Estetyczne doznanie  - Marek Adam Grabowski
Proza » Humoreska » Estetyczne doznanie 
A A A

 

 

Mam, jak prawie każdy jakąś kuzynkę. Moja nazywa się Władzia. Chyba tego imienia nie lubi, gdyż wszystkim przedstawia się: Evita. Brzmi to bardziej awangardowo. Nosi długie dredy. Koloru jej włosów już nie pamiętam. Co chwila zmienia farbę. Nie może, jak moja siostra, mieć zawsze włosów pofarbowanych na czarno. Ubiera się kolorowo. W różne gatki szmatki. Kupuje je w drogich galeriach, lecz udaje, że są z lumpeksów. Czasami nawet specjalnie je niszczy. Np. wycina znaczki z nazwami firm. Więc zamiast napisu Prada jest dziura. 

 

W przeciwieństwie do mnie, nie mieszka w Śródmieściu, tylko na Żoliborzu. Lecz tak jak ja, studiuje w Śródmieściu. A co konkretnie? Nie domyślacie się? Przecież to oczywiste, że jest na ASP. 

 

Sztuka była jej pasją od małego. Chyba, już jako zygota, chciała być artystą. Pamiętam, że już w przedszkolu lubiła tworzyć. Gdy inne dzieci rysowały kwiatki, albo słoneczka, ona zabazgrywała całą kartkę w kreskach. To były jej dzieła. Evita przynosiła do domu śmieci z dworu, żeby robić z nich prace. Niestety, jej rodzice byli ludźmi bez gustu i wszystko wyrzucali z powrotem do śmietnika. 

 

Później Evita poszła do szkoły i wtedy było jeszcze gorzej. Jak przystało na artystyczną duszę, była zagrożona ze wszystkich przedmiotów, a zwłaszcza z plastyki. Zawsze powtarzała, że  dla wielkiej artystki to hańba wiedzieć, kto dowodził pod Monte Casino oraz ile wynosi pierwiastek kwadratowy 8678. Ja to wiedziałem, więc miała mnie za prymitywa, który swój umysł zaśmieca wiedzą przyziemną.

 

Oczywiście w szkole tworzyła dalej. Artystycznie wyrywała kartki z książek i przyklejała gumę do ławki. Jak robiła błąd ortograficzny czy literówkę, to mówiła, że to prowokacja artystyczna. Tępi nauczyciele wstawiali jej za to jedynki. Była więc prześladowanym twórcą. 

 

W gimnazjum zaczęła się rozwijać. Teraz w kiblu napisała: „Chuj”, a na ławce szkolnej wyryła: „Dupa”. 

 

Jednak jej czas miał dopiero nadejść w liceum. Wprawdzie początek był słaby. Dała podania do najlepszych szkół plastycznych w stolicy, lecz zostały one odrzucone. W tej sytuacji trzeba było sprawdzić, gdzie są wolne miejsca. Były tylko w trzech technikach. Nie były one najgorsze; miały przykładowo fajne łazienki. W  sam raz, by robić jej spłuczkę. Tylko, że ona nie miała najmniejszej ochoty tam iść. Jednak pojawiła się szansa dla Evity- prywatne liceum lewackie. Nie wiem, jak mogła istnieć prywatna szkoła tworzona przez syndykalistów. Ale jakoś  można. Było tam ponoć zajebiście. Pełno luzu i sztuki. 

 

Co najważniejsze, nauczyciele namówili Evitę do brania udziału w konkursach artystycznych. Brała w nich udział i wygrywała. 

 

W pierwszej klasie wygrała konkurs na znieważenie płci męskiej. Jej pracą było nagie zdjęcie chłopa, które ściągnęła z neta, lecz w photoshopie wycięła mu fiuta. 

 

W drugiej klasie wygrała konkurs na znieważenie tożsamości narodowej. Tym razem zaprezentowała Kotwicę A.K. i swastykę, a pomiędzy nimi znak równości. Dziadek jak się o tym dowiedział, omal nie zbił jej laską. 

 

W trzeciej klasie wygrała konkurs na znieważenie uczuć religijnych. Jej dziełem był Św. Augustyn (którego pomyliła z Św. Tomaszem), i domalowała mu.... 

 

A zresztą sami wiecie co. 

 

W nagrodę Kuria ją ekskomunikowała. Ależ była z tego dumna. 

 

Rodzice przestali się o nią martwić. Uważali, że skoro wygrywa konkursy, to będzie kimś. Jednak my w dalszej rodzinie byliśmy bardziej krytyczni. 

 

-W dupie jej się poprzestawiało- mówił mój stary.

 

-Powariowała- biadoliła moja stara. 

 

-Lewacka żydokomuna wyprała jej resztki mózgu. Zhańbiła Biesowskich herbu Gryf. - tak oceniał ją dziadek.

 

A moja siostra nic nie mówiła, gdyż miała to w dupie. Ona ma w dupie wszystko, co nie jest mangą bądź jej Facebookiem.

 

Mimo wszystko Evita dostała się na studia plastyczne. Po roku odwiedziła nas na Barokowej 57. Ubrana była w sandały (dzięki temu można było zobaczyć, że ma każdy paznokieć w innym kolorze) i pseudohipisowaką, żółtą sukienkę.

 

-Chciałam was wszystkich zaprosić na moja wystawę! - była uradowana mówiąc to.

 

-A co to za wystawa?-spytał ojciec.

 

-Sztuka inspirowana filozofią. - niemal wyśpiewała- tylko więc, jest jeden problem. Wy jesteście moją prostacką rodziną i możecie mnie skompromitować swoim pospólstwem. Wiec mała prośba do każdego z was z osobna. Stryjku nie mów, że to mniej ciekawe niż futbol. 

 

-Ja będę mówił co chcę!-Oburzył się ojciec. 

 

-Ciociu, ani słowa o telenowelach.

 

-Spróbuję, ale będzie trudno- powiedziała moja mama. 

 

-Dziadku, ty zaś nie mów o Żydach. 

 

-Dobrze, będę mówił o masonach. 

 

-Ty Piotrek nie wspominaj o alkoholu i papierosach. Ludzie na poziomie używają tylko narkotyków.

 

-Chyba, cię ocipiało!- nie próbowałem nawet być uprzejmym. 

 

Zosia patrząc w komórkę zapytała:

 

-A ja o czym mam nie mówić?

 

-Z tobą gówniaro jest problem inny. Wiadomo, że sama z siebie nic nie powiesz. A masz komentować moje dzieła, a nie patrzeć w swój posrany telefon. - wyjaśniła.

 

-Dobrze, zrobię tak. Ale jeśli popełnię samobójstwo, to będziesz miała krew na rekach.- odparła Zosia nadal patrząc w telefon. 

 

-Będzie ciężko!- westchnęła Evita sama do siebie. 

 

Nadszedł dzień wernisażu. Przyszliśmy całą rodziną. Evita wystawiła starego buta, majtki, na których wyryła dziurę i gałązkę w fekaliach. Przedstawiła nas swojemu profesorowi. 

 

-Jak Państwo oceniacie twórczość Evity?- spytał miłym tonem. 

 

-Znakomicie- wyparował dziadek- jej talent to najlepsze potwierdzenie, że nasza rodzina jest spokrewniona z Witem Stwoszem. Od razu widać inspirację Salwadorem Dali, którego mój kuzyn poznał podczas wojny domowej w Hiszpanii, gdzie był ochotnikiem

 

Na szczęście dla dziadka, ani Evita ani Profesor nie wiedzieli, po czyjej stronie byli w tej wojnie wujek i Dali.

 

-Jako inżynier mogę powiedzieć tylko jedno- rzekł tata- harmonia wyśmienita.

 

-Tak piękne, że powinni pokazać to w telewizji- moja mama włączyła się do podlizywania. 

 

-Zajebiste! Czy mogę zrobić zdjęcie na komórkę i wrzucić na fejsa.- powiedziała szybko siostra. 

 

Wszyscy czekali teraz na mój komentarz. Więc odparłem: 

 

-Nawet fajne, tylko nie mogę dostrzec tych filozoficznych inspiracji? 

 

Po chwili zastanowienia Evita odparła:

 

-To połączenie egzystencjalizmu, zenu i starożytnej scholastyki.

 

-A dokładniej czym się objawia w tym bucie starożytna scholastyka, to znaczy patrystyka?- spytałem i przy okazji poprawiłem przejęzyczenie. Wszak scholastyka była w średniowieczu. 

Evita popłakała się i wyszła. Ja natomiast dostałem dożywotni zakaz wstępu do galerii. A wszystko za to, że chciałem znaleźć w tym bucie Orygenesa. 

 

Warszawa 2018 

Marek Adam Grabowski 

 

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Marek Adam Grabowski · dnia 26.11.2018 12:05 · Czytań: 1138 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 13
Komentarze
Darcon dnia 26.11.2018 12:08
Początek mnie nie wciągnął, pierwsze akapity są trochę słabsze, ale czym dalej, tym lepiej. :)
Końcówki byłem już ciekawy i mnie nie rozczarowałeś. :)
Pozdrawiam.
PS. Najlepsza dyskusja z rodzinką przed wernisażem. :)
Marek Adam Grabowski dnia 26.11.2018 14:00
Dzięki Darcon. Masz chyba rację, że stopniowo jest coraz lepiej.

Pozdrawiam
Kazjuno dnia 26.11.2018 19:57 Ocena: Świetne!
Nie no, Adasiu Graboszczaku, jesteś super. Dla mnie, coś wspaniałego. Rozśmieszyła mnie ta opowiastka wyjątkowo, nawet nie wiem czy nie bardziej od utworu Dobrej Cobry. Obaj jesteście świetni!!!!
Pasujecie jak ulał na kabaretowych tekściarzy i to takich z top półki.
Mam nadzieję Adasiu, że nie gniewasz się za postawienie Ciebie obok Cobry. Prawie postawienia między wami znaku równości.

Co muszę jeszcze podkreślić, to niewątpliwy walor edukacyjny Twojego utworu. Wyszydzasz zdziwaczałych snobów/snobki w istocie durni, których promuje skretyniałe lewactwo, nobilitujące ich rzygowiny myślowe.
Brawo Adasiu!
Pozdrawiam, Kj
Marek Adam Grabowski dnia 27.11.2018 19:10
Dzięki! Te opowiadania mają własnie bawić, ale i trochę pouczać.

Pozdrawiam
Ps. Adasiu- Mam na pierwsze Marek, Maruś, Mareczek; Adam to moje drugie imię.
Garboszczaku- taką krzywe miałem w Podstawówce. B)
Kazjuno dnia 27.11.2018 19:40 Ocena: Świetne!
Bardzo mi miło Mareczku. Ja mam na imię Kazek, Kazio, a niektórzy szemrani kolesie mówili na mnie Ziutek. Używam też skrótowego Kaz (Z angielska, trochę ze snobizmu, bo tak miał na imię pierwszy trener Mika Tysona - sam też jestem trenerem, tylko że z trenera bokserskiego przepoczwarzyłem się na tenisowego).

Cieszę się z zawarcia znajomości z takim zdolnym chłopakiem jak Ty, Mareczku.
Miłego wieczoru i smacznego papu na kolacyjkę.
Marek Adam Grabowski dnia 27.11.2018 20:06
Już jestem po posiłku, ale dzięki.
Usunięty dnia 28.11.2018 01:38
Aż sprawdziłem, kim był Orygenes.
Podobało mi się. Nie wiem czemu, ale tak wiele osób z dredami przejawia podobne skłonności, co Twoja bohaterka. Jak widzę dredy, to za każdym razem mam ochotę spytać: to się myje czy odkurza?
Nie wiem, może jestem zacofany, skamieniały jak dinozaur w wapieniu, ale dla mnie sztuka nowoczesna to... Zresztą sami wiecie...
A co do formy.
Mam pytanie, gdzie Ty w książce widziałeś, aby w dialogach nie dawać spacji zarówno przed myślnikiem, jak i po nim?
I jeszcze nieco przyczepiłbym się do przecinków.

Pozdrawiam
Vanillivi dnia 28.11.2018 03:48
Na początku tekst mnie nie przekonywał - postać "artystki" przedstawiona została bardzo sztampowo, tendencyjnie. Od początku było wiadomo, w jakim kierunku opowiadanie zmierza. Tak jak zauważyli przedmówcy, dalej jest jednak lepiej, pojawiają się naprawdę fajne, humorystyczne fragmenty, na przykład rozmowa z rodziną czy inspiracja Salvadorem Dali, sama końcówka.

Nie wynoszę z tego opowiadania jakichś bardzo głębokich przemyśleń o współczesnej sztuce (tu zapewne nie zgodziłabym się z Kazjuno - nie sądzę by pseudoartyści świadczyli o kondycji współczesnej sztuki, ani nie sądzę, że sztuka powinna trzymać się pewnych tradycyjnych, ustalonych konwencji), jako satyra tekst jednak się sprawdza. Tylko naprawdę trzeba byłoby skrócić lub dopracować początek.

Jest trochę błędów interpunkcyjnych, zgubionych przecinków, zwróć uwagi na zapis dialogów, powinna być półpauza oddzielona spacją od tekstu - https://fantazmaty.pl/2018/.../jak-zapisywac-dialogi/ - tu znajdziesz wskazówki, jak poprawić tekst.

Pozdrawiam serdecznie
Kazjuno dnia 28.11.2018 08:59 Ocena: Świetne!
Nie podejrzewaj mnie Vanillivi, że jestem za powrotem malarstwa w stylu Matejki. Nie dawno po raz drugi oglądałem obrazy Beksińskiego. W nich są niesamowite nastroje wywołane znakomitym warsztatem - nie jakieś hochsztaplerskie ekstrawagancje w stylu o którym opowiada nasz znakomity Mareczek. A takich jak Władzia - Evita twórców teraz na pęczki.

Pozdrówka, Kj
Marek Adam Grabowski dnia 28.11.2018 15:44
Dziękuję za wszystkie nowe komentarze. Antoni miło mi, że sprawdziłeś kim był Orygenes. Widać, że jest jakiś pożytek z tej mojej twórczości. Kaziu ja też lubię Beksińskiego, ale wolę Boscha. Ze błędy przepraszam.

Pozdrawiam
Kazjuno dnia 28.11.2018 17:47 Ocena: Świetne!
Sprawdziłem Marku Hieronima Boscha i... jestem prawie w szoku.
Dzięki za podpowiedź. Gdzieś już widziałem jego wspaniałe dzieła. Ma wśród współczesnych surrealistów wielu naśladowców.
Stworzył wspaniałe dzieła. Jest co podziwiać i co oglądać.

Pozdrawiam
Ten_Smiertelny dnia 06.02.2020 15:51 Ocena: Dobre
Smutne to, bo opowiadanie powinno mi się podobać, a jednak mi się nie podoba. Wynika stąd, że nie pasuję do żadnego ze światów, bo albo jesteś „lewacki” kochasz homoseksualizm i plujesz na wiarę, albo jesteś chamskim zarozumiałym cynikiem. Jedno i drugie mi się nie podoba.

Podoba mi się za to wiele spostrzeżeń, ale tak jak gardzę negatywną bohaterką, tak też i gardzę postaciami pozytywnymi. Widać bowiem, że narrator nie ma innej broni jak tylko cyniczne wyśmiewanie – i cóż z takiej walki? Żałosna bezradność. Cóż z tego, że kuria ją ekskomunikowała, niechby kuria spaliła ją na stosie. Cóż z tego, że dziadek „omal jej nie zabił”, niechby ją zabił; do Niemców umiał strzelać, a własnej wnuczki nie potrafi ukatrupić?

Widać też że nikt tej bohaterki naprawdę nie chciał nawrócić. Gdybym ja znał kogoś takiego, napominałbym go wciąż, ze łzami i smutkiem, a nie cieszył się jak głupi do sera, że jestem mądrzejszy. Wielka to pociecha z takiej mądrości!

Co to też za rodzina która tak wyśmiewa „artyzm” bohaterki, a jednocześnie zachwala jej prace, albo zgadza się w ogóle uczestniczyć w jej wystawie?

Cynizm i wulgarny humor nie jest żadną bronią. Nienawidzę też gdy ktoś swoich wrogów tak przesadnie chamsko wyśmiewa i wyszydza. Czy kogoś takie opowiadanie będzie wstanie do czegoś przekonać? (Patrz reakcja Vanillivi.) Każdy stwierdzi po prostu, że to nie o nim i nawet będzie miał rację, bo to faktycznie bardzo tendencyjne opowiadanie. Żgać się chce z takiej jednostronności.

Oficjalnie wypowiadam więc wojnę jednej i drugiej stronie; ja skazywałbym na śmierć nawet za używanie takich słów jak „ocipiało”, za to faktycznie „w dupie” mam ortografię i edukację. Czym się różni narrator który mówi „ocipiało” od bohaterki, która pisze pisze „chuj” w kiblu? Co za różnica między Piotrkiem który pisze „w dupie”, od Evity która pisze „dupa”?

Gardzę zarówno udawanym pozerstwem bohaterki, fałszywie podpierającej się filozofią, jak i prawdziwym pozerstwem bohatera, faktycznie podpierającego się filozofią. Zaiste, wielka to mądrość, że wie kim jest Orygenes! musiał chyba nieźle się podniecić gdy wymawiał z dumą takie słowo jak "patrystyka" – cóż za mądrość!

Współwinni zła jesteście wy którzy potraficie jedynie z niego drwić. A niektórzy zaś to potrafią jedynie drwić, nie tylko ze zła, ale i ze wszystkiego. Żadna to mądrość być naśmiecą. Śmiejecie się ze sztuki? Słusznie! Pokażcie mi więc waszą dobrą sztukę. Ale nie, wy nie potraficie nic zrobić poza tandetną drwiną i szyderstwem – i to cała wasza wielka mądrość.

Jedni drwią z dobrego, drudzy drwią z drwiny i w końcu nic poza drwiną nie zostaje.

Nie rozumiem takiego nastawienia. Skoro ktoś jest zły i postępuje w tak szalony i okropny sposób (jak Evita) to jest to tragedia, nędza i rozpacz nad którą trzeba płakać, a nie się śmiać. Można się litować nad głupotą, można się złościć z powodu zła, nie wolno jednak lekceważyć. Można wroga zastrzelić na wojnie, nie wolno jednak go wyśmiewać, bo to brak szacunku wobec niego. Doceńcie zło choćby na tyle by zdać sobie sprawę, że sprawia zagrożenie. Śmianie się z Hitlera czy Stalina nic nie daje, jeśli ma nie jesteście gotowi by stanąć przeciw nim zbrojnie. „Lewaki” nic sobie nie robią z waszych drwin, dobrze wiedzą, że minie to pokolenie i wszyscy będą tacy jak oni; wtedy też śmiech ugrzęźnie wam w gardle. Jest się z czego śmiać…

////
Przepraszam Marku, jeśli mój komentarz cię uraził. Nie bierz go ściśle do siebie, nie chodziło mi bowiem o ciebie i to nie jakieś osobiste docinki, zwyczajnie powiedziałem co myślę na temat tematu i jego realizacji… Masz lepsze opowiadania niż to; chociaż podjąłeś w nim bardzo ważne zagadnienia.
Pozdrawiam.
Marek Adam Grabowski dnia 06.02.2020 16:48
Dzięki. Nie czuję się urażony, komentarze krytyczne są potrzebne. Po za tym twój jest umiarkowanie krytyczny. Bohater ma mieć stoicko-cynicki sposób podejścia do świata. Zapewniam cie jednak, że mówiąc "patrystyka" nie chciał nikogo urazić ani się wywyższać, po prostu był ciekawy; nawinie liczył że ta twórczość ma jakiś sens.

Pozdrawiam!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty