Opowieść o Lesie - Marek Adam Grabowski
Proza » Humoreska » Opowieść o Lesie
A A A
Od autora: Opowiadanie ukazało się w periodyku "Przegląd Filozoficzno-Literackim".

                        

Usiadłem na jednej z ławek ustawionych pomiędzy Pałacem Kultury a stacją metra Centrum. Ubrany byłem tego dnia w niebieską marynarkę w białą kratkę. Nacisnąwszy kapsel otworzyłem butelkę soku Frugo. Miał bodajże kolor zielony. A może inny? To akurat nie ma żadnego znaczenia dla dalszego ciągu historii. Po chwili dosiadł się do mnie jakiś dziad. Piszę dziad, gdyż inaczej się go nazwać nie dało. Miał długą, brudną i nieharmonijnie rosnącą brodę. Łączyła się ona z bujną, tłustą czupryną. Ubrany był w wymiętoszoną koszulę i mocno przetarte dżinsy. Oprócz tego nie miał na sobie nic, nawet butów. Dzięki temu mogłem zaobserwować, że ma długie paznokcie i brudne stopy. Trudno było ocenić, ile ma lat. Najbardziej charakterystyczny był w nim uśmiech; uśmiech szczęśliwego człowieka. Jeśli myślicie z tego opisu, że wyglądał jak hipis, to jesteście w błędzie. Wglądał jak… 

No, właściwie to jak nikt. 

– Pan z Warszawy? – spytał niespodziewanie. 

– Tak – odparłem lekko zmieszany – dokładnie ze Śródmieścia. 

– Ja jestem z Woli – kontynuował swoje. Mówiąc to nawet nie patrzył mi w oczy. – Ładnie tu, prawda?

 – Czy ja wiem? – burknąłem i spojrzałem na moje Frugo. 

– Ja wiem. – Gdy mówił, to jego głos był wolny i rozmarzony. – Kiedyś tego nie doceniałem. Myślałem, że Warszawa jest brzydka. Zrobił na chwilę przerwę, by chrząknąć. – Właściwie to myślałem, że wszystkie miasta są brzydkie. Nie chciałem w nich żyć. 

– Wolał Pan mieszkać na wsi? – niechętnie pociągnąłem temat. 

– Pan mnie nie zrozumiał – mówiąc to zaczął szybko gestykulować rękoma. – Ja uważałem również, że wsie są brzydkie. Ja generalnie miałem cywilizację za brzydką. Czy interesuje Pana moja historia? 

 – Zupełnie nie! – odparłem trochę niegrzecznie. Zaczynałem mieć już dosyć tej głupiej rozmowy. 

– Marzyłem o tym, żeby żyć w lesie – nie zważając na moją odpowiedź, nadal pierdolił swoje. – Ale nie w takim, który jest kontrolowany przez człowieka. Pragnąłem zamieszkać w lesie, w który człowiek zupełnie by nie ingerował. Tam, gdzie jest sto procent natury, i tym samym zero procent społeczności. 

– Kurwa, to jakiś wariat! – pomyślałem sobie. 

On chyba zupełnie nie zdawał sobie sprawy z mojej opinii o nim. A może zdawał sobie sprawę, tylko miał ją w dupie. Mówił, żeby mówić, nie po to, by mnie zadowolić. Oczy zaczęły mu się kołować. To była istna mina psychola. 

– Dusiłem się wśród tych ludzi, wśród ich przywar, wśród ich myśli. Wszak oni myśleli, zamiast czuć. – Nieco zniżył głos. – Nie lubiłem ludzi, gdyż uważałem, że robią złe rzeczy. Natomiast zwierzęta i rośliny nie robią niczego złego. Tak bardzo chciałem odnaleźć taki las, w którym panowałaby prehistoryczna dobroć. 

Słysząc te schizy, nie mogłem już wytrzymać. Musiałem zareagować. – Sorki, ale tych marzeń nie dało się spełnić. Ludzkość zajęła już cały glob i nie ma nawet jednego milimetra, na którym nadal panowałaby prehistoria – powiedziałem szorstkim głosem. A w myślach dodałem: – Kurwa, weź pan psychotropy. 

– Kiedy właśnie – mówił coraz to bardziej nawiedzonym głosem – taki las istnieje i to nawet nieopodal Warszawy. Kiedyś dostałem mapę prowadzącą do niego. Nie pamiętam, jak znalazła się w moich rękach. 

– Nie pamiętasz, szajbusie, gdyż jej nie było – pomyślałem sobie. Wolałem jednak, żeby te myśli nie zostały wypowiedziane na głos. 

– Z mapy wynikało, że las jest bardzo blisko, ale ludzie nie mogą tam dojść, gdyż droga jest bardzo kręta i skomplikowana. – Kiedy to mówił, słońce zaczęło mocniej świecić. Dziwak, przypuszczalnie nie zwrócił na to uwagi. 

– Postanowiłem, że zamieszkam w tym lesie i będę tam żył zupełnie nie myśląc. Będę czuł, że jestem szczęśliwy i dobry, ale zupełnie nie będę myślał. Myśli tworzą zło. Tak wtedy myślałem. Pewnego dnia, nie pożegnawszy się z nikim, odszedłem do tego lasu. Był bardzo piękny; trawa była tam miękka, a drzewa wysokie. 

– Jakie to były drzewa? – spytałem, jakbym liczył na odpowiedź. – Nie wiem, bo nie myślałem o tym. Te podziały dendrologów były dla mnie niepotrzebnym wysiłkiem intelektu. – Na chwilę zamilkł, po czym mówił nadal swoje: – Jadałem leśne owoce, piłem wodę z leśnych źródełek. Starałem się czuć, lecz zupełnie nie myśleć. 

 – Czy były w tym lesie jakieś zwierzęta? – Wstyd się przyznać, ale chyba zaczynałem być zainteresowany. 

– Były, a ja czułem, że je lubię. Nawet jak wyrządzały mi krzywdę, to nie miałem pretensji. Nie wyrządzały jej z tego powodu, że były złe. Nie mogły być złe, bo nie myślały. Kiedy to mówił, zdjąłem marynarkę. Było ciepło. – Jednak z czasem zaczęło mnie nachodzić jakieś pragnienie – w tym momencie posmutniał – pragnienie, by komuś opowiedzieć o moim nowym życiu. Zdałem sobie sprawę, że jestem w tym lesie samotny. Ta samotność to było okropne uczucie. Kiedyś nie lubiłem ludzi, a teraz już wiedziałem, że są mi potrzebni. 

W tym momencie przechodziły obok nas trzy laski, ubrane chyba w legginsy. Skoro nie zwróciłem uwagi, czy są w legginsach czy nie, to musiałem być naprawdę wciągnięty w tę opowieść. 

– Po za tym – mówił – zacząłem wątpić w moje dobro. Nie było we mnie zła, ale czy to już wystarczyło, żeby mówić o dobru. Nie miałem w sobie nienawiści, ale to tylko dlatego, że nie miałem kogo nienawidzić, nie czułem zazdrości, ale nie miałem czego zazdrościć. Nie byłem pyszny, ale też nie miałem powodów do pychy. Może dobro nie występuje bez zła, może są sobie nawzajem potrzebne? Może dobrym można być tylko w świecie ludzi? Jednak nie to było najważniejsze! – dumnie uniósł głowę. – Najważniejsze było, kiedy uświadomiłem sobie, że chociaż miałem w tym lesie nie myśleć, to jednak myślę, i to bez przerwy! Myślę o niemyśleniu. W tym lesie nie było nawet sekundy, żebym nie myślał. Chodziłem po nim rozmyślając i nawet o tym nie wiedziałem. Cały mój pogląd rozpadł się niczym bańka mydlana. W tej sytuacji musiałem wracać do miasta. I wie pan, jak tutaj wróciłem, to poczułem się naprawdę szczęśliwy. Szczęśliwszy niż w tym głupim lesie. Zamilkł na chwilę. Jego twarz robiła wrażenie całkowicie odprężonej. Już miałem mu pogratulować ciekawej historii, lecz nie zdążyłem. Podskoczył jak oparzony i wykrzykując: „Kocham ludzi! Kocham cywilizację! Kocham Warszawę!”, odbiegł w podskokach. Tyle go widziałem.

 – Pojeb – pomyślałem sobie – ale niepotrzebnie byłem do niego początkowo źle nastawiony. Ta historia była całkiem fajna. Wypiłem resztki Frugo i podniosłem się. Następnie poszedłem na placyk przed metrem. Gdy zauważyłem ten tłum ludzi wokół mnie, to zrobiło mi się jakość lekko na sercu. 

– Ja też kocham ludzi! Kocham cywilizację! Kocham Warszawę! – chciałem wykrzyczeć z siebie w wielkiej radości. 

Teraz już wiedziałem, jak bardzo mądra była ta historia. 

                                                                                                     Marek Adam Grabowski 

                                                                                                        Warszawa 2014

                                                                                     Przegląd Filozoficzno-Literacki nr. 1(41) 2015 

 

Opowiadanie pochodzi z Bloga "Zapisać Marzenia"

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Marek Adam Grabowski · dnia 17.08.2018 10:44 · Czytań: 726 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 10
Komentarze
Usunięty dnia 17.08.2018 14:46
Znam kilka osób, które wyniosły się jak najdalej od cywilizacji i wcale nie tęsknią za nią. Więc Twój tekst do mnie nie przemawia. Ja też nie przepadam za miastem, ale wiem, że bez ludzi ciężko byłoby mi żyć. Niemniej jednak jest w Twojej opowieści potwierdzenie powiedzenia: "najlepiej, gdzie nas nie ma", czyli jak jesteśmy w mieście, to chcielibyśmy uciec, a będąc w głuszy, tęsknimy za miastem. Tylko pytanie czy nawet dość długi pobyt w lesie sprawiłby, że ktoś, kto raz wybrał las, chciałby na trwałe do ludzi. Może i tacy są, ja raczej takim osób nie znam.
Druga sprawa, że subiektywnie niedobrze mi się robi, jak słyszę, że ktoś krzyczy, iż kocha ludzi, ale tak, jak powiedziałem, to zdanie subiektywne, a może nawet moje skrzywienie.
Co do formy, to interpunkcja ciutkę szwankowała, ale nie było z tym źle. Według mnie niedobrze zapisane niektóre dialogi i myśli zapisane identycznie jak dialogi, a to błąd. A poza tym bardzo dobrze się czytało, styl lekki.

Pozdrawiam
Marek Adam Grabowski dnia 18.08.2018 08:53
Opowiadanie jest już trochę stare. Napisałem je 2014, a w 2015 opublikował je Przegląd Filozoficzno-Literacki, zaś w tym roku stawiłem je na mym Blogu (jest tam dużo więcej moich opowiadań niż na tym portalu). Tematem nie jest ucieczka tylko od terenów urbanizowanych, lecz od wszystkiego co człowiek stworzył, nawet od własnych myśli. A to bynajmniej nie jest możliwe. Miło mi, że dobrze się czytało, a nad dialogami jeszcze popracuję.
Usunięty dnia 18.08.2018 09:12
Ja dostrzegłem zarówno ucieczkę przed cywilizacją, jak i swoimi myślami, ale odniosłem się do tego, czym opowiadanie zostało "zamknięte", czyli finalnego
Cytat:
– Ja też ko­cham ludzi! Ko­cham cy­wi­li­za­cję! Ko­cham War­sza­wę!


Pozdrawiam
Zabralizamek dnia 21.08.2018 21:15
Opowiadanie dające do myślenia. Sądzę, że nie jest to tylko ucieczka, a może raczej wyprawa w głąb siebie, poprzez realny albo metaforyczny las, by znaleźć siłę i radość do życia w społeczeństwie.
Milena1 dnia 21.08.2018 23:17
Opowiadanie nie dało mi do myślenia :) Zbyt typowe, zbyt szablonowe - ucieczka od cywilizacji itp. Dialogi są trochę nienaturalne. Brak w nich życia, werwy, jest to takie jakieś szkolne.
Także przykro mi autorze - mi się nie podobało, ale to rylko moje zdanie i może być odosobnione :)
Pozdr.
Barbara K.W. dnia 22.08.2018 09:36
Bohater abnegat traci czas na uciekanie od życia - w mieście mi źle to w lesie będzie lepiej i wpadanie w skrajności - od tłumu do samotności. Sztuką jest umiar, a nie tracenie energii i krótkiego życia na obijanie się od bandy do bandy - ale tu już kłaniają się starożytni myśliciele. Jest to opowiadanie szkolne o oczywistej oczywistości. Lekkie pióro, ale może inny pomysł.
Niestety podzielam zdanie Mileny.
Pozdrawiam
Marek Adam Grabowski dnia 22.08.2018 11:00
Ogólna analiza komentarzy pokazuje, że moje opowiadanie nie zostało zrozumiane. Miało być ono parodią na filozofię Rousseau. Czy to "oczywista oczywistość"? Bynajmniej nie. Właściwie to teraz po latach zdaję sobie sprawę, że byłem wobec Rousseau zbytnio krytyczny.
Przemir dnia 22.08.2018 11:04
Cytat:
Ubra­ny byłem tego dnia w nie­bie­ską ma­ry­nar­kę w białą krat­kę.


Po co ta marynarka w takim tekście?

Cytat:
– Wolał Pan miesz­kać na wsi? – nie­chęt­nie po­cią­gną­łem temat. 


„Pan”, wewnątrz, z dużej litery.

Cytat:
– Nie pa­mię­tasz, szaj­bu­sie, gdyż jej nie było – po­my­śla­łem sobie. Wo­la­łem jed­nak, żeby te myśli nie zo­sta­ły wy­po­wie­dzia­ne na głos. 


Ja też zapisuję myśli tak samo jak wypowiedzi. Zastanawiam się czy to najlepszy sposób. Wstawianie tego w cudzysłowy nie podoba mi się. Czy ktoś zechce wypowiedzieć się na ten temat?

Cytat:
A w my­ślach do­da­łem: – Kurwa, weź pan psy­cho­tro­py. 


Wyrazy niecenzuralne i obraźliwe wydają mi się niepotrzebne.

Cytat:
Jeśli my­śli­cie z tego opisu, że wy­glą­dał jak hipis, to je­ste­ście w błę­dzie. Wglą­dał jak… No, wła­ści­wie to jak nikt. 


A ja myślałem, że wyglądał jak dziad, może oberdziad.
JOLA S. dnia 31.08.2018 13:16
Skorzystałam z Twojego zaproszenia, przeczytałam z uwagą. Nie było łatwo, oj nie. Trochę zawoalowany pomysł, więc się nie dziw. Od humoreski oczekuję czegoś innego, na pewno refleksji. Tekst powinien rozbawić czytelnika, niestety jest ciężkawy, ale może nie mam nastroju. O gustach nie dyskutuje się.
To, że został opublikowany jeszcze nic nie znaczy, przynajmniej dla mnie. Odchodzę rozczarowana.

Pozdrawiam :)

Jola S.
purpur dnia 11.09.2018 10:36
Hmm...

Marku...

Szczerze powiedziawszy to byłem źle nastawiony do tego opowiadania. Sam właściwie nie wiem dlaczego, ale jakoś tak, no nie czułem do niego sympatii... Może to kwestia tytułu? Wydawał się taki banalny...

Co dziwne, mimo że tekst króciutki, to jednak wywalczył on swoje!

Cytat:
Najważniejsze było, kiedy uświadomiłem sobie, że chociaż miałem w tym lesie nie myśleć, to jednak myślę, i to bez przerwy! Myślę o niemyśleniu.


Powyższy fragment, jak i zdanie go poprzedzające - to o istnieniu dobra/zła, to, przynajmniej dla mnie, clu tej opowieści. Właściwe to jest cała opowieść, a reszta to tylko blade tło, które musi nas do nich zaprowadzić.

No właśnie. Całość nie jest za dobra - prawdę powiedziawszy jest tak, hmmm..., jakby szkolna... pomimo "teoretycznie" wesolkowatego "dziada" i powiedzmy, że dowcipnego "młodzieńca", który słucha. Jest to za sztywne, za oczywiste, za poprawne, a już samo kończące zdanie to istna tragedia:

Cytat:
Teraz już wiedziałem, jak bardzo mądra była ta historia.


Ale...

Część, którą opowiada, która rozegrała się w lesie, bardzo mi się spodobała. Nie wiem czy była mądra czy nie, dobra/zła itp... Ale wydawała się prawdziwa.

Generalnie miło jest mi teraz, po przeczytaniu.

A to chyba coś znaczy...

PS Może warto wrzucić coś nowszego? Ten tekst wydaje się dość stary - na pewno wiele się nauczyłeś przez te kilka lat i może warto się tym podzielić?

Tymczasem pozdrawiam,
Pur
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty