Jak zatrzymać cudowne chwile? - JOLA S.
Proza » Miniatura » Jak zatrzymać cudowne chwile?
A A A
Od autora: Ze zbiorku " Listy do Ewy"

 

 

 Jak zatrzymać cudowne chwile?

 

 

Czasem Bóg zsyła nam cud.

Mnie zesłał ciebie.

Dał mi więcej niż mógł dać.

Kocham, jak nigdy nie myślałem…
 
                                          Paweł Domagała

--------------------------------------------------------------------

 

 

— Jestem głodna! — wykrzykuję. — Ty nie?

— Też.

— Zjemy coś?

— Okej.

Pięćdziesiąt metrów dalej mała dziewczynka podąża za mną, podśpiewując i podskakując z nogi na nogę, jakby na chodniku prowadzącym do wejścia były narysowane kwadraty do gry w klasy. Takim samym krokiem przekracza podwójne drzwi. Witamy westchnieniem zatłoczone wnętrze PRZYSTANI, przypominającej brzęczący ul. O tej porze, latem lokal staje się pępkiem sopockiego świata — w każdym razie gastronomicznego. Triumfuje. Puszy się. Kolorowe plakaty naklejone na wielką tablicę reklamują specjalności zakładu z cenami wypisanymi ogromnymi cyframi. Oglądam je głodnym okiem. Woń podgrzewanego tłuszczu, oleju do smażenia i grillowanej ryby, uderza mi do głowy, torturuje żołądek.

— Babciu, aż ślinka leci.

— Doskonale, Zosiu

Siadamy na drewnianych taboretach. Dwa pod każdym blatem dają do zrozumienia, że jada się tu parami. Chudy jak tyka kelner, w różowej koszuli, przepasany szarym fartuchem, przestaje nas omijać. Podchodzi. Uśmiecha się. Przyglądam się owalnej twarzy: oczy jak guziki, błyszczą niczym dwa brylanty w bagnie. Rude włosy spięte w kucyk i ten długi nos... Korci mnie, aby rozwinąć tę kwestię.

Chłopak, jakby obudzony moim spojrzeniem, potrząsa głową. Zejdź na ziemię, nawet Zosia ci nie uwierzy! Sięgasz po odgrzewane kotlety, krzyczy wewnętrzny głos. Odpędzam myśli, wstyd mi za siebie. Przymykam oczy, czuję się zmęczona przedłużającym się oczekiwaniem.

— Przepraszam. Co podać?

 Zwlekam z odpowiedzią. Chłopak zerka na mnie, jego długie, chude palce stukają w okładkę notesu.

— Co chcesz? — pytam Zosię

— To, co ty! — odpowiada zaczepnie.

I nie zaszczycając ani mnie, ani kelnera, spojrzeniem, pokazuje palcem, co chce tak naprawdę zjeść. Oczywiście muszą być duże frytki i grillowana ryba, najlepiej FLĄDRA. Dobry pomysł, chwalę, milcząc.

Moje milczenie kelner bierze za przyzwolenie.

— Ile masz lat, mała? — pyta, zapisując długopisem w notesie.

— Wkrótce osiem, a co?

Gdy mówi, jej głos robi się coraz bardziej miękki. Wyciąga podbródek, figlarnie mrużąc oczy. On się jej podoba, chyba ćwiczy ulubiony numer, rozjaśnia mi się w głowie. Chłopak uważnie przygląda się Zosi. Trudno mu się dziwić.

 — Pozwól, że się przedstawię: Piotrek, młodszy kelner. Kumple wołają na mnie Pinokio.

 — Zosia, z II a. Cudownie! No, teraz już wszyscy się znają.

I zaczyna rechotać. Kelner rozdziawia usta, ale nie poddaje się, dalej skrupulatnie wykonuje swoją pracę.

Wlepiam w niego wzrok. Istny Pinokio! Kończy gryzmolić w notesie, wytrzymuje moje spojrzenie utkwione w jego twarzy.

 — Proszę wybaczyć, ale to trochę potrwa — uprzedza i znika w kuchni.

 

****

Mija kwadrans, potem drugi, czuję się bezsilna. W brzuchu coraz bardziej burczy. Mam ochotę zapalić, ale nie powinnam. Rzuciłam i tu to surowo wzbronione. Ludzi przybywa, atmosfera w lokalu robi się nerwowa, nie pomaga nawet muzyczka relaksacyjna sącząca się z głośników. Nareszcie! Mój Różowy Bohater stawia talerze i wodę mineralną w butelce na blacie stołu. Ograniczam się do kulturalnego dziękuję i atakuję swoją rybę widelcem.

— Mmm, wyborna, naprawdę bomba.

Rzadko trafia mi się taka uczta. Jestem uszczęśliwiona chrupiącą flądrą, teraz kocham cały świat. Tylko Zosi nie wraca energia. Widzę, że skupiona na stygnącej rybie krzywi się okropnie. Co za koszmarny niejadek!, ciśnie się na usta. Upuszczam gwałtownie widelec na posadzkę. Jakby w odpowiedzi uśmiecha się nieznacznie, wydaje się zadowolona z mojej irytacji. Tego już za dużo! 

— Kochanie, czy masz mi coś do zakomunikowania?

Zosi trudno przełknąć pytanie. Przez kilka minut szuka właściwych słów, po chwili zrezygnowana odgryza mały kawałek zimnej flądry i zdecydowanym ruchem odsuwa talerz. Tłuste odciski paluszków plamią blat stołu. Marszczę brwi.

 — Babciu, masz mi za złe?

Oczy mojej wnuczki wilgotnieją. Pytanie kołacze się w powietrzu. Czuję, że pąsowieję… Czy ta historia nie prowadzi do terroryzmu? Naprawdę tego chcę?

Zosia mierzy mnie szklistym wzrokiem, czekając na ostateczną reakcję. Przełykam nerwowo ślinę, ale milczę, bijąc się z myślami. Opalona buzia coraz bardziej ciemnieje, w końcu domyślam się, że uznaje się za pokonaną, gdyż robi gest wyrażający bezsilność.

 Odpuść! Musisz jakoś zamaskować swoją wcześniejszą uwagę, przemyka mi przez głowę.

— Zosiu, jestem dorosła, ale gdy jest mi źle przenoszę się w magiczny świat bajki... — zaczynam niepewnym głosem.

— Słucham?

W kilka minut potem łezki z buzi znikają. Zosia mimowolnie wybucha śmiechem. Udało się, sprzedałam lód w zimie! Wiedziałam, że jej ciekawość jest większa niż strach!

— Mów dalej, proszę — niecierpliwi się, wpatrując się we mnie.

— Różowy Pinokio już nie stoi na białej półce w mojej sypialni...

— Wiem, wiem i co dalej?

 Chyba się nie wywinę tak łatwo.

Co dalej? Właśnie o tym próbuję pisać. Opowiem w skrócie, nic nie lukrując. Pinokio nadal wędruje po Krainie Niekończącej się Bajki, trzymając za łapkę pluszowego przyjaciela o czarnych oczach z guzików. Jest w ciągłym ruchu, blisko, prawie na wyciągnięcie ręki. Odkryłam to przypadkiem. Nie chcesz do nas wracać?, zapytałam. Jeszcze nie teraz, oświadczył tajemniczo. Zazdroszczę mu podszytych grozą przygód i mrocznych sekretów. Bawią mnie, czasem też smucą, ale gdy zachwycą, natychmiast pojawia się myśl, że chciałabym robić coś podobnego. Będziesz je wraz ze mną śledzić?

Zosia podejrzliwie mi się przygląda. Pracując, często czuję się onieśmielona, ponieważ wyobrażam sobie jej spojrzenie na pisanej stronie, jej surowość, z jaką tropi obrazy i fakty. Co to za radość i przyjemność, gdy wyciąga wnioski z moich wpadek, wystawia recenzję. Teraz też pochyla się w moją stronę z pokerową twarzyczką.

 — Weź się w garść, Babciu! Ja też chciałabym go mocno przytulić, ale nie powinien zostawiać Misia samego. Przyjaźń jest warta najwięcej — rzuca, unosząc zatroskany wzrok do sufitu.

— Kochanie, trafiłaś w dziesiątkę — stwierdzam, pociągając nosem ze wzruszenia.

Wkrótce potem wyciągam portfel i płacę za kolację, jak za zboże. Napakowany olbrzym przy kasie odgarnia z czoła włosy i zagląda mi w dekolt, jakby miał stamtąd wyciągnąć kolejny banknot. Nerwowy pomruk kolejki nie przeszkadza w oczekiwaniu na resztę. Zosia niecierpliwie przestępuje z nogi na nogę.

— Pędzę! Sama! — oznajmia.

 Kiwam głową z aprobatą.

— To, do zobaczenia, Zosiu.

Z gracją popycha drzwi i wymyka się na zaplecze, nawet nie odwracając się. Mija minuta, dwie, trzy, cztery, pięć… Zaniepokojona kieruję się do toalety. Rozglądam się dookoła. PUSTO! Chwytam za klamkę kolejnej kabiny.

 — Uff!

 Po odruchowym ataku paniki odzyskuję oddech. Moja wnuczka siedzi na sedesie. Rumieni się, jej wzrok mnie unika.

— Ukrywasz się?

— On powiedział, że przy takich rzeczach trzeba być dyskretnym — ścisza głos.

— Kto?

Wzrusza ramionami, bo uważa, że to oczywiste. Ryzykuję:

— Pinokio?

Zosia przytakuje i rozsiada się wygodniej. Nerwowy tik unosi moje ramię.**)

— Babciu, to tylko moja fantazja — mówiąc, wzdycha beztrosko.

Robię wielkie oczy z osłupienia.

 

****

Na zewnątrz rozlega się dziewięć uderzeń zegara. Wtórują im dzwony kościoła św. Michała. Obserwuję nadmorski deptak. Mrok zmienił jego charakter. Oświetlają go rzęsiście: zadowolony z siebie księżyc, roześmiane gwiazdy i smukłe latarnie. Nadal jest zatłoczony. Obcasy miarowo stukają o płyty chodnika. Za plecami słyszę szum mknących po ścieżce rowerów. Tylko morze milczy, znużone odchodzącym gorącym dniem.

— Melodia sopockiego lata  — mruczę, wydłużając krok.

Jasnowłosa wnusia mnie nie słyszy. Śmieje się hałaśliwie. Nagle pulchna rączka chwyta mnie za przedramię, domagając się pieszczot. Nasza rozmowa ożywa. Zostaję w nią wciągnięta. Toczy się w najlepsze, nieśpieszna, ulotna.*), bo i jest o czym rozmawiać.

Przechodzimy przez bramę. Dziurawi ceglany, porośnięty winoroślą mur. Nasz parking jest tuż, tuż. Słabnie ludzki zgiełk, zrywa się słony wiatr, potrząsa liśćmi. Najwyższa pora wracać do domu.

W samochodzie zapinamy starannie pasy. Ruszam rozpromieniona i szczęśliwa. Niedawne emocje zostają podporządkowane spokojnej kontemplacji:

 

****

Już jutro poniedziałek, a wraz z nim skończą się moje krótkie wakacje, nieuchronnie wróci redakcyjne szaleństwo...

Powiedz, Ewo, i jak tu zatrzymać te cudowne chwile?

Buziaki.

 

PS. Wkrótce znowu napiszę.

Jak zatrzymać te cudowne chwile?

 

 

 

 

----------------------------------------------------------------

*) ,**) Człowiek, który widział więcej”, Eric-Emmanuel Schmitt

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
JOLA S. · dnia 28.07.2019 14:31 · Czytań: 957 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 19
Komentarze
Usunięty dnia 28.07.2019 17:21
Jolu,

przeczytałem i muszę powiedzieć, że to jest zupełnie inaczej napisane niż Twoje, które czytałem dotychczas. Albo to mój odbiór się zmienił. Przyznam, że kiedyś, czytając Twoje teksty, męczyłem się, mimo iż były napisane dobrze. Teraz czułem cos wręcz przeciwnego. Tekst sam we mnie wpłynął.
Ładna historia z pobytu nad morzem.

błędy:
Cytat:
Przy­glą­dam się owal­nej, re­gu­lar­nej twarz, na któ­rej oczy wy­da­ją się okrą­gły­mi gu­zi­ka­mi,

literówka.
Cytat:
I nie za­szczy­ca­jąc ani mnie, ani kel­ne­ra, spoj­rze­niem, po­ka­zu­je pal­cem, co chce tak na­praw­dę zjeść.

Którym przecinek jest niepotrzebny - psuje sens zdania. Moim zdaniem ten po "kelnera".
Cytat:
Chło­pak wy­ko­nu­jąc swoją pracę, roz­dzia­wia usta, nie po­tra­fiąc się wy­sło­wić.Ta mała umie czy­tać???,wy­da­je się pytać.

Przecinek po "chłopak" Poza tym brak spacji i niepotrzebny ostatni przecinek.
Cytat:
Mija długi kwa­drans, potem drugi. Ludzi przy­by­wa, at­mos­fe­ra robi się ner­wo­wa, nie po­ma­ga nawet mu­zycz­ka re­lak­sa­cyj­na są­czą­ca się z nie­wi­dzial­nych gło­śni­ków.

Słowo "niewidzialnych" mi tu nie pasuje. Dla takich potrzeb istnieje słowo "niewidocznych", a to, co napisałaś, brzmi magicznie, może tajemniczo, a takiego klimatu tu nie uświadczy.
Cytat:
Słowa w jej ustach brzmią, tak czy­sto, jest sobą, myśl, które wy­po­wia­da, są ważne i au­ten­tycz­ne.

Znowu niepotrzebny przecinek.

Na inną interpunkcję nie zwracałem uwagi, tylko tam, gdzie zaburza sens, itp.

Podobało mi się.

Pozdrawiam.
Dobra Cobra dnia 28.07.2019 17:53
Słodka opowieść wakacyjna.

JOLA S.

Takie chwile są zawsze najcenniejsze i najlepiwj sie je trzyma we wspomnieniu. Choc ostatnimi czasy aparaty, zamontowane wkazdej komorce, w tym przeszkadzają. Bo jak sie kiedys zajrzy do takiego zdjęcia okaże się, że jest na nim zgoła coś innego, niż zapamietalismy.

Zatem say no aparatom, które kradną duszę, co zauważyli już niejednokrotnie dzicy, którzy jakoś nie chcieli się portretować.

Stworzyłeś słodka atmosferę tej opowieści. Niech zatem inni ja czytają mu pokrzepieniu wakacyjnemu.


Pozdrawiam,

DoCo
JOLA S. dnia 28.07.2019 19:36
Kochani,

Antoni, DoCo,

jestem w gorącej wodzie kąpana. Jak ta pchła swawolna wklejam szybciutko i oto skutki: nie wszystko widzę w gęstej tkaninie skaczących liter.
Wiem, wiem nie ma w życiu spraw błahych, nad wszystkim warto i trzeba się zastanowić, więc proszę o wyrozumiałość.

Czerwieniąc się, szybko podmieniłam fragmenty tekstu. Nie było innego sposobu.

Dzięki za czytanie i ciepłe, krzepiące słowa.

Zapraszam serdecznie i częściej. :)

Pozdrawiam cieplutko. :)
Kazjuno dnia 28.07.2019 22:36 Ocena: Świetne!
Droga Jolu
Bardzo sympatyczne opowiadanie. Zazdroszczę Ci wnusi, bo sam mam trzech wnuków, a chciałem mieć przynajmniej jedną wnuczkę, Zamiast córki też żona urodziła chłopaka.
Jakoś lubię małe dziewczynki. Za co? Chyba bardziej kochają zwierzęta Są subtelniejsze i wrażliwsze jak Twoja Zosia. I chyba rezolutniejsze od postrzelonych chłopaków.
W "Jak zatrzymać te cudowne chwile?" przeżyłem namiastkę uroczej chwili jaką może być obcowania z miłą dziewczynką. Niby to zwyczajny wypad do wczasowego kurortu i to nieodległego (przecież z Gdańska to niedaleko), ale ile zawarłaś w nim emocji...
No i narobiłaś mi apetytu na świeżą flądrę z frytkami. Myślałem, że będę nad Bałtykiem od początku sierpnia, jednak plany się skomplikowały, więc wyjazd dopiero 20-go, pod koniec lata.
A moje wnuki? Trójka szkoli się na tenisistów. Najstarszy, najmniej tenisowo utalentowany (12lat) ma ze mną więź intelektualną. Lubi gdy mu opowiadam o historii, uwielbia słuchać o Hitlerze i 2 Wojnie Światowej, Co parę dni wydzwania.
Odbiegłem od tematu Twego tekstu, ale dziękuję, że dałaś mi przeżyć coś, co nie może się już u mnie spełnić.
Pozdrawiam, dobrej nocy, Kaz
JOLA S. dnia 29.07.2019 09:33
Kazjuno,

rozpieszczasz mnie. Z zapartym tchem śledzę Twoje komentarze. Cechuje je rzetelność, błyskotliwość, poczucie humoru i żadnych królików wyciągniętych za uszy z kapelusza. Tylko pozazdrościć.

Dzięki i pozdrawiam serdecznie :) :)

JOLA S.
al-szamanka dnia 29.07.2019 14:57 Ocena: Świetne!
- Misiu, długo chodzę po Krainie Niekończącej się Bajki, jestem jej częścią, jednak nigdy nie dotykałem gwiazd i nie huśtałem się na księżycu. Nie wiem nic o planetach, ogonach komet i dalekich galaktykach.
- I tak ci zazdroszczę - mruknął Miś, spuszczając smętnie pluszową głowę.


Specjalnie wpisałam ten fragment, aby w ten sposób powiedzieć, że i ja zazdroszczę (pozytywnie)... Twoich cudownych chwil z Zosią.
Ta mała osóbka przypomina mi moją Julenkę - tak samo mądralińska i pełna wyobraźni.
A cały tekst jak z dobrej bajki.
Do tego w Twoim typowym, wszędzie rozpoznawalnym stylu.
I wiesz, wiem jak zatrzymać takie cudowne chwile.
Pisząc takie teksty właśnie :)
Takiego samego zdania jest i Różowy Pinokio, który właśnie zerka na mnie z okładki Twojej książeczki.

pozdrawiam ciepło :)
Kazjuno dnia 29.07.2019 16:22 Ocena: Świetne!
JOLU. S
Dzięki za miłe słowa.
Oczywiście o czymś zapomniałem. Jak tu nie postawić cenzurki?
JOLA S. dnia 29.07.2019 22:39
Al,

ledwie zamieniłam z Tobą parę słów, a już wiedziałam, że to spotkanie z pokrewną Duszą. Odpowiadam z małą książeczką w ręce - z Twoją " Tęczową Julenką".
Tak, motywem dobroci i piękna, może być tylko dobroć. Lubię tę maksymę z różnych pobudek, bardzo różnych, a tego jednym pociągnięciem pióra rozwikłać się da.

Dziękuję za ciepłe słowa i przywołanie obrazka z "Różowego Pinokia". Dostarczyłaś nam / mnie i Zosi/ niemałej niespodzianki.
Twoje komentarze to specjały.

Serdeczności i do następnego. :)

--------------------------------------------

Kazjuno,

znakomitą cenzurkę dostrzegłam w Twoim komentarzu. :)

Dzięki za nią i do zobaczenia w ogródku. W którym - chyba tylko licho wie. ;)
Ewa Nowoslawska dnia 04.08.2019 18:53
Ewa Nowosławska

JOLA S.
Opowiadanie przypadło mi do gustu, zwłaszcza, że akcja dzieje się, w prawdopodobnie znanym mi lokalu nad morzem. do którego zapraszam bliskie mi osoby.
Czas tam spędzony, z bratem z zagranicy oraz rodziną, stał się tematem eseju.
Brat odszedł, a tekst został i nabrał nowej wartości. Jest dostępny w kwartalniku Migotania nr 1/2019, dział Nasz świat - "Z okiem ((ryby) na talerzu".
Wprawdzie nie spotkałam tam żadnej bajkowej postaci ale magię tego miejsca pamiętam.
Piszesz, że Pinokia nie ma na półce w Twojej sypialni to znaczy, że wędruje. A jak wędruje to przeżywa przygody, co trzeba opisać.
Książeczka "Różowy Pinokio" na mojej półce już się opatrzyła.
Czekam na nowe wydanie.
Myślę, że Twoja Zosia również.

Pozdrawiam :)
JOLA S. dnia 04.08.2019 19:25
Ewo,

ilekroć zaglądasz do moich tekstów ze wzruszenia drga mi podbródek. Wracają wspomnienia wspólnie spędzonych, cudownych chwil.
Obiecuję, że wyciągnę z szuflady Dziwną przyjaźń i opublikuję na PP.
To się wydarzyło naprawdę ... i nie było dziełem krasnoludków.
Wiem, wiem, owi wesołkowie są nieśmiertelni i nawet w czasie pogrzebu potrafią zedrzeć czarną spódniczkę z wiernej żałobnicy.

To, do rychłego. :)

JOLA S.
kamyczek dnia 06.08.2019 07:52
Przyjemnie się czyta, bo i napisane z wdziękiem. Fajnie "przemyciłaś" do opowiadania bohatera innej swojej książki dla dzieci "Różowego Pinokia, którego u mnie, niestety jeszcze nie ma na półce.
Miłego, słonecznego dnia, Jolu.
JOLA S. dnia 06.08.2019 11:18
Lidio,

udało mi się zarazić Zosię książkami ze swojego dzieciństwa, wprowadziły ją w świat wartości. Dziecko potrzebuje wzorca, elementarza, czegoś, co zainteresuje na maksa, dostarczy emocji.
Zosia pokochała Pinokia i Misia. W ich uciesznych rozmowach słyszy mój głos. ;)
Czasem pyta zabawnie, z nutą przekory Pinokio, jak myślisz?
Na takie pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Mam nadzieję, że to się nie zmieni.

Został mi tylko jeden autorski egzemplarz "Różowego Pinokia".
Obiecuję, że coś wymyślę, oczywiście jeżeli cały czas będziesz miała ochotę po niego sięgnąć.

Wielka jest moja wdzięczność... :) :)

Pozdrawiam gorąco
kamyczek dnia 06.08.2019 20:55
JOLA S. napisała:
Lidio,
- mam na imię Łucja, ale Lidia też piękne.
JOLA S. napisała:
udało mi się zarazić Zosię książkami ze swojego dzieciństwa, wprowadziły ją w świat wartości. Dziecko potrzebuje wzorca, elementarza, czegoś, co zainteresuje na maksa, dostarczy emocji.
Zosia pokochała Pinokia i Misia. W ich uciesznych rozmowach słyszy mój głos. ;)
Czasem pyta zabawnie, z nutą przekory Pinokio, jak myślisz?
Na takie pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Mam nadzieję, że to się nie zmieni.
- no nie prostej odpowiedzi, ach te nasze kochane dzieciaczki.

JOLA S. napisała:
Obiecuję, że coś wymyślę, oczywiście jeżeli cały czas będziesz miała ochotę po niego sięgnąć.

Dziękuję, Jolu, oczywiście, że mam ochotę sięgnąć po "Różowego Pinokia", ale nie miałabym serca sięgać po Twój ostatni egzemplarz książki, poszperam w internetowych księgarniach, może uda się jeszcze gdzieś kupić.

Pozdrawiam serdecznie Ciebie i rezolutną ośmiolatkę, Zosię.
JOLA S. dnia 06.08.2019 21:39
Droga Łucjo,

wybacz zakręconej.

"Szamoczę się wśród obrazów i intonacji, w kolejności z góry wyznaczonej...
czasem omdlewają ręce i nie wiem, gdzie głowę położyć. Piękna to głowa, ale ciężka i natarczywa."

Czasem trudno zrozumieć samą siebie.

Dzięki za wyrozumiałość i miłe słowa. :) :)
Darcon dnia 23.08.2019 07:14
Cóż, bardzo mi się podobało. Piszę cóż, gdyż po dłuższej nieobecności na portalu nadal pamiętam niektóre kąśliwe uwagi, jakie zostawiałaś pod najróżniejszymi tekstami. A widzę teraz, że zupełnie niepotrzebnie. Warto bowiem poświęć czas całkowicie na pisanie, pisanie powieści lub opowiadań takich, jak wyżej.
To jest dojrzałe, błyskotliwe, przyjemne i bardzo prawdziwe. Ma też w sobie dużą dozę nostalgii, ale takiej, która nie robi się uciążliwa dla czytelnika, tylko wciąga go w Twój świat.
Gdybym nadal był redaktorem, ta miniatura trafiłaby do polecanych przez redakcję. :)
Pozdrawiam.

Dobrze jest czasem wrócić, choć na chwilę.
JOLA S. dnia 23.08.2019 10:21
Darconie,

mów dalej, proszę :)

Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie wymyśliła ludzkość,
powiedziała, kiedyś, w wywiadzie nasza wielka koneserka słowa drukowanego, buszująca wśród tekstów różnorodnych, zdolna wychwycić wszystko.

Twoje recenzje błyskotliwe, rzetelne, przenikliwe, nierzadko stanowiły podpowiedź, cenną wskazówkę. Żałuję, że nie jesteś już z nami, w dawnej roli.

Jestem nadal niepoprawna, wiem.
Ale z sobie tylko znanych powodów wszystkie istoty żywe podlegają ewolucji.
Nawet pantofelek oddala się od pierwotnego konceptu. Nie jest nieodwołalnie zaprogramowany.

Robię, co mogę z miłości: do pisania i ludzi.

Zaglądaj na PP częściej. Pisz i czytaj. Powodzenia!

Pozdrawiam gorąco, dziękując. :)
Lilah dnia 07.07.2020 16:21
Jak zatrzymać cudowne chwile? Odpowiedziałaś na to, Jolu, pisząc to opowiadanie.
Przeczytałam z przyjemnością.

Pozdrawiam :)
JOLA S. dnia 07.07.2020 17:00
Lilu,

bardzo dziękuję za ciepły komentarz.

Serdeczności :)
Lilah dnia 07.07.2020 17:53
:) :) :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty