Demon Odrodzenie - 7 - Kapelusznik
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Demon Odrodzenie - 7
A A A

Republika Finicka
544 rok nowej ery – 1905 rok imperialny
19 Kwietnia
Region Cristalis – wybrzeże morza Kryształowego

Piękna rezydencja wznosiła się na klifie nad morzem kryształowym. Wysoki mur otaczał bajeczny zameczek zbudowany zaledwie stulecie temu przez jakiegoś szalonego hrabiego. Białe ściany lśniły szlachetnością, a piękny ogród wypełniony posągami przypominał antyczne dzieje kontynentu. Właśnie tu odbywał się bal zorganizowany przez największego przedsiębiorcę partii „czarnych” Fenicji – Alfonsa Naszkiewicza. Człowieka niezwykłego talentu, zarówno do biznesu, jak i polityki. Aktualnie kontrolował on właściwie cały przemysł wojskowy państwa, a dzięki pozycji w partii zdobył pozycję ministra gospodarki. Mimo że był to człowiek niski, o niezbyt imponującej urodzie, nikt nie powinien ignorować jego potencjału. W pogoni za władzą, która skorumpowała jego serce, miał zamiar osiągnąć szczyt prestiżu i sławy. Właśnie dlatego zorganizował ten bal dyplomatyczny z okazji pięćdziesięciolecia założenia republiki, ale też dwusetnej rocznicy wejścia rodu Vazów na tron Finicji. Zgrabnym ruchem stworzył środowisko gdzie monarchiści i republikanie mogli świętować wspólnie, samemu zdobywając wielu przyjaciół i wyznaczając wrogów.
Adler musiał mu przyznać, że był niesamowicie przebiegły jak na zwykłego człowieka. Według oficjalnych założeń sama „dyplomacja” związana z balem miała skupić się na sojuszu ekonomicznym między niezależnymi państwami kontynentu, nie chcąc wpaść pod „pieczę” Imperium, Carstwa lub Diarchii. Przed balem wywiad wysłał mu listę gości i musiał przyznać, że była to całkiem spora śmietanka towarzyska. Głowy Republiki i jej przemysłu oraz upadła rodzina królewska, przedstawiciele królestwa Tahganu, księstwa Drylii i Republiki Leosu. Obok nich pojawiły się też pewne figury z Imperium, Carstwa i Diarchii, a nawet kilku spoza kontynentu. Ponad trzysta nazwisk samych głównych gości, nie licząc nawet ich partnerów i „towarzyszy”. Na szczęście zameczek był idiotycznie duży i rozbudowywany sukcesywnie przez lata, zapewniając aż nadto miejsca dla takiego wydarzenia.
Westchnął zirytowany. Starał się jak mógł, ale to nie był jego świat. Czuł się jak orzeł zmuszony latać wśród gołębi, niby oba ptaki latają, ale różnią się niewyobrażalnie. Poprawił ułożenie swojego czarnego płaszcza ze srebrnymi nićmi. Była to przerobiona wersja munduru reprezentacyjnego wojsk Imperium, ale kilka modyfikacji w kroju zapewniało, że nikt go nie skojarzy z samym Imperium. Sprawdził, czy ukryta broń jest w odpowiedniej pozycji. Wszystko było na swoim miejscu. Bale, mimo wszystko są świetnym momentem do ataku ze strony rewolucjonistów. Nawet jeśli zostali pokonani, nie oznacza to, że nie ma ich w regionie. Raport z wywiadu wskazuje duże prawdopodobieństwo istnienia komórek rewolucyjnego oporu, jest więc i szansa, że pojawią się tutaj. „Bronić Ewelinę Vazę” to było jego zadanie i miał zamiar je wykonać. Aktualnie siedział w automobilu „towarzyszy” rodziny Vazów. Ku swemu zaskoczeniu, to właśnie Ewelina wybrała go jako partnera na balu. Jechała ona w drugim pojeździe, wraz ze swoją rodziną, ojcem, matką, siostrą i bratem. On natomiast siedział obok jednej z jej kuzynek, której również udało się pojechać. Miała na imię Gabriela Scarb, jeśli się nie mylił. Piękna i mądrzejsza od swojej siostry, ale bez przydatnego talentu. Zauważyła jego szybkie ruchy i uśmiechnęła się lekko. Nosiła piękną długą suknię w kolorze nieba tuż po zachodzie słońca.
- Pierwszy bal?
- Pierwszy tak duży – odpowiedział Franciszek Eagle, zastępując miejsce Adlera.
- Denerwujesz się?
- Lekko… spodziewam się zobaczyć kilka znajomych twarzy – na pytające spojrzenie Gabrieli dodał. – Przedsiębiorców imperium.
- Faktycznie, mimo wszystko twój ojciec to wielki inżynier. Kogo się spodziewasz zobaczyć?
- Przedstawicieli Wielkiego Trójkąta.
Na tą nazwę oczy Gabrieli zaświeciły się niczym diody.
- Wielkiego Trójkąta!?
Eagle przyłożył palec do ust, przypominają,c że zbliżają się już do wjazdu. Kiwnął jednak potwierdzająco głową. Dobrze pamiętał listę zaproszonych, problem w tym, że nie wiedział, czy którykolwiek z nich faktycznie się pojawi. Pojazd zatrzymał się, a lokaj otworzył drzwi. Gabriela wyszła pierwsza, on za nią. Powitał go powiew ciepłego wiatru o zapachu soli, światła i piękne stroje. Gabriela rozejrzała się i zobaczywszy swojego partnera, jednego z synów republikańskiego polityka kiwnęła lekko głową i ruszyła do niego bez słowa. Eagle uśmiechnął się, raz jeszcze poprawiając ułożenie płaszcza. Ruszył w odpowiednim tempie do samochodu Vazów, nie mógł pozwolić by Ewelina na niego czekała.
Zdążył stanąć w pobliżu dokładnie w momencie, kiedy wysiadała, wcześniej nie zobaczył jej w sukni, więc widok go zaskoczył. Była to piękna sukienka, która niczym kwiat rozkwitała na wysokości bioder, przyozdobiona lekkimi wzorami w kolorze złota. Na ramionach miała położony szal, a włosy były pięknie ułożone i uchwycone spinką w kształcie wilka. Oniemiały stał tak bez słowa o kilka sekund za długo. Rozbawiony wzrok Eweliny i wyczekujący króla przywrócił go jednak do rzeczywistości. Skłonił się nisko.
- Wyglądasz olśniewająco Moja Pani.
Po twarzy dziewczyny przeszedł delikatny cień. Widocznie chciała, by zwrócił się do niej, per. Ewelino, ale stojący obok niej ojciec widocznie aprobował zrozumienie dla hierarchii ze strony młodzieńca. Ewelina westchnęła i obejrzała go sobie dokładnie. W ciele chłopca obudził się Adler – wspomnienie wzroku cesarzowej wzburzyło jego spokój i nałożoną maskę. Szybko ją ukrył i uśmiechnął się do Eweliny serdecznie. Ta kiwnęła głową widocznie zadowolona. Chwyciła go pod ramię i ruszyli obok siebie, szli tuż za resztą jej rodziny. Ewelina szepnęła do Eagle.
- Stres?
- Nie duży – odpowiedział. – Obawiam się ujrzeć dobrych znajomych ojca.
- Kogo masz na myśli?
- Kogoś z Wielkiego Trójkąta – odpowiedział.
Ewelina uniosła brwi. Wiedziała, co niesie za sobą ta nazwa.
- Czyli najwięksi kapitaliści Imperium pojawią się na balu? – Zapytała niedowierzając.
Wielki Trójkąt to ukryta duma Imperium Feniksa. Ich najwięksi przedsiębiorcy, posiadający niewyobrażalne bogactwo i możliwości. Trzy wielkie rodziny trzymające trzy strony świata i trzy wielkie działy gospodarcze. Deaglasowie, najmłodszy ze wszystkich, ma w dłoniach właściwie cały przemysł lotniczy, oraz spory dział w produkcji dóbr luksusowych. Jego „imperium” rozciąga się w północno-zachodniej części państwa. Rodzina von Shizerów, najstarsza z trójki, władcy wschodu, kontrolują przemysł szkutniczy, część kontaktów handlowych oraz przetwórstwa rybnego. Rodzina von Kruppów, władcy południa, kontrolują oni przemysł militarny, ale też kolej żelazną. W swoich dłoniach te trzy rody zapewniają stabilność i potęgę gospodarki imperium. Choć nie wszyscy z nich są szlachcicami, ich imiona są na szczycie gości na każdym istotnym imperialnym balu. Adler wiedział też, że aktywnie rody te wspierają Siły Specjalne w zamian za informacje zdobyte przez Sekcję 7 „złodziei technologii”. Były to inkarnacje kapitalistycznych idei i genialnych przedsiębiorców, a najistotniejsze było to, że te wielkie rody miały swoje zasady. Na następcę był wybierany nie najstarszy, a najzdolniejszy. Dzięki temu udało im się przetrwać, bez załamania swoich struktur. W pewnym sensie rody te przypominały mu Siły Specjalne. Byty tak silne i tak samodzielne, że całe państwo mogłoby upaść – a oni by przetrwali.
Eagle kiwnął głową w momencie, kiedy wchodzili do wewnątrz zamku.
- Najpewniej…
Wnętrze lśniło. Żyrandole, marmur, srebro i złoto. Połączenie renesansu, baroku i rokoko w jednym budynku przybijało do ziemi idiotycznym pięknem i bogactwem. Piękne stroje biły w oczy ze wszystkich stron. Długie suknie, które były niemalże ciągnięte po ziemi, suknie orientalne o znacznym dekolcie, fraki czarne jak smoła oraz mundury we wszystkich znanych barwach. Adler momentalnie rozpoznał ponad dwadzieścia dwie wysoko postawione figury kontynentu, w tym króla Tahganu Clovisa Krezusa XIV oraz jednego z Wielkiej Trójki, Hansa von Shizera. Kiedy zbliżał się do nich nie kto inny, a Alfons Naszkiewicz, Adler zaznaczył w głowie osiem osób, które wyglądały mu na szpiegów. Niewielkie ruchy i tiki ich zdradzały, a przynajmniej wytwarzały podejrzenie, że nimi są. Adler marzył, by zaledwie po jednym spojrzeniu móc rozpoznać, z jakiego kraju pochodzą, ale to było raczej niemożliwe.
Alfons Naszkiewicz uśmiechnął się szeroko i uścisnął królewską dłoń. Rozpoczęli typową rozmowę – uprzejmości itd. Zapowiedzi współpracy i dobrych relacji.
Dla Vazów rozpoczął się Bal, dla Adlera rozpoczęło się wyzwanie.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kapelusznik · dnia 12.09.2019 11:45 · Czytań: 287 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:44
Najnowszy:pkruszy