Wyobraźnia a rzeczywistość - Daydreamer
Proza » Inne » Wyobraźnia a rzeczywistość
A A A

Leżę na wysuszonej, pożółkłej trawie. Wokół mnie rośnie mnóstwo starych, spróchniałych drzew bez ani jednego najmniejszego listka. Nie latają owady czy ptaki. Nie słychać szczekania psa czy choćby ludzkiej mowy. Jestem sama, tak zupełnie sama. Jedynie oczami wyobraźni znajduję się gdzie indziej- bujna, zielona trawa, drzewa z mnóstwem liści i owoców, w oddali odgłosy natury… Ale niestety to nie jest prawdą. I nigdy nią nie będzie. Jedynymi istotami żywymi, które przyszło mi widzieć są ogromne sępy. Ale ich nie zaliczam do tych śpiewających ptaszków czy innych cudownych stworzeń przyrody. Bo one stanowią dla mnie tylko zagrożenie. Przechadzają się nieopodal. Wiem, że mnie pilnują. Jeśli zrobię choć jeden ruch, który im się nie spodoba, są w stanie podlecieć do mnie w ułamku sekundy. Więc nic nie robię. Tylko leżę. A raczej z pozoru to tak wygląda- tak naprawdę w środku dzieje się wiele, dzięki mojej cudownej wyobraźni mogę chociaż na chwilę uciec od tego miejsca, od tych sępów i… od tego, co jest najgorsze, o czym jeszcze nie miałam odwagi powiedzieć- to, co znajduje się na niebie. Mam tutaj na myśli siatkę przypominającą więzienne kraty, która rozpościera się wszędzie, gdzie spojrzę. Nie da się jej dotknąć, bo jest za wysoko… Więc jest obiektem moich ciągłych rozmyślań- czy to tylko wyobrażenie, iluzja… czy jednak istnieje naprawdę? To ona sprawia, że czuję się jak w więzieniu. Zresztą, ja naprawdę jestem w więzieniu- nie mogę się nigdzie ruszyć, bo wiem, że sępy od razu mnie złapią, a jeśli nie to tajemnicza siatka z pewnością będzie torowała mi drogę spadając z nieba- nigdy to się jeszcze nie stało, ale wydaje mi się to bardzo prawdopodobne.

 

Nagle, ku mojemu zdziwieniu tuż przed moim nosem przelatuje mi malutki kolorowy ptaszek. Tutaj. Ptaszek. Malutki. Kolorowy. Nie, to nie może być prawda! Na pewno mi się przewidziało. To po prostu niemożliwe! Z niepewnością i strachem odwracam głowę w stronę, w którą poleciał obiekt mojego zainteresowania. To nie jest złudzenie- zwierzątko stoi kilka metrów ode mnie, a w tym miejscu trawa od razu rośnie zdrowa i silna odzyskując swoją cudowną zieloną barwę. Ptaszek ma na sobie chyba każdy wesoły kolor, jaki mogłabym sobie wymyślić- jego skrzydła pokryte są piórami zmieniającymi się od żółci przez czerwień i pomarańcz, aż do jasnego fioletu. Powinnam być zdziwiona czy przestraszona. Ale ja tylko patrzę na niego z ciekawością… I mam wrażenie, że on odczuwa dokładnie to samo- jego zielonkawo-brązowe oczy skierowane są w moją stronę. Nie boję się, bo zwierzę to jest bardzo spokojne i po prostu wiem, że nie ma złych zamiarów. Nagle uświadamiam sobie, że to nie jest jedyny powód. Od momentu, w którym pierwszy raz zobaczyłam tajemnicze zwierzątko, towarzyszy mi dziwne uczucie- wiem, że to jest coś przeznaczonego dla mnie. Wiem, że powinnam się nim bardziej zainteresować. Wiem, że powinnam do niego podejść i się nim zaopiekować. Po prostu wiem, że nie powinnam tego tak zostawić, bo ten ptak mnie potrzebuje. Nigdy nie wierzyłam w takie tajemnicze przeczucia, ale to jest tak wyraźne i oczywiste! Nie mam pojęcia, czy ten kolorowy też tak uważa… ale wydaje się być mną zainteresowany. Nie wiem, ile czasu już minęło, przestałam zwracać na to uwagę. Jednak zdaję sobie sprawę, że powinnam zacząć działać jak najszybciej, zanim będzie za późno. Moje dziwne przeczucie podpowiada mi, że powinnam po prostu powoli podejść do ptaszka i go dotknąć. Ale dlaczego…? Wolę się tym nie przejmować i po prostu zaufać mojej intuicji. Nie chcę go przestraszyć, więc nie wstaję, a tylko ostrożnie przesuwam się w jego kierunku. Ku mojemu zadowoleniu zwierzątko robi to samo- ta cudowna chwila, w której obydwoje się do siebie zbliżamy zdaje się trwać wieczność. Niedługo potem znajdujemy się od siebie w takiej odległości, że jestem w stanie go dotknąć. Wyciągam więc powoli rękę do przodu, wciąż przestraszona, że ptak niepostrzeżenie wzbije się w powietrze i już nigdy go nie zobaczę. Ale dzieje się wręcz przeciwnie- zdawałoby się, że za sprawą mojej wystawionej dłoni, on podchodzi jeszcze bliżej. Dotyk jego skrzydeł to najlepsze, co mogłam przeżyć w przeciągu ostatnich kilku lat. Są mięciutkie i aksamitnie gładkie, aż nachodzi mnie nieprzenikniona chęć, żeby go wziąć na ręce i przytulić. Ale oczywiście zachowuję resztki zdrowego rozsądku- zdaję sobie sprawę z tego, że to mogłoby mu się nie spodobać, więc tylko rozkoszuję się jego piórami. Po chwili, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, tajemnicze zwierzątko zaczyna promienieć jaskrawym, żółtym światłem! W pierwszej chwili trochę mnie oślepia i przeraża, ale gdy to wrażenie mija, czerpię z tego widoku jak najwięcej. Chcę go zapamiętać na zawsze- to najpiękniejsze, co kiedykolwiek widziałam!

 

I w tym momencie wszystko mija. Przez cały czas byłam tak zajęta cudownym zjawiskiem, że nie spoglądałam na to, co dzieje się wokół. Teraz orientuję się, że jestem otoczona przez sępy. Jeden z nich podlatuje do mnie i dziobie mnie w rękę, którą dotykałam niesamowitego ptaszka. Cofam ją szybko, co sprawia, że on od razu przestaje świecić i zaczyna patrzeć na mnie z… tęsknotą…?Przynajmniej tak to odbieram, ale może mi się tylko wydawać… Po zainteresowaniu i ekscytacji nie pozostaje ani śladu- teraz wypełnia mnie jedynie paniczny strach, kiedy orientuję się, że ptaki są coraz bliżej. Wszystkie wlepiają we mnie swoje czarne ślepia. Nie mogę wymyślić żadnego sposobu na ucieczkę, one mnie okrążają, stąd nie ma ratunki! Ten, który jest sprawcą mojej bolesnej ręki wydaje jakiś dźwięk, więc wszystkie podlatują bliżej. Wiem, że teraz wszystkie są w stanie mnie dorwać. Nie mylę się. Zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, cokolwiek zrobić, rozpoczyna się piekło. Jeden wbija mi swój wielki dziób w moje czoło, co sprawia, że z pozycji półsiedzącej natychmiast ląduję na twardym gruncie. Trzy inne natychmiast korzystają z sytuacji i zajmują się moimi nogami, po czym przechodzą do brzucha. Z każdym uderzeniem moje ciało przeszywa okropny dreszcz. Bólu, który mnie wypełnia w tym momencie nie da się do niczego porównać. Obraz krat wiszących nad nami rozmazuje mi się. Krople łez, które wypełniają moje oczy zupełnie zasłaniają mi pole widzenia. Przez myśl przebiega mi pytanie, co się stało z cudownym zwierzątkiem- nie muszę długo czekać na odpowiedź, bo po chwili widzę niewyraźnie jak w oddali inny sęp trzyma go w dziobie. Nie jest już kolorowy, a cały czarny niczym smoła. Wtedy moje ciało przeszywa jeszcze większy ból, niż wszystko, co zrobiły te ptaki wcześniej- ból, który wydobywa się ze środka. Czuję się, jakby ktoś wyrwał mi właśnie cząstkę mnie. Zaczynam krzyczeć, ale żaden z sępów nie zwraca na to najmniejszej uwagi- nadal maltretują moje wnętrzności. Po chwili orientuję się, że to dlatego, że z moich ust nie wydobywa się żaden dźwięk, a jedynie ochrypły szept. Teraz nie mogę zrobić już kompletnie nic, jestem bezbronna… Postanawiam się im poddać. Nie mam już siły, żeby walczyć.

 

W tym momencie dzwoni dzwonek na lekcję. Mój pomysł zniknął- przez wrzask nauczyciela, który zakazał mi go zrealizować mówiąc, że jest beznadziejny i nie będę potrafiła go zrobić, już nie mam motywacji do tego, by się tym zająć, by jednak nie posłuchać jego niemiłych uwag. Wracam do szarego budynku, który odstrasza samym swoim wyglądem. Ale więzienne pręty nadal widnieją na niebie. I nigdy nie znikną.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Daydreamer · dnia 14.08.2019 01:31 · Czytań: 392 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Decand dnia 14.08.2019 08:20 Ocena: Dobre
Kilka rzeczy co mnie odstraszyło:

1. "I w tym momencie", "W tym momencie", "Nagle" - co to za paskudny zabieg? Jeżeli akcja dzieje się w czasie rzeczywistym, a nie w przeszłości i przyszłości to taka implikacja nie ma sensu, jeszcze szczególnie na początku akapitów. Logicznym jest, że tekst dalej będzie kontynuował daną myśl, jeżeli narracja ku temu prowadzi, a autor nie wybija człowieka z tropu wrzucając jakąś zmianę w tej narracji. Dla mnie to kompletne zbędne stwierdzenia - ich usunięcie nie zmieni w tekście nic, a przynajmniej estetyka zostanie zachowana.

2. Masz tendencję do pisania, że czegoś nie ma, zamiast opisywać to, co faktycznie jest. Wybija się to już na samym początku gdzie:

Cytat:
Leżę na wy­su­szo­nej, po­żół­kłej tra­wie. Wokół mnie ro­śnie mnó­stwo sta­rych, spróch­nia­łych drzew bez ani jed­ne­go naj­mniej­sze­go list­ka. Nie la­ta­ją owady czy ptaki. Nie sły­chać szcze­ka­nia psa czy choć­by ludz­kiej mowy.


Czy tekst bez ostatnich dwóch zdań straci na wartości? Spodziewam się, że nie. Czytelnik sam w sobie raczej nie zapyta "A czy w tym miejscu były pieski?" dopóki się tego nie przedstawi. Takie dodawanie tylko powoduje, że tekst się wydłuża i szybko przekonuje do tego jak ostatecznie ono się skończy.

3. Używasz na przestrzeni tekstu kilku instancji wielokropka, każde, moim zdaniem, niepoprawne. Proponowałbym w wolnej chwili zainteresować się jego użyciem i tym, ono powinno być faktycznie stosowane.

4. W tekście jest kilka dość śmiesznych, dla mnie momentów.

Cytat:
Cofam ją szybko, co sprawia, że on od razu przestaje świecić i zaczyna patrzeć na mnie z… tęsknotą…?Przynajmniej tak to odbieram, ale może mi się tylko wydawać…

Cytat:
Tutaj. Ptaszek. Malutki. Kolorowy. Nie, to nie może być prawda! Na pewno mi się przewidziało. To po prostu niemożliwe!


Tak ludzie chyba nie mówią, a przynajmniej ja nie miałem okazji. Te wykrzykniki też zwiększają pretensjonalność Twoich wypowiedzi. Moim zdaniem za bardzo próbujesz wywołać u czytelnika zdziwienie podchodząc trochę od d**y strony.

5. Zakończenie - nie wiem w sumie jak go opisać by nie wyjść z jednej strony na niefajnego użytkownika, a z drugiej by przekazać masę krytyki. Motyw snu jest tak obrobiony, że aż szkoda kopać martwego. Niby fajna konkluzja z tą kratą, ale sam motyw kraty jest tak bardzo oczywisty, tak bardzo "in your face", że szukanie drugiego dna w tym tekście jest praktycznie niemożliwe. Jeszcze do tego, że nauczyciel powoduje smutek - jakieś to takie infantylne, banalne, problem dziecka pierwszego świata. Już bym nawet w tym zakończeniu jakiś motyw z sępem rozwinął, że sępami są rodzice bohaterki, którzy, na przykład, ją molestują psychicznie i fizycznie, ale na rozbudowanie takiego zakończenia trzeba czasu. To, jakie jest aktualnie zaprawa trochę o tekst do piosenki Green Day.

No ale jest w tym tekście potencjał. Twoje pisanie, o ile dość mozolne, nie jest trudne i w miarę prosto też da się przez ten tekst przejść. Przecinki zjadasz, ale to już chyba tradycja na Portalu Pisarskim, przy czym ortograficznych błędów nie jestem w stanie zarzucić. Ja bym tylko popracował nad formą i prezentacją całego opowiadania, bo wydaje mi się, że sam koncept ma coś w sobie i całkiem fajnie można byłoby się pobawić z tym pomysłem. Wywaliłbym osobiście zakończenie, pretensjonalizmy i te więzienne pręty na niebie jakoś złagodził by nie były aż tak oczywiste.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty