Z czasem uzmysłowiła sobie, że lubi noc, bo niesie sny wyłączające świadomość. Spoufaliła się z nimi jak z pupilami. Jednak w ciągu dnia, tkwiąc w wyczekiwaniu czuła drażliwy zapach braku, który wdzierał się w nozdrza, pory skóry, zjednywał z krwią.
Wspomnienia.
Znacznie bezpieczniej było bez obrazu, precyzji co do kształtu i koloru. Migawek o ostrych konturach. Wrzawy ulicy. Zgiełku życia. Nie chciała wyrazistości pór roku. Bezpieczniej było bez znajomego dźwięku kroków wyłaniających się z mgielnej powłoki widnokręgu.
Czarne sny nic ze sobą nie niosły.
Kochanie, jest zimno, chcesz koc?
Nikt nie pytał. Dźwięki pozbawione echa tonęły w zakamarkach zobojętnienia. Cisza.
Jak mógł jej to zrobić? Przecież obiecał… Miał dotrzymać danego słowa…
Była rozżalona i zła.
– Pozorant… – cedziła wściekle przez zęby, wtulając się w przesiąknięty jego zapachem koc. – Po co do mnie wracasz?
Nie odpowiadał. To ją najbardziej irytowało. Cisza, wtedy, gdy tak bardzo potrzebowała tembru jego głosu. Tego, aby mówił, krzyczał, śmiał się do rozpuku, czy chociażby wzdychał. Nic.
Nie chciała pamiętać wspólnych chwil. Uciekała od tego. Budowała filar odporności, poprzez wymazywanie scen spacerów, zakupów, namiętności, te były najgorsze. Tak bardzo nie chciała pamiętać smaku pocałunków ani rozkoszy zespolenia.
– Jesteś dla mnie najważniejsza… – mawiał.
– Jak śmiesz! – krzyknęła, pełna wzburzenia i żalu na wspomnienie, które powracało jak natrętna mucha. – Masz czelność tu przyłazić?! Nienawidzę cię, nienawidzę! Słyszysz?! Tak bardzo za tobą tęsknię.
Płakała. Głośno, chaotycznie, prawdziwie. Lecz on jej nie przytulał. Nie uspokajał. Nie gładził włosów. Nie pozwalał wtulić się w ramiona.
– Dobrze, że jesteś… – Tymi słowami kończyła każdą samotną awanturę.
Zasypiała snem nagłym, twardym, po to aby nic nie śnić. Aby mieć kojące czarne sny, ale zdarzały się i takie, które nie pozwalały uciec:
Ulica, skwar. Ma na sobie muślinową suknię w kolorowe kwiaty. Pomagał ją wybierać. Wygłupiali się, gdy wychodziła z przymierzalni i niczym modelka paradowała przed nim po sklepowym korytarzu, wśród łaskawych luster, aby pomógł wybrać tę, którą założy na rocznicę ich ślubu.
– Wiesz, że to już srebrna! – Wtuliła się w podziwiającego ją mężczyznę.
– Skoro srebrna, to kupimy też srebrny pierścionek z oczkiem dostosowującym się do nastroju, wtedy będę wiedział kiedy mogę liczyć na lepszy obiad, że już nie wspomnę o deserze! – śmiał się głośno.
– Tobie to tylko jedno w głowie – zganiła go i schowała się w przymierzalni.
Migawki nakładały się na siebie.
Ulica. Upał. Słońce uparcie praży, zakłócając widoczność. Nagle zauważa go na tle przechodniów. Jest po drugiej stronie ulicy. Zbliża się do niej. Macha ręką. Uśmiecha się. Przyspiesza. Wbiega na ulicę, jest coraz bliżej. Pisk opon. Łomot. Krzyk.
Minęło kilka miesięcy.
Ona chce śnić tylko czarne sny.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt