Znów na chodniku piętrzył się stos naszych wysłużonych walizek; czekała nas jeszcze dalsza droga.
Ale co tam, droga to życie.
Jack Kerouac
z powieści „W drodze”
Szerokich torów… Zielonych świateł semaforów…
Pociąg wtoczył się na peron. Wygląd miał jak "spod igły", lecz maniery nadal prehistoryczne, gdyż wtargnął z tradycyjnym jazgotem hamowania, fundując mi gęsią skórkę i zaciśnięte zęby.
– Niepojęte! Potrafią naszpikować elektroniką szczoteczkę do zębów, a nie ma pana na ten piekielny zgrzyt. – nie odpuściłem sobie komentarza do rzeczywistości, bo tak miałem w naturze i już.
– Obyśmy wyłącznie takie problemy w życiu mieli – odpowiedziała jakaś filigranowa kobietka w ciemnych okularach, uśmiechając się w moją stronę. Zastygła do momentu, w którym drzwi przeciągłym psyknięciem obwieściły swe otwarcie. Ostukała laską powstałe przejście.
– Może pomogę?
– Najwyżej bagaż... gdyby był pan tak miły.
Tarabaniłem dodatkową walizę, rozglądając się po mijanych przedziałach i ludziach patrzących z ukosa na objuczonego faceta i kobietę machającą długim przedmiotem.
– Widzę miejsce... nawet dla dwóch osób. Czy jeszcze mógłbym coś dla pani zrobić?
– Dziękuję za wszystko. Chyba że zechciałby pan zdawać relację z tego, co za szybą.
I tak malowałem słowami mijane pejzaże.
…Unieruchomiony przed kolejowym przejazdem samochodowy wąż niecierpliwie podkurcza ogon. W oddali ocean sosen przesuwa się powoli, jakby uwięziony na gigantycznej platformie ciągniętej przez stado żółwi...
Wyglądała na odprężoną, a zarazem nieobecną, wessaną przez jakiś alternatywny świat. Kąciki jej ust to drgały, to bezwładnie unosiły się na falach docierających słów. Siebie samego również przyłapałem z uśmiechem. Rozejrzałem się i poczułem dziwnie, niezręcznie, jakbym przybył do kraju smutasów i ranił uczucia wiernych radością samospełnienia. Kiedyś zapragnąłem zostać lektorem książek w wersji audio.
…Grzybokształtna wieża ciśnień góruje nad drogą, która ściga się z nami, a po nagłym odbiciu zawija ślimakiem i daje nura pod tory, by wyjść z przeciwnej strony. W przedziale zapalają się lampy. Przed pociągiem czarna dziura...
Podskoczyłem, czując na ramieniu mocno zakleszczoną dłoń. W momencie, gdy stukot zyskał tunelowe echo usłyszałem:
Moja myszko nie bój się
gdy za oknem zmrok
Wyczarujesz znowu dzień
licząc piąty krok
Jeden, dwa...
Na "pięć" stała się jasność. Magia! Przetarła łzy wielkości grochu i przepraszała. Za ojca, który wymyślił rymowankę. Za to, że miała wówczas sześć lat. Za wypadek, w którym straciła rodziców i wzrok, za łzy, za tunel, za strach...
***
– Zdumiewająco szczegółowo zapamiętałeś tamten dzień.
– Zdziwiona? Wtedy znalazłem skarb.
– Phi! Ja ugrałam więcej, bo drugą połówkę, plus wzrok.
– Wzrok... I co, satysfakcjonuje cię taki?
Oklepuje kołdrę wokół siebie.
– Czego szukasz?
– Tego...
Czuję jak jej dłoń zaciska się na mojej.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt