- Jesteś jak wiosenny deszcz i pachniesz wszystkimi kwiatami tego świata - powiedział Chłystek prawie szeptem, czując instynktownie, że od tej chwili wszystko będzie inaczej.
I rzeczywiście.
Na moment wszystko stanęło, nawet powietrze zmieniło stan skupienia, wydawało się być gęste i lepkie niczym nektar kwiatowy. Zesztywniałe ze zdumienia gałęzie drzew naprężyły się do granic wytrzymałości, zamarło rechotanie żab w pobliskim stawie, śpiew ptaków i brzęczenie owadów. A jako że czas jest względny, wydało się Chłystkowi jakby owych parę sekund trwało całą wieczność. Stał więc nieruchomo, i wpatrując się z napięciem w oczy Agnieszki rozpoznawał jej duszę.
Otrząsnął się, słysząc ostry świst koło ucha. To Ślizgulla zaczęła wywijać na swojej wyraźnie rozradowanej miotle karkołomne łamańce, i rżąc od czasu do czasu gromkim śmiechem krzyczała na łąki i lasy:
- Chłystek zbaraniał, Chłystek zbaraniał!
- A idź ty won! - zakrzyknął poirytowany Półpałek-Zapałek, oganiając się od niej jak od natrętnej muchy.
Ślizgulla zawachlowała gwałtownie ogromnymi uszami, wciągnęła zamaszyście wiszący u nosa śluz, mlasnęła przydługim jęzorem, i poganiając zdenerwowaną miotłę kopniakami pognała ku bagnom.
- Co się dzieje, dlaczego każe mi pan odejść? - zapytała nieco przestraszonym głosem Agnieszka.
Zdziwiony Chłystek spojrzał szybko na przyjaciela.
- Czy to znaczy, że ona nie widzi?
Półpałek-Zapałek zaprzeczył lekkim ruchem głowy.
- Jak to możliwe, Ślizgulla wspomniała, że jest naszym człowiekiem.
- Bo jest, opowiadałem ci przecież, ale chyba ma jakieś opory, być może jakieś nieciekawe zaprzeszłości z dzieciństwa. Myślę jednak, że wcześniej czy później zaskoczy.
-Hola, moi panowie, czy to ładnie mówić o kimś tak, jakby tego kogoś tu nie było? - zapytała Agnieszka rozbawionym głosem, chociaż w jej oczach czaiła się niepewność i zaskoczenie. Chłystek zmieszał się mocno, ujął jej szczupłą dłoń, i muskając lekko ustami wyszeptał ciche przeprosiny. Lecz zanim zdążył cośkolwiek wyjaśnić, wtrącił się Półpałek-Zapałek.
- Kochana Agnieszko, jesteś tu z nami od niedawna i nie we wszystkim zorientowana. Nasz Las jest wyjątkowy, jedyne takie miejsce na świecie, gdzie baśń przemieszała się z przeszłością i czasem aktualnym. Niektórzy, tak jak Chłystek, nigdy nie mieli problemu, aby to zobaczyć. Inni, tak jak ty, potrzebują uświadomienia.
- Jakiego uświadomienia, panie Szymonie? - zapytała nieco bezradnym tonem i drgnęła przestraszona, gdyż w tym samym momencie Chłystek parsknął niepohamowanym śmiechem.
- Przepraszam - wybąkał, gdy już był w stanie złapać powietrze. - To takie dla mnie nowe i zabawne. Szymon! No nie!
- A jak?
- Półpałek-Zapałek.
Tym razem roześmiała się Agnieszka.
- To brzmi jak z bajki o kijach-samobijach.
Chłystek spoważniał i ponownie ujął jej dłoń.
- Agnieszko, słyszałaś - to miejsce jest niezwykłe. Schodzą się tu wszystkie czasy, wszystkie bajki i legendy, także te, które dopiero powstaną. Wiem, że ciężko ci uwierzyć, ale jeżeli tylko zechcesz, to pomogę ci zobaczyć.
Przez chwilę wahała się. W końcu ciekawość w niej zwyciężyła.
- No dobrze, po drugiej stronie lasu stoi stara leśniczówka. Kupiłam ją i zamierzam wyremontować. Pójdźmy tam, a po drodze wszystko mi wyjaśnisz.
- Zniosę cię tam - szepnął Chłystek, podnosząc ją jak piórko.
Chciała zaprotestować, ale w momencie, gdy poczuła ciepło jego silnych ramion ogarnęło ją dziwne osłabienie. Poddała się więc rytmowi jego kroków, uderzeń serca, zasłuchała w miarowym oddechu. I prawie płynęła wraz z nim po ukwieconej łące pełnej szelestów układających się w wiersze. Nagle, w chwili największego rozmarzenia, usłyszała cichy śpiew, niezwykłą melodię nuconą dziecinnym głosem dziewczynki. Było w tej melodii coś tak niewyobrażalnie słodkiego, że aż łzy napłynęły jej do oczu. Chłystek zauważył jej wzruszenie i natychmiast wyjaśnił.
- To jedna z piosenek Julenki, przyniósł ją tutaj przedwczorajszy wiatr, prawda, że piękna?
Spojrzała ku jego uśmiechniętej twarzy i nawet się nie zdziwiła, widząc tuż za nimi lewitującego Półpałka-Zapałka. Czuła się tak dobrze i bezpiecznie jak nigdy przedtem. Zatraciła poczucie czasu i chyba rzeczywistości, gdyż z każdym krokiem wydawało się jej, że widzi coś, czego nigdy nie było. Chwilami podnosił ją Chłystek nieco wyżej i niby przypadkiem muskał jej policzek swoim. Zatrzymywała wtedy oddech w dziwnym oczekiwaniu, a fala przyjemnego gorąca wędrowała po niej tam i z powrotem. Trochę zaczęło ją to niepokoić, ale jeszcze bardziej ciemne smugi, które pojawiły się ni stad ni zowąd. Dopiero po pewnym czasie rozpoznała w nich jakby zniekształconą postać śmigającą wokół nich w zawrotnym tempie. Wodziła za nią wzrokiem, co oczywiście nie uszło uwadze Chłystka.
- Idziesz moim krokiem, czujesz moim sercem, widzisz i słyszysz przeze mnie, bo staliśmy się jednym - oznajmił pieszczotliwym tonem.
I szli, zatapiając się coraz bardziej w jego świecie.
Przed leśniczówką czekała już na nich Ślizgulla z koszykiem pełnym malin. Agnieszka spojrzała na nią niedowierzająco i w tej samej chwili zrozumiała, że jak to już wcześniej powiedział Półpałek-Zapałek, właśnie zaskoczyła.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt