Piechur zagłady część 1 - StalowyKruk
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Piechur zagłady część 1
A A A
Od autora: Po moich przygodach z westerno-postapo-fantastyką, wracam do nieco bardziej klasycznych tematów. Upiorny wędrowiec jest jednym z pierwszych i moich ulubionych, stworzonych przeze mnie (tak to się pisze?) bohaterów. To opowiadanie zacząłem pisać dawno temu, miałem sam wstęp. Powiedzmy pierwszych sześć akapitów tego, co widać poniżej. Odnalazłem to, ulepszyłem i rozpocząłem dalsze prace. Nie obiecuję, że kontynuacja pojawi się prędko. Miłego (oby) czytania.

W lesie Yngorth panowała cisza. Nienaturalna, przytłaczająca, pełna napięcia cisza. Jedynym dźwiękiem, który ważył się ją zakłócać, był miarowy odgłos kroków.

Nie, nie zakłócać. W ciszy, przemocą wdzierającej się do mózgu odgłos ten był rozdzierającym hałasem. Upiorny Wędrowiec zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział też, że cisza była pełna napięcia. Mało kto wychodził z Yngorth, zwanego Cichym Lasem, żywy. A jednak nie było w nim nic groźniejszego od przechodzącego tędy Wędrowca.

Wbrew pozorom nie przypominał upiora. Miał powierzchowność wysokiego i szczupłego człowieka. Twarz jego charakteryzowała się wyrazistymi rysami. Zapadnięte policzki rozpinały się na wystających kościach jarzmowych. Cera miała nieco niezdrowy odcień graniczący z szarością. Oczy były głęboko osadzone i podkrążone, jakby ich posiadacz nie spał od dłuższego czasu. Najdziwniejsze jednak były tęczówki. Czerwone i lekko fosforyzujące. Przy tym ciemnoszare, zaczesane do tyłu włosy wydawały się najzupełniej normalne.

Ubiór i wyposażenie z pewnością dobrane zostały do długiej drogi. Znoszona skórzana kurtka, podobnie jak wysokie buty odznaczały się zdecydowanie zbyt dużą ilością pasków i klamer. Na plecach postrzępiona peleryna z kapturem, teraz odrzuconym na plecy. Przy pasie Wędrowca wisiała lekka kusza i długi miecz, o jelcu wygiętym tak, by osłaniał rękojeść.

Upiorny Wędrowiec przystanął. Nie dlatego, że coś usłyszał. To było coś innego. Jakiś niedostępny zwyczajnym ludziom zmysł ostrzegał go uporczywie przed zagrożeniem. Tyle że zagrożenia nie było widać. Jednak Wędrowiec był cierpliwy. W końcu coś zagrzebane w liściach poruszyło się i skoczyło mu do gardła, najwyraźniej uznając, że nie doczeka się kolejnego kroku. Przez chwilę pielgrzym miał doskonałą okazję obserwować wyjątkowo wyrośnięte, pozbawione nóg segmentowe cielsko lecące w jego stronę. Niezbyt długo, gdyż wyuczonym odruchem dobył miecza i ciął przez przeciwnika. Ten jednak był diabelnie szybki. Wywinął się i miecz miast przeciąć pancerz, odtrącił przeciwnika. Upiorny wędrowiec chwycił miecz oburącz, przygotowując się na kolejny atak, ale nie było to już potrzebne. Osobliwy stwór upadł na stertę gałęzi, która poruszyła się i chwyciła go ściśle. Nie miał żadnych szans. Każdy patyk w tej kupie okazała się kończyną kolejnego potworka. Tajemnicze gałęzioodnóżowe monstrum błyskawicznie pożarło swoją ofiarę. Upiorny Wędrowiec przeczekał chwilę, a gdy okazało się że sterta nie wykazuje nim zainteresowania, schował miecz i ruszył dalej tą samą leśną ścieżką.

Wkrótce jego nozdrzy dobiegł dziwaczny odór. Zmarszczył brwi. Kiedy był w okolicy poprzednim razem, wszystko było w porządku. Przyśpieszył kroku.

Po godzinie forsownego marszu, ujrzał wreszcie swój cel. Warownia Cergard stała w tym samym miejscu, gdzie ostatnim razem. To nie było wcale takie oczywiste. Większym twierdzom zdarzało się znikać bez śladu. Coś jednak się zmieniło. Będące źródłem obrzydliwego smrodu bagno, podchodziło niemal pod południowy mur fortecy.

– Szlag – mruknął Wędrowiec, widząc wyłamaną bramę. Podkradł się do leżących na ziemi wrót, przytrzymując dłońmi najgłośniej podzwaniające sprzączki kurtki. Po placu wewnątrz przechadzały się osobliwe stworzenia. Miały ponad dwa metry wysokości i oślizgłą sinoniebieską skórę, pokrytą wyjątkowo różnorodnym zestawem narośli, pąkli oraz ropiejących ran. Zarówno kończyny, jak i tułów były rachitycznie chude. Jedyną rzeczą, która odróżniała twarze od reszty głowy, był brak długiego, skołtunionego futra, którego nawet przy najlepszych chęciach nie można by nazwać włosami. Sama twarz zawierała  drugie tyle narośli, co reszta ciała, co uniemożliwiało rozpoznanie zarówno oczu, jak i aparatu gębowego.

Mimo, że stwory wyglądem przypominały zwierzęta, poruszały się na dwóch nogach, a część z nich trzymała w dłoniach prymitywne włócznie. Zwyczajni idioci nie wymyśliliby też, żeby zwiesić gnijące zwłoki załogi fortu z murów na linach przywiązanych do kostek. Ten szczegół Upiorny wędrowiec uznał za szczególnie ciekawy. Truchła wisiały po wewnętrznej stronie południowego muru. Gdyby służyły do odstraszania nieproszonych gości, powieszono by je na zewnątrz, większość w bezpośrednich okolicach samej bramy.

Niezauważenie wślizgnął się do środka i wszedł po kamiennych schodach na szczyt murów. Tam dwie kreatury wciągały właśnie jedno z ciał. Wędrowiec przykucnął za jakąś skrzynią. Stworzenia tymczasem odwiązały truchło i przerzuciły je za blanki, gdzie teraz znajdowało się bagno.

Gdy na górę wciągnięte zostało kolejne ciało, Upiorny wędrowiec postanowił działać. Wyskoczył zza osłony, zastrzelił jedną z istot z trzymanej w lewej ręce kuszy, a następnie błyskawicznie pokonał odległość do drugiej aby unieszkodliwić ją zanim zdąży podnieść alarm. Wcześniej przygotowanym mieczem rozchlastał zdeformowaną gardziel. Na wszelki wypadek zdekapitował jeszcze obydwa potwory. Nie był to środek niezawodny, ale zazwyczaj działał.

Nachylił się nad zwłokami obrońcy twierdzy. Czas zgonu niemożliwy do ustalenia bez pomocy profesjonalisty, ale nie była to świeżyzna. Ciało było wyraźnie zepsute i wypełnione larwami, w tym naprawdę imponującymi sztukami długości ludzkiego przedramienia.

Raczej niespotykane, uznał Wędrowiec. Wychylił się za mur. Rzeczywiście leżało tam kilka ciał, z których kilka było wyraźnie obrośniętych czymś szarym.

– Oho – mruknął do siebie Upiór, gdy w jego głowie rodziły się pewne podejrzenia.

Obejrzał jeszcze pobieżnie ciała osobliwych stworów. Obserwacja nie wykazała nic naprawdę przydatnego, a na wiwisekcję nie było czasu. Wyrzucił obydwa razem z niegdyś będącą człowiekiem pożywką dla larw za mur, błogosławiąc swoją niemożność do czucia silnego obrzydzenia i mając nadzieję, że nic nie zwróci uwagi na dodatkową ilość dziwnych płynów na murze. „Krew” dziwnych stworów była przezroczysta i lepka, lecz na szczęście pozbawiona silnego zapachu.

Po swoich poprzednich pobytach pamiętał nieco rozkład fortu, więc skierował się do swoistego aresztu umiejscowionego w pobliskiej baszcie. Czy takie jego położenie było strategicznie właściwe, Wędrowiec nie wiedział. Wiedział jednak, że było to jedno z miejsc w którym mogliby się schronić ewentualni ocaleni. Zabawne jak wiele więzień po odpowiednich przeróbkach jest w stanie pełnić funkcje fortyfikacji.

Drzwi były otwarte. W środku była tylko jedna kreatura. Stała bez ruchu i gapiła się na człowieka zamkniętego w celi, będącej jedynie oddzieloną za pomocą krat częścią pomieszczenia. Upiorny wędrowiec podszedł cicho i przebił stwora mieczem. Istota padła na ziemię z bulgotem.

– Cześć – rzucił Wędrowiec do człowieka z celi. – Jak leci?

Wychudzony człowieczek w łachmanach wstał ze swoistego klepiska i podszedł ostrożnie, zatrzymując się jednak poza zasięgiem rąk potencjalnego wybawcy.

– Słuchaj nie wiem, co tu robisz, ale proszę, wypuść mnie zanim zdechnę z głodu – powiedział szybko. Wypowiadając słowo „głód” przybrał niemalże płaczliwy ton głosu.

– Kim ty właściwie jesteś?

– Zwykłym złodziejem, który kradnie z konieczności przeżycia.

– Lubię szczerość. – stwierdził Upiór. – Ale dlaczego Cergard? Wokół nic nie ma. Chyba, że zamierzasz liczyć bezludny las, łąki trujących ziół i ewentualne uroczyska jako „coś”.

– W innym wypadku nie porywałbym się na warownię – uprzejmie oznajmił złodziej.

Upiorny wędrowiec potrzebował chwili, by to przemyśleć. Jakby się nie starał, nie mógłby odmówić słowom więźnia logiki.

– Dobra – westchnął. – Zaraz cię wypuszczę.

Klucze wisiały na ścianie, blisko wejścia. Podszedł do nich i stanął oko w oko ze stojąca w drzwiach kreaturą.

– Hmm – mruknął. Stworzenie odpowiedziało wrzaskiem podobnym do skrobania paznokciami po tablicy.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
StalowyKruk · dnia 21.01.2019 01:06 · Czytań: 436 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 8
Komentarze
MarcinD dnia 21.01.2019 09:29
Cytat:
Przez las Yn­gorth rozpościerała się cisza.

Przez las rozpościerać się mogą pasma mgły. Cisza jest dźwiękiem (tzn. brakiem tegoż). W lesie może panować niczym nie zmącona cisza ;). I od razu też do drugiego zdania nie wiem, czy cisza może być "lepka". Na pewno "przytłaczająca".

Cytat:
...zwanego cichym lasem...

Jeżeli las był tak zwany, to nazwa powinna być z dużych liter.

Cytat:
To coś in­ne­go.

Prosi się tutaj mały dodatek słówka że "to było coś innego".

Cytat:
W końcu coś za­grze­ba­ne w li­ściach po­ru­szy­ło się i sko­czy­ło mu do gar­dła, naj­wy­raź­niej uzna­jąc, że nie do­cze­ka się ko­lej­ne­go kroku. Przez chwi­lę piel­grzym miał do­sko­na­łą oka­zję ob­ser­wo­wać wy­jąt­ko­wo wy­ro­śnię­te, po­zba­wio­ne nóg seg­men­to­we ciel­sko le­cą­ce w jego stro­nę.

Skok do gardła sugeruje, że atakujący potwór był bardzo, bardzo blisko, a jednak Wędrowiec miał czas na to, by przez chwilę obserwować jak potwór go atakuje. Gdy coś skacze prosto do gardła, raczej nie ma czasu na takie obserwacje.

Cytat:
Wkrót­ce jego noz­drzy do­biegł dzi­wacz­ny odór.

Cytat:
Po go­dzi­nie for­sow­ne­go mar­szu, uj­rzał wresz­cie swój cel.

Z jednej strony dziwaczny odór, z drugiej forsowny marsz w kierunku, z którego, jak się potem dowiadujemy, pochodził odór. Można by dodać, że zapach bagna się nasilał, wyraźnie kierował się ze strony celu Wędrowca. Mam wrażenie, że to trochę zignorowane.

Cytat:
Zwy­czaj­ni idio­ci nie wy­my­śli­li­by też, żeby zwie­sić gni­ją­ce zwło­ki za­ło­gi fortu z murów na li­nach przy­wią­za­nych do ko­stek.

Rozumiem, że chodzi tu o sugestię, że działanie potworów wskazuje na pewne oznaki inteligencji. Nie wiem, czy pasuje tutaj słowo "idioci", czy nie lepiej "zwyczajne potwory" na przykład.

Cytat:
Niezaważenie...

A tu mała literówka ;).

I tyle mojego skrupulatnego czepialstwa. Pisałem ten komentarz na bieżąco, w trakcie czytania, stąd wyłapałem chyba wszystkie rzeczy, które rzuciły mi się w oczy. Bardzo dobry tekst, taki w Twoim stylu - z mocno charakterystycznym bohaterem, który jest faktycznie KIMŚ. Starasz się to nieźle opisać i Ci wychodzi. Sama fabuła też jest niezła, mam kilka skojarzeń, szczególnie po tym znikaniu twierdz. Wygląda mi to na dobry kawałek fantastyki. Czekam na kolejną część i mam nadzieję, że uwolniony złodziej nie okaże się tylko złodziejem, ale też niezłym w walce, co by obaj mieli szansę zrobić w twierdzy niezłą rozwałkę ;-).
StalowyKruk dnia 21.01.2019 09:48
Dzięki, nie zauważyłem tych wszystkich błędów. Cieszy mnie, że moi bohaterowie wydająci się charakterystyczni. Nie przypominam sobie co prawda motywu znikających twierdz, ale nie wykluczam, że takowy już istnieje. Sam świat jest dziwniejszy nawet niż ten w "Pociągu..." i najważniejsza jest logika wewnętrzna, zewnętrzna zostaje bez większego znaczenia.
Życzę miłego czytania (kiedy już napiszę kolejne fragmenty) ;)
MarcinD dnia 21.01.2019 10:38
Gdzieś mi mignął taki motyw, że jedna czy druga twierdza/osada zniknęła. Swojego czasu czytałem dużo fantastyki. Jak sobie przypomnę, to napiszę ;p
Skuul dnia 21.01.2019 20:50
Jak będę upierdliwy powiedz ;), przeczytałem spoko, coś się zaczyna dziać, włączyłem muzyczke https://www.youtube.com/watch?v=jz0OH0d-kpE&t=1250s fantasy, i się klimat sam zrobił,

Sporo słowa cisza na początku,
Cytat:
Czer­wo­ne i lekko fos­fo­ry­zu­ją­ce. Przy tym ciem­no­sza­re, za­cze­sa­ne do tyłu włosy wy­da­wa­ły się naj­zu­peł­niej nor­mal­ne.

jak czytałem to pierwszy raz, prawie nie zauważyłem kropki pomiędzy zdaniami, i wyszło mi jakieś dziwo, w zdaniu drugim zmieniłbym szyk, aby nie zaczynać od "Przy tym ciemnoszare,"
Cytat:
od­zna­cza­ły się zde­cy­do­wa­nie zbyt dużą ilo­ścią pa­sków i kla­mer.

to wada czy przywara?, a jeśli nie ma to znaczenia, oznajmij to, usuwając podkreślenie,
Cytat:
Przez chwi­lę piel­grzym miał do­sko­na­łą oka­zję ob­ser­wo­wać wy­jąt­ko­wo wy­ro­śnię­te, po­zba­wio­ne nóg seg­men­to­we ciel­sko le­cą­ce w jego stro­nę. Nie­zbyt długo, gdyż wy­uczo­nym od­ru­chem dobył mie­cza i ciął przez prze­ciw­ni­ka.
przez chwilę i niezbyt długo podaje tę samą informację, zacząłbym drugie zdanie od Wyuczonym... i tutaj ruchem, odruch to może być bezwarunkowy na przykład, a on szkolił się by umiejętnie wyciągać miecz w chwili zagrożenia,
"ciął przez przeciwnika" usunąłbym przez,
Wyuczonym ruchem dobył miecza i ciął przeciwnika.
Cytat:
Ten jed­nak był dia­bel­nie szyb­ki. Wy­wi­nął się i miecz miast prze­ciąć pan­cerz, po pro­stu od­trą­cił prze­ciw­ni­ka.
słowo przeciwnika powtarza się dwa razy w krótkim opisie, nie wygląda to dobrze, synonimy.pl :) a "po prostu" zbędne

czekam na więcej, dzięki za podzielenie się o/
StalowyKruk dnia 21.01.2019 21:43
Dzięki za uwagi. Jak będę miał chwilę popracuję nad tym.
Cytat:
zde­cy­do­wa­nie zbyt dużą ilo­ścią pa­sków i kla­mer.

Lubię tego typu stwierdzenia. Nie lubię podchodzić do bohatera jako do nieomylnego bytu robiącego wszystko z poważnych powodów.

Nie myślałem też o muzyce fantasy... Znaczy, nie bronię Ci słuchać, jeśli uważasz, że pasuje, ale sam mam w zwyczaju pisać przy muzyce i jak dotąd ani razy nie było to heroiczne fantasy. Jeśli koniecznie chcesz wiedzieć, nad "Piechurem zagłady" spędziłem większość czasu słuchając jakiegoś psychodelicznego, albo narkotycznego metalu. Prawie wszystko to zespół "High on fire". Np. to https://www.youtube.com/watch?v=3wzBZGFji7U
Do każdego projektu dobieram sobie coś innego, np. "Pociąg przez pustynny kocioł powstawał przy akompaniamencie albumu "Ace of spades" zespołu Motorhead i ścieżki dźwiękowej trylogii dolarów.
Jeżeli jesteś upierdliwy, możemy się nieźle dogadać ;)
Skuul dnia 21.01.2019 22:11
Ciężkie brzmienie też lubię, teraz na yt sporo można znaleźć a ja ostatni mam przeskok na fantasy, ale horror music też już przerabiałem,
metalu podobno King słuchał jak tworzył swoje horrory ;)
co do klamer i pasków może być, ja po prostu ostatnio ćwiczę w pisaniu przejrzystość, wywalić wszystkie przymiotniki, zaimki i jeśli się da, pokazać zachowanie bohatera, a nie pisać o tym ;), i dlatego innych też tym wkurzam
Kapelusznik dnia 11.09.2019 22:41
Wydaje mi się że brakuje trochę przecinków, ale nie jestem pewny - szczególnie na początku.
Bohater-weteran jak widzę. Może być.
Żałuje że przedstawiając taką scenerię, nie używasz bardziej poetyckiego, sensualnego i przekonującego tonu. Przydałyby się opisy zapachu, a nie tylko "odór", bo mroczny klimat jaki chciałeś stworzyć - nie jest przynajmniej dla mnie - już taki mroczny.
Poza tym, nie mam zbyt wiele uwag.
Pozdrawiam
StalowyKruk dnia 11.09.2019 23:07
Widzę że zabłądziłeś. Nie spodziewaj się za wiele po tym opowiadaniu. Koniec końców się na nim zawiodłem, nie dałem rady zrobić z niego tego, czego chciałem. Jestem pewien, że ktoś mi już kiedyś wspominał że powinienem bardziej postarać się przy opisach. Mam w zwyczaju wszystko trywializować, więc częściej wychodzą mi kiepskie żarty niż przekonujące opisy.

W każdym razie, dzięki za uwagi.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty