Archipelag Zniknięć - Statek(1) - PrzemeK155J
Proza » Historie z dreszczykiem » Archipelag Zniknięć - Statek(1)
A A A
Od autora: Oto moja kolejna opowieść.
Pewnej nocy jacht Cisno Blanco, mieszczący w sobie piędziesięcio-osobową załogę, zaginął na zatoce, oddzielającą sąsiednie wysepki Archipelagu Nebla.
Dwa tygodnie później mieszkaniec jednej z wysp, wybierając się na wieczorną przejażdżkę rowerową, odnajduje statek w głębi leśnej puszczy. Jest zachowany w idealnym stanie, pozbawiony rys i zniszczeń. Jedyne, co niepokoi Richarda, to symbol narysowany na burcie jachtu - czaszka, wokół której uniosi się ciernista korona i płomienie. Richard postanawia wejść do środka Cisno Blanco - ale to, co tam zobaczy, okaże się równie wspaniałe, jak i przerażające.

ARCHIPELAG ZNIKNIĘĆ

Statek

Jej oczy były wypłowiałe od radości, jaką kiedyś ze sobą niosły. Radość ta rozweselała mnie, gdy czułem się smutny, rozbawiała mnie, gdy się nudziłem i doprowadzała do śmiechu, kiedy byłem szczęśliwy. 

Pocałowałem ją i przez chwilę pomyślałem, że dotykam ustami skalnej skorupy. Leżała na łóżku, z nogami opatulonymi w ciepły kompres. Obok łóżka, na zablokowanym wózku inwalidzkim leżała woda, tabletki, strzykawka i jedzenie. Wiedziałem, że nie uda się jej po nie sięgnąć w razie wypadku, ale mimo tego woliłem je tu położyć. Fakt, że leki są blisko niej uspokajał mnie. 

Zostawiłem ją samą i opuściłem sypialnie, zabierając ze sobą plecak i składany rower. 

Wyszedłem na taras, skąpany w zachodzących promieniach słońca. Niebo przesiąkało czerwienią, a za wędrującymi, ciemnymi obłokami ujrzałem poświatę księżyca. 

Rozłożyłem rower, zszedłem po schodkach i spojrzałem w dal. Szosa ciągnęła się kilometrami, otoczona z jednej strony przez gęstwine lasu, a z drugiej przez rozległe pole. 

Nocą świeciły tu plejady gwiazd, ale zwykle oglądałem je albo sam, albo w akompaniamencie mojej córki, która odwiedzała Disimuir raz w miesiącu. Odwróciłem się, a potem mój wzrok utknął w przestrzeni zachodzącego słońca. 

Wsiadłem na rower i zacząłem pedałować. 

Moja trasa wiodła wzdłuż dróżki wydrążonej w lesie, skręcała na pola, kolejno w głąb puszczy, a kiedy przejechałem już spory kawałek i słońce ukryło się za linią horyzontu, pozostawiając na powierzchni tylko słabe, rozproszone promyki, miałem przed sobą widok na góry i zatokę Arpchipelagu Melba. 

Przystanąłem, by odpocząć. 

U krańcu zatoki bez trudu widziałem światełka, majaczące na brzegu kolejnej wyspy. Dziwiło mnie, jakim cudem Cisno Blanco zniknął na tym malutkim skrawku czegoś, co ledwo równało się z jeziorem. 

Próbowałem też zrozumieć, czemu wcale nie towarzyszy mi w tej chwili smutek. Przecież Jarrod płynął tym jachtem. Powinienem chociaż odrobinę się zamartwiać…, a tu nic. Pustka. 

 Fanny to zrobiła. pomyślałem. 

Zanim zaczerpnąłem głęboki oddech i ruszyłem w dalszą drogę, wytężyłem wzrok, w nadziei, że odnajdę pośród pieniących się fal sylwetkę Cisno Blanco. Jednak wciąż pietrzący się klif przykrywały tylko fale, a całą zatokę wciąż zakrywała ciemność. 

Oddalałem się. Szosa zaczęła się zwężać, a szpiczaste gałęzie drzew zbliżyły się do mnie, pożerając łunę księżyca i gwiazd. 

Jedynie lampka od roweru isntruowała mnie, którędy mam jechać. W jej żółtawym połysku przez ułamek sekundy zauważyłem coś wbitego w ziemię, coś o białej, surowej barwie. I napis. Czarny, wyblakły, a wokół niego widniały ślady rdzy. 

Nienaoliwione, skrzypiące wśród grobowej ciszy koła roweru zamilkły, za to mój oddech stał się głośniejszy i szybszy. Jakieś dziesięć kroków na przeciwko mnie krzyczały wielkie litery ,,Cisno Blanco’’ narysowane na czymś, co, nie mogłem mieć wątpliwości, było statkiem. Czułem i wręcz słyszałem, jak moje serce bije. Zsiadłem z roweru i uświadomiłem sobie, że jeśli ja jestem zdrowy na umyśle, to w takim razie rzeczywistość zwariowała. 

Próbowałem skonstruować jakiś spójny zarys tego, co tu zaszło. 

W chaszczach, otoczony wiatrołomem drzew spoczywał wpół zakopany ziemią jacht - tego byłem pewien. Jacht nazywał się Cisno Blanco i zaginął na morzu około trzy tygodnie temu - o tym trąbili dziennikarze i to starała się rozwikłać policja.   

  • Cisno Blanco. - przeczytałem napis. Zadrżałem, po tym, jak dmuchnął we mnie targający falami wiatr. Przydałaby się jakaś ciepła, skórzana kurtka.
  • Na morzu. - oświadczyłem cicho leśnej puszczy, która wyła, z powodu chłodu, jaki chwilę temu wypełnił ciemność. 

Więc nasuowało mi się pytanie: Skąd niby wziął się tu, w środku lasu, dwadzieścia kilometrów od jakiejkolwiek cywilizacji? 

Zsiadłem z roweru, powoli stąpając po grzązkim gruncie. Siegnąłem po plecak i wyjąłem z niego telefon, który schowałem do kieszeni, oprócz tego jeszcze latarkę i gaz łzawiący. Fannę, kiedy jeszcze potrafiła składać zdania i się śmiać, zawsze rozbawiała moja nadmierna ostrożność - ciągle wolałem dmuchać na zimne. 

  Zacząłem zbliżać się do Cisno Blanco. Do drewnianej burty i rdzawego zabudowania, zasłaniającego to, co znajdowało się wewnątrz. 

Promienie latarki skierowałem w miejsce napisu - drgały i podksakiwały, w tempie mojego chodu. 

Zero przebarwień, brak jakichkolwiek rozmyć, czy śladów zniszczeń na kadłubie i burcie. Tylko rdza, która zdobiła ten statek jeszcze zanim informacja o ,,Tajemniczym Rejsie’’ pojawiła się w internecie, gazetach i porannych wiadomościach. 

Przeszedłem się wokół burty. Na oknach refleksujących snopy światła dostrzegłem drobiny kurzu i pyłu - poza tym nic więcej. Powierzchnia jachtu nawet nie posiadała rys. Żadnej skazy. 

Ciekawe, co czai się za wejściem na pokład. 

Owa ciekawość popchnęła mnie dalej, ku wnętrzu. 

Minąłem kadłub - żagiel, zwinięty, lekko walował na wietrze. Za nim, obok steru, na krześle kapitana dojrzałem pewien detal i to on spowodował, że przez chwilę postanowiłem zrezygnować z maszru. Utwierdził mnie w przekonaniu, że na pokładzie doszło do czegoś, czego dziadkowie nie opowiedzą wnukom. 

Kształtem przypominał czaszkę. Wydrążone w niej ziejące czernią oczodoły, taksowały mnie swoim spojrzeniem, które wdzierało się w mój umysł, jakby uzbrojone było w jakieś ostre szczypce. Zdawało się wrzeszczeć ,,Odejdź i zostaw mnie w spokoju!’’. Odniosłem wrażenie, że owa czerń pochłania którąś część mnie - że te oczy, te ślepia żywią się mną. 

Poza nimi, wokół czaszki unosiła się czerwono-niebieska korona, nakuta kolcami i popękana. Niereguralne maźnięcia pędzlem stanowiły ramkę całego tego obrazu. 

Uwięziony w zdziwieniu i zarówno nieco przerażony patrzyłem na wprost siebie, usiłując dowiedzieć się od moich myśli (aktualnie

 prowadziły wojnę), co powinienem teraz uczynić.

Stanowczo odradzałem wejścia na pokład - lecz, cóż, czasami  ciało w sidłach inuicji samo wie, co jest dla niego lepsze. W tym wypadku niebezpieczeństwo przegrało z ciekawością i Jarrodem - choć wtedy zapomniałem o nim. Tak, jak wiele razy, mimo tego, że kiedyś kochałem tego człowieka. 

Ale czasem nasze ciało i intuicja również sprawia, że zapominamy o tym, co kiedyś przeżyliśmy.  

W taki sposób, ze zwykłej przejażdki, zawędrowałem w głąb Cisno Blanco - statku, który pewnej nocy, na morzu, zniknął z oczu świata i pojawił się na lądzie.  

To, co zobaczyłem we wnętrzu Cisno Blanco pragnąłem zarówno zachować na wieczność, jak i spalić, a potem wymazać z pamięci. 

CIĄG DALSZY NASTĄPI... 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
PrzemeK155J · dnia 30.07.2019 12:50 · Czytań: 319 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
wiosna dnia 03.08.2019 12:03
Zaciekawiłeś i chętnie dowiem się, co znajdowało się we wnętrzu statku:)

Cytat:
W tym wy­pad­ku nie­bez­pie­czeń­stwo prze­gra­ło z cie­ka­wo­ścią i Jar­ro­dem - choć wtedy za­po­mnia­łem o nim.

zastanowiłabym się czy niebezpieczeństwo* to dobre słowo. Raczej strach, przerażenie, obawa.
Cytat:
Ale cza­sem nasze ciało i in­tu­icja rów­nież spra­wia, że za­po­mi­na­my o tym, co kie­dyś prze­ży­li­śmy.  

Nie wiem, czy ciało ma coś wspólnego z zapominaniem o tym, co wydarzyło się w naszym życiu. Umysł tak.
Cytat:
Jej oczy były wy­pło­wia­łe od ra­do­ści, jaką kie­dyś ze sobą nio­sły. Ra­dość ta roz­we­se­la­ła mnie, gdy czu­łem się smut­ny, roz­ba­wia­ła mnie, gdy się nu­dzi­łem i do­pro­wa­dza­ła do śmie­chu, kiedy byłem szczę­śli­wy. 

wypłowiałe od radości? może były wypłowiałe, a kiedyś błyszczały od radości, którą mnie zarażała, gdy czułem się smutny. Pomyśl nad budową tych zdań.
Cytat:
Le­ża­ła na łóżku, z no­ga­mi opa­tu­lo­ny­mi w cie­pły kom­pres. Obok łóżka, na za­blo­ko­wa­nym wózku in­wa­lidz­kim le­ża­ła woda, ta­blet­ki, strzy­kaw­ka i je­dze­nie. Wie­dzia­łem, że nie uda się jej po nie się­gnąć w razie wy­pad­ku, ale mimo tego wo­li­łem je tu po­ło­żyć. Fakt, że leki są bli­sko niej uspo­ka­jał mnie. 

woda nie leży:) wolałem*
Cytat:
gę­stwi­ne lasu,

zabrakło ogonka
Cytat:
Nocą świe­ci­ły tu ple­ja­dy gwiazd, ale zwy­kle oglą­da­łem je albo sam, albo w akom­pa­nia­men­cie mojej córki, która od­wie­dza­ła Di­si­mu­ir raz w mie­sią­cu

w towarzystwie raczej, a nie akompaniamencie córki.
Cytat:
przez uła­mek se­kun­dy za­uwa­ży­łem coś wbi­te­go w zie­mię, coś o bia­łej, su­ro­wej bar­wie. I napis. Czar­ny, wy­bla­kły, a wokół niego wid­nia­ły ślady rdzy. 

czy zdążył to wszystko dostrzec w ułamku sekundy?
Cytat:
na prze­ciw­ko

naprzeciwko
Cytat:
grząz­kim

grząskimi
Cytat:
pod­ksa­ki­wa­ły,

literówka
Cytat:
ża­giel, zwi­nię­ty, lekko wa­lo­wał na wie­trze

zwinięty żagiel lekko falował na wietrze* tylko zastanawiam się czy jak był zwinięty, to mógł falować...
Cytat:
ma­szru.

marszu
Cytat:
na­ku­ta kol­ca­mi i po­pę­ka­na. Nie­re­gu­ral­ne

nakłuta* nieregularnie*
Cytat:
pa­trzy­łem na wprost sie­bie

patrzyłem na wprost albo patrzyłem przed siebie.
Cytat:
Sta­now­czo od­ra­dza­łem wej­ścia na po­kład - lecz, cóż, cza­sa­mi  ciało w si­dłach inu­icji samo wie, co jest dla niego lep­sze.

Pomyślałabym nad tym zdaniem... Stanowczo odradzałem?
Zastanów się jeszcze nad słowem owa* czy nie lepiej po prostu ta*.

Pozdrawiam:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty