i

i

glica

a

a

a

niżej

świat ełko

łka

krótko krótko krótko

długo długo długo

krótko krótko krótko

sos

dla

piętra kawa sekretariat

kancelaria     garnitury

garsoniera prezes szafa

 pawie  pióra dzikie tłumy

  taras  na półpiętrze loggia

  tam  bariera  kosz i śmieci

  popielniczka   petów   orgia

   byłe   dzieci  przyszłe  dzieci

prezerwatyw stos w agencji towarzystwo rozbawione

ktoś  napity  w kwint esencji  rwie swą dolę i niedolę

piętro niżej poważniejsze  bo tam lepszy  sort resortu

razem w kółku piszą wiersze oni są w głębokim dołku

w  rym  wpisane rwą bebechy taki ból że łka muzyka

to  rocznica  ku pamięci  no stal  gicz na  wieczernica

czyjś  życiorys  z dupy wzięty  czyli wóda  lub maryha

a  uznanie  już  po  śmierci  na tomiku  siada   mucha

windą wciąż zjeżdżamy niżej sklepy sklepy to galeria

choć obrazu tu nie spotkasz za to portki lub sukienka

albo buty adidasa wśród trzech pasków skacze puma

jęzor zwisa  jej do  pasa jest  w ekstazie  czyjaś buta

handel  i  s`kupione macki towar wsadzą do koszyka

i się cieszą fitnes laski wejście tam gdzie gra muzyka

szał    zakupów chora baba właśnie człapie do doktora

już za chwilę zje kebaba gdzie jest doktor chce doktora

nie  wie  jeszcze które piętro lecz za pewnie kiedyś trafi

zdrowie  pójdzie  dalej piechtą ciężki wynik kardiografii

lżejszy oddech tym sposobem sprowadzeni do parteru

tak  doszliśmy  swoich racji  ciemna masa poziom zero

ciągle  jakieś przepychanki  ktoś na plecy  włazi komuś

tłok  w natłoku alienacji wieże  w wierze  koty  w domu

tam  pustostan  puste  słowa  puste   gesty  tylko cisza

choćby  chciał to nikt nie woła nawet sonet Mickiewicza

luty 2019