. Zadręczała się tym. Mówiła, że zdradziła rodzinę bez namysłu, i te dziewczynki w obozie i matka, wszystko przez nią, nie mogli pewnie zrozumieć - krzyczała przez łzy, Boże, Boże, Boże. Reszta dla mnie pozostawała tajemnicą, miałem wtedy jedenaście lat, a dziecku jak wiesz wiele rzeczy umyka. Podobno, a wiem to od rodziny, która się nami wtedy opiekowała Annie nie mogła spać wiele nocy pod rząd, dwa tygodnie wcześniej dowiedziała się o śmierci twojego ojca na froncie, kochała Andrew bardzo, tego radosnego wysokiego bruneta. Nagle w nocy wymknęła się cichutko z domu a gdy wracała wbiła sobie nóż prosto w serce, tylko jeden raz, miała włosy spięte i tak odeszła od nas na zawsze, nasza ukochana Annie, bez której nie mogłem później spać prze tyle nocy.
Skończył, napił się łapczywie herbaty, wypił całą duszkiem, łyk po łyku, tak jak piją dzieci.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt