W mieście, do którego nie jeżdżą autobusy,
bilion słońc przypada na pół miliona ludzi,
ale i tak jest cholernie zimno. Pod flanelą
rosną włosy, pryszcze i kompleksy, brud wyłazi
z każdej speluny. Nie zrozum mnie źle - lubię grunge,
ale nie za paznokciami. Dzisiaj nie gramy,
bo jestem poetą z prowincji - nie dostałem wizy,
nie odkryję Ameryki. Chciałbym kiedyś zobaczyć bagno
z kosmiczną igłą w centrum, zapaść się pod ziemię
na zakupy, przekopać się na balkon i rozpieprzyć
Fendera o balustradę. Niestety, to miasto żyje tylko
na winylu, z miłości do wuja Sama wypłacam alimenty
i ZAiKSy niedobitkom. Renciści wiodą normalne życie
w trybie awaryjnym - cierpią na bezsenność, piją herbatę
z prądem i nigdy nie wiedzą - popełnić samobójstwo
czy wyprać ciuchy, ściąć włosy i wymyślić post-grunge.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Tnicu · dnia 06.01.2009 08:39 · Czytań: 554 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: