Przewodnik piromaniaka po domach pisarzy w Suffolk, Roger Ley - Capt.Galaxikon
Proza » Obyczajowe » Przewodnik piromaniaka po domach pisarzy w Suffolk, Roger Ley
A A A
Od autora: W czarnej komedii Rogera Ley’a, niespełniony pisarz planuje zemstę przeciwko swoim odnoszącym sukcesy kolegom z branży.

Tłumaczenie angielskiego opowiadania ''The Pyromaniacs Guide to the Homes of Suffolk Writers'' zamieszczonego na blogu literackim Charliego Fisha, www.fictionontheweb.co.uk.
Link do opowiadania oryginalnego - https://www.fictionontheweb.co.uk/2018/07/the-pyromaniacs-guide-to-homes-of.html Przetłumaczyła Aleksandra Zygan.
Więcej opowiadań Rogera Ley: https://www.amazon.de/dp/B07L519ZV9/ref=cm_sw_em_r_mt_dp_U_3jWsCbVP07DQCle

W czarnej komedii Rogera Ley’a, niespełniony pisarz planuje zemstę przeciwko swoim odnoszącym sukcesy kolegom z branży.

             Gdy po raz sto trzydziesty ósmy powieść Riley’a o zombie spotkała się z odmową, czara goryczy została przelana. Dlaczego to jego dzieło, znaczne lepsze od publikacji innych pisarzy, było odrzucane? 
            Cholerne sukinsyny, próżne, zadowolone z siebie sukinsyny.  Pomaszerowali ze swoimi książkami do osławionego „Pałacu Publikacji”, usidlili agenta, załatwili sobie wydawcę, wyszli na prowadzenie i wskoczyli do ekspresowej windy do sukcesu literackiego. Myśleli, że są tacy cwani; ze swoimi edytorami fabuły do wymuskania historii i adiustatorami do wymuskania interpunkcji.

              Riley zaś wciąż pozostawał w tyle i -  niczym handlarz obnośny -  błąkał się ze swoimi pierwszymi trzema rozdziałami po agentach literackich, którzy od razu go zbywali lub łaskawie przyjmowali jego ukochany projekt, by wrzucić go do śmietnika natychmiast po przekroczeniu progu swojego biura. Zapewne trafiał do niszczarki i zostawał przerobiony na masę, z której wyrabiano papier na książki znienawidzonych autorów. 
          Teraz jednak wszystko się zmieni. Pokaże im, pokaże im wszystkim. Miał ich adresy. Zostały opublikowane przez przypadek w broszurce corocznego festiwalu literackiego
 w Suffolk. Miał też benzynę, szmaty i staromodne butelki na mleko z szerokim otworem, znalezione na stercie śmieci na farmie. Ułożone były w niezwykle przydatnej ocynkowanej skrzynce, która ułatwiała transport turkocących butelek w bagażniku jego Hondy Civic. 
           Wiedział, kto byłby pierwszy - ten drań Mike Wattam. Ponieważ znał go od lat nie potrzebował adresu, by go znaleźć. Wiedział, że Mike mieszka w miasteczku oddalonym zaledwie o kilka mil. Wattam opublikował cztery książki, same powieści detektywistyczne, za które dostawał sowite tantiemty, i o których nie omieszkał wspominać przy każdym spotkaniu w supermarkecie. Cholerne powieści detektywistyczne, to nawet nie jest literatura, mógłby równie dobrze pisać romansidła albo babskie książeczki pod fałszywym nazwiskiem - co prawdopodobnie robił. Czemu jednak to on musiał zgarniać cały szmal? 
           Była północ, gdy Riley dotarł do miasteczka Wattama i zaparkował swoją Hondę tak blisko, na ile pozwalała mu na to odwaga. Otworzył bagażnik, wlał benzynę do czterech butelek, wepchnął do środka szmaty i zapakował swoje koktajle Molotova do siatki na zakupy. Idealny drink dla „Wspaniałego Człowieka”.  
          Przedarłwszy się przez gęsty, drapiący żywopłot w końcu dostał się do okazałego ogrodu pisarza. Dom wyłonił się jako ciemna smuga na tle nocnego nieba. Wattam mógł sobie na niego pozwolić dzięki ożenkowi z odpowiednio dobraną partnerką, starą panną ze zżytego środowiska farmerskiego. Kluchowata baba, która spijała każde słowo Wattama
i uważała go za cholernego geniusza. Krzyżyk na drogę. 
          Riley przekradł się na tył domu, przystanął na trawniku i położył torbę z bombami u swoich stóp. Wyciągnął butelkę i potrząsnął, aż szmata nasiąknęła benzyną. Podpalił ją i zamachnął się, by cisnąć butelką przez okno na piętrze. Nagle przypomniał sobie, że dach był kryty strzechą. Jak mógł o tym zapomnieć? Rozpętałoby się istne piekło. Strażacy nigdy nie dotarli by na czas, by ugasić pożar. Po opuszczeniu sceny zbrodni, widziałby płomienie ze swojego własnego domu, oddalonego o trzy mile. 
           W końcu jednak rzucił płonący pocisk, który leniwie pokoziołkował w górę
i wylądował na dachu. Strzecha powinna natychmiast zająć się ogniem, lecz była wciąż nasiąknięta wodą po niedawnej ulewie. Płonąca szmata utkwiła w swym miejscu, zaś butelka stoczyła się po pochyłym dachu, odbiła się od rynny, pofrunęła dwa piętra w dół i roztrzaskała się o głowę nieudanego pisarza. 
          Riley natychmiast zajął się ogniem i biegał w kółko, wrzeszcząc:

          - Mike, Mike, pomóż mi, pomóż mi!, zanim rzucił się krzykiem z powrotem w stronę żywopłotu i przedarł się na ulicę. Szamotał się na oślep w stronę mostu, mając nadzieję na ugaszenie płomieni w strumyku, jednak po kilkunastu krokach opadł na ręce i kolana, przeczołgał się kawałek dalej i upadł, leżąc nieruchomo. Płomienie powoli gasły.
Z poczerniałego ciała i zwęglonych ubrań sączył się dym. 
Na piętrze zapaliło się światło, okno otworzyło się z hukiem i wychyliła się rozczochrana głowa Wattama osadzona na wychudłym karku. Wpatrując się w ciemność, pociągał nosem
i próbował osadzić okulary na swych krótkowzrocznych oczach.
           - Trochę za późno na tak głośnego grilla - wykrzyknął zrzędliwie do kogokolwiek, kto zakłócił jego sen.

             Stanął w bezruchu i słuchał. Gdy po chwili nikt mu nie odpowiedział, burknął, schował głowę, zamknął okno i zaciągnął kotarę. Światła zgasły.  
            Wzeszedł Księżyc, rzucając jasne światło na ponadczasowe miasteczko Suffolk, ze swym strumieniem, łukowym ceglanym mostem i kamiennym kościołem o zaokrąglonych wieżyczkach. Nic nawet nie drgnęło w ogrodzie pisarza ani na przyległym cmentarzu. Panował spokój, cisza i zadziwiająco przyjemny aromat pieczonego mięsa.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Capt.Galaxikon · dnia 17.01.2019 10:17 · Czytań: 800 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
rogerley@ymail.com dnia 25.01.2019 13:37
As the author of this story I would like to say how pleased I am to see that it has been translated into the Polish language. I hope that my friends in Poland have enjoyed reading it. Please visit my website rogerley.co.uk.
If you wish to read more of my stories they are available in my recently published collection 'Dead People on Facebook.'
https://www.amazon.de/dp/.../ref=cm_sw_em_r_mt_dp_U_3jWsCbVP07DQCle
Dobra Cobra dnia 25.01.2019 14:42
Thx for invitation, rogerley. Will glad to read your stories.


Best,

DoCo
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:35
Najnowszy:pkruszy