Bajanie cz.10 - Ewa Nowoslawska
Proza » Miniatura » Bajanie cz.10
A A A

***

Stał w parku na trawniku. a po leprechaunie nie było śladu.

A czy on w ogóle tu był? Jutro go o to zapytam.

Teraz zaczął się rozglądać gdzie by tu przekimać do rana. Z emocji zapomniał o głodzie.

Wypatrzył stare drzewo, w którego szczelinie wymościł sobie spanko. Przyłożył głowę do poduszki z liści i śpiącymi oczami wodził za płynącymi po niebie chmurami, z zza których wyglądał księżyc w pełni oraz mrugały gwiazdy. Szybko zapadł w sen. Śniło mu się, że przewodził eskapadzie krasnali w rejon ukrytego skarbu. Wszyscy, jak to zwykle w bajce, szli gęsiego dzierżąc ozdobne latarenki, a on snuł bajanie o skarbie. Ze snu zbudziło go delikatne łaskotanie w czubek nosa. To wiewiórka, słysząc głośne chrapanie, postanowiła go uciszyć. Ten, przerażony zerwał się na równe nogi z pytaniem co się dzieje?

Wszystko jest w porządku. Tylko tak chrapiesz, że wszyscy mieszkańcy parku zastanawiają się, iż musiał tu zamieszkać ktoś „nowy”, bo dotychczas nikt nie robił tutaj takiego hałasu. Jesteś mile widzianym gościem, tylko powiedz kim jesteś?

Ten był tak zaskoczony, że nie wiedział co powiedzieć, poprawił tylko kapotę, nasadził czapę i... zniknął.

Wracaj, wracaj - nawoływała „ruda”, ale po krasnalu nie było śladu, tylko słychać było trzask łamanych gałęzi.

Na to wołanie zbiegli się duzi i mali mieszkańcy parku oraz zleciały ptaki, tylko puszczyk wyrwany z drzemki, w dziupli w starym drzewie, zahuczał by uspokoić towarzystwo.

Ruda” musiała wytłumaczyć, że nocował tu tajemniczy skrzat, ale zniknął. Postanowili go odszukać. Pająk krzyżak zobowiązał się utkać pajęczynę, na której zawieszą wiadomość, żeby tamten wracał. Ptaki, na zmianę z wiewiórkami, miały pełnić dyżury na najwyższym konarze drzewa, by go nie przegapić. Gdyby się zjawił na nocny odpoczynek, pająk miał rozciągnąć pajęczynę na wejściu do szczeliny, żeby ten się nie ulotnił.

A nasz bohater wyruszył w poszukiwaniu leprechauna. Udał się do sklepu, w którym się spotkali pierwszy raz, ale ten był jeszcze zamknięty. Postanowił poczekać, a gdy tylko zjawiła się sprzedawczyni wśliznął się do środka i skierował kroki do półki, na której tamten zwykle siedział. Niestety tym razem go nie było.

Już chciał zrezygnować z czekania gdy ktoś delikatnie złapał go za łokieć i szepnął :

Jak się masz, nie poznajesz mnie? To ja, znajomy leprechaun.

Nie poznałem cię, bo wyglądasz jakoś inaczej.

To prawda, ponieważ w ciągu dnia mój strój jest zielony, a o zmroku zmienia kolor. Mam do ciebie interes, spotkajmy się na drodze wiodącej do ukrytego skarbu jak tyko pojawi się księżyc.

Zgoda.

Gdy zapadł zmrok, „łysy” rozpoczął wędrówkę po bezchmurnym niebie, zjawił się rozochocony skrzat z planem, by krasnal, w ramach bycie leprechaunem, robił za niego buty. On, całymi latami migał się od pracy i miał zaległości w tym zakresie, a istoty nadprzyrodzone, dla których miały być te buty, straciły już nadzieję na ich wykonanie.

Sam chodził w butach nie do pary, więc uważał, że krasnal, amator w szewskim fachu, nie będzie miał kłopotów gdy buty przez niego wykonane, nie od razu, będą pasowały do siebie.

Gdy przedstawił swój plan, tamten po namyśle zgodził się, ale pod jednym warunkiem, że najpierw zamienią się nakryciami głowy.

Tym sposobem chciał się jeszcze bardziej upodobnić do leprechauna, a tamtego, nie informując o niczym, zrobić niewidocznym, jak to jest z krasnalami w czerwonych czapach.

I tak się stało.

A to ci heca, on nawet nie podejrzewa, że go nie widać - rechotał pod nosem

Sam poprawił kapelusz i ruszył przed siebie. Gdy przycupnął pod krzakiem by się zastanowić co robić dalej, usłyszał dziwny szmer. To skrzat podążał za nim, ocierając pot z czoła, dzierżąc w ręku czapę.

Czy ja dobrze widzę? To znowu ty?

Jak to znowu ja, przecież jestem tu cały czas.

Naprawdę? Bo zniknąłeś mi z oczu.

Mówisz serio? To na pewno przez mój kapelusz nie wszystko widzisz, ale to ja we własnej osobie. Chciałem ci wskazać drogę, którą dojdziesz do miejsca, w którym leprechauny robią buty. Musisz się udać w kierunku tej drumliny za lasem. Tam, czekają na ciebie bo wiedzą, że się do nich wybierasz. Najlepiej żebyś już wyruszył, bo to daleka droga, i szkoda czasu.

Okey, tylko mi jeszcze wyjaśnij co to jest drumlina?

To płaska góra, którą widać w oddali.

Widzę, to tymczasem, do zobaczenia. I i tyle go było widać.

Gdy zbliżał się do wzniesienia, coraz wyraźniej słyszał odgłosy uderzeń młotków.

U podnóża otworzyły się wrota i tajemniczy głos zaprosił go do środka. Wnętrze rozświetlały lampki oliwne, przy każdym z pracujących skrzatów.

Jedno stanowisko było puste. W oczy rzucił mu się młotek z wypolerowanym obuchem oraz rzeźbiony zydel (stołek szewski). W drewnianych skrzyneczkach były ozdobne ćwieki (gwoździe) oraz szewskie szpilki do przybijania podeszew, na podręcznym stoliku leżały kawałki skóry oraz sprzączki, a na ścianie wisiały rysunki z fasonami butów.

Gdy zajął miejsce przytłumiony głos zaczął go instruować co ma robić. Wziął się ochoczo do pracy i już przy pierwszym użyciu młotka udało mu się prawidłowo wbić szpilkę do podeszwy. Z czasem jego uderzenia zgadzały się z uderzeniami innych skrzatów. Wydawało mu się nawet, że wystukuje rytm znanej melodii. Był tak zaambarasowany, że zapomniał o Bożym świecie. Ocknął się dopiero wtedy gdy głos poinformował go, że jest już fajrant[1] oraz, że jak na pierwszy raz, wykonał good job [2].

Na odpoczynek udał się na dawne miejsce w parku. Było już po zachodzie słońca i prawie wszyscy mieszkańcy parku już spali tylko puszczyk, ze swojej dziupli, obserwował teren, ale nie wykazał zainteresowania przybyszem. Nie wiedział, że ten jest poszukiwany.

Noc minęła mu spokojnie. Wstał skoro świt, i przez nikogo niezauważony, w doskonałym nastroju udał się do pracy. Po drodze nucił sobie bajkową piosenkę hej ho, hej ho do pracy by się szło. Napotkaną po drodze ropuchę przywitał słowami: witaj piękna. Na co ta wytrzeszczyła i tak wyłupiaste oczy i ochryple zarechotała.

Zagadywał napotkane istoty ponieważ, wszyscy tego dnia. wydawali mu się sympatyczni.

Nie mógł się doczekać kiedy znów zabierze się do pracy. Chciał jak najszybciej nabrać praktyki w szewskim fachu, a i wracać do prawdziwej bajki. Zatęsknił za dawnym żywotem jaki wiódł w paprociowym lesie zanim wyruszył w świat, żeby zobaczyć jak to jest za horyzontem.

Chciał robić coś pożytecznego, choćby szyć ciżmy – płytkie buty z cholewką, dla krasnali. Postanowił, że ozdobi je ćwiekami, które będą rozświetlały drogę w bezksiężycową noc.

Nie miał ochoty na spotkanie ze skrzatem. Pogodził się z faktem, że nie odzyska swoich portek, które według tamtego, miała naprawić krawcowa ze sklepu.

Zostawił mu do rozwiązania zagadkę dlaczego, tamten, od czasu do czasu jest niewidoczny.

I to wprawiło go w dobry humor.

Mnie też.

A was?

 

[1]fajrant koniec dnia lub przerwa w pracy, Słownik jęz. polskiego

[2]good job z ang. [gud] [dᴣob] dobra robota, Słownik ang. polski

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Ewa Nowoslawska · dnia 05.07.2018 12:29 · Czytań: 461 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Kazjuno dnia 05.07.2018 16:54
Ewo Nowosławska.
Napisałaś bajeczkę, nie powiem, nawet zabawną (choć wolę treści krwawe, obfitujące w seks i przemoc z niepoprawnym politycznie wątkiem patriotycznym).

Rozbawiłaś mnie malowniczym wątkiem spotkania bohatera z ropuchą.

Cytat:
Na­po­tka­ną po dro­dze ro­pu­chę przy­wi­tał sło­wa­mi: witaj pięk­na. Na co ta wy­trzesz­czy­ła i tak wy­łu­pia­ste oczy i ochry­ple za­re­cho­ta­ła.


Było to piękne.

Pozdrawiam, autor krwawej powieści, obfitującej w seks i przemoc z niepoprawnym politycznie wątkiem patriotycznym, Kj
Ewa Nowoslawska dnia 07.07.2018 08:34
Kazjuno,
Dzięki za czas poświęcony na przeczytanie i komentarz mojego bajania.

Cieszy mnie :), że Cię rozbawiłam mając na uwadze fakt, że jesteś amatorem/autorem treści z zupełnie innej bajki.

Pozdrawiam, EN
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty