Witaj Wiktorze,
ten wiersz podoba mi się bardziej niż inne Twoje, które komentowałam. Jest w nim jakaś taka ciekawa, intrygująca atmosfera. Zgadzam się jednak z Wodniczką, że można by go jeszcze dopracować.
Jeśli chodzi o powtórzenia, to moim zdaniem kluczowa powinna być tu celowość ich zastosowania. Zamiast tłumaczyć, że u uznanych poetów też występowały, warto zadać sobie pytanie o to, jaki jest sens ich użycia w tym konkretnym tekście. Widzisz, u Herberta cała przemyślana konstrukcja tekstu opiera się na wykorzystaniu powtórzeń słowa "język". U Ciebie ten efekt nie występuje w takim stopniu - przynajmniej takie jest moje odczucie.
O ile broniłabym powtórzeń w drugiej strofie, bo w fajny sposób budują one wrażenie nagromadzenia namiotów, to uważam, że "pole namiotowe" w pierwszej strofie jest już przesadą i zbędnym dopowiedzeniem.
Moja propozycja jest taka:
Cytat:
niebo jeszcze zasnute warstwami
przy ziemi mgły
nasączone niedosytem
nocą nadejdzie chłód
będzie pretekst
namiot przytuli się do namiotu
czułość do czułości
migotanie rozświetli odkryte niebo
zdobywca zrówna się z ujarzmionym
pod jednym wielkim namiotem
a po bokach – niczym gapie
cmentarz i wrzosowisko
Czyli bez dwóch pierwszych wersów. Uważam, że ze słowa "Wieczór" też można spokojnie zrezygnować, bo pora dnia jest później dobrze opisana, a to słówko niczego specjalnego nie wnosi.
Pozdrawiam serdecznie