ssanie - stawitzky
Proza » Miniatura » ssanie
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Nie jadłem od tygodnia. Przed oczami migają mi cząstki kurzu – jakby każdy pyłek miał ze sobą latarkę. Ponoć to jeden z objawów derealizacji. Możliwe. Z tym, że ciało opuściło mnie nie dziś, nie wczoraj, a lata temu. Rozmazana pustka targa od zawsze, dokąd potrafię sięgnąć pamięcią wstecz; nigdy nie było mnie przy mnie. Myślę, że halucynacje wraz z tymi kropkami to objaw głodu. Głoduję jak męczennik, siedem dni w tygodniu, po dwadzieścia cztery godziny na dobę. Głoduję ciągle, wiecznie, a mimo to ważę ponad sto trzydzieści przy wzroście poniżej metra osiemdziesięciu. Przy wzroście metr siedemdziesiąt pięć. Głoduję jak Jezus. Prawdopodobnie przechodzę duchowy ramadan, z tym, że bez nocnego oszustwa.

Macham rękami na wszystkie strony próbując pozbyć się odblaskowych kropek, na nic. Przykleiły się do moich źrenic niczym szablon, jakbym od teraz widzieć miał rzeczywistość już zawsze w ten sposób. Nalewam wody z kranu i wciskam do niej to, co znajdę w lodówce; płatki owsiane, cytrynę, musztardę, sos sojowy, czosnek. Resztki. I piję duszkiem… żeby się nie zastanawiać nad tym, co piję. Później wymiotuję, a w tym co wylatuje ze środka, widzę kres. Koniec męki. Wróżę jak z fusów z resztek trzewi. Cóż, wizja nie jest optymistyczna. Pogoda w dalszym ciągu będzie zła.

W szafie znalazłem opakowanie słonecznika w karmelu. Niestety, siedem lat po terminie ważności; niestety, nie mam wyboru. Smakuję jak słonecznik w karmelu. Ale ten poranek jest zjawiskowy; nie zdążyłem dobrze otworzyć oczu, a już zrobiłem i zjadłem więcej niż ostatnich w siedmiu dniach.

Gdy mama wychodzi z domu, idę do jej pokoju szukać resztek. Przeglądam dokładnie szafki, czy aby nie ukryła przede mną choć kromki chleba. Marzę o bułce posmarowanej masłem, o mięsie, o pieczonej karkówce. Przeglądam filmy, w których gotują, i ślina cieknie mi na brodę. Nie jem, nie jestem godzien makaronu, wołowiny, ryżu. Nie zasłużyłem na świeży chleb, masło i pomidory. Nie jestem wart bułki posmarowanej majonezem. Nie ma dla mnie pizzy, burgerów i smalcu. Jestem poza zasięgiem wszelkiego jedzenia, a mimo to, nie chudnę. Moje ciało przepełnione jest złością; teraz już wiem jak czują się ludzie, którzy nie jedzą. A jeszcze gorzej ci, których rodzina nie chcę strzepnąć nawet okruszku z talerza, abyś przypadkiem nie żył dłużej niż miesiąc. Moja matka chcę mojej śmierci, powiedziała mi to dziś rano; gdy to usłyszałem, obróciłem się w jej stronie i powiedziałem, że taka kurwa jak ona powinna umrzeć pierwsza.

Śmierć wydaję się niczym przy głodzie. Głód to najgorsze z cierpień. Dlatego jest dla mnie. Dlatego nie jem i jestem chory. Dlatego nie jem i tyje. Dlatego nie jem i umrę.

           

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
stawitzky · dnia 25.04.2019 11:03 · Czytań: 626 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 3
Komentarze
Adam T dnia 30.04.2019 17:03 Ocena: Dobre
Usłyszałem kiedyś (pewnie był to jakiś tokszoł, tak myślę), że jedzenie jest nałogiem. Nie jeść ponoć można i nie jest to wcale szkodliwe. Tutaj jednak, w Twoim tekście, widzę problem z samoakceptacją. Wiem, mało metaforycznie podszedłem do tematu. Jest trochę literówek, czasem gdzieś ucieka składnia, bywa że narrator trochę sobie zaprzecza (na początku pisze, że nie je od siedmiu dni, chwilę potem twierdzi, że nie je przez siedem dni w tygodniu po 24 godziny). Nie mnie tekst mi się podobał. Pozdrawiam ;)
skroplami dnia 25.05.2019 12:11 Ocena: Świetne!
Po raz pierwszy kształt obok jakby autobiografi, otwarte drzwi do beletrystyki w inny sposób :). Oczywiście, moje odczucia. Wcześniejsze utwory bardzo ad ja i moje życie, tutaj pojawia się inny bohater :). Postać inna cieleśnie, mająca "problem". I autorze, wchodzisz w ciało bohatera :). Oczywiście, korzystając z własnych przeżyć ale inaczej to ubrane, bardzo dobrze ubrane. Krótkie a w pełni opowiadanie, z zakończeniem pozostawiającym czytelnikowi możliwości wyboru.
Cytat:
niż ostat­nich w sied­miu dniach.
- mała uwaga, "w" nie w tym miejscu. Wiem, to z głodu ;). Nie śmieszne, tak. Głód w miniaturze wyborem lub z przyczyn "choroby", jest jednak koszmarem w rzeczywistości. Co jednak niesie? Wzrost wrażliwości i inteligencji, ponadto uzdrawia. Głodne ciało zjada tłuszcz, potem to co chore w ciele. Jednak gdy trwa za długo, powyżej dni 40, zjada co zdrowe i człowiek umiera. Nie wiem z autopsji, może odrobinę tylko z początku trwania głodu i nie aż tak drastycznego. Wiem od człowieka który wybrał głód, przez okres czasu, dla uzdrowienia ciała i ducha. Inne dowody? Może drastyczne, ale ludzie którzy przeżyli Oświęcim, choć pokaleczeni umysłowo do końca życia, których głodujące ciało utrzymywane przy życiu kromką, dwoma kromkami suchego chleba na dzień, żyli, a może kilku wciąż żyje, bardzo długo. Inne? Wybór przez Chrystusa i kilku innych opisanych w Biblii, w czasie wcześniejszym, głód przez dni czterdzieści, nie dłużej. Po tej cyfrze ciało zjada części zdrowe. Skąd wiedzieli? To wybrańcy Boga, wiedza od Niego. Tak, dziś potwierdza nauka.
Oczywiście, w utworze inna sytuacja inny głód. Jednak temat budzi myśli, przypomina, zastanawia. Jednocześnie widzenie bohatera świata i tego co w nim, wokoło niego na krok, dwa, inne od codziennego, zastanawiające. I widzimy, że jest ktoś winny sytuacji, przynajmniej częściowo. Matka sadystka? Tak, zdarza się.
Cytat:
Gdy mama wy­cho­dzi z domu, idę do jej po­ko­ju szu­kać resz­tek. Prze­glą­dam do­kład­nie szaf­ki, czy aby nie ukry­ła przede mną choć krom­ki chle­ba.

Cytat:
Moja matka chcę mojej śmier­ci, po­wie­dzia­ła mi to dziś rano; gdy to usły­sza­łem, ob­ró­ci­łem się w jej stro­nie i po­wie­dzia­łem, że taka kurwa jak ona po­win­na umrzeć pierw­sza.

Cierpienie z głodu, cierpienie przez matkę, złość, wściekłość wewnątrz a w końcu rezygnacja, czy przez chwilę czy ostateczna, pomimo słów pełnych pewności.
Cytat:
Śmierć wy­da­ję się ni­czym przy gło­dzie. Głód to naj­gor­sze z cier­pień. Dla­te­go jest dla mnie. Dla­te­go nie jem i je­stem chory. Dla­te­go nie jem i tyje. Dla­te­go nie jem i umrę.

Ale to "dopiero" siedem dni ;), inteligencja wciąż rośnie, dlatego nie wierzę w "dlatego nie jem i umrę". Głód pcha do jedzenia, możliwe że czternastego dnia bohater wyważy drzwi lub rozwali ściany, i pójdzie za zapachem i dotrze np. do piekarni. Bójcie się wtedy chleby i bułki :) a one się nie boją :). Tak, to efekt zakończenia i wcześniejszego opisu "pożądania" w głodzie, jego zaspokajania. Oczywiście, takie zakończenie w postaci c.d. to jedno z przypuszczeń czytelnika :). Bo przecież z każdej sytuacji następna sytuacja.
Sam styl pisania w utworze ma odrobinę inną tonację od poprzednich, chociaż to nadal "symfonia" słowna. Inne brzmienie właśnie z przyczyny małego przejścia z ja w on, chociaż on też prowadzi nas jako "ja" :). Jednak zaistniało oddalenie od siebie, wejście w fikcję pełną rzeczywistości. No tak ma tworzenie, tu w gatunku dramat społeczny ;) lub po prostu dramat. Jesteśmy stworzeni przez Boga na jego wzór, chociaż dał nam ciało. On tworzył my też tworzymy, chociaż to cień z tego co On potrafi. Wystarczy spojrzeć na kwiat, każdy zachwyca :). Wśród twórców nie każdy jak Bóg potrafi, nie każde dzieło zachwytem chłoszcze. Ten utwór jak np. pierwiosnek, stokrota, czyli w pełni "kwiat" i nie tylko oczy przyciąga lecz w głąb wędruje :). No, też mam dziwne widzenia, to jakiś "głód" ;). Ok, chyba :).
Ocena bez zmian, za sam styl pisania :), chociaż styl tu tylko sytuację podkreśla.
zielona.ges dnia 15.06.2019 12:16
Temat zagładzania się niestety jest mi bliski. Cieszę się, że jest on poruszany i doceniam warsztat potrzebny do tego, żeby robić to z "gracją". Szacunek należy Ci się przede wszystkim za to, że tekst nie popadł w nadmierny patos:

Cytat:
Gło­du­ję cią­gle, wiecz­nie, a mimo to ważę ponad sto trzy­dzie­ści przy wzro­ście po­ni­żej metra osiem­dzie­się­ciu. Przy wzro­ście metr sie­dem­dzie­siąt pięć. Gło­du­ję jak Jezus.


Wtrącenia o wzroście i wadze idealnie równoważą poprzedzające je patetyczne epitety i poźniejsze porównanie do Jezusa.
Znalazłam kilka literówek i błędów składniowych, ale podobnie jak poprzednik założyłam, że to efekt zagłodzonego umysłu narratora, a nie niedopatrzenia autora ;) .
Jedyna uwaga jaką mam to sporadycznie przydługa konstrukcja zdań, odbierająca im pełen impet.
Cytat:
Po­go­da w dal­szym ciągu bę­dzie zła.

Może to moje odczucie, ale fraza "w dalszym ciągu" rozciąga zdanie, które jako ostatnie w akapicie powinno uderzyć z pełną mocą. Kolejne miejsce w którym według mnie nadmiar słow działa na niekorzyść, to zdanie chyba najbardziej szokujące w całym utworze:

Cytat:
Moja matka chcę mojej śmier­ci, po­wie­dzia­ła mi to dziś rano; gdy to usły­sza­łem, ob­ró­ci­łem się w jej stro­nie i po­wie­dzia­łem, że taka kurwa jak ona po­win­na umrzeć pierw­sza.


Kiedy dowiaduję się, że matka i dziecko nawzajem życzą sobie śmierci, fragment o tym co następuje pomiędzy (kiedy usłyszałem, odwróciłem się) wydaje mi się zbędny.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty