Rzeźbiarz 4 - PrzemeK155J
A A A

Spojrzał na matkę i ojca. Spojrzał na dziewczynkę, która tuliła się do swojej matki. Spojrzał na syna, który chyba jeszcze nie uprzytomnił sobie, co właśnie się wydarzyło. 

Potem objął wzrokiem otaczającą ich wille. Basen. Ogród. Brama. Przypuszczał, że nawet zderzenie z furgonetką pozostawiłoby na niej nieznaczne uszkodzenia. 

Zaś sam w sobie dom był tak duży, że cóż...nadawał się na kancelarię. Trudno mu było uwierzyć, że ogromne pokoje i długie korytarze złączone w setki metrów pustej przestrzeni wciąż określa się ,,domem rodzinnym’’. 

Stali w bezruchu, zalani promieniami górującego słońca. Nad domkiem rozlewało się błękitne niebo. 

Ten śliczny obrazek nadawałby się do albumu rodzinnego, jeśliby tylko pominąć fakt, że oczy matki tonęły w łzach, ojciec wyglądał tak jakby wyszedł z grobu, córka trzęsła się, a syn doznał chyba paraliżu emocjonalnego. 

Rob Wilhnis widywał już takie sceny i przywykł do nich, jak do koszenia trawy. Ale nawet koszenie trawy przeradza się w żmudne zadanie, jeśli trawa jest gęsta i oblepiona krwią. 

  • Dzieńdobry. - oznajmił głośno, wyciągając swoją odznakę. - Jestem Rob Wilhnis. Szeryfem i głównodowodzącym w sprawie Rzeźbiarza. Zesłano mnie do Sachsen, by…- urwał, uświadamiając sobie, że dokończy później. Teraz ledwo go słyszeli. 

Ojciec zszedł po schodach, wlokąc się i chwiejąc. Przypomniał kukiełkę zawieszoną na cienkich sznurkach, które ktoś powoli

przecinał. Kiedy zbliżył się do bramy, w jego oczach dominowała pustka. Spytał głośno. 

  • Skąd pan pochodzi? 
  • Australia. Przydzielono mnie tu do tej sprawy. - z  kieszeni swojej kurtki wyjął odznakę i poczekał na reakcję ojca. 
  • Skąd więc ma pan taki niemiecki akcent? - napierał, śledząc wrogo jego dowód. 
  • Byłem na kursie. - odparł. - Posiłki zaraz się zjawią. Chciałem sam obejrzeć…- zamilkł, nie wiedzieć początkowo, jak to nazwać. - Miejsce zbrodni. 
  • Skąd pan wie, że to zbrodnia? - spytał ojciec. Jego głos nosił barwę szarości. Poza tym był suchy i pusty.  
  • Wydarzyło się to już w Alabamie, Sztokholmie, Brighton i Warszawie. A oprócz tego, jeśli ktoś znika, zwykle nie zostawia figurek. 

Ojciec westchnął i otworzył bramę. 

  • Jest pan jakimś magikiem? Co pan takiego może zrobić? Wyciągnie pan swoją różdżkę, pomacha i znajdzie pan Tomasa? - przerwał. Jego wzrok teraz zalśnił od ogników gniewu. - Nasz synek zniknął. Nigdzie go nie ma. A skoro pan nie znalazł zaginionych z Warszawy, Sztokholmu i jakiegoś Brighton, to jakim cudem teraz pan nam pomoże? Będziecie się tu snuć jak sępy i gadać mediom o tym, co się stało! - ryknął i zaczął ciężko dyszeć. 

Przechodzili akurat obok brukowej ławeczki. Ojciec zatoczył się na nią i usiadł, dusząc się, chaustami łapiąc powietrze.

  • Wszystko dobrze? Wezwać...pogotowie… ? 
  • Moje serce...moje… 

Rob odruchowo sięgnął po telefon i już zaczął wpisywać numer alarmowy…. 

  • Niech pan nie wzywa karetki… - wydusił. Pot zamoczył jego koszulę. - Przepraszam. Po prostu… to mnie przerasta… już mi lepiej. Już mi… - jego twarz, wcześniej blada, a teraz napęczniała od czerwieni, wykrzywiła się w grymasie. - Dlaczego to się stało? - jęknął.

Rob Wilhnis zastanowił się, czy powinien coś powiedzieć, czy raczej przemilczeć tę kwestię. 

Wreszcie zdecydował. 

  • Nie wiem. Sam zadaję sobie to pytanie. 

Płacz. Smutek. Żałoba. To stało się dla niego normą. Codzienną rutyną, z którą się stykał, tak jak ogrodnik z koszeniem trawy. Ale jednej rzeczy zawsze się obawiał. Ta jedna rzecz budziła go w nocy, przyprawiała o bezsenność i psuła związek. 

Z powodu tej rzeczy cierpiał. 

Tak, jak i wspomnień, Rob Wilhnis nienawidził braku odpowiedzi. 

***

Łazienka pozbawiona okien. Jakiegokolwiek wyjścia, jeśli zamknęło się drzwi. 

  • Czy ktoś stał przy drzwiach, gdy Tomas wszedł do łazienki? 
  • Musiałam do toalety…- zaczęła cicho dziewczynka. - Widziałam jak wchodzi. I czekałam. A potem mama otworzyła. I Tomasa

nie było. 

  • A ta figurka? Na pewno nie mieliście takiej w domu? - wskazał palcem na drewniany przedmiot, spoczywający u rogu wanny. Czuł na skórzę emanującą od niego energię. Obcą energię. Pochodziła skądś...indziej. Jednak gdyby stwierdzić, że jest z jakiegoś równoległego wszechświata, uznałby to za kompletną bzdurę. Bardziej przekonywała go teza, że figurka po prostu została zrobiona, przez kogoś kto nie jest człowiekiem. Albo przynajmniej nim był, ale stracił człowieczeństwo. 
  • I co pan zrobi? Wiedziałem. Policja nic nie może zrobić. 

Rob wytężył cały swój umysł. Napiął go, niczym biceps podczas podnoszenia ciężarów. Czuł, jak neurony przekazują informacje, jak usiłują sklecić jakiś logiczny zarys równania, albo sieci równań, które przedstawiłyby coś więcej, niż tylko zwykłe fakty. 

A z racji, że głupi nie był, to coś wymyślił. 

  • Prysznic. Wentylacja. Macie tu kamery? 

Obrzucili go wzrokiem pełnym zdumienia, zaskoczenia i strachu. 

  • Nie...nie wiem… 
  • Jak to pani nie wie?
  • Mąż kiedyś tu coś montował, ale nie jestem pewna, czy… 
  • Kiedy? Czy one tu są panie…
  • Bastian. Na imię mi Bastian. Montowałem je kiedyś, bo chciałem obserwować sprzątaczkę...często kradła… 
  • Czy wciąż je macie? 

Strach Bastiana nasilił się. Ręce lekko mu drżały. Lecz w tej chwili, na miejsce przerażonego chłopczyka, wstąpił przerażony

mężczyzna. 

  • Jest...u rogu…- wskazał palcem na zagłębienie, powyżej szafy z kosmetykami. 
  • Dlaczego nikt z państwa mnie o tym nie poinformował? 

Ktoś zapukał do drzwi. 

  • Przyjechali. 

***

  • Najpierw sprawdźcie odciski palców. Może tym razem na coś natrafimy. Potem zajmijcie się figurką. Sprawdźcie, czy wykonał ją z tego samego drewna, i czy hierarchia buk-akacja-dąb się sprawdza. Aha. I czy znajduję się w nim ten... Czarne Drewno…- skończył, zerkając pół okiem na matkę, którą pewnie zaprzątały teraz inne zmartwienia, niż pytanie czym jest Czarne Drewno. Mimo tego wyjaśnił jej o co chodzi. - Taki związek chemiczny, przypominający wzorem związek drewna. Do tej pory nie wykryty i posiada bardzo wyjątkowe zdolności. Musimy to sprawdzić, żeby potwierdzić, czy państwa syn faktycznie został porwany przez Rzeźbiarza… 
  • Ile tu będziecie? Ile jeszcze zostaniecie w moim domu? - odezwał się ochryple Bastian. W jego głosie Rob nie wykrył złości. Raczej żal. Żal i bezradność, że ktoś zagląda do jego domu, a on może tylko patrzeć. W przeciwnym razie, wypraszając nowego gościa, porzuciłby swojego synka samego, bez  możliwości na ratunek. W rękach jakiegoś Rzeźbiarza. W rękach potwora. 
  • Pozwolą państwo, że ja zajmę się nagraniami. - omijając ich

nagle przystanął i odwrócił się, marszcząc brwi i skupiając wzrok na rodzinie Jungermannów, stłoczonej u rogu korytarza. Otaczała ich taka aura pustki. Jakby już nie istnieli. Jakby zniknęli z tego świata, razem z Tomasem. 

  • Muszę państwa o coś zapytać. - kamienny głos wydobył się z jego ust. - To nie będzie przyjemne pytanie i przepraszam, że muszę o to pytać. Ale czy państwa syn był szczęśliwy? I czy państwa kochał? 
  • Oczywi…- zaczęła matka, ale zaraz coś ją uciszyło. Rob domyślał się, co. Przerwały jej wspomnienia. I fakty. - Nie wiem. - wybuchnęła płaczem. 
  • Czy miał… czy miał problemy emocjonalne? Czy… 
  • Po co pan o to pyta? - znów ten pusty, szary głos. Spróchniałe drzewo mogłoby przemówić, i uczyniłoby błahą różnicę. 
  • Ofiary…, znaczy się uprowadzeni...wszyscy uprowadzeni miewali problemy emocjonalne. Lęki, schizofrenia, Autyzm, depresja… 
  • Tak. Zachowywał się dziwnie. Bardzo na nas krzyczał. Mówił, że nienawidzi żyć. Mówił takie rzeczy. Ale zdarzały się też momenty, kiedy mówił, że życzę jest świetne. On… - ugryzł się w język, ale zaraz potem podjął dalej - On brał amfetaminę. Dożylnie. Staraliśmy się…, tylko, że wie pan. Nad uzależnieniem ma się taką kontrolę jak nad rakiem. 

Rob przytaknął. 

  • Pewnie mi państwo nie wierzą, ale jest mi naprawdę przykro. Dziękuję, że odpowiedzieli państwo na moje pytania. Zapewniam państwa, że uda nam się znaleźć Tomasa. - oznajmił i skierował się do salonu, gdzie czekał na niego komputer z nagraniami. 

Było mu przykro. To prawda. Lecz, co do tego drugiego miał wątpliwości. 

***

Przez ostatnie czterdzieści pięć lat nauczył się, że życie obfituje w niespodzianki. Niekiedy przykre, rzadko w te, z których można się pośmiać i uśmiechnąć. Nauczył się również, że zdarzają się niezbyt często i, że w większości pojawiają się, gdy się ich najmniej spodziewamy, albo gdy ich oczekujemy. 

Ale nikt nigdy mu nie powiedział, nawet życie, że niespodzianki potrafią na chwilę zgasić umysł i sprawić, że ciało zapłonie ogniem, a serce eksploduje. Nie, na to nikt go nie przygotował. Nawet sam uważał, że takie niespodzianki to tylko wymysł obdarzonych bujną wyobraźnią reżyserów i pisarzy. Aż do teraz. 

Gdzieś czytał, że złe informację należy zawsze przekazywać wprost. Bez zbędnych komplikacji. 

  • I jak? - zza rogu rozległ się głos kobiety, która prawdopodobnie straciła już wszelką wrażliwość. - Jakieś ślady? Daj obejrzeć nagranie, Robię. - usłyszał stukot obcasów. Odwrócił się natychmiast. Oparcie ruchomego krzesła zasłoniło komputer. 
  • On zniknął. Naprawdę. A na jego miejscu pojawił się figurka. 

Rob zastygł, tak jak papieros w dłoniach kobiety. 

  • Jeśli to nie jest żart, to moje ostatnie przemyślenia na temat

świata  się sprawdziły. - rzekła. - Jest za stary. Dostał alzheimera, schizofrenii, albo po prostu oszalał. 

  • Co?
  • Świat oszalał. Jeśli masz rację, to świat oszalał. Zresztą, nie pierwszy raz. 

Milczał, wpatrując się w jej dziwnie poważne, pozbawione cienia sarkazmu, czy jakiejkolwiek irytacji, oblicze. 

  • Pokazać ci tę nagrania? - spytał, a w jego ustach zaszumiał niepokój. 
  • Na razie nie. Sam obejrzyj je drugi raz. Zobaczę je w biurze. Zabierzemy kasety, powierzymy je specjalistom. Może jakiś grafik, czy montażysta to obejrzy. Wtedy upewnimy się, czy to fotomontaż. 
  • Czemu niby miałby być? - znów zapytał. Drażniło go jej zachowanie. Brakowało jej taktu, oprócz tego jej słowa sugerowały, że zapomniała o poprzednich ofiarach. Czyżby znowu pani Natalie zapomniała położyć się do łóżka w nocy?
  • Połóż się spać, Nat. - zaradził. - Pewnie jesteś zmęczona. Młody umysł potrzebuje odpoczynku. Szczególnie, kiedy jest obładowany setką innych spraw. 
  • Daję sobie radę. 
  • I nie pamiętasz, że to Rzeźbiarz zostawia figurki? I sprawia, że ludzie nagle znikają? Potrzebujesz snu. 
  • Tak. - stwierdziła. - W sumie to tak. Ale najpierw… - przygryzła

wargę. Próbowała coś sobie przypomnieć. Wyczytał to z jej twarzy. - Ale najpierw pokaż mi tę nagrania.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
PrzemeK155J · dnia 24.09.2019 10:35 · Czytań: 281 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
wiosna dnia 26.09.2019 18:17
Cytat:
Potem objął wzro­kiem ota­cza­ją­cą ich wille.

na pewno otaczającą?
Cytat:
to­nę­ły w łzach

we łzach* lepiej brzmi
Cytat:
Dzień­do­bry. - oznaj­mił gło­śno, wy­cią­ga­jąc swoją od­zna­kę. - Je­stem Rob Wilh­nis. Sze­ry­fem i głów­no­do­wo­dzą­cym w spra­wie Rzeź­bia­rza.

Jestem Rob... Szeryf i głównodowodzący.
Cytat:
Skąd pan wie, że to zbrod­nia? - spy­tał oj­ciec. Jego głos nosił barwę sza­ro­ści. Poza tym był suchy i pusty.  Wy­da­rzy­ło się to już w Ala­ba­mie, Sztok­hol­mie, Bri­gh­ton i War­sza­wie. A oprócz tego, jeśli ktoś znika, zwy­kle nie zo­sta­wia fi­gu­rek. 

Cytat:
Jest pan ja­kimś ma­gi­kiem?

Brak znaków dialogowych powoduje chaos. Poza tym czy policjant prowadzący sprawę, wprowadza rodzinę zaginionego we wszystkie jej tajniki?
Cytat:
chau­sta­mi ła­piąc po­wie­trze.

haustami*
Cytat:
Nie...​nie wiem… Jak to pani nie wie?Mąż kie­dyś tu coś mon­to­wał, ale nie je­stem pewna, czy… Kiedy? Czy one tu są panie…Ba­stian. Na imię mi Ba­stian. Mon­to­wa­łem je kie­dyś, bo chcia­łem ob­ser­wo­wać sprzą­tacz­kę...​często kra­dła… Czy wciąż je macie? Strach Ba­stia­na na­si­lił się. Ręce lekko mu drża­ły. Lecz w tej chwi­li, na miej­sce prze­ra­żo­ne­go chłop­czy­ka, wstą­pił prze­ra­żo­nymęż­czy­zna. Jest...u rogu…- wska­zał pal­cem na za­głę­bie­nie, po­wy­żej szafy z ko­sme­ty­ka­mi. Dla­cze­go nikt z pań­stwa mnie o tym nie po­in­for­mo­wał? 

znów chaos.
Cytat:
zer­ka­jąc pół okiem

zerkac połową oka? Hm:)
Cytat:
nie wy­kry­ty

niewykryty*
Cytat:
Po­zwo­lą pań­stwo, że ja zajmę się na­gra­nia­mi. - omi­ja­jąc ich

czegoś brakuje
Cytat:
Za­pew­niam pań­stwa, że uda nam się zna­leźć To­ma­sa.

Policjant tak zapewnia?
Cytat:
Przez ostat­nie czter­dzie­ści pięć lat na­uczył się, że życie w nie­spo­dzian­ki.

znów zjadłeś słowo.

Dalej już nie poprawiam. Jest straszny chaos. Powinieneś przyjrzeć się temu tekstowi. Wrzuciłeś coś bardzo, ale to bardzo niedopracowanego.
Pozdrawiam:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty