Galerianka - cz. II Proza życia - Ananke
Proza » Obyczajowe » Galerianka - cz. II Proza życia
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Minęło kilka lat, Mariolka zdążyła się ustatkować jak jej koleżanki z blokowiska. A tak, i ona znalazła męża. Kto szuka ten znajdzie - jak mawia stare porzekadło.
Ale wszystko po kolei.


Miesiąc po incydencie z Franciszkiem, dziewczyna postanowiła odpocząć i zresetować się. Wyszperała wszystkie oszczędności, wzięła urlop i wraz z zamężnymi przyjaciółkami, wykupiła wycieczkę do Grecji.  Na początku plan był taki, że miały być same, ale jak przyszło co do czego, poleciały z mężami. Słyszała wymówki typu: "Mariola, no wiesz jak to jest, nie chciał puścić mnie samej".  Albo: "Następnym razem to już na tysiąc procent będzie to babski wyjazd". Czuła się jak piąte koło u wozu, to oczywiste.  Miała dość przytyków typu: „Mariolka, zobaczysz, już niedługo będziemy tańczyć na twoim weselu”.  Tak, potrafili być okrutni. Naigrywali się z cudzego nieszczęścia, była ich ulubionym tematem żartów.   
Najwięcej czasu spędzali przy basenie, albo na plaży. Gdzie nie spojrzeć,  kłębili się ludzie, wszędzie leżakowały pary. Miała wrażenie, że tylko ona jest tu samotna, nie pasująca do układanki jak trefny puzzel. "To miał być cudowny urlop. Dyskoteki, zabawa, wino i śpiew. Tymczasem leżę całe dnie na plaży jak foka albo wysłuchuję małżeńskich kłótni" - myślała.

 
- Mariola!  – krzyknął Adam – popatrz, jak to jest, każda z was marzy, żeby znaleźć swojego księcia z bajki, ale jak już go dzięki Bogu znajdzie, to nie chce mu usługiwać. Co z wami, kobietami jest nie tak? hehehe.
-Adam, ty masz tyle z księcia co ja z kosmonauty. Ty weź lepiej pilnuj Gośki, bo jak tak dalej pójdzie, to będziesz z niej wyżymał alkohol litrami.
 
Kiedy Adam zainteresował się żoną, Mariola szybko opuściła towarzystwo. Postanowiła działać.  „Znajdę sobie takiego przystojniaka, że im oczy zbieleją, co one mają, czego nie mam ja ? Wakacje w Grecji mają się ku końcowi a ja ciągle niczyja" - myślała.
Rozżalona udała się do baru po kolejnego drinka i oniemiała. Tego dnia za barem nie stał jak zwykle stary i łysawy grubas, tylko czekoladowy, muskularny przystojniak, o oczach tak brązowych, przenikliwych i świdrujących, że zmiękły jej kolana. Sącząc drinka wpatrywała się w niego jak w obrazek. Zwinnie niczym pantera, poruszał się po barze i nalewał drinki.  Jak modliszka wodziła za nim wzrokiem wypatrując chwili, kiedy przypuści zmasowany atak. Alkohol szumiał jej w głowie i dodawał animuszu. Drobnymi paluszkami odpięła dwa guziki ciasnej bluzeczki i oparła wielki biust i łokcie na blacie, przeczesując palcami krótkie blond włosy. "Kawa na ławę" – myślała. 
Alonzo nie dał jej długo czekać, okazał się amatorem cycatych i zalanych blondynek. Nie pamiętała, ile jeszcze drinków wypiła i jak znaleźli się na plaży. Któż by się tam przejmował barierą językową, kiedy tak zgodnie rozumieli język ciała. Do pokoju wróciła nad ranem psiocząc na piasek, który miała dosłownie wszędzie.
"Sex na plaży jest przereklamowany, pięknie wygląda tylko w filmach i w tanich romansidłach"  – myślała.
 
Po powrocie do kraju szybko okazało się, że jej złe samopoczucie i wymioty to nie zatrucie pokarmowe, salmonella czy nietolerancja glutenu, tylko ciąża.
Kiedy poinformowała rodziców, że zostaną dziadkami, najpierw piali ze szczęścia a potem, zapoznawszy się ze smutnym faktem: „ojciec nieznany”, załamali ręce użalając się nad jej nieodpowiedzialnością. „Dziecko musi mieć ojca, jak ty sobie sama dasz radę, co ludzie powiedzą” etc. Na nic się zdały prośby, próby odwiedzenia ich zamysłu, postanowili znaleźć córce męża. Sprzedała swoją kawalerkę i przeniosła się do nowego domu rodziców na przedmieściach.
Staszek, ojciec Marioli był myśliwym i w tym środowisku postanowił znaleźć zięcia. Co jakiś czas sprowadzał do domu „kolegów po fachu”, zmuszając na wszystkie sposoby córkę, by podała gościowi kawę, przysiadła przy stole do konwersacji o łosiach i jeleniach.
Przez ich dom przewinął się 60-letni lekarz weterynarz, 55-letni ginekolog, właściciel masarni, złotnik, leśniczy i wielu, wielu innych. Ale kiedy okazywało się, że dziewczyna spodziewa się dziecka, zalotnicy chyłkiem, boczkiem, znikali jak poranna mgła.


Mariola urodziła piękną córeczkę Gabrysię. Całą swoją uwagę skupiła na macierzyństwie, pieluchach, kolkach, ulewaniu i całej tej oranżerii związanej z opieką nam niemowlęciem.
Pewnego dnia, kiedy była w domu sama, do jej drzwi zapukał mężczyzna. Zabrakło mu paliwa i chciał poprosić o pomoc. Nieszczęśnikiem okazał się  55-letni cudzoziemiec pochodzący z Berlina, od 15 lat mieszkający w Polsce. Jak się potem okazało, miał dobrze prosperującą firmę transportową, dużo pieniędzy i mało czasu na to, by znaleźć sobie kobietę.
Mariola przyjęła gościa i poprosiła by poczekał na ojca, który lada moment miał zjawić się w domu. Zasiadł w fotelu i nieswój czekał na rozwój wypadków, przeklinając w myślach, że nie zatankował w porę, i że utknął w jakiejś dziurze na Mazurach. Zrezygnowany pogrążył się w myślach, gdy nagle jego uwagę przykuła dziewczyna, trzymająca i karmiąca piersią maleńką Gabrysię. Ten widok zupełnie go zauroczył i obezwładnił. W życiu nie widział nic piękniejszego, bardziej  uroczego i pociągającego. Jak on zazdrościł temu niemowlęciu, ile by dał, żeby wtulić się w ogromne, pełne i ciężkie piersi, poczuć na skroniach i czole jej czułe, matczyne palce.
Od tego momentu Mariolka stała się jego obsesją. Gościł w domku na przedmieściach przy każdej możliwej okazji i bez okazji. Przywoził prezenty, kwiaty i opowieści z podróży. Zaprzyjaźnił się z rodzicami, którzy nota bene okazali się niemal jego równolatkami. Ojciec Marioli zwęszył interes i pchał jedynaczkę w ręce bogatego, samotnego Niemca, zapraszając go na różne okazje, biesiady i polowania. Z czasem i ona zaczęła zauważać Stefana. Co tu dużo kryć, Gabrysia rosła i potrzebowała ojca. Stefan może nie był księciem na białym koniu, może nie przeżywała z nim wielokrotnych orgazmów rodem z harlekina, ale był dobrym kandydatem na męża, który zapewni jej dobrobyt i dostatek. Dla niej i dla dziecka - owocu egzotycznego zapomnienia.
Kiedy Gabrysia skończyła dwa latka, Stefan oświadczył się Marioli i wkrótce wzięli ślub. Dzieliło ich wiele: język, pochodzenie, wiek, spojrzenie na życie, ale łączył sex i zamiłowanie do luksusu i pieniędzy.
Czy da się na tym zbudować szczęśliwy związek? Tego dowiecie się dalej.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Ananke · dnia 10.12.2018 12:12 · Czytań: 370 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 9
Komentarze
Usunięty dnia 10.12.2018 19:29
Tak. Ta część brzmi jak początek książki. I teraz powinny się zacząć perypetie przydarzające się Marioli. Aż się samo prosi, żeby to był wstęp.
Ale jak na kolejną część poprzedniego opowiadania, to jest do kitu. Nie wiem, czy wszyscy potwierdzą to moje zdanie. Bo w zasadzie nie ma tu nic, co by albo zaciekawiło, albo zaskoczyło.

Także co do tej części wyrażam się negatywnie, chyba że to początek książki.

Pozdrawiam.
czarnanna dnia 12.12.2018 13:34
Cytat:
Oczy­wi­ście, że się czuła jak piąte koło u wozu.
zamieniłabym na: Czuła się jak piąte koło u wozu, to oczywiste.


Cytat:
Na­igry­wa­li się z cu­dze­go nie­szczę­ścia, była ich ulu­bio­nym te­ma­tem żar­tów.

- coś mi tu nie gra, miało być chyba: ''Naigrywanie'' się z cudzego nieszczęścia...

Cytat:
To miał być cu­dow­ny urlop: dys­ko­te­ki, za­ba­wa, wino i śpiew, a tym cza­sem je­stem jak foka, leżę całe dnie na plaży, albo wy­słu­chu­ję mał­żeń­skich kłót­ni – my­śla­ła.
- może lepiej: To miał być cudowny urlop. Dyskoteki, zabawa, wino, śpiew. Tymczasem leżę całe dnie na plaży jak foka albo wysłuchuję małżeńskich kłótni.

Cytat:
Już nie pa­mię­ta­ła, ile jesz­cze drin­ków wy­pi­ła
- lepiej bez ''już''


Cytat:
o oczach tak brą­zo­wych, prze­ni­kli­wych i świ­dru­ją­cych, że zmię­kły jej ko­la­na
- można pokusić się tu o bardziej wyszukane słownictwo, by opisać co stało się Mariolce na widok tego mężczyzny. Mięknące kolana to w moim odczuciu raczej banał :)


Cytat:
Kiedy po­in­for­mo­wa­ła ro­dzi­ców, że zo­sta­ną dziad­ka­mi, naj­pierw piali ze szczę­ścia a potem, za­po­znaw­szy się ze smut­nym fak­tem: „oj­ciec nie­zna­ny”, za­ła­ma­li ręce uża­la­jąc się nad jej nie­od­po­wie­dzial­no­ścią
- podzieliłabym na krótsze zdania
Cytat:


Zre­zy­gno­wa­ny i zły po­grą­żył się w my­ślach, gdy nagle jego uwagę przy­ku­ła Ma­rio­la, która trzy­ma­ła na ręku ma­leń­ką Ga­bry­się i kar­mi­ła pier­sią.
- lepiej brzmiałoby chyba: Zrezygnowany pogrążył się w myślach, gdy nagle jego uwagę przykuła ona, trzymająca i karmiąca maleńką Gabrysię.


Cytat:
Od tego mo­men­tu Ma­riol­ka stała się jego ob­se­sją.
- przecinek po ''momentu''

Cytat:
za­uwa­żać Ste­fa­na.Co tu dużo kryć
- brak odstępu między zdaniami

Cytat:
Kiedy Ga­bry­sia skoń­czy­ła dwa latka, Ste­fan oświad­czył się Ma­rio­li i wkrót­ce wzię­li ślub. Dzie­li­ło ich wiele: język, po­cho­dze­nie, wiek, spoj­rze­nie na życie, ale łą­czył sex i za­mi­ło­wa­nie do luk­su­su i pie­nię­dzy.
- za długie zdanie


To z pewnością, nie wszystkie elementy wymagające korekty, lub te nad którymi warto by pochylić się raz jeszcze. To czego z pewnością brakowało mi w tym opowiadaniu to element zaskoczenia i drobnych niejednoznaczności. Jeśli wszystko jest takie nazwijmy to standardowe to czytanie tego jest dość nużące. Warto by, tak myślę, aby zdania budować zdecydowanie krótsze. Trudniej wtedy o błędy stylistyczne, a i dynamika staje się o niebo lepsza. Nie odbierz proszę źle moich uwag, na prawdę chciałabym pomóc w tworzeniu tej historii. Ja np. bardzo cenie sobie konstruktywne uwagi. Wkurza mnie za to, gdy ktoś komentuje negatywnie nie wskazując na to, co warto by poddać korekcie. Wtedy to jest zwyczajny hejt. Tu mam nadzieję, że odbierzesz to jednak jak pozytywną krytykę.

Powodzenia w dalszym pisaniu, tworzeniu, wyrażaniu siebie. Wszystkiego dobrego.

Pozdrawiam serdecznie,
Czarnanna
Ananke dnia 12.12.2018 20:35
dziękuję Czarnanna, Twoje uwagi są słuszne i konstruktywne, opowiadanie jest częścią całości więc element zaskoczenia siłą rzeczy w każdym fragmencie będzie niemożliwy ;) Dziękuję za pochylenie się nad tekstem, absolutnie nie mam żalu czy pretensji jeśli ktoś włożył wysiłek w przeczytanie tego tekstu i wyłapanie błędów. Serdecznie pozdrawiam :)
Gramofon dnia 12.12.2018 20:55
Wszystko po kolei.
To nie jest stare porzekadło, tylko tak orzecze Biblia. :)

Najpierw we wstępie piszesz, że znalazła męża, a zaraz potem, że się z niej śmiały, że sobie kogoś znajdzie. Ja to wiem, że to cofnięcie w czasie, ale z tekstu to słabo wynika i nie każdy jest taki domyślny, a nawet jakby to i tak to nie bangla.

Dalej płynie, ale cała historia bez fajerwerków. Nic nowego, nic ciekawego. Jestem na nie.
Ananke dnia 12.12.2018 21:02
a co Ciebie Gramofon ugryzło?, toż napisałam, że i ona, Mariolka znalazła męża, jako wstęp do opowiadania, po czym opisuję jak do tego doszło. Wydaje mi się to jasne. A że Ci się nie podoba :) trudno - przeboleję to jakoś :) Pozdrawiam.
Gramofon dnia 12.12.2018 21:06
Nic mnie nie ugryzło. Jestem szczery i tyle.

Jest to nie do końca jasno napisane. Taki zwrot "ale wszystko po kolei" to taki zwrot do czytelnika, opowiadania tak pisane są specyficzne i często w konwencji zwrócone do młodszego czytelnika. Tu jak dla mnie to kompletnie nie pasuję.

Ale ja się nie znam.
Ananke dnia 12.12.2018 21:10
oj tam, zaraz do młodszego ;) To trzeba czytać jako kontynuację cz.I wówczas to jest (chyba) oczywiste co mam na myśli, zresztą nie mam czasu kruszyć kopii z powodu takich drobiazgów, szkoda życia :)
pociengiel dnia 13.12.2018 11:34 Ocena: Świetne!
Dawniej pisano romanse - teraz harleqiny, śpiewano po dworach - teraz w Zakopanem.

Wczoraj budzę drzemiącą przy telewizorze żonę -

Kochanie, zaraz zamykają ten Lombard, życie pod zastaw.

Ważne, że z chałupy nie wynosi.
Ananke dnia 16.12.2018 00:21
są rzeczy ważne i ważniejsze ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty