Demon Odrodzenie - 8 - Kapelusznik
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Demon Odrodzenie - 8
A A A
Od autora: Witam wszystkich.
Rozpoczyna się tu kilkuodcinkowa scena pojedynku - trochę tego będzie, ale mam nadzieję że was nie zanudzę.
Pojawia się tu też jedna z najistotniejszych postaci - którą mam nadzieję że polubicie.
Z niecierpliwością oczekuję waszych komentarzy!
Pozdrawiam
Kapelusznik

Republika Finicka
544 rok nowej ery – 1905 rok imperialny
19 Kwietnia
Region Cristalis – wybrzeże morza Kryształowego

Muzyka, tańce, światła. Wszystko to ogłuszało zmysły Adlera. Jego wewnętrzny żołnierz buntował się i chciał wyskoczyć z ukrycia. Nawet chaos bitwy był lepszy, od tego co go otaczało. Tam były krzyki i płacz, wołanie o pomoc i ratunek. Jednakże wszystko miało jedną naturę. Naturę wojny – mieszankę strachu i nienawiści. Tu jednak, w gwarze słów elit, panował prawdziwy chaos. Uprzejmości mieszały się z kpinami, prawda z kłamstwem, radość z nienawiścią i strachem. Z zaskoczeniem Adler uświadomił sobie, że nie lubi tego hałasu. Na szczęście był teraz Franciszkiem Eaglem, osobą, która widziała i słyszała to nie raz. Nie musiał się więc niczym przejmować.
Kiedy skończono wymieniać uprzejmości, cała rodzina rozproszyła się we wszystkich kierunkach. Ewelina momentalnie zaczęła się rozglądać, szukając kogoś wzrokiem. Spojrzała na Eagle i oznajmiła.
- Nie widzę nikogo z Wielkiej Trójki, chyba się pomyliłeś – uśmiechnęła się kpiąco.
- Na drugim piętrze, przy pomniku Archanioła Jana stoi Hans von Shizer.
Ewelina spojrzała w skazane miejsce i otworzyła usta zaskoczona.
- Faktycznie… niesamowite, masz bardzo dobry wzrok.
- Nie będę się z tym spierać.
- Widzisz jeszcze kogoś ciekawego?
- Pierwsze piętro, przy schodach stoi Clovis Kreus XIV, król Tahganu.
Ewelina spojrzała we wskazany punkt i od razu zrzedła jej mina. Eagle uniósł brew pytająco.
- O co chodzi?
- Widzisz chłopaka stojącego obok króla?
Eagle zauważył młodego blondyna w bajecznie eleganckim mundurze, może dwa, trzy lata starszego od Eweliny.
- Tak, widzę.
- To Harris Kreus, bratanek króla, jeden z moich adoratorów.
Oczywiście Adler wiedział o tym od dawna, ale Eagle nie, więc uniósł brwi zaskoczony.
- Dobra rodzina – stwierdził.
- Zły kandydat – odpowiedziała Ewelina.
- Czemu?
- Wydaje mu się, że jest moją deską ratunku do zachowania wysokiego statusu. Wielokrotnie wskazują, że mimo że jestem królewskiej krwi, mój ród nie jest już królami. Chcą przejąć kontrolę nad rodziną, a mój ojciec jest gotowy ich zaakceptować w zamian za wsparcie.
Kiedy to mówiła, jej ojciec wchodził po schodach, zmierzając nie do kogo innego, jak króla Tahganu. Eagle przewidując, że za chwilę w środku balu może dojść do nieprzyjemnej sceny, skierował się wraz z Eweliną w stronę wyjścia na ogród.
- Twój ojciec właśnie do niego idzie, na pewno wskaże nas twojemu adoratorowi, a nie chcemy, chyba przed tymi wszystkimi ludźmi rozegrała się jakaś scena.
Ewelina kiwnęła głową.
- Nie, nie chcemy… idziemy do ogrodu?
- Tak, tam też są tańce i muzyka, choć jest trochę chłodniej.
- Nie istotne, byle dalej od Harrisa – twarz Eweliny wyrażała głęboką irytację.
- Zrozumiałem.
Zanim dwóch „władców” wymieniło uprzejmości, oni byli już na ogrodzie, idąc wzdłuż lamp i płonących grzejników, zmierzając do granicy klifu, od którego przepaści dzielił niewielki murek. Ewelina była w bardzo złym humorze. Mijała damy dworu i szanownych panów bez słowa, zmierzając do niewielkiego „balkoniku” wiszącego nad klifem, jak najdalej od reszty zacnego towarzystwa. Adler spokojnie rozglądał się rozpoznając, coraz to większą ilość twarzy i wspomnianych nazwisk. W pobliskiej altance zauważył też bardzo ciekawą postać, ale zachował swoje spostrzeżenia dla siebie. Ostatnie metry Ewelina przebiegła, puszczając ramię Eagla, dobiegając do murku i wychylając się lekko nad ziejącą w dole przepaścią. Podmuch słonego powietrza i śpiew fal rozbijających się o skały uderzył ich mocno, by po chwili zamienić się w tło rozmowy. Ewelina spojrzała na Eagle przelotnie. Ten stał kilka kroków dalej, patrząc na nią wyczekująco. Spojrzała na księżyc, księżyc w pełni.
- Piękny prawda?
Eagle spojrzał na błyszczący dysk. Nie wiedział czemu, ale widząc go momentalnie, przemienił się w Adlera. Księżyc – jeden z nielicznych rywali, których nie mógł pokonać.
- Sam nie wiem… dla mnie jest zarówno przyjacielem i wrogiem. Zapowiada noc, czas ciszy i spokoju, lecz swym światłem burzy obiecaną ciemność – tu spojrzał na Ewelinę, błyszczącą niczym gwiazda w tym świetle i nie rozumiejąc, oznajmił. – Dziś jednak… jest piękny.
Ewelina spojrzała w jego oczy. Nie był pewny czy dojrzała, że nie stoi przed nią już Eagle, ale Adler we własnej osobie. Uśmiechnęła się lekko i oznajmiła.
- Tak, jest naprawdę piękny.
Adler podszedł do niej i spoglądając na księżyc, przypomniał sobie pewną opowieść, jaką usłyszał, dawno temu z ust swego mentora w czasie jednej z misji.
- Znam, pewną opowieść. Mit, związany z powstaniem księżyca.
Ewelina przechyliła głowę zaintrygowana.
- Opowiadaj.
Adler odchrząknął.
- Wszystko zaczęło się od Nas: Ludzi. Żyliśmy w Raju. Domu stworzonym przez Boga. Nie było tam chorób, zimna, głodu, nienawiści. Jednakże…
- Czyż to nie słowa z „Księgi Światła”?
- Nie, choć, początek jest podobny.
- Kontynuuj więc.
- Jednakże nie wszyscy podziwiali boskie dzieło. Część aniołów poczuła zazdrość. Ponieważ kiedy człowiek miał dostęp do wszystkich przyjemności świata, oni dostali zadanie jego strzeżenia. Mimo że byli pierwszymi, których stworzył Bóg, nie dostali nic, za swą służbę. Po zazdrości pojawiła się wściekłość i zgryzota. Wezwali Boga do sprawiedliwości, ślepo nie widząc jego planu. Pragnęli tego, co ludzie. Uciech ciała, bogactw, jedzenia, alkoholu i wielu więcej. Bóg jednak im tego odmówił. W wściekłości rzucili się na niego, a Bóg, ze wsparciem wiernych mu aniołów, pokonał ich i za karę uciął im skrzydła – tu Adler przerwał na chwilę, patrząc na rozbijające się o klif fale. - Tylko dwunastu wiernych mu aniołów pozostało w niebie, a reszta została zrzucona…
- Do piekła?
- Nie. Na ziemię – odpowiedział Adler cicho. - Byli jak zwierzęta, upadli, nie byli już aniołami. Ogarnęła ich rozpacz i gniew, a za nimi gorycz, kiedy Bóg zastąpił ich nowymi aniołami, tym razem, które nie mogły nic poczuć. Upadłe Anioły porzuciły swą naturę, zostając Demonami i we wściekłości, przekazali ludziom swoje uczucia, zarówno przez słowa, jak i przez krew. Krew demonów zmieszała się z krwią ludzi i ludzkość upadła tak jak dawniej anioły. Przeklęci pociągnęli dzieci Boga, za nimi na dno. Tylko siedem upadłych Aniołów nie zmieszało swej krwi z gatunkiem ludzkim i zeszło do podziemia i stworzyło krainę ciemności, by tam zbierać tych, którzy żyli w grzechu. Bóg, nie chcąc pozwolić im uciec, przed jego wzrokiem stworzył księżyc. Swe oko nocy, którym obserwuje i strzeże tych, którzy weszli w ramiona ciemności – zakończył dźwięcznie.
- Straszliwy los – odpowiedziała Ewelina.
- Lecz sprawiedliwy.
Milczeli przez moment, spoglądając w boskie oko, które w tym momencie wydawało się jedynym towarzyszem na hucznym balu.
- Masz pojęcie dlaczego? – Zapytał Adler. – Dlaczego Bóg pozwolił, by Anioły obróciły się przeciw niemu, czemu nie zawrócił ich z przeklętej ścieżki? Czemu nie uratował ich, zanim było za późno?
- Nie mogę odgadnąć – Odpowiedziała Ewelina. – Ten osąd, wydaje się niesamowicie brutalny i bezlitosny, nawet jak na sąd Boży. Nie mogę odgadnąć, czemu to uczynił. A Ty, co o tym sądzisz?
- Wydaje mi się, że zrobił to, ponieważ o to prosili – Nie miał na sobie maski Eagle, mówił Adler, On sam. – Anioły w niebie pragnęły człowieczeństwa. Pragnęły być słabe, pragnęły czuć chłód, głód oraz pragnienie, ale tego nie miały. Bóg pozwolił im więc utonąć w grzechach i uciął im skrzydła, dając im to, czego pragnęli: człowieczeństwo. Wypełniała ich wściekłość i ból, po odrzuceniu i stracie, to prawda, ale dziewiętnastu z nich zrozumiało. Dwunastu w niebie i siedmiu w podziemiach. Tracąc skrzydła, dostali to czego pragnęli. Nie tylko ból i nienawiść i głód, ale i miłość, przyjaźń. Kiedy inni tonęli w szaleństwie albo zniknęli w ludzkiej krwi, Ci pozostali spokojni i wierni swoim przekonaniom i tylko ci ze spokojem wyczekują zarówno wschodu, jak i zachodu księżyca. Wiedząc, że wszystko potoczyło się zgodnie z Jego planem.
Spojrzeli na siebie. Był to pierwszy raz, kiedy oczy Eweliny Wazy ujrzały oczy Francisa Adlera i na powrót. Wypełniło ich nieznane obu wcześniej uczucie. Dziwnego ciepła i pewności bezpieczeństwa. Cały świat mógłby w tym momencie runąć w otchłań, a oni staliby tak nadal, nieporuszeni.
Niestety nie tak działa rzeczywistość.
- Tu jesteś Ewelino!
Nieznośny głos wyrwał ich z magicznej sceny, niczym złośliwy pelikan wyrywa rybę ze spokojnych wód oceanu. To nie kto inny, a Harris Kreus przebił magiczną bańkę, która osłaniała ich od brutalnej rzeczywistości. Wystrojony w ciemnozielony mundur armii Tahganu uśmiechał się arogancko. Ewelina wykrzywiła się w zniesmaczonym grymasie, który powinien odzwierciedlać uśmiech.
- Witam cię, Harrisie. Widzę, że moja ostatnia odpowiedź do ciebie nie dotarła.
- Dotarła, ale nie wierzę w te odmowy. Wiem, że chcesz utrzymać swój status, a do tego potrzebujesz Mnie. Któregoś dnia, sama do mnie przyjdziesz – oznajmił, spoglądając na Adlera, który w porywie niewidocznej złości nie mógł nałożyć maski Eagle. – Kim jest twój towarzysz?
- Franciszek Eagle, syn Hadriana Eagle inżyniera z Imperium Feniksa.
Harris spojrzał raz to na Eagla, raz to na Ewelinę i po chwili wybuchł śmiechem.
- Odmawiasz Mi, a zadajesz się z jakimś bękartem? Musisz być naprawdę zdesperowana!
Ewelina zagryzła wargi w złości, a Eagle zacisnął pięści.
- Naprawdę… - kontynuował Harris, zwracając powszechną uwagę. – Z upadłej księżniczki, do Kury domowej! Czyżbyś taki los wybrała Moja droga Ewelino? Jak nisko masz zamiar upaść?
Ewelina trzęsła się ze złości, a Harris ze śmiechu.
Ani Eagle, ani Adler siedzący w jego trzewiach nie mógł pozwolić na kontynuację tej sceny.
Postąpił on krok naprzód i bezprecedensowo uderzył wierzchem dłoni w twarz księcia. Oczywiście, jako nadczłowiek, cios był dość silny, zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Ten jeden cios doprowadził, że nie tylko Harris, ale cały bal i natura momentalnie umilkły.
Ewelina wybałuszyła oczy i otworzyła usta zszokowana.
Nie mniej zaskoczony Harris uniósł zaskoczony wzrok i zapytał.
- Coś Ty właśnie…
Bez słowa Eagle rzucił mu pod nogi rękawicę. Oczy płonęły czystą nienawiścią.
- Harrisie Kreusie, wyzywam cię na pojedynek o honor mojej Pani, Eweliny Vasa.
Cały bal patrzył na niego wstrząśnięty. Niewielki chłopiec wykrzywił twarz w nienawistnym uśmiechu.
- Przyjmiesz wyzwanie… czy stchórzysz?

Całą scenę obserwowała niecodzienna postać siedząca na dachu pobliskiej altanki. Postać miała na sobie fioletowy frak w złotą kratkę, wysoki cylinder okręcony złotą terpentyną, dębową laskę w dłoni, o okrągłej złotej głowni oraz maskę teatralnej „komedii”, która zasłaniała mu usta. Oczy w kolorze bursztynu i rubinu kręciły się niczym tornada ognia. Delikatny chichot wydobył się spod maski w momencie, kiedy postać wstała wpatrując się, w rozgrywającą się scenę.
- Cóż… To będzie zabawne – oznajmiła postać.

Jej głos nie doszedł jednak do niczyich uszu, utonął w niebycie, powstrzymany przez logikę otaczającego go świata.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kapelusznik · dnia 14.09.2019 22:01 · Czytań: 388 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Komentarze
Kazjuno dnia 15.09.2019 09:24
Otóż Kapeluszniku.
Nie trzeba być poliglotą , by wiedzieć, że:
Eagle - to po angielsku orzeł, a Adler po niemiecku jest tym samym dumnym ptaszyskiem
Mam więc dysonans poznawczy. Po co angielskiego orła zamieniasz na niemieckiego.

Ale opowiadasz dość ciekawie. Baśniowa historia o przemianie aniołów wskazuje na Twoją bogatą wyobraźnię. Stworzony przez Ciebie balkonik nad przepaścią tworzy klimatyczne tło.

Także scena gdy Harris Kraus obraża Eagle'a napisana jest soczyście i przekonująco.

Przeczytało się więc wartko i ciekaw jestem jak napiszesz scenę pojedynku.

Dwa razy mi coś zgrzytnęło.

Cytat:
- Pierw­sze pię­tro, przy scho­dach na pię­tro stoi Clo­vis Kreus XIV, król Tah­ga­nu.Ewe­li­na spoj­rza­ła i od razu zrze­dła jej mina.[ [quote]

Te dwa piętra w jednym zdaniu coś mi zagmatwały.

Ewe­li­na za­sko­czo­na spoj­rza­ła w ska­za­ne miej­sce i otwo­rzy­ła usta za­sko­czo­na.

/quote]

Chyba: we wskazane miejsca(?).

Ocenię utwór jako bardzo dobry, choć nie jestem zwolennikiem SF, choć to raczej wymyślona baśń. (Moim skromnym zdaniem życie podpowiada ciekawsze pomysły do opisywania).

Pozdrawiam i ciekaw jestem rewanżu pod moim, blisko sąsiadującym tekstem.

PS Przepraszam. Zapomniałem kliknąć na ocenę
Kapelusznik dnia 15.09.2019 11:26
Eagle - Adler było zamierzone :)
Imperium Feniksa wzoruję trochę na Imperium Niemieckim (II Rzesza), więc i niemieckie odwołanie. Również Francis Adler -> Franciszek Eagle - to właściwie to samo imię i nazwisko, ale w innych językach - ma być to symboliczne rozróżnienie różnych osobowości naszego bohatera :)

Baśni o aniołach jest o kilka lat starsza niż ta seria, była w moim pierwotnym podejściu do tego pomysłu - ale tamten porzuciłem, ponieważ miałem tam już rozwiniętego bohatera. Więc porzuciłem "Demona" i zacząłem pisać "Demon Odrodzenie" jako już właściwą powieść i prequel do mojego oryginalnego pomysłu. Na razie wszystko działa znacznie lepiej niż wcześniej :)

Błędy poprawię - jestem pewny że sam masz sytuacje kiedy nie widzisz własnych błędów - bo jako autor - przelatują ci przed oczami XD

SF? Nie do końca...
Seria Demon zrodziła się z mojej innej, porzuconej próby "Stalowy Kruk" - umieszczonej w świecie czysto fantasy - elfy smoki itd. Seria jednak nie szła. Wkurzyłem się i chciałem wszystko wywalić - ale miałem już wielki świat, który bardzo mi się podobał... postanowiłem więc przenieść akcję 500 lat do przodu i pojawić się na początku XX wieku. Więc mój świat, to świat "magiczny" z którego "magia" zniknęła - więcej spoilerów nie podaję.

Dziękuję za ocenę :) - nawet jeśli zapomniałeś kliknąć - he - dodaj pod następnym opow i będzie ok.

Mam dzisiaj trochę roboty - ale z chęcią zajrzę pod "Grę" - już ją sobie zaznaczyłem.

Pozdrawiam
Kapelusznik
StalowyKruk dnia 15.09.2019 14:14
Kapelusznik napisał:
innej, porzuconej próby "Stalowy Kruk" - umieszczonej w świecie czysto fantasy - elfy smoki itd.

Taka nazwa dla książki z "elfami, smokami itd." jest aż tak oczywista, czy może jesteś moją alternatywną osobowością?
Kapelusznik dnia 15.09.2019 14:23
XD XD XD
Może tak może nie
Podobno wszystko jest możliwe
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty