Czekanie na sen w jasności
wakacyjna niewiadoma
— w otoczeniu ciemnej zieleni i szafiru
rozsunęła kurtynę
od razu — jak zawsze — poufałe per ty
niecierpliwy dotyk natury
i zmierzch
— sprawdzony strażnik dyskrecji
od czasu do czasu komórka
— czy wszystko w porządku
i zdawkowa metafora o księżniczce
Odette
uparty łabędź
wśród zaklętych fałd
zachwyt
szeptany z półotwartych ust
same wzloty
żadnego upadku
za miesiąc może dwa
już dni pochmurne słotne
wieczory w ślimaczym tykaniu
domy wcześnie upstrzone światłami
od ulicy Gabrieli Zapolskiej zawsze
— o dwudziestej pierwszej
jedno zgaśnie
nie zgaśnie to najważniejsze
wręcz przeciwnie — rozpali się
rozkołacze tętno
mętlik z niesmakiem
pierścionek zacznie uwierać
w pierwszej chwili myśl o telefonie
ale numer nieaktualny
skrupuły zaczną dyktować wersy
o upadku
1-2 lipca 2018
Wiktor Mazurkiewicz