Grechuta i Eminem razem w przedziale - Antabuss
Proza » Obyczajowe » Grechuta i Eminem razem w przedziale
A A A

Kudłatego wzruszało wiele rzeczy, najczęściej jednak wzruszała go muzyka.
Czasami, gdy oczywiście nikogo nie było w pobliżu, włączał sobie „I will follow him” z Sister Act z Whoopi Goldberg i płakał jak bóbr, nie wiedząc dlaczego. Lubił płakać jeszcze przy Whitney Huston, „Somewhere over the rainbow” w mistrzowskim wykonaniu Izraela Kamakawiwo, przy soundtracku z ”Króla lwa” i tym podobne. Prawdopodobnie, choć nie na pewno, przypominały mu się wówczas dobre, beztroskie czasy dzieciństwa. Słodkie lata dziewięćdziesiąte. Dzieciństwo które przemknęło nim zdążył się obejrzeć, pomyśleć, nie wiem, cokolwiek. Jasna cholera. Potem już wszystko było gorsze. Równia pochyła. Deszcz już nigdy nie pachniał tak samo, a truskawki nie były takie słodkie. Jednym z jego wcześniejszych wspomnień była ucieczka przed deszczem właśnie, z dworca kolejowego, gdy miał może 4 – 5 lat. Pamiętał, jak ojciec jego pchał wózek z młodszą siostrą, a śmiejąca się obok matka biegła tuż obok. Pamiętał burzę, bujną, kwitnącą w pełni zieleń i dużo, dużo deszczu i jeszcze więcej radości. Muzyka budziła w nim określone wspomnienia. Oh jakie to było piękne. I na przykład, jeden kawałek przypominał mu pierwszą miłość. Nie będę tak okrutny i nie wspomnę jaki to był tytuł, ale tak, przypominał mu Tę pierwszą. Najintensywniejszą i najgłupszą miłość. Jeździł wtedy do dziewczyny, która mieszkała na drugim końcu kraju. Poznał ją na koncercie. Miał wtedy siedemnaście lat. Pojechał do stolicy z kolegami na koncert. Oczywiście tamtego dnia miało jechać wielu, lecz pojechało tylko czterech, włącznie z nim. Przed koncertem nakropił się porządnie, a gdy już znalazł się pośrodku skandującego hip-hopowe wersy tłumu, ziomkowie zniknęli mu z oczu. Potem pojawiła się Ona. Wyszli w połowie i spacerowali nocnymi, mroźnymi ulicami stolicy do czasu, aż zaczęło świtać. Potem pojechał z nią autobusem na drugi koniec miasta, gdzie mieszkała jej koleżanka u której nocowała. Pożegnali się pocałunkiem. Dała mu numer telefonu. Pisali do siebie codziennie. Rozmawiali godzinami. Pierwszy raz pojechał do niej dopiero dwa miesiące po koncercie. Wiosna, ah to ty, była wtedy, drzewa wariowały w rozkwicie. Pamiętał wiatr we włosach, smagnięcia dzikiego wichru wolności, gdy wychylał głowę z okna pędzącego pociągu. Co to były za chwile. Stary, polski hip-hop na słuchawkach. Ale był wtedy zakochany skubaniec, oj był zakochany. Ona czekała na przystanku, ubrana w zwiewnej, błękitnej sukience. Dostrzegł ją od razu, podczas gdy ona rozglądała się wokół, przemykając wzrokiem po wysiadających ludziach. W końcu i ona go dostrzegła. Potem zastygła w bezruchu, a potem podbiegła w jego kierunku. Nigdy tego nie zapomni, tego jej biegu i zapachu włosów. Co to był za zapach. Czasami gdy szedł ulicą, w zwykły dzień, pełną zwykłych ludzi, wyczuwał ten zapach, wyławiał go jakoś z tłumu. Sekundę tego zapachu, ledwo muśnięcie i wtedy widział ją, tą pierwszą, miał ją tuż przed oczami. Tą, która pierwszego dnia, gdy do niej pojechał obnażyła przed nim swe krągłe, szesnastoletnie piersi, które smarował balsamem wraz z brzuchem na którym zrobił znak zapytania z kropką w postaci pępka. Był u niej jeszcze z osiem-siedem razy. Raz na dłużej, prawie na dwa tygodnie, pojechali wtedy w góry. Ona w sumie miała blisko, rzut beretem. Raz, na kilka dni, prawie na tydzień, raz na weekend. Czas wtedy leciał jak szalony, a on jedynie o czym marzył, to to, by go na chwilę zatrzymać. Potem porzuciła go jak niechcianą lalkę. Zadzwoniła i powiedziała, że to koniec. Upił się i wylądował pijany w rowie, starym Volkswagenem swojego ojca. Powiedziała, że odległość ją wykańcza, że tak się nie da. Potem go przepraszała za to, mówiła że nadal kocha, ale tak będzie najlepiej.

Co to było za życie – myślał. Gra warta świeczki. Czasem patrzy co u niej, w sensie wchodzi na jej fejsbuka. Nie mają siebie w znajomych. Raz czy dwa, oczywiście będąc na solidnym rauszu, napisał do niej, spytał „jak tam życie”. Ona coś mu tam odpowiedziała, ale nie było to nic interesującego. Pomyślał, że może i dobrze, że go rzuciła. Nie miałby teraz o czym z nią rozmawiać. A może życie potoczyłoby się inaczej? Może on byłby z nią, a może ona nie byłaby tą kim jest teraz. E, sranie w banie. Trochę zbrzydła, minęło w końcu ponad dziesięć lat, miała dziecko - córkę i jakiegoś prawilnego gacha z prawilnie zaczesaną fryzurą i prawilnym uśmieszkiem na gębie. Jak wywnioskował, typ był totalnym przeciwieństwem jego i już nawet nie chodziło o włosy lub ich brak. Fotki z siłowni, bicepsy, błyszczące od potu klaty, kijki do selfie – temat zamknięty. Czasami wpatrywał się szczegółowo w jedno zdjęcie, przy choince podpisane "Świąteczne", a jakże. Ona, prawilniak i córka na jego rękach. Zbliżał wtedy nos w kierunku monitora i patrzył na jej oczy. Nie były to oczy jakie zapamiętał. Nie były to oczy za którymi tęsknił, wyczekiwał tygodniami, śnił o nich. Były to oczy przygaszone. Czasami miał wrażenie, że skurwiel z którym jest nie stara się by była szczęśliwa, ale nie było to już ważne.

Muzyka. To było coś i to było ważne. 
W tej chwili siedział w przedziale pociągu słuchając Grechuty, który śpiewał o dniach których jeszcze nie znamy, a nadzieja jeszcze w nim tkwiła, mimo że łzy się wymknęły i ściekały po policzku jak szalone. Potem przełączył na Eminema "Without me" zaczął kiwać głową i wyszczerzył zęby w kierunku skonsternowanych ludzi siedzących tuż naprzeciwko. 

"Na na na naaaa..." 

 

  

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Antabuss · dnia 17.09.2018 15:12 · Czytań: 295 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 2
Komentarze
GregoryJ dnia 17.09.2018 20:53 Ocena: Dobre
Pod względem treści to w zasadzie podoba mi się. Czytane bez znużenia, z poczuciem, że masz przyzwoicie rozwiniętą gawędziarską pasję. Opowiadanie stylizowane na, ot taką, wspomnieniową notkę, jednak w zgrabnych sformułowaniach upchnięte jest tu zaskakująco wiele treści.
Jeśli chodzi o układ i wygląd tekstu... Cóż, wypadałoby trochę nad tym przysiąść, bo – uwierz mi –takie rzeczy mają niebagatelny wpływ na komfort czytania i ogólny odbiór. Zaprezentowałeś nam tu taki obelisk, taki monolit, że w pierwszym odruchu człowiek nie wie, czy ma to coś czytać, czy się na to wspinać. A podzielże, przyjacielu, swój produkt na akapity, coby oko miało jakieś miejsca zaczepienia i zakątki do odpoczynku.

Cytat:
Może on byłby z nią, a może ona nie była by tą kim jest teraz.


byłaby

pozdrawiam
Grześ
Marek Adam Grabowski dnia 18.09.2018 09:37
Główny bohater ma szeroki gust muzyczny.

Podoba mi się, że wspomniałeś o "Słodkich latach dziewięćdziesiątych" czyli o moim dzieciństwie. Generalnie oceniał pożywnie sentymentalny styl tego opowiadania, aczkolwiek warstwa językowa nie zachwyca.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty