Monoamoryzm (jeden rozdział powieści) - Florian Konrad
Proza » Historie z dreszczykiem » Monoamoryzm (jeden rozdział powieści)
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

XXIX. Człowiek marki Wilkinson

Nie umiem sprecyzować, po co mi twoje włosy. Sens czynności, jaką właśnie wykonuję leży w innej części Wszechświata, pod łóżkiem, za nocnym stolikiem jakiegoś kosmicznego machera od losu, specjalisty od wynikłych z odurzenia hiperszaleństw.

Golę cię, byś... zdała się młodsza? Brzydsza? Jedno i drugie?

Ciemna iskra prowadzi moją rękę. Wrzynam się w świeżą, ciągle nieostygłą, późną jesień, jeśli mogę tak to nazwać. Pora przekwitu, ponura aura pełna cichych burz, zmarszczek tektonicznych. Pękająca ziemia, tęcza bez barw jakby z łaski wisząca na namokłym, przesyconym błotem niebie. Krajobraz w który nic, tylko wbić nóż, zaznaczyć swoją obecność, ostrzem, podeszwami glanów złożyć nieczytelny podpis.

A-dam, A-dam - wydeptuję na twoim podbrzuszu. Nie oponujesz. Jakby spojrzeć pod odpowiednim kątem - można by nawet uznać, ze się uśmiechasz. Kąciki ust unoszą się w grymasie zadowolenia, oczy zaczynają figlarnie lśnić.

Moja mała, nowa koleżanka, poznana w wesołym miasteczku, które zatrzymało się na terenie cmentarza parafialnego.

Wolno, dość ospale obraca się koło diabelskiego młyna, krzywią się twarze po drugiej stronie zmatowiałych luster, zderzają się elektryczne samochodziki. Ofiary śmiertelne owych wypadków są pospiesznie wynoszone przez obsługę przybytku, chowane cichaczem w obcych grobach. Proceder wyzbywania się zmarłych poprzez podrzucanie ich do przypadkowych grobowców, zakopywanie pod płytami w piaseczku jest tak stary, jak profesja kuglarza; od setek lat po przejściu trupy cyrkowej zostaję bezimienne pochówki, zrozpaczone rodziny szukające swoich bliskich. Nierzadko - po psiemu, NA WĘCH. Najczęściej kilka dni po ukryciu ciała udaje się je zlokalizować, wydobyć fetorowca i pochować po raz drugi, godniej. Niektórzy jednak na zawsze pozostają w miejscu ukrycia.

Ukuto nawet powiedzenie: `Wesołe miasteczko żre, rozpuszcza`.

Nikt nie zliczy, ile osób na przestrzeni lat poniosło śmierć spadając z karuzel, zginęło podczas nieostrożnego obchodzenia się z wiatrówkami na strzelnicach, zostało pożarte przez uciekłe z cyrku tygrysy, lwy, stratowane przez słonie; ilu nieszczęśników spłonęło w pożarach wywołanych przez nieudolnych połykaczy ognia, zostało przepołowionych, albo przeciętych na pięć, osiem, dwanaście części przez sztukmistrzów-partaczy, ilu zginęło zabitych przez wiecznie pijanych i szukających zaczepki klaunów.

Uśmiechasz się, Wiesiu. Przedstawienie dopiero się rozpoczęło, na arenę na motocyklu wjeżdża niedźwiedź w pomarańczowym kubraczku, zaraz potem - drugi - o futrze pomalowanym farbą non toxic na różowo, wczłapują, kłapiąc ogonami, ubrane w serdaki, foki w cylindrach.

Publiczność w znacznej mierze składająca się z dzieciaków wraz z rodzicami, bije brawo. Nieliczni staruszkowie, zbłąkani w cyrku alzheimerowcy nie wiedzą, czego są świadkami, myślą, że to kolejny akt opery, Krwawej Zemsty Nietoperza, albo Psychotoski.

Kładziesz mi głowę na ramieniu. Na moment zapominamy, ze cyrk jest rozbity na cmentarzu, pod naszymi stopami śpią omszałe szkielety, smutni panowie i wiecznie poważne panie, dzieci, które nigdy w swym krótkim życiu się nie bawiły.

Bezrefleksyjnie depczemy groby, nekropolia staje się wielką wycieraczką.

Wystrzeliwują płomienie, w powietrzu pełznie upiorny, ognisty wąż. Fajerwerki trzepoczą skrzydłami, w oczach dzieci wykluwają się maluśkie i pokraczne Feniksy.

Śmiejesz się, kochanie. Początkowo wahałem się na pierwszą randkę zabrać cię akurat do cyrku, w końcu jest tyle lepszych miejsc: las, kilkanaście opuszczonych domów, ruiny PGR Wolerowo...

Teraz jednak widzę, że to był świetny pomysł! Jesteś zachwycona, nigdy wcześniej nie byłaś na jakimkolwiek przedstawieniu, nawet choinkowym, gdzie występowały twoje dzieci. Zawsze miałaś sto ważniejszych spraw: obrządki, gotowanie, pieczenie chleba, szycie, haftowanie.

Teraz, gdy zostałaś sama, synowie i córki wyprowadzili się do miast (bo i kto przy zdrowych zmysłach z własnej woli zostaje w Wolerowie? Nie licząc mojego prowincjonalnego brata - nikt), a mąż - na cmentarz (wiem, gdzie jest pochowany, możesz być spokojna - nie podepcze go) ogarnęła cię nieuśmierzalna nuda. Nie potrafisz jej zapełnić serialami paradokumentalnymi, telenowelami, nie koją jej teleturnieje, reality shows, programy przyrodnicze, nie zalecza jej radiowa Dwójka, ani RMF Classic (słuchanie innych stacji - w babcino-rustykalno-barokowym wnętrzu byłoby wręcz profanacją!).

I zjawiłem się ja, rozweselacz, człowiek-herdewin niosący najdoskonalszy z tripów, najgłębsze z doznań.

Nie przesadzam, widzę przecież, jak jest ci dobrze. Haj pozazmysłowy, przejście na wyższy etap. ODŚWIADOMOŚĆ. Całe dotychczasowe życie jawi się jako państwo nudy, ziemianka wypełniona zgniłymi kartoflami, psia buda stojąca naprzeciwko drapacza chmur, pałacu ze szkła, stali i światła, planeta karłowata wyrzucona poza Układ Słoneczny, uboga krewna, której się wstydzisz i której w równym stopniu współczujesz.

Jestem animatorem kinderbalu, nauczycielem dobrej zabawy, ty - pierwszą uczennicą. Wyjątkowo pojętna z ciebie ośmiolatka.

Patrz, Wiesiu - na zawieszoną pod samym niebem linę (no jak to `nie widzę`? Wytęż wzrok!) wchodzi Martyna, tuż a nią - Krzysiek, jej brat. Dalej - gramolą się ich rodzice. I następuje piękna katastrofa, zetlałe sznurzysko pęka i wszyscy, nieudolni naśladowcy Ikara, spadają na ziemię.

Gęęę - rozlega się głuchy jęk.

`Nic się nie stało, bawimy się dalej` - rzuca uśmiechnięty klaun. Dwaj inni w pośpiechu uprzątają ciała. Migusiem zostaje rozciągnięta kolejna lina. Luiza, po mężu Witkowska i Kaśka, co ją kiedyś oplułem, lezą robić show. Pierwszej z muszelki kapie gorący śluz, drugiej - z sardonicznie uśmiechniętego pyska - jad.

One też nie potrafią utrzymać równowagi. są za bardzo rozgorączkowane, pcha je odśrodkowa siła. Byle wyżej, ponad plebs, ponad szarość.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Florian Konrad · dnia 10.12.2018 13:15 · Czytań: 361 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Komentarze
Darcon dnia 10.12.2018 13:23
Ależ metafor tu zmieściłeś, Florianie. :) Nie wiem, czy jest choć jedno "normalne" zdanie. ;) Początkowo miałem zagwozdkę, czy bohaterowie w ogóle żyją, ale czytając poniższy fragment, doszedłem do wniosku, że tak.
Cytat:
Śmie­jesz się, ko­cha­nie. Po­cząt­ko­wo wa­ha­łem się na pierw­szą rand­kę za­brać cię aku­rat do cyrku, w końcu jest tyle lep­szych miejsc: las, kil­ka­na­ście opusz­czo­nych domów, ruiny PGR Wo­le­ro­wo...

Chociaż, czy nie próbujesz tu zwieść czytelnika? Kto wie.
Podobały mi się ilustracje, które wykreowałeś, te cyrkowe postacie, zwierzęta i sztuczki. Trudny tekst, ale obrazowy, a ja bardzo lubię ciekawe obrazy. Podobało mi się.
Pozdrawiam.
Florian Konrad dnia 12.12.2018 17:30
dziękuję :)
eka dnia 16.12.2018 07:48
Tytuł przyciąga. Monoamoryzm - uczucie w opozycji do stereo, czyli jednokierunkowe nadawanie? Czy pojedynczy amora odbiór?
Świetnie napisana gorzka groteska. Od wyboru miejsca po fabułę turpizm, wesoły, tu króluje.
I gorycz, bo normal to okrutna nuda zbliżająca koniec, a ucieczka od pospolitego realu też skazana na porażkę.
Tylko ta stara Wiesia jakby nie wiedziała, co dziwne, bo swoją ponurą sławę miejsce ma, a... ludziska bawić się (ryzykować) chcą.
Najciekawsza jest tutaj relacja między główną bohaterką i narratorem. To dopiero oryginalny turpizm.

Nie tylko znakomity styl, ale i wyjątkowo niebanalne ujęcie status quo fragmentu prezentowanej rzeczywistości.
Florian Konrad dnia 21.12.2018 18:16
jejku - serdecznie dziękuję za tak przychylny komentarz!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty