Już nazajutrz, wczesnym rankiem wyruszyli na polowanie. Indiański zleceniodawca zaopatrzył ich w prowiant, koce i dziwne plecione kółka z piórkami, więc nie musieli się sami niczym martwić.
Tak przynajmniej powiedział.
Starożytna puszcza, złożona głównie z drzew iglastych, do której wkroczyli z pewnością miała jakąś długą i niewymawialna nazwę, którą nikt się nie podzielił i Joe był naprawdę szczęśliwy z tego powodu.
Drzewa były duże i gęsto rozmieszczone. Wyjątkowo ograniczało to widoczność, ale stanowiło niezgorszą osłonę przed wiatrem i śniegiem. Na swojej drodze napotkali tylko kilka niewielkich białych łach.
No i oczywiście było zimno. Poza nowo zakupionym poncho, Joe owinął się dwoma kocami, co mocno ograniczało jego refleks, ale niezbyt go to martwiło. W końcu jak szybki mógł być mitologiczny indiański potwór.
W pewnym momencie idąca na przedzie grupy Sile uniosła rękę, zatrzymując grupę. Pochyliła się nad czymś i przez dłuższą chwilę badała ziemię.
Indianka spojrzała na Nefasa. Mutant stał przez chwilę nieruchomo, po czym pokręcił głową.
– Nie ma go w pobliżu. Chodźmy dalej – powiedział.
– Ale są tu ślady – zaprotestowała Sile. – Bose ludzkie stopy. Nawet jeżeli ktoś zapuszcza się do tego lasu, pewnie robi to w butach.
– Jak stare są te ślady? – zapytała Indianka.
– Mają najwyżej dzień.
Joego przeszedł dreszcz. Nie spodziewał się, że cel może być tak blisko.
– No tak – westchnęła Béésh. – Trzyma się w pobliżu ludzkich siedzib.
– Nie panikuj, kapitanie Nemo. – Nefas wyszczerzył się, widząc jak spięty jest Joe. – Co jak co, ale umysł szalonego kanibala to bym wyczuł.
Rewolwerowiec tylko spiorunował go wzrokiem.
– Logicznym jest, że będzie się trzymał blisko ludzkich siedzib – stwierdziła Indianka. – Jego pragnienie ludzkiego mięsa jest słabością, którą możemy wykorzystać. Będzie się trzymał pasa zewnętrznego puszczy na granicy z cywilizacją. W ten sposób, możemy ograniczyć teren, na którym musimy go tropić. – Rozejrzała się po członkach drużyny, zadowolona ze swoich dedukcyjnych zdolności. Pozostali przyjęli plan dość sceptycznie.
– Chcę tylko przypomnieć, że my też jesteśmy zrobieni z ludzkiego mięsa – zauważył Joe. – My chcemy upolować jego, ale co jeżeli on postanowi zapolować na nas?
– Co w takim razie według ciebie powinniśmy zrobić?
Rewolwerowiec otworzył usta, chcąc cos powiedzieć, ale rozmyślił się. Przesunął palcami po guzikach płaszcza. Nabrał powietrza i wypuścił je z sykiem, nie mogąc znaleźć słów.
–Chyba powinniście to zobaczyć – rzuciła Sile, patrząc w dal przez lornetkę.
– O co chodzi?
– Myślę, że to Wendigo.
Indianka natychmiast wyrwała jej lornetkę i popatrzyła we wskazanym kierunku.
Joe, zmrużył oczy. W oddali rzeczywiście stała samotna ludzka postać.
– Dlaczego sądzisz, że to on? – zapytał traperkę.
– Nienaturalnie blady, goły facet w odludnym lesie. Jeżeli to nawet nie jest nasz cel, wolałabym go na wszelki wypadek zastrzelić.
Rewolwerowiec spojrzał na Béésh, która wciąż przyglądała się człowiekowi w oddali.
– Co teraz? – zapytał. Indianka zignorowała go, więc obrócił się do mutanta, który przez własną lornetkę obserwował otoczenie. – Dlaczego go nie wyczułeś?
– Nie wiem. – W głosie mutanta zabrzmiała nuta niepokoju. – Może po prostu muszę być bliżej.
– Nie krępuj się – powiedział Joe, szyderczo wskazując mu drogę.
Obok Sile uniosła do oczu karabin myśliwski.
– Hm – mruknęła po chwili. – Uciekł. Czyli pewnie zauważył, jak do niego celuję. Czyli ma cholernie dobry wzrok. Co ty robisz, Graver?
Doktor wydrapywał nożem jakieś znaki na drzewach. Słysząc pytanie, odwrócił się, postukał czubkiem ostrza w symbol i oznajmił:
– Bezpieczne.
– To dobrze – powiedziała Sile robiąc znudzoną minę.
– Sprytne, doktorze – przytaknął Nefas. – Przy odpowiednim oznaczaniu terenu możemy przynajmniej ograniczać drogi ucieczki Wendigo. Jeżeli oczywiście upewnimy się, że symbole działają.
Graver nie zwrócił najmniejszej uwagi na żadne z nich.
– Dlaczego zabraliśmy go ze sobą? – zapytał Joe. – Nie mógł nam, no nie wiem, wygrawerować tych głupich słoneczek na jakiś płytkach?
– Nalegał żeby pójść – odpowiedziała Béésh.
– Jak bardzo?
– Za bardzo.
Joe spojrzał na Gravera, masakrującego nożem imitację symbolu przeciw Wendigo, wykonana przez Sile.
– Idziemy dalej?
Indianka kiwnęła głową.
***
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt