Pociąg zatrzymuje się na stacji Rzepin. Siedzę przy oknie, twarzą do kierunku jazdy. Czytam, pal licho co czytam! Ona. Młoda. Jej kark za oknem, stoi na peronie. Włosy w kitkę. Kaptur z bluzy niedbale wysunięty na wiosenną, skórzaną kurtkę. Rozgląda się za konduktorem, jakby chciała poprosić o te kilka minut postoju dłużej. Naprzeciw niej on. W czapce, modnej bluzie z nadrukiem graficznym na przodzie i spodniach dresowych. Włosy wystają mu spod czapki. Ona zerka za konduktorem, i patrzy w moją stronę, nie we mnie, ja w oknie, w moją, czyli łypie wzdłuż pociągu. Słońce oświetla jej twarz, słońce zachodzące. Widzę łzę. Tę jedną, leci po jej policzku. Obraca się do niego i całuje. Po chwili znowu, i znowu. Rozgląda się, jeszcze może, pociąg nie odjeżdża. Całuje ponownie, i jeszcze raz, i znowu i po raz kolejny. Krótkie cmokanie, niczym gra, bawią się. On się uśmiecha, ona trochę też, podejrzewam, bo widzę ją z profilu. Jeszcze raz i znowu, krótkie pocałunki, po chwili ich usta łączą się na dłużej. Po paru sekundach odkleja się od niej i mówi: – Zadzwoń jak będziesz. Nie słyszę, widzę. Ona kiwa głową i przylega doń całą sobą. Ściska co sił, on się uśmiecha, wiatr łamie mu grzywkę wystającą spod czapki, poprawia szybko dłonią, i wraca na miejsce, tulić ją jeszcze mocniej. Gwizdek konduktora. Obydwoje się rozglądają. Ona odrywa się i wskakuje do pociągu. On ponownie poprawia grzywkę. Uśmiecha się. Teraz widzę tylko jego. Ona stoi na schodach, przy otwartych drzwiach, dzieli mnie od niej ściana i kibel. Drzwi się zamykają, albo ona je zamyka? Pociąg rusza, a on podbiega kilka kroków, by jeszcze na nią popatrzyć. Po chwili stop. Nie wiadomo dlaczego pociąg się zatrzymał. On w śmiech, przez moment tli się nadzieja, że coś się spieprzyło i zostaną na dłużej na stacji Rzepin, kilka minut, albo do kolejnego pociągu. Gdyby był kolejny pociąg, na pewno nie zobaczyłbym ich dzisiaj, i nigdy, gdyż ona wracałaby kolejnym pociągiem. Czyli do jutra, byliby ze sobą dwadzieścia cztery godziny nadto. Nieplanowane. Nabrzmiewa te kilka sekund więcej razem, puchnie czas i tło, zarys się deformuje, i nagle pociąg rusza, znowu, kilka sekund, które trwały minutę ucięte od tak. Tym razem bez stopu, coraz szybciej, i on za tym pociągiem. Mówi: – Kocham cię. Nie słyszę, widzę. Ona też nie słyszy. Jesteśmy coraz dalej, jest praktycznie na mojej wysokości, wysuwa dłonie do przodu i robi serce z dwóch palców wskazujących i kciuków. Znika.
Obracam głowę w prawo, nawet nie śmie myśleć, czy aby wsiądzie do mojego przedziału. Zatrzymuje się, zapłakana nie widzi numerów siedzeń. Przeciera oczy, zerka na bilet, ponownie na numer przedziału, i znowu na bilet. Rusza wzdłuż pociągu.
A ja wracam na stację Rzepin. Razem z nią. Do niego. Przypominam sobie jak wyglądał, i dociera do mnie jak młodo, jak młody, jak młodzi są. Jak młoda jest.
Teraz będę wypatrywał stacji, na której wysiądzie skórzana kurteczka i wystający, szary kapturowy dziubek z kitką na głowie. A w domu, na mapie, połączę ją solidarnie sznurkiem ze stacją Rzepin.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt