Na łożu szaleństwa dokonam aktu
Przykryty kocem patologii
Pod głową mając chorobę
Leżąc na prześcieradle zaburzenia
Na materacu marzeń.
Wrota komnatym otworzył
Abyś weszła do środka
O szalona nadludzkości
Nadludzkości chora
Nadludzkości nabrzmiała
Nadludzkości ociężała sobą
Nadludzkości sobą subtelna
Nadludzkości mokra od rosy
I od wody porannego jeziora
Włosy wyzywająco mokre
Nadludzkości mokra od potu
Ponieważ wszyscy walczymy
Włosy długie i mokre
Kosmyki włosów wyzywająco do czoła przylepione
Od poczęcia jesteś nierządnicą
Od dzieciństwa zniewalasz
Depcząc trawę
Zrywając kwiaty
Jedząc owoce
Lecz teraz będziesz tylko moja.
Na mocy prawa ludzkości uznaję Cię winnym
Uznaję Cię winnym i skazuję na karę
Na karę ludzi i pośród ludzi
Lecz na mocy prawa nadludzkości uniewinniam Cię
Uniewinniam Cię i nagradzam
Nagradzam, bo jesteś jeden
Obywatelu Szczurem nazwany
Ułaskawiam Cię albowiem
Jesteś tylko jeden
Słyszę Cię nocą
Tak, słuchajcie ludzkie robaki, słyszę go
Nocami słyszę bicie jego serca
Słyszę krew dudniącą w jego żyłach
Słyszę jego nasienie, gdy zbliża się do ujścia
Słyszę jego oczy, gdy mrugają
Widzę je, gdy patrzą w mrok
Zasnute mgłą szaleństwa
Słyszę jego zęby, gdy zaciskają się
W rozkoszy nadczłowieczeństwa.
Tak, albowiem doświadczył on głodu
Na pustyni świata karmiono go piaskiem
Pośród wydm zwyczajności pojono go łzami
A słońce suszyło nawet pot
Włosy suche i krótkie
Oczy ułożone i puste
Prostota zionąca z twarzy
Pożądał tylko mleka z kokosów
Rosnących na palmach w oazie
Na pustyni wszystko było odsłonięte
Wszystko dzikie, lecz jasne i gorące
A ziarna piasku ścierały
Ścierały wszystko, aby było piaskiem
Aby nie sterczało wyspą pośród tego morza bez fal
Nas jest więcej, jesteśmy ziarnami
Które nie obumierają.
Wziąłem Was w garść, podniosłem do oczu
Słyszałem szum Waszych głosów
Usłyszałem Wasze krzyki i wrzaski
Wasze jęki bólu i rozkoszy
Wszystkie one były małe
Małe jak Wy.
Drażnicie me oczy, kiedy w nie wpadacie
Wypluwam Was z ust i ściągam z języka
Mam Was nawet w nosie
Mam Was w uszach i we włosach
Mam Was na głowie
Wszędzie Was pełno
Porwane wiatrem burzy możecie zabić
Lecz w czas codzienny tylko drażnicie
Tak, umiecie jedynie drażnić
Wpychając się wszędzie bez żadnego wstydu
Jesteście nagie, bo któż piasek odziewa
I któż zdoła uszyć szatę dla pustyni
Nie można Was zabić
Nie można Was zniszczyć
Nie żyjecie, więc nie umieracie
Mnożycie się, zamieniając wszystko w siebie
Żywicie się zagładą
Poić się nie musicie, gdyż nie macie pragnienia
Jesteście treścią pustyni
Tak, jesteście jej istotą
Właściwie to ją stanowicie
Nic nie ma oprócz Was
W każdym razie niewiele już zostało
Niewiele Wam zostało
Do strawienia.
A ja chciałem jedynie dokonać aktu
Na łożu szaleństwa
Na materacu dzikich marzeń
Obleczonym nienormalnością
Przykryty patologią, a za poduszkę mając
To, co zwiecie chorobą.
Tak
Chciałem jedynie, abyście wiedzieli i abyście uznali
Że tu właśnie leżę i nie chcę stąd wstawać
Że oto jest me łoże, które zbudowałem
Wysiłkiem mego nadczłowieczeństwa
Że oto jest komnata, gdzie przybędzie nadludzkość
Ja sam ją poprowadzę przez ogrody umysłu
Ja sam ją wprowadzę do pałacu mej jaźni
Ja sam ją nakarmię i napoję na uczcie wywyższenia
Położymy stopy na piasku, tak, na piasku właśnie
Zdepczemy go i zalejemy strumieniem naszych dusz
Aby nie śmiał podnieść się z ziemi.
Oto uczta gotowa, lecz któż jest jej godny?
Oto zbliża się noc prapoczątku
Oto nadludzkość pocznie i porodzi
Dziecię z łoża nieprawego
Z łoża szaleństwa.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt